Ten tylko może się śmiele puszczać za powołaniem
chirurgicznym, kto czuje w sobie wyższą nad pospolitą
miłość ku podobnym sobie, kto pała prawie żądzą
bycia użytecznym swym bliźnim, kto zgoła być może
bohaterem zapominającym o sobie samym.
Rafał Józef Czerwiakowski
Radosław Kaleń
 |
RAFAŁ JÓZEF CZERWIAKOWSKI
(1743-1816)
Chirurg, położnik, specjalista chorób kobiecych, prekursor ortopedii w Polsce. Syn administratora majątku ziemskiego. Pierwsze nauki pobierał w domu, następnie w szkole pijarskiej w Pińsku. W 1795 złożył śluby zakonne w zgromadzeniu pijarów w Lubieszowie. W 1771 wyjechał do Rzymu na studia medyczne, w 1776 uzyskał stopień doktora filozofii i medycyny. Dalej kształcił się w Neapolu, Bolonii, Turynie, Padwie, Wiedniu, Paryżu i Berlinie. W latach 1779-1803 był profesorem pierwszej w Polsce katedry chirurgii i położnictwa w Akademii Krakowskiej (do 1785 także anatomii). Jako pierwszy prowadził w języku polskim wykłady z medycyny. W 1783 roku uzyskał zgodę Watykanu na sekularyzację i ożenił się. W 1785 został nadwornym lekarzem Stanisława Augusta Poniatowskiego. Podczas powstania kościuszkowskiego był naczelnym lekarzem Głównego Lazaretu w Krakowie. Stworzył nowe metody operacyjne i wynalazł wiele narzędzi chirurgicznych. Jest autorem pierwszego w Polsce podręcznika chirurgii teoretycznej i praktycznej Narządu powszechnego opatrzenia chirurgicznego część I-VI. |
Nie był zwyczajnym pijarem. Już w 1779 roku, jeszcze przed przyjęciem go w poczet profesury Akademii Krakowskiej i zanim rozpoczął zajęcia z anatomii, Kołłątaj stwierdził w liście do księcia Michała Poniatowskiego, prezesa Komisji Edukacji Narodowej, że stanowisko Czerwiakowskiego nie da się pogodzić z jego księżowską sutanną. Wrócił przecież dopiero zza granicy jako specjalista m.in. w zakresie położnictwa i chorób kobiecych. Prorocze słowa...
Poza tym nosił się modnie, z harcapem przy peruce i ze szpadą u boku, co nie było zwyczajem rozpowszechnionym wśród sług Bożych. Potrafił też publicznie dać wyraz swemu niezadowoleniu i - jak wynika z zachowanych dokumentów sądowych - uciec się do rękoczynów. Wreszcie - zakochał się we własnej pacjentce, Helenie Katerlance, jednej z najpiękniejszych podówczas kobiet Krakowa (jeśli wierzyć opiniom współczesnych). Zdecydowanie nie pasuje to do obrazu zakonnika.
Ale bo też i nie był ten niezwykły pijar tuzinkowym człowiekiem. Należał do "potężnej gromadki" Hugona Kołłątaja, któremu Komisja Edukacji Narodowej zleciła reformę Akademii Krakowskiej. A towarzystwo to tworzyli m.in.: Jan Śniadecki, Antoni Popławski (pierwszy rektor Seminarium Nauczycielskiego, utworzonego przy Akademii), Jan Jaśkiewicz (przyrodnik), Jędrzej Badurski (twórca pierwszego w Polsce - i jednego z pierwszych tego typu w Europie - szpitala klinicznego). Oprócz zawodowych, ludzi tych łączyły także silne więzy przyjaźni, o czym przekonać miał się sam Czerwiakowski. To właśnie Kołłątaj i Śniadecki zdecydowanie stanęli w obronie zakochanego pijara, chroniąc go przed gniewem jurysdykcji kościelnej i wyjednując usilnymi prośbami zgodę na porzucenie stanu zakonnego. Dla Kołłątaja, swego mistrza, miał zresztą Czerwiakowski cześć szczególną przez całe życie.
Stan wiedzy o anatomii i położnictwie oraz ogólny poziom higieny i oświaty zdrowotnej był zatrważająco niski, kiedy uczony pijar został profesorem Akademii Krakowskiej. Sekcje zwłok na zajęciach z anatomii nie były powszechną praktyką, tym bardziej, że ich zdobywanie - ze względu na stanowisko Kościoła i obyczajowość - nie należało do zadań łatwych. Czerwiakowski próbował pozyskiwać do pracy dydaktycznej zwłoki przestępców, na których wykonano prawomocne wyroki, ale naraził się tym opinii publicznej. Prawdopodobnie więc, choć nie ma na to żadnych pisanych dowodów, kupował zwłoki od ich pokątnych dostarczycieli, którzy wykopywali je wprost z grobów. To dość powszechna praktyka w ówczesnej Europie. Nie mogło się to podobać w XVIII-wiecznym Krakowie. W każdym razie, jak podaje zaświadczenie władz miejskich z 1779 roku, Czerwiakowski był dla wszelkiego bezpieczeństwa strzeżony przez władze obywatelskie, a następnie przez miejscowy oddział żołnierzy miejskich.
Jedną z ważniejszych przyczyn niechęci opinii publicznej była sukienka zakonna uczonego, której - jak słusznie przewidywał Kołłątaj - nie dało się pogodzić z jego specjalnością. Położnictwo, zwane podówczas "sztuką babienia", opanowane było przez nieoświecone akuszerki, które potrafiły więcej szkody wyrządzić rodzącym (o noworodkach nie wspominając) niż przynieść im pożytku. Dokumenty i świadectwa indywidualne z epoki, dotyczące tych spraw, jeżą włos na głowie. Ciemnota i zabobon zbierały śmiertelne żniwo wśród matek i dzieci. Czerwiakowski zajął się higieną porodu i połogu oraz wprowadził metody i zastosował narzędzia oparte na aktualnej wiedzy, jaką zdobył na zachodzie Europy. Pracował zarówno jako lekarz domowy, jak i klinicysta w należącym do Akademii szpitalu.
Leczenie chorób wewnętrznych w czasach Czerwiakowskiego sprowadzało się niemal wyłącznie do dwóch zabiegów: puszczania krwi i stawiania baniek. To m.in. było przyczyną odwracania się pacjentów od ówczesnych lekarzy. Korzystali z tego cyrulicy i balwierze, którzy repertuar usług "medycznych" poszerzali jeszcze o rwanie zębów, golenie i strzyżenie. Połączeni w cech umieli bronić swych praw przed próbami reformy, jaką Kołłątaj i jego drużyna usiłowali wprowadzać. Nie chcieli zdobywać akademickich patentów uprawniających do wykonywania zawodu lekarza. Nie mieli też zamiaru posyłać na nauki swych młodych pomocników. Z tego też względu - nie licząc pierwszych zajęć, którym ciekawość ludzka zapewniła nadmiar słuchaczy - wykładowcom anatomii i chirurgii stale brakowało uczniów.
Czerwiakowski zajmował się również tym, co dziś chętnie nazywamy deontologią lekarską. Dbał nie tylko o godność zawodową lekarza, ale również o jego odpowiedni stosunek do obowiązków oraz do pacjenta. Dobry kontakt z chorym był dla niego kwestią pierwszoplanową. Wiązała się z tym przecież umiejętność ulżenia w cierpieniu, a przede wszystkim - kwestia podnoszenia poziomu świadomości medycznej oraz higieny w społeczeństwie, czyli profilaktyka. Etyka lekarska już więc u zarania dziejów tego zawodu zaprzątała umysły uczonych z nie mniejszą mocą niż ma to miejsce dzisiaj. |