Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1999

Spis treści numeru 5/1999

Meksykańska gościnność
Poprzedni Następny

Na początku lutego przebywałem, na zaproszenie i na koszt kilku uniwersytetów
meksykańskich, w miastach Queretaro i Mexico, gdzie nawiązałem interesujące
i - jak się wydaje - korzystne dla naszej uczelni
kontakty i porozumienia.

Ryszard Tadeusiewicz

Na lotnisku w mieście Meksyk czekał na mnie nieoceniony organizator mojej wyprawy, prof. Piotr Rusek, były pracownik AGH, od kilkunastu lat pracujący w Meksyku. Było to miłe, bo nie musiałem zaczynać pobytu na meksykańskiej ziemi od samodzielnego szukania mieszkania, ale miało też negatywny aspekt, bo oznaczało, że wizyta nie rozpocznie się od miasta Meksyk, ale od Queretaro i w związku z tym czeka nas jeszcze czterogodzinna jazda samochodem.

Po drodze bardzo męczył mnie upał i zaduch - w samym mieście Meksyk jeździ ponad trzy miliony samochodów. Co chwilę drogę blokowały gigantyczne "korki". Kierowca przydzielonego mi samochodu (gest rektora Uniwersytetu Autonomicznego w Queretaro) jechał jednak "jak szatan" i już 4 godziny później znalazłem się w bardzo pięknym domu gościnnym Uniwersytetu Autonomicznego w Queretaro (UAQ). Dom ten miał charakter stylizowanej posiadłości wiejskiej - piękny ogród z owocującymi drzewami pomarańczowymi. Niestety, nie doceniłem ani piękna domu, ani koncertu cykad, ani nawet kuszącej kolacji, bo dosłownie waliłem się z nóg.

KAMPUS JURIQUILLA

Następnego dnia wziąłem udział w otwarciu nowego kampusu badawczego, który powstał w pobliżu Queretaro. Jego właścicielem jest słynny Universidad Nacional Autonoma de Mexico (UNAM). Kampus Juriquilla to bardzo duży (blisko 10 tys. m2) kompleks nowo wybudowanych pawilonów, w których prowadzone będą badania naukowe oraz nauczanie studentów w następujących interesujących nas dziedzinach: zarządzanie, geologia i geofizyka oraz fizyka techniczna. Korzystając z pomocy nieocenionego prof. Ruska oraz wspomagających moje zabiegi pracowników goszczącego mnie UAQ prowadziłem wstępne rozmowy z władzami tego otwieranego właśnie ośrodka naukowego. Z rozmów tych wynikało, że gospodarz kampusu, UNAM, dysponuje sporymi środkami finansowymi na badania i wyposażył swój ośrodek w nowoczesną aparaturę badawczą. Jednak słabą stroną jest kadra - nieliczna (w ogromnym obiekcie badawczym zajmującym się geologią i geofizyką zatrudnionych jest 12 pracowników badawczych, w tym tylko 9 z doktoratem) i mało doświadczona. Sądzę, że jest to jeden z kierunków, który warto będzie "drążyć" w przyszłości: możliwości dobrze płatnych wyjazdów naszych naukowców do pracy w ośrodku Juriquilla. Sądzę, że można to będzie zrealizować skuteczniej niż wymianę profesorów prowadzących nauczanie studentów, gdy barierą jest język hiszpański. W środowisku badawczym częściej używa się języka angielskiego, a ponadto charakter pracy nie wymaga tak intensywnego korzystania z języka, jak przy prowadzeniu wykładów czy seminariów.

WSZYSCY W SIECI

Miałem okazję uczestniczyć w dorocznym sprawozdaniu rektora UAQ, Alfredo Zepeda Garrido, i odbyłem szereg dyskusji roboczych z wysokimi urzędnikami tego uniwersytetu na temat możliwości zatrudniania w Queretaro polskich profesorów jako wykładowców wybranych przedmiotów oraz możliwości wymiany studentów (głównie chodzi o przyjazdy studentów z Meksyku do AGH w celu odbycia tu końcowych lat studiów i ewentualnego uczestnictwa w studiach doktoranckich), a także na temat udziału studentów z Meksyku w różnego rodzaju studiach podyplomowych organizowanych w AGH, szczególnie z wykorzystaniem technik edukacji niestacjonarnej. Strona meksykańska wyraziła także zainteresowanie możliwością korzystania (odpłatnego!) z materiałów dydaktycznych AGH, przygotowanych pod kątem nauczania wspomaganego komputerowo, w szczególności przez Internet. Warto zwrócić uwagę, że dzięki wszechobecności sieci komputerowych, po przyznaniu odpowiednich uprawnień i wynikających z nich haseł chroniących nasze opracowania, równie łatwe jest korzystanie z zasobów serwerów AGH poprzez komputery meksykańskie, jak np. z komputerów w naszych własnych pracowniach czy w akademikach.

WYMIANA

W dopracowywaniu koncepcji współpracy AGH z UAQ dużą rolę odegrał dyrektor administracyjny tamtejszego uniwersytetu. Warto podkreślić, że duże zainteresowanie perspektywą współpracy AGH i UAQ wyrażali politycy i członkowie najwyższych władz Queretaro. Współpracą AGH - UAQ interesują się też sympatycznie władze okolicznych miejscowości turystycznych i wypoczynkowych. Szczególnie duże zainteresowanie wykazał mer miasta Tequisquiapan, miejscowości o dużych walorach wypoczynkowych, z bogatą tradycją pięknego indiańskiego rękodzielnictwa, pragnącej nawiązać kontakty z Zakopanem.

Intensywne negocjacje, dotyczące formuły i zakresu współpracy pomiędzy AGH i UAQ, toczyły się kilka dni i zakończyły uroczystym podpisaniem dokumentu regulującego szczegółowe zagadnienia współpracy naukowej, dydaktycznej i kulturalnej. UAQ jest skłonny zatrudniać profesorów AGH chcących na okres jednego roku lub dłużej wyjechać do pracy w Meksyku. Warunki płacy nie są, oczywiście, ujęte w porozumieniu globalnym, lecz negocjowane z każdym potencjalnym wykładowcą indywidualnie. Jednak orientacyjnie można podać, że płaca profesora w UAQ mieści się w granicach 2-4 tys. USD, zaś koszty utrzymania są w Meksyku mniej więcej dwa razy niższe niż w Polsce.

Na wymianie kadry możliwości naszej współpracy z Meksykiem bynajmniej się nie kończą. UAQ chce również przysyłać 1-5 swoich studentów na roczne studium dyplomowe do AGH, w tym 1-2 studentów studiów doktoranckich (nauka w języku polskim lub angielskim). AGH może także wysyłać od jednego do trzech swoich studentów rocznie na studia do Queretaro, jednak tu barierą jest język (nauczanie wyłącznie po hiszpańsku). Warto dodać, że nauczanie w UAQ jest na dobrym poziomie, zwłaszcza w zakresie zagadnień praktycznych, ponieważ w rejonie Queretaro rozmieszczonych jest wiele nowoczesnych fabryk amerykańskich. USA chętnie lokują w tamtym rejonie wytwarzanie np. części i podzespołów samochodowych, ze względu na tanią siłę roboczą. Dlatego na odpowiednio przygotowaną kadrę inżynierską czekają liczne, bardzo atrakcyjne propozycje pracy, mimo występującego w Meksyku bezrobocia. Stąd wykształcenie, zwłaszcza techniczne, jest w Meksyku bardzo cenione, a dobrzy inżynierowie stosunkowo nieźle opłacani, co powoduje, że często całe rodziny składają się na opłacenie studiów dla uzdolnionego studenta, który po ukończeniu uniwersytetu zarabia na utrzymywanie całej rodziny.

LUDZIE AGH W MEKSYKU

Koniunktura na rynku pracy dla inżynierów wpływa na zachowania kadry nauczającej. Stwierdziłem, że wielu wybitnych specjalistów pracuje równocześnie w UAQ i w najnowocześniejszych amerykańskich fabrykach, co uniwersytet bardzo popiera, bo to korzystnie odbija się na treści wykładów. M.in. osobą, która skutecznie i korzystnie łączy pracę w UAQ z naukową konsultacją najtrudniejszych problemów technologicznych w amerykańskich fabrykach produkujących nowoczesne automatyczne skrzynki przekładniowe do samochodów, jest mój opiekun prof. Piotr Rusek. A skoro mowa o ludziach AGH w Queretaro, nie mogę nie wspomnieć o karierze, jaką w tym uniwersytecie robi obecnie Agnieszka Łaska, była solistka Baletu Form Nowoczesnych AGH. Pani Agnieszka pełni w UAQ podwójną rolę: jako stypendystka rządu meksykańskiego przygotowuje rozprawę naukową na temat dorobku jednego z choreografów meksykańskich, a ponadto jest profesorem choreografii na wydziale artystycznym uniwersytetu. Miło mi było słyszeć, jak bardzo jest ceniona przez władze uczelni.

NA WULKANIE

Po czterodniowym pobycie w Queretaro udałem się do miasta Meksyk, gdzie byłem gościem UNAM. Moim opiekunem był teraz prof. Stanisław Raczyński, również były pracownik AGH.

Miasto Meksyk, zamieszkiwane przez 29 mln mieszkańców, położone na wysokości 2200 m (wyżej niż szczyt Rysów) na dnie osuszonego jeziora, w dolinie, w której można naliczyć około 300 wulkanów, trzeba koniecznie zobaczyć. Ulice mające po kilkadziesiąt kilometrów długości, tłumy samochodów jeżdżących w sposób absolutnie niezgodny z jakimkolwiek kodeksem drogowym, gigantyczne kontrasty rozpasanego bogactwa i przerażającej nędzy - tego naprawdę nie da się krótko opisać.

W mieście Meksyk nad moimi działaniami osobisty nadzór objęła Jej Ekscelencja Joanna Kozińska-Frybes, przez Meksykanów zwana Excellencissima, czyli po prostu nasza Pani Ambasador. Jej osobiste zaangażowanie było konieczne, ponieważ miałem się spotkać z rektorem UNAM, największego uniwersytetu w Ameryce Łacińskiej (ok. 300 tys. studentów, powierzchnia kampusu większa chyba od śródmieścia Krakowa, roczny budżet ponad miliard dolarów). Rektor UNAM ma w Meksyku wyższą pozycję niż minister edukacji, więc umówić się z nim może tylko ktoś z odpowiednio wysokich sfer rządowych (np. ambasador), a nie przyjeżdżający w odwiedziny rektor europejskiej uczelni.

NIE CHCEMY ZASTRZELIĆ REKTORA

Najpierw kilka słów na temat folkloru. Dojścia do gabinetu rektora UNAM strzegą liczni potężnie zbudowani ochroniarze, trzeba przechodzić przez bramki wykrywające metal (jak na lotnisku). Na piętro, gdzie jest rektorat, dojechać można tylko specjalną windą uruchamianą elektronicznym identyfikatorem itp. Przyznam, że bardzo mi się to spodobało - o ileż mniej interesantów, zwłaszcza tych mających pomysły, jak wyciągnąć pieniądze od rektora! Inna sprawa, że ochroniarze rektora nie ośmielili się nas sprawdzać. Po przejściu przez bramkę naszej Pani Ambasador z dużą torebką wszystkie wykrywacze metalu rozwyły się rozgłośnie, ale wbrew moim obawom "goryle" nie rzucili się na nią i nie spowodowało to incydentu międzynarodowego, naruszenia immunitetu dyplomatycznego itd. Po prostu zaufali nam, że nie zamierzamy zastrzelić ich rektora, co jednak - sądząc po rozbieganych oczach - nie przyszło im wcale łatwo.

Początek wizyty w UNAM przebiegał w cieniu pewnego wydarzenia, które pokazuje, jak dziwne bywa czasem w Meksyku postrzeganie Polski z dystansu tych 12 tysięcy kilometrów. Nienagannie uprzejmy i gościnny rektor Barnes sprawiał na początku rozmowy wrażenie nieco znudzonego, próbowałem więc, z walną pomocą Pani Ambasador, wybadać, co jest powodem takiego braku zainteresowania. Nasz gospodarz, nadal ogromnie uprzejmy (wiadomo - Meksykanin!), dał nam do zrozumienia, że nie bardzo pojmuje cel naszej wizyty - przecież UNAM ma już podpisaną umowę o współpracy akademickiej z najważniejszą instytucją Centralnej Europy, no a jeśli nie Europy, to Polski z pewnością. Wiedząc o wizycie premiera Buzka, któremu towarzyszył m.in. przewodniczący Komitetu Badań Naukowych, milczałem zakłopotany, jednak Pani Ambasador była (na szczęście!) dociekliwa i chciała znać szczegóły. Rektor wydał stosowne dyspozycje i po chwili pojawiła się na biurku wytworna teczka, z której wydobyty został dokument z bardzo ozdobnymi nadrukami w języku polskim i uroczystymi podpisami. Spojrzałem i zakrztusiłem się herbatą. Dokument ten uroczyście potwierdzał nawiązanie międzynarodowej współpracy naukowej między UNAM jako największym uniwersytetem Ameryki Łacińskiej i Wyższą Szkołą Kupiecką w Zgierzu. Autentyczne.

Nie wiedziałem, co powiedzieć. Na szczęście Pani Ambasador nie straciła głowy i użyła w tym momencie całego kunsztu dyplomatycznego. Była w niezręcznej sytuacji, bo oczywiście nie chciała dyskredytować przedsiębiorczej szkoły z miasta Zgierza, nie mogła jednak pozostawić sytuacji bez komentarza, bo cała nasza od dawna przygotowywana przez ambasadę wizyta zamieniłaby się w imprezę wyłącznie towarzyską (co Meksykanie zresztą bardzo lubią). W związku z tym nasza Excellencissima wygłosiła blisko półgodzinną tyradę w języku hiszpańskim, po której rektor Barnes z wyraźnym żalem odłożył na bok ozdobną teczkę i zdecydowanie bardziej skupił się na rozmowie ze mną.

POLSKA KATEDRA

Po wyjaśnieniu wspomnianej kwestii wstępnej całą dalszą rozmowę z rektorem UNAM oceniam jako rzeczową i bardzo konstruktywną. Współpracownicy rektora uprzedzali nas wprawdzie, że nie możemy liczyć na zbyt długą rozmowę, bo rektor jest człowiekiem bardzo zapracowanym (skąd ja to znam?) i typowa "audiencja" u niego trwa najwyżej kwadrans, jednak w praktyce rozmowa trwała ponad dwie godziny i rektor Barnes nie pozwolił jej przerwać, chociaż urzędnicy kilkakrotnie wywoływali go do innych pilnych zajęć. Moim zdaniem dowodzi to, że rektor UNAM uznał kontakt z AGH za ciekawy i obiecujący. Poinformowaliśmy się wzajemnie o charakterze i zadaniach naszych uczelni, a także uzgodniliśmy, że w interesie zarówno UNAM, jak i AGH leży podejmowanie wspólnych działań, polegających m.in. na wymianie kadr (mowa była o maksymalnie 3 osobach rocznie). UNAM rozważa nawet możliwość powołania w swojej strukturze interdyscyplinarnej polskiej katedry, do której przyjeżdżaliby profesorowie z AGH, a także z innych polskich uczelni (najbardziej zaawansowane kontakty z UNAM ma Uniwersytet Łódzki). Sprawą organizacji polskiej katedry bardzo zainteresowała się Pani Ambasador. Ustalono, że podjęte będą wspólne prace (UNAM i Ambasady RP) w celu wypracowania zasad działania polskiej katedry. Jednocześnie jednak rektor zasugerował, że współpraca UNAM z AGH i z Uniwersytetem Łódzkim powinna się opierać głównie na rozwijaniu bilateralnych kontaktów konkretnych naukowców obydwu stron, a jej podstawową formą w początkowym okresie powinna być wymiana młodych pracowników nauki bezpośrednio po doktoracie, wspierana finansowo przez rządy obu krajów.

BŁĘKITNE DROGOWSKAZY

W końcowej części mego pobytu w Meksyku gościłem w kolejnej uczelni, Universidad Panamericana (UP), jednej z mniejszych, ale bogatszych i bardziej ekskluzywnych szkół wyższych na terenie Ameryki Łacińskiej. O tym, jak ważna jest ta szkoła, można wnioskować pośrednio z następującego faktu. Jeżdżąc po gigantycznej metropolii, jaką jest miasto Meksyk, ma się stałe trudności z nawigacją, a szczególnie bolesne jest odczytywanie nazw ulic, gdyż umieszczane są one na małych tabliczkach, często tonących w bujnej zieleni lub ginących w natłoku różnego rodzaju ogłoszeń i reklam. Na tym tle wytworną formą i nienaganną czytelnością wyróżniają się duże, błękitne drogowskazy, znajdujące się na wszystkich ważniejszych skrzyżowaniach w południowej części miasta, pokazujące, jak osiągnąć jeden punkt: Universidad Panamericana. Nie jest to może najważniejsza miara, ale, moim zdaniem, daje jakiś pogląd na temat znaczenia i rangi tego uniwersytetu.

Sam UP jest bardzo ładny. Niewielkie, ale dobrze wyposażone budynki, utrzymane w jednolitym stylu architektury i wyróżniające się łososiowym kolorem, grupują się w okolicy małego placu, który kiedyś był rynkiem miasteczka, wchłoniętego przed laty przez rozwijające się miasto Meksyk. W przerwach między zajęciami na ryneczku, pod fontanną, i w podcieniach okolicznych domów siedzą studenci, a same wykłady odbywają się w salach, których nowoczesne wyposażenie często kłóci się z pięknym, historycznym wystrojem. Jak zwykle w Meksyku, wszechobecne są kwiaty i egzotyczne rośliny, bardzo pięknie komponujące się z kolonialną architekturą starych budynków i nowoczesnych, ale w tym samym stylu utrzymanych pawilonów uniwersytetu.

DUŻE ZAINTERESOWANIE

Klucz do wyboru tej właśnie uczelni jako naszego partnera był znowu personalnej natury. W tym właśnie uniwersytecie pracują nasi koledzy (byli pracownicy AGH): profesorowie Stanisław Raczyński i Piotr Rusek (wieloetatowość profesorów znana jest także w Meksyku). Władze UP wypowiadają się o kwalifikacjach i pracy tych profesorów w samych superlatywach i ta znakomita opinia, jaką cieszą się nasi koledzy, przeniesiona jest na całą AGH, którą postrzega się jako jedną z najlepszych szkół technicznych w Polsce.

Miałem okazję wygłosić w UP obszerny wykład na temat struktury AGH, zakresu prowadzonych u nas badań, profili kształcenia itd. Po wykładzie miała miejsce bardzo ożywiona dyskusja, w trakcie której pracownicy UP pytali mnie o różne szczegóły prowadzonych u nas badań naukowych, zaś studenci bardzo zainteresowani byli perspektywą i kosztem studiowania w AGH. Wydaje się, że sformułowawszy odpowiednie oferty możemy uzyskać wiele ciekawych propozycji ze strony UP. Miałem też okazję zwiedzić szkołę techniczną wchodzącą w skład UP.

Na oficjalnym spotkaniu z prof. Ramonem Ibarrą, rektorem UP, obecne były ambasador Joanna Kozińska-Frybes i attach? kulturalny Ambasady RP, Małgorzata Dołgolewska. Ich nieoceniona pomoc spowodowała, że rozmowy posuwały się szybko i w dobrym kierunku, co doprowadziło do podpisania krótkiego listu intencyjnego, sygnalizującego obustronną chęć i gotowość do współpracy, zarówno w dziedzinie badań naukowych, jak i w dydaktyce. Zainteresowanie taką współpracą jest bardzo duże.

Pobyt w Meksyku oceniam jako bardzo owocny. Zawarto jedno szczegółowe porozumienie (Queretaro), jedno porozumienie ramowe (UP) oraz ustalono chęć współpracy w sferze intencji (UNAM). Obyśmy tylko zdołali przekształcić ogólne ramy dane przez zawarte porozumienia w konkretne, korzystne dla naszej uczelni, a zwłaszcza dla jej pracowników i studentów, praktyczne codzienne działania.

Prof. dr hab. inż. Ryszard Tadeusiewicz, biocybernetyk, jest rektorem AGH w Krakowie.

Uwagi.