Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1998

Spis treści numeru 11/1998

Recenzje
Poprzedni Następny

Pierwsi wśród równych

[Czujące istoty]Otacza nas świat pełen organizmów żywych, z których każdy odbiera bodźce ze środowiska i reaguje na nie w określony sposób. Nadal jednak pokutuje przekonanie, że zwierzęta i rośliny to genetycznie zaprogramowane, nieczułe automaty, zdolne do jakiegokolwiek działania wyłącznie pod naciskiem instynktu zachowania gatunku. Pewno, człowiekowi łatwiej żyć w przekonaniu o swej wyjątkowości i absolutnej wyższości nad pozostałymi organizmami, niż trwać w ciągłym stresie wynikającym z przeświadczenia, że każdy nasz krok być może obserwują miliony żywych stworzeń. Nie lubimy, gdy ktoś, kogo w dodatku uważamy za gorszego od siebie, gapi się nam na ręce.

To jest punkt wyjścia książki Briana Forda, brytyjskiego popularyzatora nauki, dziennikarza "Nature" i "New Scientist", członka wielu towarzystw naukowych. Nie neguje on wyjątkowości ludzkiego intelektu - choć jednocześnie zaznacza, że nazbyt często wykorzystujemy go do niecnych celów - stawia jednak tezę, że pod względem wyposażenia zmysłowego oraz zdolności do przeżywania emocji nie jesteśmy w świecie istot żywych niczym nadzwyczajnym. Zmysły są u zwierząt, roślin i mikroorganizmów czymś powszechnym, a niejednokrotnie bywają dużo lepiej wyspecjalizowane niż nasze. Potrafią np. odbierać zmiany natężenia ziemskiego pola magnetycznego, ruchu fal morskich czy polaryzacji światła, do czego człowiek nie jest zdolny. Poza tym, jako ewolucyjnie młodsi od wszystkich niemalże stworzeń zamieszkujących naszą planetę, dziedziczymy nasze zmysły po nich, nie są one naszą wyłączną własnością ani, tym bardziej, naszym "wynalazkiem". Zwierzęta okazywały podniecenie, frustrację, oddanie i strach na długo przed pojawieniem się człowieka - pisze Ford. Przykłady precyzyjnych narządów zmysłów i sposobów posługiwania się nimi przez rośliny, zwierzęta i mikroorganizmy, jakie autor mnoży na kartach książki, są rzeczywiście zdumiewające. Bogactwo zmysłowego i emocjonalnego świata istot żywych, a także wielość form ich porozumiewania się, oszałamia. Książka jest znakomitym przewodnikiem po tej gałęzi nauk przyrodniczych.

Największym błędem w myśleniu o świecie zwierząt i roślin jest antropomorfizm i antropocentryzm. Z nich to wywodzi się niezrozumienie całkowitej odrębności emocjonalnej sfery życia tych stworzeń. Stan ten jest, niestety, groźny w skutkach, gdyż implikuje brutalne traktowanie organizmów, które uważamy za niższe od siebie: eksploatacyjną hodowlę (która obraca się przeciw nam poprzez nowe odmiany chorób, np. BSE), polowania (pozostałość po pierwotnej konieczności), eksperymenty genetyczne (których skutków nie potrafimy jeszcze przewidzieć).

Ford nie ulega jednak pokusie politycznej poprawności i nie odwraca, za przewodem hałaśliwych organizacji ochrony praw zwierząt, akcentów. Choć zmysły i zdolność odczuwania stawia nas na równi ze światem roślin i zwierząt, to jednak intelekt czyni z człowieka istotę nieporównywalną z żadną inną. Ale ten problem nie należy już do materii książki.

Na skrzydełku obwoluty czytamy, że pozycja ta ukazuje się równocześnie w Wielkiej Brytanii i Polsce. Godne podziwu wyczucie rynku ma jednak swe niekorzystne skutki uboczne. Korekta tekstu pozostawia bowiem wiele do życzenia, łamiąc klarowny i interesujący tok wywodu.

(mer)

------------------
Brian J. Ford, Czujące istoty. Zmysły i emocje zwierząt, roślin i mikroorganizmów, tłum.Tadeusz Kaleta, Wydawnictwo AMBER, Warszawa 1998, seria: Tajemnice Nauki.

U klamki

[Galileusz]Czy nauka jest wolna? Czy uczony może swobodnie decydować o kierunkach prowadzonych badań, czy też musi brać pod uwagę życzenia sponsorów lub zapotrzebowanie rynku? Dzisiaj te sprawy wydają się jasne: bardzo często to sponsor decyduje o kierunkach i zasięgu badań. Rynek natomiast decyduje o tym, że uczeni porzucają uczelnie i podejmują pracę w laboratoriach przemysłowych. Czyżby cywilizacja postindustrialna doprowadziła do zanegowania wolności nauki? Nic podobnego. Tak było zawsze. Znakomicie pokazuje to biografia Galileusza, pióra Jamesa Restona.

Galileusz, piewca życia, miłośnik hucznych zabaw w dobrym - zamożnym i inteligentnym - towarzystwie. Nie bez przyczyny lubił zabawę. Jego ojciec był muzykiem. Podobnie brat, związany nawet przez krótki okres z Polską. Reston opisuje zabiegi Galileusza związane ze zdobywaniem uniwersyteckich katedr, szukaniem poparcia u możnych tego świata, walką o podwyżkę uposażeń. Wizerunek Galileusza odbiega od stereotypu uczonego zamkniętego w laboratorium i pochłoniętego badaniami. Nie można oddać się pracy naukowej, jeśli nie ma się poparcia polityków, władców, sponsorów. To wszystko niczym nie różni się od zabiegów współcześnie stosowanych przez uczonych w celu wspomożenia własnej kariery naukowej. Zdumiewająco podobne są warunki robienia kariery naukowej w okresie renesansu i czasach współczesnych.

Pojęcie marketingu wiąże się z czasami najnowszymi. Natomiast sam marketing był dobrze znany Galileuszowi. Dowodzi tego sposób, w jaki pozyskiwał rynek dla swoich kolejnych wynalazków. A były to nie tylko znane wszystkim urządzenia optyczne, ale także np. pompa do wody, którą uczony skonstruował, opatentował - patenty już wówczas znano - a z jego sprzedaży miał nadzieję uzyskać środki na życie i prowadzenie badań.

Reston pisał swoją książkę powodowany podjęciem przez Kościół działań zmierzających do oczyszczenia Galileusza z zarzutów postawionych mu przez inkwizycję. Pisał ją wyraźnie zawiedziony tym, na co zdobył się Kościół. Absurdalność zarzutów postawionych Galileuszowi, jego ludzka postawa - najpierw heroiczna obrona, merytoryczna, ale także sięgająca po argumenty ośmieszające przeciwnika, a potem kapitulacja przed groźbą fizycznego unicestwienia - imponuje autorowi książki. Postawa Kościoła, fakt, że działalność inkwizycji nie została przez papieża potępiona, wyraźnie go nie satysfakcjonuje. Reston z pewnością znajdzie poparcie wielu ludzi, którzy chcieliby usłyszeć mea culpa i stanowcze potępienie inkwizycji.

Książka nie jest może przykładem pisarstwa naukowego, aczkolwiek jest bardzo bogato udokumentowana bibliograficznie. Może natomiast być przykładem pisania biografii, która zainteresuje czytelnika. Umiejętnie skonstruowana fabuła, unikająca wątków już mocno ogranych, która pokazuje działalność naukową, przełomowe odkrycia w bardzo przystępny sposób, w szerokim kontekście, jest atutem tej pozycji. Szkoda, że nasi autorzy nie potrafią tak pisać książek o nauce.

(mag)

James Reston, jr, Galileusz, tłum. Adam Szymanowski, Wydawnictwo Prószynski i S-ka, Warszawa 1998, seria: Na Ścieżkach Nauki.

Dwie inteligencje

[Sztuczna inteligencja]Wydawnictwo ZNAK zainicjowało nową serię popularnonaukową: Krótko i Węzłowato. Wśród pierwszych jej pozycji oraz zapowiedzi następnych książek połowa jest polskiego autorstwa. To zasadnicza różnica w porównaniu z innymi seriami tego typu, w których większość stanowią tłumaczenia.

Komputery przeprowadzają dowody twierdzeń, grają w szachy, stawiają diagnozy, tłumaczą teksty, modelują różne sytuacje. Sztuczna inteligencja istnieje już więc w takim sensie, że maszyna dorównuje ludziom w rozwiązywaniu problemów. Po przegranej Kasparowa z komputerem nie ma jednak powodu do niepokoju o to, czy inteligencja ludzka nie przegra z mechaniczną - powiada Witold Marciszewski. Maszyny budowane są właśnie po to, żeby wiele rzeczy robiły lepiej niż ludzie.

Komputer ma duże możliwości, nie posiada jednak jeszcze świadomości. Jeśli więc inteligencję maszyny pojmować jako jej zdolność do wytwarzania produktów naśladujących wytwory inteligencji ludzkiej, to żyjemy już w erze sztucznej inteligencji. Jeżeli natomiast sztuczna inteligencja miałaby być równa ludzkiej w sensie posiadania świadomości - wiele jeszcze przed nami.

Książka Witolda Marciszewskiego opowiada o historii idei, które złożyły się na konstrukcję komputera. Komputer jest maszyną, która przetwarza informację. Do XIX wieku znano tylko jedną kategorię maszyn: te, które przetwarzały materię. Maszyna parowa była pierwszym urządzeniem przetwarzającym energię, jedną jej postać w drugą. Równanie Einsteina, wiążące masę z energią opisuje świat maszyn tej drugiej generacji. Trzecia generacja, to maszyny przetwarzające informację. Czy ktoś będzie w stanie podać równanie, które zwiąże energię z informacją? Zobaczymy.

Autor przypomina Davida Hilberta, który na początku wieku XX sformułował największe problemy matematyczne do rozwiązania, w szczególności problem znalezienia metody pozwalającej na rozwiązanie dowolnego zagadnienia matematycznego za pomocą algorytmu. Sztuczna inteligencja to myślenie, które jest liczeniem, więc możliwość przekładu rozumowania na algorytm był podstawą jej powstania. Jako punkt węzłowy traktuje autor maszynę Turinga - urządzenie czysto teoretyczne, opisane w roku 1937. Umożliwiała ona wykonanie każdego algorytmu, co stało się podstawą maszyny cyfrowej.

W trakcie intrygującego, popularnego wykładu, autor próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy maszyna może myśleć jak człowiek, czy będziemy kiedyś dysponować, a może już dysponujemy, sztuczną inteligencją. Przedstawia granice między inteligencją maszynową i ludzką. Człowiek posiada zdolność dążenia do poznania, ma własne problemy, denerwuje się i cierpi, gdy nie może osiągnąć celu, co stymuluje go do pracy. Uświadomienie niewiedzy powoduje u człowieka formułowanie problemów. Komputer sam z siebie nie dąży do rozwiązania zadań. Jeśli nie zostanie zaprogramowany, nic go do tego nie stymuluje. Nie posiada inwencji, będącej istotą inteligencji ludzkiej. Ograniczeniem maszyny jest też fakt, że istnieją prawdy, których ona nie pozna, bo potrafi się kierować jedynie algorytmem. Inteligencja zależy też między innymi od pojemności pamięci, a tę komputery mają coraz większą. Zależy też od szybkości przetwarzania informacji. Tu człowiek góruje nad maszyną. Góruje też rozległością i wnikliwością rozumowania. Istoty żywe są nieprawdopodobnie złożone, wielokrotnie bardziej od maszyn. Przepaść między ludzką i sztuczną inteligencją pozostaje więc wciąż ogromna.

(fig)

----------------
Witold Marciszewski, Sztuczna inteligencja, Wyd. ZNAK, Kraków 1998, seria: Krótko i Węzłowato.

Psychoanaliza ma się dobrze

[Współczena psychoanaliza]Kiedy ludzie dowiedzieli się, że Ziemia jest tylko drobiną Kosmosu, miejsce człowieka wśród innych istot nie jest zaś niezbywalnym przywilejem, lecz efektem stale trwającej ewolucji, przyszedł czas na teorię Freuda. Uświadomiła ona człowiekowi, iż siłą sprawczą zachowania się nie jest jego hołubiona świadomość. Ową siłę Freud wypatrzył w odmętach i mrokach podświadomości, które na dziesiątki sposobów wymykają się spod racjonalnej kontroli. Podobnie rzecz się ma z całą dyscypliną naukową, jaką jest psychoanaliza, która obejmuje zarówno teorie psychologii ogólnej i psychopatologii, rodzaj terapii, jak i metodę badawczą. Psychoanaliza od początku swego istnienia miała gotowych do bezgranicznych poświęceń zwolenników i zagorzałych oponentów. I choć wróżono jej niejednokrotnie rychłą agonię, wiele wskazuje na to, że nadal istnieje i ma się dobrze. Ba, pod wieloma względami wciąż się rozwija i doskonali. Jednym z głosicieli takiego poglądu jest Peter Kutter, profesor Instytutu Psychoanalizy na Wydziale Psychologii Uniwersytetu we Frakfurcie. Od blisko ćwierć wieku frapuje go zarówno teoretyczna, jak i praktyczna strona psychoanalizy, którą z powodzeniem uprawia. Przyznaje on, iż ostatnie lata przynisły gruntowne zmiany w psychoterapii i psychoanalizie. Swobodę penetracji w głąb ludzkiej duszy zastapiła przeliczalna na statystyczne parametry orientacja na naukowy eksperyment. Liczby te, jakkolwiek precyzyjne i godne interpretacji, niezbyt wiele wnoszą do warsztatu terapeuty.

"Niemierzalność" efektów psychoanalizy za pomocą tradycyjnych narzędzi jest wciąż dla wielu powodem do jej odrzucenia i uznania za "sprytne oszustwo". I na nic się zdają przypomnienia, iż psychoanaliza to dziedzina zajmująca się czymś niezwykle subtelnym i niemierzalnym, czyli procesami nieuświadomionymi. O nich właśnie mówi jeden z rozdziałów książki Kuttera, w którym przedstawia on istotę codziennych konfliktów na podstawie analizy wybranej literatury i filmu. Autor prezentuje również całą historię psychoanalizy, począwszy od Freuda i jego pierwszych zwolenników, przez różne odłamy, po jej współczesność. Osobny rozdział poświęca tyleż bliskiemu mu z racji urodzenia, co specyficznemu ruchowi zwolenników psychoanalizy w Niemczech. Mówi również o zasługach psychoanalizy na polu pedagogiki, filozofii oraz teologii, bezstronnie omawia inne rodzaje terapii. Sceptykom prezentuje zarówno nadal kontrowersyjne zagadnienia, jak i sporą garść argumentów do wykorzystania w dyspucie na temat: czy psychoanaliza zaiste jest nauką?

W sposób klarowny, bez pominięcia detali, prezentuje Kutter psychoanalityczną teorię osobowości, mimo iż lojalnie wyznaje, że nie do końca da się ją udowonić. Zachęca nawet swych czytelników do prób jej samodzielnych weryfikacji w życiu codziennym. W książce nie brakuje informacji o psychoanalitycznej teorii chorób - począwszy rzecz jasna od klasycznej teorii nerwic, po prostytucję i perwersje. Praktycy rozsmakują się zapewne w rozdziale dotyczącym diagnozy. Fakty na temat "wywiadu" psychoanalitycznego czy testów wsparto przykładami z praktyki.

Książka adresowana jest do szerokiego kręgu odbiorców. Z powodzeniem polecić ją można nie tylko psychologom i psychiatrom, ale i tym wszystkim, którzy w swej pracy sięgają do wiedzy psychologicznej.

(ami)

----------------
Peter Kutter, Współczesna psychoanaliza. Psychologia procesów nieświadomych, tłum. Aleksandra Ubertowska, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1998.

Erotyczne ABC

[Leksykon erotyki]Cóż można dodać nowego w dziedzinie będącej w centrum zainteresowania ludzkości niemalże od jej zarania? Począwszy od naskalnych malowideł i nieudolnych, chociaż i tak uwypuklających płciowość człowieka, rzeźb i figur sprzed tysięcy lat, ludzki erotyzm nierozerwalnie związany jest z kulturą tworzoną przez gatunek homo sapiens. Tym trudniejsze zresztą zadanie stoi przed każdym, kto zechce na nowo spisać bądź zebrać rozproszony dorobek, obejmujący nie tylko wyniki badań seksuologów czy też ogólnie - medyków, ale także dzieła filozofów, teologów, poetów, moralistów wszystkich epok, artystów, historyków sztuki etc., etc. (nie wykluczając garncarzy, szewców i kominiarzy). Z tych samych powodów trudno później takowe dzieło oceniać nie wspominając o tym, że jest to dziedzina, w której, jak w żadnej chyba innej, domorosłych znawców tematu liczyć można niemalże tylu, co i ludzi na świecie.

Istnieją jednakże powody, dla których nawet tym specjalistom warto zarekomendować Leksykon erotyki pod redakcją L. Aresin i K. Starke`a, starannie i elegancko wydany przez "Książnicę". Jedną z najbardziej błahych, chociaż, moim skromnym zdaniem, dość istotnych przyczyn, są przeurocze ilustracje z dorobku Mai Berezowskiej. Poważniej natomiast rzecz ujmując, rzeczony leksykon daleki jest od "uświadamiającej" literatury Wisłocko-Lwo-Starowiczowej. Na całe szczęście. Lekko, i tylko tam, gdzie jest to absolutnie niezbędne, serwując ten mroczny, patologiczny wymiar ludzkiego erotyzmu, prowadzą autorzy czytelnika przez historię kultury i obyczajów. Erotykę ujmują jako rezultat kultywowania przez ludzkość seksualności, odsuwając przy tym na margines jej pierwotną, prokreacyjną funkcję, podkreślając za to funkcje rozkoszy, więzi i komunikacji. Przedstawienie erotyzmu w Leksykonie charakteryzuje się pozytywnym do niego nastawieniem, jako wyraz afirmacji życia. Szczególną uwagę przywiązują autorzy do języka, którym operują (język erotyki należy poza tym do jednego z najobszerniej zredagowanych haseł). Przyzwyczajonemu do wulgarnej dosadności bądź kryminologiczno-seksuologicznej oschłości polskiemu czytelnikowi język użyty przez niemieckich naukowców powinien sprawić satysfakcję w trakcie lektury, ze względu na jego swobodny, otwarty charakter.

Także rozpiętość tematyczna może wprawić w podziw. Od cyberseksu po seksualne aspekty wojen oraz od prostytucji po abstynencję seksualną autorzy tropią wszędzie przejawy erotyzmu, należytą uwagę poświęcając np. poezji miłosnej czy też sztukom plastycznym. Hasła prezentujące najnowszy stan wiedzy teoretycznej i empirycznej pozbawione są słownikowej wstrzemięźliwości, co czyni Leksykon nie tylko kompetentnym kompendium wiedzy na temat erotyki, ale też i przyjemnym "czytadłem" na wolny wieczór. Krótko mówiąc - naprawdę warto!

(kpuch)

----------------
Lykke Aresin, Kurt Starke, Leksykon erotyki, tłum. Krzysztof Jachimczak, Ryszard Wojnakowski, Wydawnictwo "KSIĄŻNICA", Katowice 1998.

Książki nadesłane

Galina Kowalowa, Alina Wójcik, Mini-rozmówki rosyjskie, Wyd. WIEDZA POWSZECHNA, Warszawa 1998.
Alina Wójcik, Mini-rozmówki niemieckie, Wyd. WIEDZA POWSZECHNA, Warszawa 1998.
Zofia Kwapisz, Hans-Joerg Hoeber, Wzory listów niemieckich. Korespondencja prywatna, oficjalna, między małymi firmami, Wyd. WIEDZA POWSZECHNA, Warszawa 1998.
Jutta Douvitsas-Gamst, Eleftherios Xanthos, Sigrid Xanthos-Kretzschmer, Das Deutschmobil. Język niemiecki dla dzieci, Podręcznik 2, Ćwiczenia 1 i Ćwiczenia 2, Wyd. WIEDZA POWSZECHNA, Warszawa 1998.
Ekonomiczna rola państwa w okresie transformacji systemowej, red. S. Marciniak, Ośrodek Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej, Warszawa 1997.
Anna Jarmusiewicz, W Polsce, czyli w Europie. Rozmowy na początek XXI wieku, Wyd. WAM, Kraków 1998.
Ks. Andrzej Zwoliński, Na zachód od Gangesu, Wyd. WAM, Kraków 1998.
Mihaly Csikszentmihalyi, Urok codzienności. Psychologia emocjonalnego przepływu, tłum. B. Odymała, Wyd. CiS - W.A.B., Warszawa 1998, seria: Masterminds.
Louis Frederic, Słownik cywilizacji indyjskiej, tłum. zesp. pod kier. P. Piekarskiego, t.1, 2, Wyd. KSIĄŻNICA, Katowice 1998, seria: Słowniki Encyklopedyczne "Książnicy".
Roland Topor, Bal na ugorze, tłum. A. Taborska, Wyd. W.A.B. i Wyd. Małe, Warszawa 1998.
Richard Dawkins, Wspinaczka na szczyt nieprawdopodobieństwa, tłum. M. Pawlicka-Yamazaki, Wyd. PRÓSZYŃSKI i S-KA, Warszawa 1998, seria: Na Ścieżkach Nauki. Franciszek Nowak, Słownik ortograficzny, Wyd. ASTRUM, Wrocław 1998.
Współcześni uczeni polscy. Słownik biograficzny, red. J. Kapuścik, t. 1, A-G, Ośrodek Przetwarzania Informacji, Warszawa 1998.
Krzysztof Chorąży, Zagadnienia ustroju lokalnego Francji, Oficyna Wydawnicza VERBA, Lublin 1998.
Walentyna Ignatczyk, Maria Chromińska, Statystyka. Teoria i zastosowanie, Wyd. Wyższej Szkoły Bankowej, Poznań 1998.
Dariusz Oko, Przełom. Wyzwanie i szansa, Wyd. WAM, Kraków 1998, seria: Oficyna "Przeglądu Powszechnego".
Tomasz Jelonek, Wprowadzenie do Listów świętego Pawła, Wyd. WAM, Kraków 1998, seria: Myśl teologiczna.
Jan Charytański SJ, Rzeczywistość miłości w "Katechizmie Kościoła katolickiego", Wyd. WAM, Kraków 1998, seria: Biblioteka Horyzontów Wiary.
Jerzy Topolski, Świat bez historii, Wyd. Poznańskie, Poznań 1998, seria: Czas i Myśl.
Jan Baszkiewicz, Myśl polityczna wieków średnich, Wyd. Poznańskie, Poznań 1998, seria: Czas i Myśl.
 

Uwagi.