Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1998

Spis treści numeru 3/1998

Klonowanie
Poprzedni Następny

Jan Koteja

Motto: Klonowanie jest to sadzenie klonów oraz pomnażanie baranów.

Rys. Małgorzata Gnyś-WysockaAby się dowiedzieć, do kogo będę głosił wykłady, na początku zajęć robię krótką ankietę. Niektóre pytania powtarzają się z roku na rok; pozwala to śledzić zmiany zachodzące w kolejnych pokoleniach zasiadających w ławach uniwersytetu. Dwa lata temu na pytanie o „klonowanie” większość studentów odpowiedziała prawidłowo, niektórzy uznali pytanie wręcz za banalne i odpowiedzieli dowcipem. Jeden napisał: „Klonowanie jest to sadzenie klonów”. Było mi głupio, przyznaję. Pamiętajcie, że uczę rolników, którzy od wieków klonują kartofle, tną pelargonie na kawałki i wsadzają do ziemi itd., itd. Tydzień temu sto procent respondentów (rolników) odpowiedziało, że klonowanie to jest rozmnażanie owiec, w szczególności Dolly...

Ale ta Dolly to tylko wstęp, dzisiejszy felieton będzie o kodeksie drogowym, co właśnie wszedł w życie. Kodeks drogowy z natury jest szczególny, ponieważ jego znajomość obowiązuje wszystkich, którzy choć na chwilę wychodzą z domu. Musi też być jednoznaczny, ponieważ na skrzyżowaniu nie ma czasu na „interpretację”. Wreszcie, musi być logiczny, aby nie wywoływał protestu zdrowego rozsądku, bo taki zbuntowany rozsądek na drodze może być niebezpieczny. Tymczasem autorzy kodeksu zdają się mieć takie wyobrażenie o ruchu drogowym i kodyfikowaniu, jak obecni studenci o klonowaniu. Czytaliście w jakimkolwiek kodeksie, że złodziejowi nie wolno używać rękawiczek gumowych ani innych urządzeń zamazujących jego linie papilarne? Że zabrania się podrabiania podpisu szefa jego własnym długopisem? A w kodeksie drogowym są takie „przepisy”. Np. kierowcom zabrania się używać i przewozić urządzenia radarowe, zakłócające działanie urządzeń radarowych policji – aby było jasne – z wyjątkiem pojazdów policyjnych. Czy nie wystarczy, że karalne jest wszelkie utrudnianie pracy policji, obojętnie czy się siedzi za kółkiem, czy chodzi pieszo? Kodeks zabrania używania świateł zewnętrznych „niezgodnie z ich przeznaczeniem”. To na wypadek, gdyby ktoś chciał długimi światłami oświetlić drugą stronę księżyca. A może chodzi o to, aby kierowcy nie posyłali sobie światłami życzliwych pozdrowień? Bo trąbić mogą na siebie dowolnie, w środku miasta i w środku nocy; mogą trąbić, gdy wsiadają do auta i z niego wysiadają, gdy ktoś próbuje naruszyć ich własność lub gdy zawieje silniejszy wiatr.

Jakikolwiek kodeks dotyczy tylko osób, które w jakikolwiek sposób mogą czynnie uczestniczyć w danej sprawie, to jest oczywiste. Np., jeżeli siedzący z tyłu pasażer łaskocze kierowcę pod pachą albo zasłania mu oczy z filuternym pytaniem: „no zgadnij, kto?” – to niewątpliwie wchodzi w zakres działania kodeksu drogowego. I tu już zabrakło autorom kodeksu wyobraźni, bo żaden artykuł nie zabrania łaskotania kierowcy. O zgrozo! Za to ten siedzący z tyłu ma obowiązek zapiąć się pasami „bezpieczeństwa”. Czy to na pewno zabezpieczy przed łaskotaniem? Sądzę stanowczo, że jadącym z tyłu powinno się nałożyć kaftan bezpieczeństwa, przecież taki gość może wyskoczyć z auta i spowodować karambol, zwłaszcza na autostradzie. Od pasów bezpieczeństwa zwolnione są osoby z lekarskim „przeciwwskazaniem”. Ja już takie mam – powiedziałem lekarzowi, że na widok pasa, zwłaszcza „bezpieczeństwa”, dostaję drgawek, a potem wścieklizny, co zresztą zademonstrowałem w gabinecie. Z pasów zwolnione są też „kobiety o widocznej ciąży”. Policjanci z drogówki przejdą specjalne szkolenie ginekologiczne w celu zdobycia umiejętności rozpoznawania ciąży niewidocznej, widocznej, rzekomej, urojonej i udawanej. Bo jak policjant rozpozna „widoczną” ciążę u kobiety siedzącej w maluchu? A jeżeli ciąża jest widoczna dla jednego policjanta, a dla drugiego nie, to mają chodzić trójkami i potem głosować? A jeżeli pod kiecką jest poducha (sposób stosowany w czasach kolejkowych)? Ma więc kodeks wyraźne luki prawne, żaden bowiem artykuł nie zabrania posługiwania się poduszką lub rzeczą równorzędną w celu pozorowania widocznej ciąży. Ale co do meritum – jeżeli to jest pas „bezpieczeństwa”, to znaczy, że kodeks ma w nosie ciężarne oraz ich nie narodzone dzieci??? I wyszło szydło z worka, kto ten kodeks pisał.

Z pasów zwolniony jest również policjant ścigający przestępcę, lekarz udzielający pomocy itp. oraz osoba chora lub niepełnosprawna, przewożona na noszach lub w wózku inwalidzkim. Osobę niepełnosprawną poznaje się po tym, że z przodu i z tyłu ma kwadratowe tablice barwy niebieskiej z międzynarodowym symbolem wózka inwalidzkiego barwy białej, wykonane z materiału odblaskowego. Pomimo tej drobiazgowości, kodeks znowu nie ustrzegł się luk prawnych – nie wiadomo bowiem czy osobę przewożoną na marach należy przypiąć pasami, czy nie, i czy w ogóle jest to „osoba” w rozumieniu kodeksu drogowego. Stoi też w tym kodeksie, że pasy są obowiązkowe, o ile samochód jest w nie wyposażony. Czy to znaczy, że kierowcę i pasażerów obowiązywać będą wszelkie buzery, w które producenci aut będą wyposażać swój towar? To może oni układali ten kodeks?

Bywają genialni matematycy, którzy nie odróżniają marchewki od kalafiora. Bywają genialni biolodzy, którzy nie odróżniają siły od mocy itd. Załóżmy jednak, że połowa posłów nie odróżnia mercedesa od deskorolki, że połowa z tej połowy nie odróżnia wymijania od wyprzedzania, to przecież i tak zostaje jeszcze stu chłopa, którzy mogliby mieć jakieś pojęcie o ruchu drogowym i jego bezpieczeństwie. To znaczy, tak sobie myślałem, kiedy zacząłem pisać ten felieton, ale się rozmyśliłem po wspomnianej ankiecie i przejrzeniu ostatnich numerów „Forum”. Pracuję w uniwerystecie coś ze 40 lat, i w dodatku „czynnie społecznie”, a okazuje się, że pojęcia nie mam, co znaczy KRPUT, KRUR, KRASP, KRUP itp., którymi dziś żyje uniwersytet. Komisje akredydacyjne rosną jak grzyby po deszczu. Kto pierwszy ten lepszy. I słusznie, dlaczego mnie mają dawać kredyty, kiedy lepiej samemu je rozdawać, to przynosi przecież procenty. Ale brak akredytacji nie będzie upubliczniony – to tak w ramach miłości bliźniego, a poza tym, nieoficjalne informacje zawsze szybciej i skuteczniej docierają tam, gdzie trzeba.

Ci Szkoci od klonowania odnieśli zdaje się znacznie większy sukces niż się spodziewali. Czy pamiętacie jeszcze Państwo, że zerwanie z „poprzednim” ustrojem i założenie fundamentów nowej Rzeczypospolitej zaczęło się od przyprawienia orzełkowi koronki na żołnierskich czapkach? I my to teraz klonujemy, w ruchu drogowym i w uniwersytetach.

Uwagi.