Rozpoczęły się negocjacje w sprawie przyjęcia Polski do Unii Europejskiej. Czynione są bardzo intensywne wysiłki zmierzające do trwałego umiejscowienia naszego kraju w strukturach i tradycji Zachodu. Dotyczy to również środowiska akademickiego. Świat jest już tak blisko...
WYRAZ UZNANIA
Politechnika Warszawska już właściwie jest w Europie, gdyż jako pierwsza uczelnia w kraju będzie wydawała dyplomy ukończenia studiów wspólnie z rzymskim Uniwersytetem Tor Vergata. Pisze o tym "Miesięcznik Politechniki Warszawskiej" (nr 3/98), nowe czasopismo, kontynuujące tradycje "Biuletynu Informacyjnego PW". Umowa między obiema uczelniami jest konsekwencją wieloletniej współpracy, której inicjatorami byli: prof. Bogdan Galwas z PW i Franco Giannini z UTV. Podpisana w Rzymie umowa jest eksperymentem w skali europejskiej, jako pierwsza inicjatywa nawiązania tak ścisłych kontaktów z uczelnią z byłego bloku wschodniego - mówi prof. Galwas. Podpisanie tego typu umowy (...) jest wyrazem uznania dla realizowanego u nas programu nauczania oraz dla osiągnięć naszej kadry naukowej. Pierwsza grupa studentów wyjedzie do Rzymu we wrześniu i to będzie dopiero prawdziwy sprawdzian ich przygotowania. Kadrę ocenią natomiast włoscy studenci, którzy przyjadą do Warszawy, by kontynuować studia rozpoczęte u siebie.
Inicjatywa jest korzystna również dla naszego rynku pracy, a szczególnie interesująca dla włoskich firm tu działających. Za przyznanie stypendium naukowego będą one miały okazję zatrudnienia w przyszłości pracownika nie tylko doskonale znającego język włoski, ale posiadającego także dyplom ukończenia włoskiej uczelni.
Korzyści z eksperymentu są ważne dla obu stron umowy. Świadczy o tym tempo, w jakim wprowadzono ją w życie. Od pomysłu do podpisania umowy nie minęło bowiem nawet pół roku. Pogratulować.
STUDIA KORESPONDENCYJNE
Nauczanie na odległość nie jest niczym nowym dla państw Zachodu. Różne formy tego typu edukacji docierają już do miejsc trudno dostępnych ze względów klimatycznych lub fizjograficznych. Szwedzi i Holendrzy uruchomili np. kurs, który obejmuje nawet nauczycieli szkół podstawowych rozmieszczonych na obszarze Arktyki.
Prof. Jan Steczkowski zastanawia się na łamach "Aktualności", biuletynu informacyjnego rektora Akademii Ekonomicznej w Krakowie (nr 3/97), nad koniecznością wprowadzenia i rozpowszechnienia w naszym kraju form przekazywania wiedzy na odległość. Wydaje się, iż przede wszystkim trzeba z ołówkiem w ręku skalkulować - pisze - która droga rozwoju jest tańsza i efektywniejsza: mnożenie nowych sal dydaktycznych i godzin zleconych czy studia na odległość, mniej uzależnione od wielkości naboru oraz pozwalające mniejszym kosztem na utrzymanie poziomu studiów nawet przy dużej liczbie studentów.
Decyzja wydaje się prosta, ale - jak zwykle - diabeł tkwi w szczegółach. Aby wiedza na odległość była przekazywana efektywnie, musi istnieć odpowiednia infrastruktura jej rozpowszechniania, tzn.: odpowiednio przygotowane podręczniki, powszechnie dostępne komputery i przystosowane do nich oprogramowania, a także miejscowi opiekunowie studenta - tutorzy - dbający o odpowiedni poziom nauczania. W przypadku programów międzynarodowych dochodzą jeszcze problemy z barierą językową i kulturową oraz lokalna specyfika - np. kiepsko funkcjonująca poczta, która wymaga rozbudowy Sieci i umożliwienia studentom korzystania z poczty elektronicznej.
Mimo trudności, pierwsze jaskółki kształcenia na odległość już się u nas pojawiają. Zainteresowani szczegółami mogą szukać w Internecie Uniwersytetu Wirtualnego. Oto adres:
http://www.mila.edu.pl.
LUDZIE LUDZIOM
Świat coraz bardziej odchodzi od finansowania badań podstawowych. Kończy się "złoty wiek" uczonych, decydujących o priorytetach badań naukowych. Krytycy modelu uprawiania nauki panującego od czasu pierwszej próbnej eksplozji atomowej (1945) zarzucają mu przyczynkarstwo, kosztochłonność, szum informacyjny, konferencyjny rytualizm oraz ślepe zapatrzenie w Citation Index. Zaś wszystko to razem prowadzi, za pieniądze podatników, do umacniania "prestiżu i przywilejów elit".
Szczepan Woliński, visiting professor Univesidade da Beira Interior Covilh? (!), pisze w rzeszowskiej "Gazecie Politechniki" (nr 49-50/98), że rezultatem tej krytyki są żądania demokratyzacji nauki i koncentracji badań (...) na problemach ważnych dla prawidłowego funkcjonowania i harmonijnego rozwoju ekonomicznego oraz duchowego społeczeństwa, w myśl hasła: "badania prowadzone przez ludzi dla ludzi". Nowa organizacja badań sprowadza się do dwóch modeli (holenderski i amerykański) tzw. centrów badawczych, które powstawały jako rodzaj "komuny" społeczności akademickich, opartych o wolontariat uczonych i studentów, ale dziś wytworzyły już potężne struktury, finansowane głównie przez lokalne władze (w USA również stanowe i federalne), wielkich przedsiębiorców lub organizacje społeczne, związkowe czy pracownicze. Remedium na izolację nauki uniwersyteckiej uległo komercjalizacji i stało się głównym źródłem utrzymania pracowników uniwersytetów. Koło się zamknęło.
Być może za jakiś czas problemy te staną się, niestety, naszymi, dobrze więc z góry wiedzieć, że - jak zwykle - chodzi tu nie tyle o rację, co, po prostu, o pieniądze.
Z okazji Wielkiejnocy życzę redaktorom i czytelnikom prasy akademickiej wszystkiego co najlepsze, coraz większych sukcesów (patrz w "Kronice": Redaktorzy awansują) i dużo, dużo zdrowia - będzie nam wszystkim bardzo potrzebne w roku reformy administracyjnej kraju.
(rama) |