Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1998

Spis treści numeru 4/1998

Wielki wybuch antygrawitacji
Poprzedni

Leszek Szaruga

Fot. Stefan CiechanTytuł niniejszego felietonu jest, rzecz jasna, poetycką metaforą, którą zbudowałem z nasilających się ostatnio w prasie doniesień z kosmosu - niemal każdego dnia dowiadujemy się o fascynujących, a też i zastanawiających odkryciach astronomów oraz fizyków, które, co w tym wydaje się najbardziej interesujące, zdają się kierować naszą uwagę nie tylko na obiekty badane, lecz także obiekty badające, tyle że badające w sposób mniej ze "szkiełkiem i okiem", bardziej zaś z intuicją związany, zwracają zatem naszą uwagę ku poetom, tym współczesnym i tym dawniejszym, nawet najstarszym spośród znanych, których teksty, obrosłe legendą i komentarzami a zagubione w pomroce dziejów, nagle oto się wynurzają na powierzchnię, odsłaniając kolejny fragment wielkiej antycznej Księgi kultury europejskiej, Księgi wciąż tak naprawdę nie odczytanej i, być może, już do odczytania niemożliwej, pojawiającej się przed nami w wyimkach, przypadkowo uratowanych wyrywkach, nawet w omówieniach jedynie tych utworów, które zaginęły, spalone być może w bibliotece aleksandryjskiej lub zniszczone przez inne kataklizmy natury bądź cywilizacji, katastrofy, które wszak współtworzą nasze dzieje, niszcząc zarazem naszą historię, stającą się dzięki temu tajemniczą przestrzenią mitów, legend, podań, z których każdy dla siebie inne nauki wydobywa, każdy odmiennie je interpretuje, tak dalece rzeczy komplikując, iż z niedawnych jeszcze przekonań o jakiejś zasadniczej zrozumiałości świata przechodzimy do mniemań o jego ograniczonej niepojętości, wynikającej z tego, iż wszystko wolno, że prawda jest względna, co w oczywisty sposób wynika z pomieszania wolności z dowolnością i samowolą, czego dominujący dziś w mediach, a czasem i w dyskursie naukowym, postmoderniści ni w ząb pojąć nie mogą.

Rozwój powyższego zdania zatrzymuję po to, by powrócić do tematu głównego, którym pozostają dwa elementy tytułowej metafory: Wielki Wybuch i antygrawitacja. Nim jednak dokładniej się nimi zajmę, chciałbym przytoczyć fragment komentarza, jaki Aleksander Wat dopisał do swego wiersza "Wieczór - noc - ranek", komentarza, w którym bronił niekonsekwencji poetyckiego tekstu: "Utwór ten napisałem w pierwszych dniach pobytu na Sycylii. Poddając się z przyćmioną świadomością impulsom, oddziaływaniom niezwykłego miejsca. Mój pierwszy, a wymagający czytelnik zakwestionował passus: >>Poza tym jest Niezgoda<<. Przyznałem rację jego argumentom, ale usunąć go nie mogłem. Dociekając przyczyn tej niemożności, przypomniałem sobie, że Zgoda i Niezgoda to podstawowe pojęcia filozofii Empedoklesa, o którą oparłem się lat temu z górą trzydzieści pięć, aby nigdy do niej nie powrócić. A przecież Empedokles - to Sycylia, jak najbardziej Sycylia! Ucieszony niezmiernie, poddałem temat swoistej psycho- czy poezoanalizie, w której wyniku powstał obszerny komentarz".

W ten oto sposób wprowadzeni zostaliśmy w klimat miejsca, i to wprowadzeni przez nie byle kogo, bo przez poetę, który w czasie pobytu na Sycylii wyczuł, z pewnością początkowo zupełnie nieświadomie, obecność na wyspie także innego poety, poety, którego duch przeniknął w jego własne wiersze (potem parę jeszcze razy podążać będzie Wat śladami Empedoklesa, jak wiadomo, żywot zakończył skacząc w otchłań krateru Etny, z której to otchłani, jak głosi legenda, wyrzucony został na zewnątrz sandał filozofa. I być może owo życie w cieniu wulkanu, żywot pod wulkanem, w aurze możliwych wybuchów tegoż, doprowadził go do wyłożenia na kartach "Fizyki", zaginionego poematu, teorii o ukształtowaniu świata w wyniku działania Niezgody, która rozsadziła pierwotną jednię, tworząc później coraz bardziej się komplikującą i różnicującą wielorakość elementów - to przecież nic innego, jak znana nam ze współczesnej kosmologii teoria Wielkiego Wybuchu. I oto co się okazuje? Okazuje się, jak donosi poważny w końcu, zasługujący na zaufanie "Der Spiegel", że w Bibliotece Narodowej w Strasburgu odkryto strzępki papirusu - strzępki tak drobne, że tworzyły wedle badaczy swoistą chaotyczną mgławicę liter, z których udało się zrekonstruować spory fragment "Fizyki" Empedoklesa. Niebawem będzie można tekst ten poznać - nad jego opracowaniem i przygotowaniem do publikacji pracuje Oliver Promavesi, który redakcji niemieckiego tygodnika rzecz całą zrelacjonował. Tak oto u podstaw naszej wiedzy - mówiąc "naszej", mam na myśli cywilizację europejską - odnajdujemy poetycko wypowiedzianą formułę, która po niemal trzech tysiącleciach znalazła potwierdzenie w badaniach naukowych.

Jak wiadomo, od lat obowiązywało przekonanie o tym, że po Wielkim Wybuchu następuje rozszerzanie wszechświata, mające wszak swe granice, po których proces ten ulegnie odwróceniu, by doprowadzić do zapaści, swego rodzaju kolapsu, skurczeniu wszystkiego do dziwności. Przekonanie to za jeden z głównych punktów odniesienia przyjmowało niemiłosierne oddziaływanie praw grawitacji, której to sile nic nie jest w stanie się przeciwstawić. Rzecz jasna, nie wszyscy uczeni i badacze wierze tej hołdowali - dość przypomnieć, iż sam Albert Einstein teoretycznie przewidział funkcjonowanie antygrawitacji - rzecz w tym, iż nie sposób było odnaleźć dowodów na jej istnienie. I oto w jednym z ostatnich numerów "Science" znalazło się doniesienie o tym, że astronomowie z wielu na raz ośrodków odnaleźli pośrednie czy bezpośrednie dowody na istnienie antygrawitacji, co być może wiąże się z odkryciami dotyczącymi nieznanej nam z widzenia, ogromnej, sięgającej 98 proc. materii naszego wszechświata. Piszę to wszystko w trybie warunkowym i dość oględnie nie dlatego, że wyszykowałem primaaprilisowy tekścik do numeru kwietniowego, lecz dlatego, iż nasi żurnaliści nie nawykli do tego, by dostarczać choćby danych o numerze pisma, z którego przytaczają informacje. Jeżeli antygrawitacja istnieje, sądzą niektórzy, wszechświat będzie się rozszerzał w nieskończoność, co byłoby po części przynajmniej wiadomością optymistyczną. Być może byłoby też na to, że istnieje jednak gwarantująca harmonię Istnienia, przewidywana przez Empedoklesa równowaga między Zgodą i Niezgodą.

Uwagi.