Wojciech Chudy
 |
Jan Lebenstein, ilustracja do
"Apokalipsy św. Jana" |
Wbrew głosom niektórych "proroków" naszych czasów, religia pozostaje w centrum uwagi współczesnego człowieka. W dzisiejszym świecie rosnącego nieporządku i szybkich przemian odniesienie człowieka do Boga jest ciągle podstawowym zagadnieniem egzystencji. W społeczeństwach o rozwiniętej kulturze politycznej (Anglia, Francja, USA) żywym tematem dyskusji jest stosunek religii do demokracji. Ostatnio ukazuje się wiele publikacji na ten temat.
Szczególnie ważnym problemem jest sprawa pluralizmu religii. W kulturze istnieje wiele religii, wiele wyznań różniących się doktrynami, kultem i normami moralnymi. Można z tego faktu domniemywać wniosek o relatywności religii. Jaka kultura, taka wiara. Jeden wierzy w takiego, inny zaś w innego Boga. Są takie głosy, wcale nierzadkie.
Wydaje się jednak, że właściwszym i bardziej pozytywnym podejściem do kwestii wielości religii jest postawa szukająca tego, co wspólne. Drążenie rdzenia religijności, szukanie istoty religii odsłania nie tylko prawdę o człowieku. Pozwala również zrozumieć związek człowieka z Bogiem.
Kultura jest pierwiastkiem płaszczyzny różnorodności. Różnorakie uwarunkowania kulturowe i różne obrazy świata stoją u podstaw wielości religii w świecie, pluralizmu "odpowiedzi" ludzkich na stałe i niezmienne w czasie "zawołanie" Boga do człowieka. Pierwszą obietnicą płynącą z owego "zawołania" jest zawsze i w każdej religii obietnica zbawienia i wyzwolenia.
Max Weber pisał w artykule "Etyka gospodarcza religii światowych": "W oparciu o obraz świata orientowano się pytając "od czego" i "do czego" chcemy i - pamiętać trzeba - możemy być zbawieni. Czy od politycznego i społecznego ucisku, aby osiągnąć doczesne mesjanistyczne królestwo przyszłości? Czy od skalania przez nieczystych rytualnie i w ogóle od nieczystości uwięzienia w ciałach, by osiągnąć czystość bytu stanowiącego piękną kompozycję duszy i ciała lub bytu czysto duchowego? Czy od wiecznej bezsensownej gry ludzkich żądz i namiętności, aby zdobyć spokój czystego oglądu boskiego świata? Czy od skrajnego zła i niewoli grzechu, by móc cieszyć się wieczną, wolną dobrocią na łonie ojcowskiego Boga? Czy z niewoli astrologicznie rozumianego determinizmu konstelacji gwiezdnych, by stać się godnym wolności i partycypować w istocie ukrytego bóstwa? Czy od przejawiających się w cierpieniu, nędzy i śmierci ograniczeń skończoności i groźby kar piekielnych, by cieszyć się szczęśliwością wieczną i ziemskim lub rajskim przyszłym bytem? Czy od kręgu ponownych narodzin z jego nieubłaganą zapłatą za uczynki popełnione w minionych czasach, by uzyskać wieczny spokój? Czy od bezsensu rozmyślań i marzeń, by móc pogrążyć się w głębokim śnie, w którym nic się nie śni? Możliwości było jeszcze o wiele więcej (tłum. J. Prokopiuk i H. Wadowski)".
Motyw wyzwolenia tkwi głęboko u podstaw (kto wie, czy nie każdego) aktu ludzkiego działania. Kultura zespala się w tym momencie najściślej z religijnym źródłem. Jak człowiek i jego kultura znajduje się bezustannie w "sieci" dobra i zła moralnego, tak też ciągle znajduje się w kontekście religijnym: przez akty pozytywnie zakładające religię albo przez jej negację. Konflikt wiary i niewiary jest, jak mówił Goethe, podstawowym konfliktem dziejów ludzkich. On konstytuuje dzieje u samego korzenia. Dynamizm ludzkich działań, zapośredniczony w owej religijnej osnowie, tworzy wątek biegu i kierunku historii. Tak się tkają dzieje świata.
Zwłaszcza w kwietniu, miesiącu Wielkiejnocy, warto zastanowić się nad tym odwiecznym pragnieniem człowieka - modlącego się lub przeklinającego, budującego świątynie lub burzącego je. Warto też pomyśleć o możliwościach zaspokojenia tego pragnienia. Wolność społeczno-polityczna, tak bardzo oczekiwana, nie przyniosła wyzwolenia z wielu niewygodnych i bolesnych pęt. Ciągle zniewalają nas nietolerancja, bieda, zazdrość, nienawiść, strach i choroba.
Wspólna niezaspokojona tęskonota za wolnością każe każdemu z ludzi ściskać dłoń całej ludzkości. W solidarnym akcie wyglądania wyzwolenia Gdzie Indziej, Poza i Potem. |