Jeśli nawet indeks zostanie odebrany po roku studiowania,
to korzyścią będzie fakt, że student otarł się o inne środowisko,
nabrał nieco ogłady i trochę skorzystał intelektualnie.
Halina Bykowska
 |
Dr hab. inż. Michał Pilarczyk,
prodziekan ds. kształcenia
Wydziału Chemicznego PG |
Od kilku lat połowa studentów I roku na Wydziale Chemicznym Politechniki Gdańskiej łapie dwóje i otrzymuje warunkowy wpis na II semestr. Podejrzewa się, że studia chemiczne na PG traktowane są jak przechowalnia słabeuszy, którzy boją się służby wojskowej lub bezrobocia. Dr hab. inż. Michał Pilarczyk, prodziekan ds. kształcenia, adiunkt w Katedrze Chemii Fizycznej PG twierdzi, że w innych szkołach wyższych sytuacja jest
podobna.
PRZECHYTRZYĆ KONKURENCJĘ
Wydział Chemiczny PG, konkurujący zawzięcie z identycznym wydziałem Uniwersytetu Gdańskiego, jako jeden z pierwszych wprowadził konkurs świadectw maturalnych dla kandydatów ubiegających się o indeks. Brane są pod uwagę oceny z chemii, matematyki i fizyki, nadto z biologii i języka obcego. Kryteria punktacji są dość złożone. Istotny jest m.in. rodzaj ukończonej szkoły, profil kształcenia w ostatnich latach, wyniki egzaminu dojrzałości, jak również rodzaj świadectwa (dodatkowe punkty przyznaje się za dokument ozdobiony czerwonym paskiem). Gdy przychodzi pora starań o indeks, w dziekanacie piętrzą się stosy podań i świadectw, pośród których niespełna co dziesiąte jest oryginałem. W ub. roku o miejsce na Wydziale Chemicznym PG starało się ok. 1500 kandydatów. Indeks przyznany został jednej trzeciej z nich.
- Przed wprowadzeniem konkursu świadectw nabór na I rok był niewielki, ze względu na egzamin wstępny - wyjaśnia Michał Pilarczyk. - Był to egzamin przeciętny, ponieważ poziom wiedzy licealistów bywa na ogół kiepski. Zrezygnowaliśmy z egzaminu wstępnego, gdy Uniwersytet Gdański jako pierwszy wprowadził konkurs świadectw. Uznaliśmy, że skoro coraz więcej uczelni nie stosuje egzaminów wstępnych, kandydaci pójdą na łatwiznę i zdecydują się na studia tam, gdzie nie muszą już poddawać się sprawdzianowi wiedzy. Popularność studiów na Wydziale Chemicznym prodziekan Pilarczyk tłumaczy też wyżem demograficznym. Gdy o konkursie świadectw nikt nawet jeszcze nie śnił, na I rok przyjmowano zaledwie 80-100 studentów. Utworzenie znacznie większej liczby miejsc dr Pilarczyk uzasadnia także zmianami społeczno-politycznymi po 1989 r. i troską władz uczelni o to, aby mniej sfrustrowanej młodzieży wałęsało się po ulicach. Jeśli nawet indeks z powodu nadmiaru dwój odebrany zostanie po roku lub dwóch latach studiowania, to - jak przekonuje dziekan - korzyścią jest, że student otarł się o inne środowisko, nabrał nieco ogłady i trochę skorzystał intelektualnie. Ze zwiększonymi zasadami dydaktycznymi uczelnia radzi sobie, pobierając część pieniędzy z szufladki, gdzie są fundusze na badania naukowe.
ORYGINAŁ LEPSZY?
Sytuację gmatwa możliwość ubiegania się o miejsce w uczelni na podstawie kopii świadectwa maturalnego. Przyjmowanie odbitek ksero powoduje, iż nigdy nie mamy pewności, że kandydatowi prawdziwie zależy na naszym indeksie, stwierdza prodziekan Pilarczyk i dodaje, że poważny problem powstaje wtedy, gdy kandydat otrzymuje kilka indeksów naraz, co wcale nie jest rzadkością. Podejrzewa się, że część młodzieży traktuje Wydział Chemiczny PG jak przechowalnię. Chodzi o takich kandydatów, którzy biorą indeks PG, choć naprawdę zależy im na studiowaniu tam, gdzie złożyli oryginał świadectwa dojrzałości. Chodzi też i o takich, którzy pragną zahaczyć się byle gdzie, aby tylko nie pójść do wojska lub nie musieć wystawać w kolejce dla bezrobotnych.
Na problem kształcenia młodzieży dziekan stara się patrzeć globalnie. Według niego, nie jest aż tak istotne, czy dyplom otrzyma przyszły chemik, biolog albo konstruktor. Najważniejsze, aby w Polsce było jak najwięcej ludzi wykształconych, posiadających dyplom szkoły wyższej. Absolwenci uczelni miewają łatwiejszy start życiowy. Potwierdzają to wskaźniki bezrobocia. Im wyższe wykształcenie, tym łatwiej o pracę. Ponadto trzeba równać do krajów, gdzie liczba osób z dyplomem szkoły wyższej jest największa.
INNI NIE SĄ LEPSI
Chociaż dwóje w indeksie u połowy studentów I roku, uzyskujących wpis warunkowy na II semestr na Wydziale Chemicznym PG to zjawisko niepokojące, dr Pilarczyk twierdzi, że w innych szkołach wyższych sytuacja wcale nie jest lepsza. Potwierdzili to dziekani wydziałów chemicznych uniwersytetów i politechnik z całego kraju na wspólnym spotkaniu. Uważa się, że zasadniczy błąd tkwi w szkole średniej. Zdaniem prodziekana, niemało winy tkwi w tym, że licea profilują kształcenie. Kandydaci byliby znacznie lepiej przygotowani merytorycznie do studiowania, gdyby w szkole średniej uzyskiwali gruntowane wykształcenie ogólne z wszystkich przedmiotów.
Drugim, nie mniej istotnym problemem jest zawyżanie ocen na świadectwie maturalnym, by ułatwić młodzieży start w konkursie. Jednak w praktyce rola konkursu świadectw maleje, bo duża liczba młodzieży biorącej w nim udział, rezygnuje z indeksu w PG, mając już zapewnione miejsce gdzie indziej. Na Wydział Chemiczny tej uczelni dostają się więc i ci, którzy byli na tzw. liście rezerwowej ze względu na niższe oceny. - Niestety już po zakończeniu rekrutacji nikt z nas dokładnie nie wie, ilu kandydatom naprawdę zależało na tym, aby studiować chemię - powiada dr Pilarczyk.
ZMIANA RYGORÓW
Na wyniki kształcenia niemały wpływ ma mniej rygorystyczne traktowanie studentów. Przed laty jedna dwója w indeksie bywała przyczyną pożegnania się z uczelnią na zawsze. Obecnie nauczyciele akademiccy są nieco łagodniejsi, co nie znaczy, że są mniej wymagający. Wpisy warunkowe bywają ostatnią deską ratunku, zwłaszcza dla "pierwszaków", którzy przychodzą na uczelnię z brakami merytorycznymi po ukończeniu słabej szkoły i posiadają trudności adaptacyjne. - Warunkowe zaliczanie semestru stosowane jest we wszystkich uczelniach - stwierdza dr Pilarczyk i dodaje, że gdyby PG nie przyjęła tej zasady, mogłoby zabraknąć chętnych do studiowania.
Natomiast fakt, że po I roku duży odsetek studentów Wydziału Chemicznego PG wykrusza się, świadczy o tym, że uczelnia nie obniża poziomu kształcenia. Prodziekan nie kryje, że ze sprawnością dydaktyczną bywa na politechnice różnie. Nie brak wydziałów, gdzie szacuje się ją aż na 97 proc. Niektórzy przypuszczają, że jest to wskaźnik zawyżony, traktowany instrumentalnie, ponieważ stanowi on jeden z elementów branych pod uwagę przy przyznawaniu funduszy na dydaktykę przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. - Walczę ze stosowaniem tej zasady, ponieważ uzależnianie kwoty na dydaktykę od efektywności kształcenia może prowadzić do stawiania ocen pozytywnych po to, by mieć więcej pieniędzy. W rzeczywistości prowadzi to do obniżenia poziomu - powiada dr Pilarczyk.
Tolerancja wcale nie musi oznaczać pobłażania, ponieważ studiujący doskonale wiedzą, że zaległości muszą nadrobić w terminie. Słabeuszom, którzy debiutują w roli studenta na Wydziale Chemicznym, uczelnia wychodzi naprzeciw. Organizuje dla nich w trakcie semestru płatne kursy wyrównawcze z niektórych przedmiotów. Jednak na uzupełnianie wiedzy w taki sposób zwykle decyduje się tylko garstka.
NA MECIE W TERMINIE
Tymczasem utrzymać się w uczelni próbuje każdy, jak potrafi. Jedni ściągają na egzaminie pisemnym (z różnym skutkiem), a drudzy do zaliczenia angażują za pieniądze tzw. murzyna. Oszustów (nierzadko w tej roli występują studenci starszych roczników) trudno wyłapać, ponieważ do pisemnych egzaminów przystępuje mnóstwo osób, a nie każdy nauczyciel akademicki ma dobrą pamięć wzrokową.
Kto nie likwiduje dwój w terminie, ten płaci i to słono. Płaci się za ponowne zaliczanie każdego przedmiotu. Jeśli student powtarza semestr po raz pierwszy, to niezależnie od liczby przedmiotów, musi zapłacić 600 zł. Egzaminatora nie obchodzi, że ma do czynienia z płatnym repetentem, ponieważ pieniądz nie trafia do jego kieszeni, lecz na konto uczelni. A kto płaci, dodatkowych przywilejów nie ma. Ponowna repeta oznacza całkowitą odpłatność, szacowaną obecnie na ok. 1,5 tys. zł. Kwota nie pokrywa rzeczywistych kosztów kształcenia, które są dużo wyższe.
Tolerancyjny stosunek do słabeuszy i równocześnie dbałość o wysoki poziom kształcenia sprawiają, że studia w terminie kończy niezbyt duża część tych, którzy na I roku startowali wspólnie. Wkrótce studia ukończą ci, którzy po raz pierwszy przyjęci zostali na podstawie konkursu świadectw przed kilkoma laty.
Na Wydziale Chemicznym PG nikt nie obawia się braku kandydatów. Rynek pracy sprzyja absolwentom tego wydziału. Prawie 100 proc. z nich otrzymuje atrakcyjne oferty zatrudnienia w różnych sektorach gospodarki, w tym w ochronie środowiska, przemyśle spożywczym i farmaceutycznym. Bliska perspektywa wejścia do Unii Europejskiej jest równoznaczna ze zwiększeniem zapotrzebowania na absolwentów chemii, co cieszy dodatkowo. |