Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1998

Spis treści numeru 6/1998

Powrót teologii
Poprzedni Następny

Teologia chrześcijańska nie jest utopijną ideologią,
ale swoistą meta-kosmologią, ukazującą źródło i sens istnienia Wszechświata.
Nawet takiego, który składa się z kilku komórek.

Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz

W okresie międzywojennym, obok KUL, wydziały teologiczne posiadały uniwersytety: Stefana Batorego w Wilnie, Jagielloński w Krakowie i Jana Kazimierza we Lwowie. W Uniwersytecie Poznańskim tworzono wydział teologiczny, powołany dekretem z 1919 roku. Teologia została zlikwidowana w uniwersytetach polskich uchwałą Rady Ministrów PRL z 2 sierpnia 1954 r. Decyzja ta była nie tylko aktem wymierzonym w Kościół katolicki, ostoję dążeń niepodległościowych i wolnościowych Polaków, ale także elementem walki ideologicznej i krokiem do likwidacji autonomii uniwersytetów. Obecnie wydział teologiczny posiada tylko niedawno utworzony Uniwersytet Opolski.

Rada Naukowa Episkopatu Polski na swym marcowym posiedzeniu, w nawiązaniu do starej tradycji europejskiej oraz wskazań II Soboru Watykańskiego, opowiedziała się za reaktywowaniem bądź tworzeniem od podstaw wydziałów teologicznych w uniwersytetach państwowych. Możliwość taką przewiduje niedawno ratyfikowany konkordat pomiędzy RP i Stolicą Apostolską. Przewodniczący Rady Naukowej Episkopatu Polski bp. Jan Szlaga, profesor zwyczajny KUL i UG, uważa powrót teologii na polskie państwowe uniwersytety za akt sprawiedliwości dziejowej oraz jest zdania, że otworzy to możliwość wejścia Ewangelii w świat nauki i kultury, co bardzo leży na sercu Janowi Pawłowi II, a uczonym da możliwość pełniejszego widzenia rzeczywistości. Za granicą w świeckich uczelniach istnieje 20 wydziałów teologicznych: 12 w Niemczech, 4 w Austrii, dwa w Czechach, jeden na Litwie i jeden na Łotwie.

PROPOZYCJA POZNAŃSKA

W ubiegłym roku prof. Stefan Jurga, rektor Uniwersytetu im. A. Mickiewicza wystąpił z inicjatywą reaktywowania w UAM Wydziału Teologicznego. Chodzi w niej o reaktywowanie - opierając się na potencjale naukowo-dydaktycznym istniejącego w Poznaniu Papieskiego Wydziału Teologicznego - wydziału, powołanego niegdyś w Uniwersytecie Poznańskim. Tworzenie i reaktywowanie wydziałów reguluje, jak wiadomo, ustawa o szkolnictwie wyższym. Na jej podstawie mogą istnieć wydziały teologiczne w ramach uczelni państwowych. Mają one taki sam status jak pozostałe wydziały. Jedyna różnica dotyczy nadzoru - oprócz ministra edukacji narodowej nadzór nad wydziałem teologicznym (w zakresie ustalonym przez senat uczelni) sprawuje zwierzchnik odpowiedniego kościoła. Wydział teologiczny musi spełniać kryteria naukowe, pozwalające na promowanie kadry akademickiej i prowadzenie kierunku studiów.

Na prośbę prof. Jurgi dziekani przeprowadzili na kierowanych przez siebie wydziałach sondaże opinii w tej sprawie. Wywołały one pełną zaangażowania, szeroką i gorącą dyskusję akademicką, która została częściowo opublikowana w numerze "Debat Akademickich" (3/1998) - dodatku do "Życia Uniwersyteckiego", miesięcznika wydawanego przez UAM.

Ponieważ w innych ośrodkach akademickich myśli się o powołaniu wydziałów teologicznych w państwowych uniwersytetach, uważam za celowe przedstawienie na szerszym forum zasadniczych argumentów wysuwanych w tej dyskusji przez pracowników UAM. Celowo pomijam argumenty natury prawnej i organizacyjno-finansowej, które uważam na drugorzędne.

POLSKA JEST GORSZA

Obawy związane z reaktywowaniem w UAM Wydziału Teologicznego zostały sformułowane przede wszystkim na wydziałach humanistycznych, a w szczególności w Instytucie Filozofii. Najdobitniej argumenty przeciwko reaktywowaniu Wydziału Teologicznego wyraził prof. Leszek Nowak, kierownik Zakładu Epistemologii, członek korespondent PAN. Jego zasadnicza teza sprowadza się do stwierdzenia: wydziały teologiczne oczywiście mogą być w strukturach uniwersytetów, ale nie w Polsce, ponieważ: w materii wyznaniowej odbiegamy od standardów zachodnich; w interesie Kościoła katolickiego polskie elity polityczne gwałcą zasady prawa i prawa człowieka; Polska jest krajem dobrze zaawansowanym na drodze ku katolickiemu totalitaryzmowi; w Polsce istnieje agresywny katolicyzm zamknięty; w interesie Kościoła dzielić się mają na wierzące i niewierzące już społeczności przedszkolne; w polskich uniwersytetach będzie się wykładać tylko teologię katolicką, a nie teologię pozawyznaniową (...), nie będzie zakładów teologii judaistycznej czy protestanckiej, o teologiach dalekowschodnich nie wspominając; teologia katolicka ma pretensje do nieomylności nawet jeśli za soborem nicejskim głosi, że pewien zbiór (osób boskich, mianowicie) jest jedno- i trójelementowy zarazem; teologia katolicka to doktryna mętna, ale zadufana w sobie - zasługuje co najwyżej na miano ideologii, poza tym to tylko mętna utopia.

MORALNE POTĘPIENIE

Nieco inne obawy przedstawił dr hab. Paweł Zeidler, profesor UAM, z-ca dyrektora Instytutu Filozofii pisząc: Obawiam się jednak, że dla zwolenników katolicyzmu "przekształcającego świat" etyka chrześcijańska może łatwo stać się kryterium moralnej dyskwalifikacji zwolenników etyki ewolucyjnej i podstawą jednoznacznej negatywnej oceny np. niektórych badań genetycznych (...).

Z tą samą postawą moralnego potępienia spotykają się przecież zwolennicy innych koncepcji etycznych, odrzucanych przez Kościół katolicki, np. takich jak systemy utylitarystyczne lub te, które czynią z człowieka kreatora wartości moralnych. Mają one bowiem prowadzić do relatywizmu moralnego - cechy dyskwalifikującej dany system etyczny. Moralny relatywista, utylitarysta, hedonista to terminy, które stały się już w Polsce obelgami. Czy po powstaniu Wydziału Teologicznego nie wytworzy się w Uniwersytecie atmosfera, w której np. na zajęciach dydaktycznych z etyki będzie należało waloryzować prezentowane koncepcje z perspektywy chrześcijańskiego systemu wartości? Dlaczego zajęcia z etyki w szkołach nie są prowadzone, a jeśli są prowadzone, to na ogół przez katechetów? Odpowiedź na to pytanie jest powszechnie znana. Kościół nie jest zainteresowany tym, żeby młodzież poznawała różne systemy etyki, lecz jest zainteresowany propagowaniem określonych przekonań etycznych. Czy przynajmniej niektórzy pracownicy Wydziału Teologicznego nie będą chcieli realizować "misji" kształtowania postaw i światopoglądu młodzieży akademickiej? Czy różne zajęcia prowadzone przez pracowników tego Wydziału nie staną się przedłużeniem katechezy? Jak władze państwowe szkoły wyższej, jaką pozostanie przecież Uniwersytet, będą na to reagowały i czy w ogóle będą reagowały? Obawiam się, że nie - tak jak Prezydium Sejmu RP nie zareagowało na samowolne powieszenie krzyża na sali sejmowej. Usłyszelibyśmy zapewne: "czy komuś jest potrzebna wojna ideologiczna w Uniwersytecie?".

Dr hab. Krzysztof Łastowski, profesor UAM z Instytutu Filozofii przestrzega przed nadaniem teologii wyróżnionego miejsca w strukturze Uniwersytetu, miejsca, jakiego nie zajmuje - przynajmniej obecnie - żadna dziedzina nauki (...), dziedziny wskazującej naczelne wartości, słuszne wybory, trafne stanowiska. Do niedawna tak właśnie było niemal w całej polskiej nauce, czas teraz mieć się na baczności, aby nie musieć przeżywać tego samego jeszcze raz. Niestety, w świetle przedstawionych w projekcie uzasadnień, nie można liczyć na gwarancje takiej oferty i wizji teologii, która miałaby charakter ponadwyznaniowy, ideologicznie neutralny.

JEDNA TO ZA MAŁO

Pani prof. Anna Zeidler-Janiszewska, kierownik Zakładu Kultury Współczesnej zwróciła uwagę na odmienne kwestie, pisząc m.in.: Teologia jako dziedzina wiedzy należy nie tylko do tradycji naszej kultury, a w kręgu europejskim - nie tylko do tradycji katolickiej. Nazwa "Wydział Teologiczny" (bez dodatkowych określeń) niesie szansę akceptacji tego oczywistego stanu rzeczy. W praktyce jednak okazuje się, że szansa ta nie będzie wykorzystana, bowiem trzonem owego Wydziału ma być jedna z historycznie uformowanych odmian teologii, związana z Papieskim Wydziałem Teologicznym. Można się więc spodziewać, że ewentualne wprowadzenie elementów innych tradycji teologicznych (jeśli znalazłyby się w ogóle w programie nauczania) urzeczywistniane byłoby z punktu widzenia teologii katolickiej, jako depozytariuszki jedynej prawdy. Nie stwarza to słuchaczom dogodnego punktu wyjścia do poznania rzeczywistych treści innych doktryn, co jest warunkiem niezbędnym międzykulturowego przekładu i porozumienia. Popierałabym więc ideę Wydziału Teologicznego, gdybym znalazła w jej obecnym sformułowaniu jakikolwiek ślad intencji równego traktowania różnych tradycji teologicznych.

Z kolei prof. Jerzy Pogonowski, kierownik Zakładu Logiki Stosowanej napisał: W naszej Uczelni prowadzone są badania religioznawcze. Uważam, że w interesie UAM leży ich wspieranie. Uczelnia mogłaby postarać się przybliżyć młodzieży problemy filozofii religii, jej aspektów kulturoznawczych, etnologicznych itp. Uczelni nie wolno jednak zgodzić się na to, aby nad zgłębianiem tej problematyki uniosło się ideologiczne widmo absolutystyczne pojmowanej teologii (a tak właśnie pojmowana jest teologia na Papieskim Wydziale Teologicznym). Nie jestem też odosobniony w opinii, że w państwowej świeckiej uczelni nie powinny być zatrudniane osoby, które służbowo podlegają jednocześnie pozauczelnianym hierarchiom (a więc m.in. księża) - dopuszczalna w takich przypadkach jest praca np. w ramach umowy-zlecenia.

Tak oto, w bardzo wyrywkowej formie, przedstawiają się opinie osób obawiających się reaktywowania Wydziału Teologicznego w UAM. Przejdźmy teraz do przedstawienia opinii zwolenników.

WZNIOSŁE ARGUMENTY I DZIWNA NIECHĘĆ

Pragnę rozpocząć ich prezentację od przytoczenia wypowiedzi prof. Wojciecha Łączkowskiego, profesora na Wydziale Prawa i Administracji UAM, wykładowcy na Wydziale Prawa KUL, sędziego Trybunału Konstytucyjnego, który napisał: Uważam, że głównym atutem utworzenia w Uniwersytecie Wydziału Teologicznego jest to, iż uprawiana tam będzie teologia chrześcijańska, a mówiąc ściślej - katolicka.

Nie mam nic przeciwko teologii judaistycznej, islamu czy Dalekiego Wschodu, o których wspomina jeden z dyskutantów. Uważam jednak, że dominujące istnienie tamtych teologii w innych środowiskach kulturowych nie powinno decydować o ograniczaniu uprawiania teologii katolickiej w środowisku kulturowym, z którego wyrósł i w którym działa nasz Uniwersytet. Byłoby przecież nieuczciwe mówienie o kulturze arabskiej bez islamu, o kulturze żydowskiej bez teologii judaistycznej czy o kulturach Dalekiego Wschodu bez religii dalekowschodnich. Podobnie trudno jest mówić o kulturze euroamerykańskiej bez chrześcijaństwa, o kulturze polskiej bez katolicyzmu.

Odnoszę wrażenie, że odwoływanie się niekiedy do wzniosłej argumentacji, do takich pojęć, jak tolerancja, równość czy "naukowość", w istocie ma często przykryć jakąś dziwną i trudną do zrozumienia nienawiść rodzącą chęć konfrontacji, a nawet walki z uniwersalnymi, wielowiekowymi wartościami moralnymi naszego kręgu kulturowego.

Z kolei prof. Tomasz Jasiński, dziekan Wydziału Historycznego UAM, napisał m.in.: Za utworzeniem wydziału teologicznego przemawiają też względy naukowe. Dzisiaj często można spotkać się z poglądem, iż teologia nie jest nauką. Pogląd ten wynika z niewiedzy. Wkład teologii w rozwój myśli ludzkiej jest ogromny. Mało kto wie, iż współczesną postawę badawczą, która nakazuje uczonemu nieustannie powątpiewać i bardzo krytycznie odnosić się do dotychczasowego stanu badań, zawdzięczamy właśnie średniowiecznej teologii uniwersyteckiej. Jej bowiem zasługą było upowszechnianie dialektyki i nadanie tej nauce nowego charakteru, przez co dialektyka przestała być tylko logiką, a stała się metodą badań naukowych, koncentrują się na wyszukiwaniu sprzeczności w dotychczasowych ustaleniach. Taka postawa badawcza, która obecnie wydaje się nam czymś naturalnym, była ogromnym przełomem w rozwoju nauki.

Współczesna humanistyka również potrzebuje teologii i to nie tylko jako punktu odniesienia, ale przede wszystkim ze względów naukowych.

WIERZĄCY W NIEISTNIENIE BOGA

Sądzę, że warto przytoczyć wypowiedź matematyka, prof. Juliusza Musielaka, kierownika Zakładu Funkcji Rzeczywistych: Jest rzeczą zrozumiałą, że ludzie wierzący w nieistnienie Boga widzą w badaniach teologicznych rozważania o zbiorze pustym. Inny będzie punkt widzenia ludzi wierzących w istnienie Boga, a także ludzi wątpiących. Badania naukowe rzeczy, które są lub rzeczy, o których uważamy, że mogą być, są godne aprobaty. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w naukach ścisłych i przyrodniczych uważano, że rozwój tych nauk zapowiada stopniowe wyjaśnienie wszystkich tajemnic. Wykwit tego myślenia to tzw. "filozofia marksistowska", opierająca się na nieprecyzyjnej metodzie rozumowania, zwanej "dialektyką marksistowską". Dziś ten sposób myślenia ma znaczenie wyłącznie historyczne. Rozwiązanie jednych tajemnic przyrody rodzi natychmiast dalsze, a teoria staje się coraz bardziej abstrakcyjna. W szczególności abstrakcyjnym staje się pojęcie materii, która straciła kontekst bycia czymś namacalnym. Toteż dziś właśnie spośród uczonych w naukach ścisłych najwięcej można znaleźć ludzi, dla których poszukiwanie Boga ma sens.

Jako matematyk jestem szczególnie wyczulony na poprawność formalną nauk, tak ścisłych i przyrodniczych, jak filozoficznych i humanistycznych. Jest jasne, że wartość teorii np. w naukach fizycznych i w naukach społecznych jest zupełnie inna. Nie znaczy to, że nauki społeczne są bez wartości. W tym kontekście widzę także nauki teologiczne, które w moim przekonaniu z pewnością nie zajmują ostatniego miejsca w tej hierarchii. Dlatego uważam, że próby negowania wartości tych nauk nie są uczciwe.

WIARA SZUKAJĄCA ZROZUMIENIA

Chciałbym zakończyć kilkoma własnymi uwagami polemicznymi w stosunku do argumentów prof. Leszka Nowaka. W jego artykule padły mocne stwierdzenia krytykujące teologię katolicką. Dlatego przytoczę pewne podstawowe fakty odnoszące się do teologii.

Teologia to wiara szukająca zrozumienia. Poszukując zrozumienia wiary, teologia korzysta z osiągnięć i metodologii filozofii, nauk szczegółowych i formalnych. Teologia chrześcijańska opiera się na wierze nie w coś, ale na zawierzeniu konkretnemu człowiekowi - Jezusowi z Nazaretu. Jak dla fizyki fundamentem i podstawową prawdą są wyniki ilościowych i powtarzalnych eksperymentów, tak dla teologii chrześcijańskiej podstawą jest Ewangelia głoszona przez Jezusa z Nazaretu. I trudno mieć do niej o to pretensje. Poszukiwanie zrozumienia Ewangelii może odbywać się różnymi drogami, dlatego teologia, podobnie jak nauki szczegółowe, dzieli się na specjalności i odmiany. Teologia wywodzi się z prowadzonych już w najwcześniejszym okresie chrześcijaństwa polemik z niechrześcijańskimi środowiskami (poglądami pogańskimi, gnozą, judaizmem, manicheizmem) oraz herezjami. Ze względów historycznych teologia chrześcijańska rozpadła się na trzy wielkie odłamy: teologię katolicką, prawosławną i protestancką. Fundamenty teologii katolickiej i prawosławnej są praktycznie identyczne. Teologia katolicka korzysta również w dużym stopniu, z niektórych osiągnięć teologów protestanckich. W judaizmie i islamie nie została wypracowana jedna doktryna, dlatego trudno mówić o teologiach wyrosłych na gruncie tych religii. Tym bardziej nie można mówić o teologiach dalekowschodnich, gdzie nie zawsze występuje pojęcie Boga osobowego. Są to raczej panteistyczne systemy etyczne i kultowe a nie systemy religijne. Podobnie jak "pozawyznaniowa teologia" typu New Age, będąca współczesną odmianą starej heretyckiej gnozy. Dlatego zarzut prof. Leszka Nowaka, że w UAM planuje się wykładanie tylko teologii katolickiej uważam za chybiony.

NIE ZNA TEOLOGII

Dalej prof. Nowak gwałtownie zaatakował teologię katolicką, określając ją jako utopijną, mętną i zadufaną w sobie doktrynę, która co najwyżej może rościć pretensje do ideologii. Doktrynę, która każe nam wierzyć w absurdalne istnienie zbioru będącego zarazem jedno- i trzyelementowym. Do tego miejsca argumentację Pana Profesora traktowałem poważnie, mimo że budziła ona mój sprzeciw. Okazało się jednak, że prof. Nowak nie zna teologii trynitarnej, nawet na poziomie katechezy. Oznacza to, że krytykuje to, czego nie zna. Nic dziwnego, że bez znajomości podstaw teologii katolickiej wydaje mu się ona doktryną mętną i zawierającą logiczne absurdy.

FIZYKA WSZECHŚWIATA

Czy zawierzenie Jezusowi z Nazaretu jest racjonalne? Czy Jego Ewangelia jest tylko utopijną ideologią bez znaczenia dla współczesnej nauki, niegodną wiary człowieka współczesnego? Uważam, że problem ten można najwyraźniej postawić i rozstrzygnąć z perspektywy najogólniejszej nauki przyrodniczej - kosmologii fizycznej. Jest to fizyka największego układu, jaki możemy obserwować i badać stosując empiryczno-matematyczną metodę nauk fizycznych. Ten największy układ fizyczny, czyli nasz Wszechświat, to kula o promieniu mniejszym niż kilkadziesiąt miliardów lat świetlnych, zawierająca co najmniej sto miliardów galaktyk, radiogalaktyk i kwazarów. Ze względu na skończoną prędkość rozchodzenia się światła, obserwując we Wszechświecie odległe obiekty widzimy je we wcześniejszym okresie czasu. Obserwacje wskazują, że wcześniejszy Wszechświat był inny niż obecny; Wszechświat ma swoją historię. We Wszechświecie nie zaobserwowano obiektów starszych niż kilkanaście miliardów lat, ponieważ kilkanaście miliardów lat temu cały Wszechświat był tak gorący, że płonął nie przepuszczając światła. Z powodu wysokiej temperatury, dochodzącej do 1032 K, w historii Wszechświata pojawia się w przeszłości nieprzekraczalna dla nas granica czasu, zwana często chwilą Wielkiego Wybuchu. Ważne jest to, że w całej dostępnej naszym obserwacjom czasoprzestrzeni obowiązują te same prawa fizyki, co na Ziemi. Dzięki temu możemy stosować nasze doskonałe ziemskie teorie fizyczne do opisu całego Wszechświata. Teorie te umożliwiają nam prześledzenie, co najmniej w ogólnych zarysach, historii Wszechświata od chwili jednej bilionowej sekundy (10-12 s) po Wielkim Wybuchu. Od tej chwili znamy w ogólnych zarysach historię Wszechświata, która jest potwierdzona eksperymentalnie w ziemskich laboratoriach fizycznych.

BEZSENSOWNE ISTNIENIE

Niemniej obecne teorie fizyczne pozwalają nam, na drodze ekstrapolacji, cofnąć się nawet do chwili 10-43 s po Wielkim Wybuchu, chwili, w której załamuje się pojęcie czasu, rozumianego jako ciągły parametr numerujący stany fizyczne. W tym stanie obowiązywały prawa kwantowe dla całego Wszechświata. Dlatego teorię tego stanu Wszechświata nazywa się kosmologią kwantową. Kosmologia kwantowa jest teorią "kreacji" Wszechświata, która mogła nastąpić bez łamania praw zachowania z "nicości". Wystarczają tylko prawa kwantowe, o resztę, swoją kreację i ewolucję, zadbał sam Wszechświat. W kosmologii kwantowej Wielki Wybuch jawi się jako gwałtowny wzrost (inflacja) przypadkowej i bezprzyczynowej kwantowej fluktuacji próżni fizycznej. Zatem, zgodnie z kosmologią kwantową, istnienie Wszechświata jest przypadkowe, a co za tym idzie - bezsensowne. Według kosmologii kwantowej, najprawdopodobniej bezsensowne istnienie Wszechświata będzie trwało przez skończony okres czasu i zakończy się totalną zagładą czasoprzestrzeni i wszystkiego, co się w niej znajduje.

META-KOSMOLOGIA

Kosmologia kwantowa umożliwiła więc zrozumienie zaistnienia Wszechświata i jego ewolucji, ale pokazała, że jego istnienie jest ze swej istoty bezsensowne. Kosmologia kwantowa redukuje zagadkę istnienia Wszechświata do problemu istnienia i pochodzenia zasad teorii kwantów. Jeżeli mimo wszystko istnienie Wszechświata ma jakiś sens, to może on być ukryty jedynie w prawach kosmologii kwantowej. Wydaje się, że tak jest w rzeczywistości, niedawno bowiem okazało się, że struktura matematyczna kosmologii kwantowej wynika z ontologii w pełni zgodnej z koncepcją miłującego Boga, głoszoną przez Jezusa z Nazaretu. Boga, który jest sensem istnienia Wszechświata i człowieka oraz źródłem godności człowieka. Sens jest wartością myśli i tylko w sensownym Wszechświecie tak naprawdę warto zajmować się nauką.

Dlatego uważam, że teologia chrześcijańska, a teologia katolicka w szczególności, nie jest utopijną ideologią, ale swoistą meta-kosmologią, ukazującą źródło i sens istnienia Wszechświata. Nawet takiego, który składa się z kilku komórek, czy chorego na nieuleczalną chorobę. Tej funkcji teologii nie wypełni żadna nauka szczegółowa.

Prof. dr hab. Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz, fizyk, jest kierownikiem Zakładu Teorii Magnetyzmu i prodziekanem Wydziału Fizyki UAM.

Uwagi.