Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1998

Spis treści numeru 6/1998

Autonomia i kontrola
Poprzedni Następny

Jestem zwolennikiem powołania rad nadzorczych czy powierniczych,
jako głównych organów sprawujących nadzór nad uczelniami.

Włodzimierz Siwiński

Reforma szkolnictwa wyższego, będąc dzisiaj powszechnym postulatem, jest kontynuacją reformy zapoczątkowanej u progu lat 90. głównie poprzez zmianę ustawy o szkolnictwie wyższym. Zasadniczym celem tej zmiany było przyznanie znacznej samodzielności szkołom wyższym. W moim przekonaniu, uczelnie wykorzystały tę samodzielność, przeprowadzając u siebie bardzo daleko idące reformy. Ich wyrazem jest ogromne zwiększenie liczby studiujących: z 350 tys. w końcu lat 80. do ponad 1 mln w 1997 roku. Wyrazem tych reform jest również uruchomienie wielu nowych programów, typów i form studiów, a także poprawa gospodarowania środkami finansowymi w uczelniach. Pomimo to jednak bardzo odczuwalne są dziś ograniczenia wynikające z obecnej ustawy. Dalsze zmiany w szkolnictwie wyższym muszą więc łączyć się z reformą prawa o szkolnictwie wyższym. Chciałbym przypomnieć, że postulat zmiany tego prawa wyszedł kilka lat temu od rektorów. Ówczesna Konferencja Rektorów Szkół Autonomicznych opracowała dokument o rozwoju szkolnictwa wyższego, w którym wskazywała na postulat zmiany prawa.

W ubiegłym roku powołano zespół pod przewodnictwem prof. Jerzego Osiowskiego, który przygotował Założenia reformy prawa o szkolnictwie wyższym - stanowisko środowiska akademickiego w sprawie zmiany ustawy. Także Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich zajęła w tej sprawie stanowisko, przyjmując opracowanie przygotowane przez zespół KRASP pod kierunkiem prof. Jerzego Woźnickiego, rektora Politechniki Warszawskiej (Model publicznej szkoły wyższej i jej otoczenia systemowego).

ZBYT SZTYWNY GORSET

Jakie, w moim przekonaniu, powinny być główne kierunki reformy prawa? Po pierwsze - dalsze rozszerzenie autonomii uczelni, a z drugiej strony, co może brzmi paradoksalnie, jej pewne ograniczenie przez zwiększenie kontroli publicznej. Rozszerzenie autonomii uczelni to zniesienie pewnych sztucznie narzuconych barier, np. dotyczących organizacji uczelni. Obecnie obowiązująca ustawa wymusza, aby studia prowadzone były przez wydziały, co często przy dużym wydziałowym rozdrobnieniu uczelni utrudnia uruchamianie studiów interdyscyplinarnych, które powinny dzisiaj wyznaczać główny kierunek rozwoju i wprowadzania nowych odmian studiów. Uruchomienie w Uniwersytecie Warszawskim studiów indywidualnych i międzywydziałowych wymagało ogromnych akrobacji prawnych, aby było to zgodne z istniejącą ustawą. Taki stan bardzo ogranicza dalsze działania w zakresie tworzenia studiów międzywydziałowych. Wewnętrzna organizacja uczelni powinna zostać pozostawiona do decyzji samych uczelni i powinna być rozstrzygana w statucie każdej z nich, a nie w ustawie. Narzucenie kierunków studiów, oddanie prawa do decydowania w tej sprawie Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego nakłada uczelniom zbyt sztywny gorset. Uczelnie, szczególnie te największe, powinny mieć możliwość kreowania własnych kierunków studiów.

Należy też zwiększyć samodzielność w zakresie gospodarowania przyznanymi środkami. Ale, jak już wcześniej powiedziałem, ta zwiększona samodzielność musi iść w parze z rozszerzeniem kontroli publicznej nad uczelniami. Powinno się to przejawiać w uruchomieniu instytucji akredytacyjnej, co proponują wszystkie projekty zmiany ustawy. Komisja akredytacyjna winna być głównym ciałem ustalającym kryteria i kontrolującym ich spełnianie w zakresie jakości studiów. Wobec braku mechanizmów rynkowych, eliminujących słabe oferty dydaktyczne, musi to być główne ciało dbające o zachowanie odpowiedniego poziomu akademickiego studiów w uczelniach. Komisja akredytacyjna powinna swym zasięgiem obejmować wszystkie szkoły wyższe o charakterze akademickim, zarówno publiczne, jak i prywatne. Prawo nadawania dyplomów należy poddać kontroli komisji akredytacyjnej.

NADZÓR PODATNIKA

W dziedzinie nadawania stopni naukowych i tytułu naukowego trzeba także zachować zewnętrzną kontrolę jakości, czyli kompetencje dzisiejszej Centralnej Komisji ds. Tytułu Naukowego i Stopni Naukowych, która być może winna stać się częścią komisji akredytacyjnej. Wtedy w komisji wyodrębnione zostałyby dwa piony: kontroli jakości studiów i kontroli jakości stopni naukowych i tytułu profesorskiego.

Jednocześnie samodzielność uczelni publicznych należałoby nadzorować poprzez organy reprezentujące podatnika. Nadzór ten w obecnym systemie sprawuje minister edukacji narodowej, który jako członek rządu strzeże tych interesów. Osobiście, o czym mówiłem publicznie od dawna, jestem zwolennikiem powołania rad nadzorczych czy powierniczych, jako głównych organów sprawujących nadzór nad uczelniami. Rady nadzorcze powoływałby, oczywiście, minister edukacji narodowej, według odpowiednich zasad, włączając w nie reprezentantów różnych grup społecznych, np. władz samorządowych regionów i miast, w których są uczelnie, przedstawicieli sfer gospodarczych oraz innych, będących odbiorcami kształconych przez uczelnie kadr, a także przedstawicieli środowiska akademickiego oraz studentów. Rady te powinny sprawować nadzór nad szeroko rozumianym sposobem wydawania przez uczelnie środków publicznych, tj. nie tylko nad ich zgodnością z przepisami finansowymi, ale również nad merytoryczną zasadnością ich wydawania.

PROGRAMY, ETATY, STRUKTURY

Zmiana prawa powinna dotyczyć także wielu innych szczegółowych spraw, o których pisano już na łamach "Forum". Chciałbym wymienić kilka, które uważam za najważniejsze. Po pierwsze to, co w moim przekonaniu bardzo dobrze zostało opracowane w tzw. "żółtej książeczce": określenie akademickości studiów w odróżnieniu od studiów zawodowych, a także wprowadzenie zasady ekwiwalentności programu studiów, który nie powinien zależeć od form studiów. W szczególności chodzi tu o zniesienie studiów zaocznych w dotychczasowej postaci, które oferują - często za duże pieniądze - programy gorsze od tych, które są dostępne na studiach dziennych. W "żółtej książeczce" został przyjęty podział studiów akademickich na stacjonarne i niestacjonarne, ale o w pełni ekwiwalentnych programach, co uważam za bardzo dobre rozstrzygnięcie.

Drugą sprawą szczegółową, bardzo trudną do rozwiązania jest zmiana sposobu zatrudniania nauczycieli akademickich. Chodzi tu o prawne ograniczenia zatrudniania nauczycieli akademickich w kilku uczelniach, co jednakże musi łączyć się z zasadniczą zmianą wysokości i sposobu wynagradzania za pracę. Nie może być tak jak dotychczas, że nauczyciel akademicki może być zatrudniony w dwóch lub więcej uczelniach, gdyż stan ten negatywnie wpływa na jakość pracy akademickiej.

Trzecią dyskutowaną sprawą jest struktura instytucji ogólnokrajowych w dziedzinie akademickiej. Uważam, że w przypadku powołania Akademickiej Komisji Akredytacyjnej, drugą instytucją, która powinna zajmować się sprawami szkolnictwa wyższego jest Konferencja Rektorów Szkół Akademickich. W kwestii dalszego istnienia lub nieistnienia Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego zdania są podzielone. Jeśli wszelkie kompetencje związane z zewnętrzną oceną jakości studiów oraz ustalaniem kryteriów związanych z nadawaniem stopni i tytułów akademickich przyjmie akademicka komisja, to wówczas nie bardzo widzę miejsce dla RGSzW. Opiniowanie kierunków polityki edukacyjnej państwa powinno należeć do konferencji rektorów, którzy przecież kierują uczelniami - jedynymi instytucjami prowadzącymi kształcenie na poziomie akademickim - i reprezentują je na zewnątrz. Gdyby jednak uznano, że z jakichś powodów istnienie RGSzW jest zasadne - na przykład, jak to proponuje rektor Woźnicki, jako reprezentacji senatów uczelni - sądzę, że należałoby zaakceptować dalsze istnienie tej instytucji.

Prof. dr hab. Włodzimierz Siwiński, ekonomista, pełni funkcję rektora Uniwersytetu Warszawskiego oraz przewodniczącego Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich.

Uwagi.