Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1998

Spis treści numeru 9/1998

Dowód wartości
Poprzedni Następny

Irracjonalny jest system oceny publikowanych prac,
przyczyniający się do rozwoju nauki i gospodarki na świecie
a nie w Polsce.

Zygfryd Witkiewicz

Fot. Stefan CiechanArtykuł prof. Bogusława Żernickiego Publikacje irracjonalne („Forum Akademickie” nr 12/97) zawiera sporo twierdzeń, z którymi trudno się zgodzić, a niektóre, według mojej oceny są dyskusyjne i skłaniają do dalszych refleksji.

KTO TO JEST?

Nie wiem, jakie doświadczenie ma prof. Żernicki i jakie zna przykłady nagradzania stopniami i tytułami naukowymi autorów publikacji, nazywanych irracjonalnymi. W zakresie chemii analitycznej nie mam złych doświadczeń i nie znam przykładów nadawania stopni i tytułów naukowych osobom, których dorobek składa się z publikacji irracjonalnych. Oceniając dorobek kandydatów do stopni naukowych doktora habilitowanego lub tytułu profesora bardzo często spotykam się z tym, że większość a nawet wszystkie swoje prace kandydat opublikował za granicą. Osoba taka i jej osiągnięcia naukowe są bardzo mało znane w kraju a dobrze za granicą. Spośród takich osób wiele przerywa pracę naukową w Polsce i wyjeżdża za granicę.

Praktyka publikacji najlepszych, a nawet wszystkich prac w czasopismach zagranicznych jest wymuszana, szczególnie w stosunku do młodych, najaktywniejszych pracowników naukowych. Wymuszanie polega na tym, że KBN, Centralna Komisja do spraw Tytułu naukowego i Stopni naukowych, a w ślad za nimi uczelnie i instytuty, znacznie wyżej oceniają publikacje w czasopismach zagranicznych niż krajowych, czasem uwzględniając jeszcze impact factor tych czasopism. Uważam, że taki system oceny nie jest dobry. Działa się w ten sposób na szkodę nauki i szeroko rozumianej gospodarki polskiej. Nauka bowiem ma służyć nie sobie i swemu rozwojowi, ale przede wszystkim społeczeństwu. Aby tak było, należy udostępniać wyniki badań naukowych poprzez ich rozpowszechnianie w taki sposób, żeby mogli z nich korzystać wszyscy zainteresowani, także ci, którzy nie znają języka angielskiego.

BŁĘDNE KOŁO

Rozważmy przykład opracowania za pieniądze otrzymane w KBN, metodyki analizy jakiejś substancji szkodliwej występującej w wodzie lub w żywności. Praca ma znaczenie ogólnoświatowe. Opis metodyki zostaje opublikowany w „Journal of Chromatography”. Czasopismo to w Polsce jest dostępne w kilku egzemplarzach, w Warszawie może w dwóch. Ilu zainteresowanych w Polsce ma możliwość zapoznania się z tą pracą i wykorzystania jej w praktyce? Na świecie wielu. I może być tak, że metodyka ta będzie zalecana przez organizacje międzynarodowe jako element kontroli jakości żywności eksportowanej z Polski. Czy zainteresowani będą tą metodykę znali?

Z moich obserwacji nie wynika, że obecnie dostęp do czasopism i książek zagranicznych jest łatwy. Przeciwnie, w znanych mi bibliotekach dostęp do czasopism zagranicznych jest coraz trudniejszy i wynika głównie z rezygnacji z prenumeraty czasopism i zmniejszenia liczby prenumerowanych egzemplarzy. To jest oczywiście spowodowane brakiem pieniędzy. Z drugiej jednak strony oddajemy za darmo wyniki naszych najlepszych prac. Gdyby były one publikowane w kraju, to mogłaby wzrosnąć prenumerata naszych czasopism za granicą, rósłby ich impact factor i prestiż naukowy. Jeżeli, jak pisze prof. Żernicki, lekkomyślność społeczeństwa polega na niedostatecznym finansowaniu nauki, to lekkomyślność niektórych naukowców polega na tym, że obdarzają wynikami swoich prac świat kosztem własnego kraju.

Wspomniana przykładowa praca będzie cytowana i będzie utrzymywała impact factor „Journal of Chromatography” na wysokim poziomie. W tym czasie w polskich czasopismach, np. w „Chemii Analitycznej” wydawanej w języku angielskim, publikowane są gorsze prace i jej impact factor nie jest tak wysoki, jak w przypadku „Journal of Chromatography”. Dlatego autorzy dobrych prac, zdeterminowani systemem oceny ich publikacji, wyciągają właściwy wniosek, że w „Chemii Analitycznej” nie należy publikować; dlatego najlepsze prace badaczy polskich są (...) z reguły publikowane za granicą. Koło się zamyka.

W wyniku tego, nie tylko w niewielkim stopniu mogą być wykorzystane w Polsce wyniki prac wykonywanych za polskie pieniądze, ale działa się na niekorzyść polskich czasopism naukowych. Czasopisma te, przy obecnym systemie oceny pracowników naukowych, nie mogą zyskiwać na znaczeniu i nie można oczekiwać, że ich impact factor będzie rósł. Impact factor pozostaje w pewnym związku z nakładem czasopisma. Im większy jest nakład, tym większy może być jego impact factor. Trudno oczekiwać, że czasopisma, w których publikuje się słabe prace będą mogły nie tylko zwiększać, ale nawet utrzymać swój nakład i swój impact factor. W tej sytuacji można się zastanowić, czy jest sens wydawać takie czasopisma. Złych czasopism nam nie potrzeba. Dlaczego więc stwarza się warunki powodujące pogarszanie się tych czasopism? Być może niektórym byłoby na rękę, że w Polsce nie wydawanoby czasopism naukowych. Mam jednak nadzieję, że nie ma takich wielu.

WSPÓŁCZYNNIK PORÓWNYWALNY

Na szczęście, pomimo zniechęcania do publikowania dobrych prac w polskich czasopismach, niektóre z nich są na dobrym poziomie. Na przykład „Chemia Analityczna” ma niezły impact factor, wynoszący 0,59. Jest on porównywalny a nawet większy od tych, jakie mają niektóre czasopisma zagraniczne. Uwzględniając to nie widzę racjonalnego uzasadnienia dla gorszego punktowania prac publikowanych w tym czasopiśmie niż publikowanych w czasopismach zagranicznych.

Nie ma żadnej pewności, że każda praca opublikowana za granicą ma wyższą wartość niż opublikowana w czasopiśmie polskim. Liczba czasopism na świecie rośnie. Znane są czasopisma zagraniczne, które cierpią na brak prac do publikacji. Czy redakcje tych czasopism nie opublikują czasem groszej pracy, byle zapełnić zeszyt? Być może praca ta nie miałaby szans na opublikowanie w czasopiśmie polskim, ale sam fakt jej opublikowania za granicą jest uważany za dowód jej dużej wartości i wystarczający do wysokiej oceny. Uważam, że pracownicy naukowi powinni publikować swoje prace w części w czasopismach polskich, także polskojęzycznych, a w części w czasopismach zagranicznych. Jeżeli ktoś jest znany z prac publikowanych za granicą, to czytelnicy zagraniczni, którzy znają autora i cenią jego prace, znajdą także dostęp do jego prac opublikowanych w kraju.

DYDAKTYKA GORSZA

Komentarza wymaga stwierdzenie prof. Żernickiego, że w szkołach wyższych autorzy irracjonalnych publikacji powinni przejść na etaty dydaktyczne. Znam pracowników uczelni, których to stwierdzenie zbulwersowało. Przede wszystkim w świetle tego, co napisałem powyżej, nie wiadomo, kto jest autorem publikacji irracjonalnych, jeżeli takie w ogóle istnieją. Poza tym dydaktyka powinna być jak najściślej powiązana z nauką. Wiadomo, że najwięcej i najlepiej nauczy dobry uczony, co nie oznacza jednak, że jest to osoba publikująca tylko za granicą. Z przytoczonego stwierdzenia prof. Żernickiego wynika, że dydaktyka to coś gorszego od nauki i że mogą ją prowadzić ludzie miej wartościowi. Czy takie jest stanowisko pracowników instytutów? W uczelniach tak nie uważamy.

Mam nadzieję, iż z tych kilku uwag wynika, że nie wszystkie prace naukowe, nawet o znaczeniu światowym, publikowane w czasopismach polskich, także w języku polskim, są irracjonalne. Irracjonalny natomiast w znaczym stopniu jest system oceny publikowanych prac, przyczyniający się do rozwoju nauki i gospodarki na świecie a nie w Polsce.

Prof. dr hab. inż. Zygfryd Witkiewicz, chemik, pracuje w Instytucie Chemii Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie.

Uwagi.