Strona główna

Archiwum z roku 2001

Spis treści numeru 6/2001

Zbawienne źródło
Poprzedni Następny

Okolice nauki

rzeba zmodyfikować programy nauczania, znaleźć miejsce nowym firmom 
oraz dopracować metody dofinansowania tych przedsięwzięć, 
wykorzystując zarówno środki uczelniane, jak i samorządowe.

Mariusz Karwowski

Rys. Małgorzata Gnyś-Wysocka

szybki rozwój gospodarczy Polski to wyzwanie stojące przed społeczeństwem i elitami życia gospodarczego i politycznego kraju. Polityka gospodarcza państwa, produktywność gospodarki, wydajność i jakość produkcji, konkurencyjność w wymiarze lokalnym, krajowym i międzynarodowym, innowacje i transfer innowacji, przedsiębiorczość, rynek pracy, bezrobocie – to wszystko hasła nie schodzące z ust polityków, przedsiębiorców czy urzędników. Co znamienne, wszystkie te pojęcia po głębokiej analizie nie mogą się obejść bez sektora nauki. Polityka gospodarcza to wynik wiedzy ekonomicznej i socjologii, produktywność i wydajność to wynik postępu technicznego i technologicznego, rozwoju nauk ścisłych i technicznych. Bez podstaw prawa, zarządzania, psychologii i socjologii trudno wyobrazić sobie efektywną przedsiębiorczość. W takim rozumieniu związek między nauką i gospodarką jest niepodważalny. Dotyczy on także dużych koncernów przemysłowych, które zazwyczaj na własne potrzeby bieżące i perspektywiczne organizują centra badawcze (R&D) lub relatywnie łatwo (znaczące środki finansowe) pozyskują najlepszych fachowców z uniwersytetów. Związek nauki z praktyką jest także potrzebny do rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw. To one wyznaczają obecnie kierunki rozwoju, decydują o dynamice gospodarki poszczególnych krajów. Małe i średnie przedsiębiorstwa zdecydowały o potędze gospodarki amerykańskiej. Zjednoczona Europa także w nich upatruje zbawiennego źródła innowacji, inspiracji i konkurencji w stosunku do gospodarek świata.

Uczelnie wyższe mają za zadanie przede wszystkim edukację, potem prowadzenie badań naukowych. Mają być szkołą kształcącą, przynajmniej w założeniu, czołową kadrę kierowniczą urzędów i przedsiębiorstw, polityków i inżynierów, przyszłych nauczycieli, wychowawców, artystów... Nauczyciele akademiccy to również pracownicy nauki, zaangażowani w wielu dziedzinach mających bezpośredni lub pośredni wpływ na gospodarkę.

START-UP

W ostatnich latach wiele uczelni w Europie Zachodniej stawia sobie również za zadanie bezpośrednie związki z gospodarką – „produkcję” przedsiębiorców i poszukiwanie w gospodarce nowych źródeł finansowania edukacji i nauki. Wymagało to oczywiście zmiany postaw i świadomości kadry profesorskiej, związek nauki z praktyką nie jest już podejrzaną relacją lub dyshonorem dla naukowca, a jego przewagą względem innych. Do programu nauczania studentów wyższych lat wprowadza się tam nowe przedmioty – prawa własności intelektualnej, elementy zarządzania, przygotowywanie „biznesplanu”, komercjalizację wyników badań, podstawy systemu prawnego i podatkowego – i to praktycznie niezależnie od specyfiki danego kierunku studiów. Wszystko po to, aby absolwent uczelni potrafił, przy określonych warunkach zewnętrznych, założyć po studiach własne małe przedsiębiorstwo w ramach samozatrudnienia. Problem bezrobocia ludzi z wyższym wykształceniem zaraz po studiach nie jest, niestety, tylko naszym polskim problemem.

A jak to wygląda u nas? Oczywiście zdarza się, że absolwenci wyższych uczelni otwierają swoje własne przedsiębiorstwa. Chociaż bez porównania rzadziej niż w krajach Unii. Brak dobrych przykładów, sukcesów, odwagi, wiedzy i kapitału. Pojawiają się już firmy typu start-up i spin-off, którymi to terminami określa się nowe przedsiębiorstwa oparte na nowoczesnych technologiach. Są dobre przykłady np. z Politechniki Warszawskiej i Uniwersytetu Warszawskiego. Aby jednak było to zjawisko na skalę podobną do obserwowanej we Francji czy Wielkiej Brytanii, potrzeba zmian w programie nauczania ostatnich lat studiów oraz stworzenia systemu wspierania finansowego tego typu przedsięwzięć.

W Otaniemi Research Park (pod Helsinkami w Finlandii) co roku absolwenci politechniki zakładają kilkadziesiąt małych przedsiębiorstw. Są one wspierane przez lokalne, regionalne i rządowe programy zapewniające młodym przedsiębiorcom poradnictwo prawne, ochronę własności intelektualnej, wspieranie procesu zarządzania oraz szerokie konsultacje w wielu dziedzinach (np. reklama, marketing). Wsparcie finansowe umożliwia inkubację przedsięwzięcia przez 12 miesięcy – potem przeżywa tylko kilka najlepszych, z dobrymi rezultatami i/lub perspektywami. W Coventry w Wielkiej Brytanii absolwenci University of Coventry, którzy chcą podjąć się zadania stworzenia własnego przedsiębiorstwa dzięki swoim umiejętnościom i wiedzy, uzyskują pomoc zarówno organizacyjną, jak i finansową od miejscowego parku naukowego – Science Park Enterprise, Ltd, którego udziałowcem jest wspomniana wyżej uczelnia. Jeszcze jeden przykład realizacji modnego w całym świecie hasła knowledge driven economy.

W naszych warunkach ciągle brak miejsc do tworzenia takich firm, odpowiednio wyposażonych zarówno w infrastrukturę biznesową, jak i technologiczną (liczba parków naukowych lub naukowo-technologicznych oraz inkubatorów przedsiębiorczości jest nadal niewystarczająca). Brakuje systemu zachęt do podejmowania tego typu przedsięwzięć oraz firm pośredniczących, oferujących kapitał zalążkowy (seed capital czy nawet pre-seed capital). Można tutaj rozważyć udział uczelni w nowych start-ups – poprzez wniesienie lokalu lub wyposażenia. Z drugiej strony, powstające w kraju parki naukowo-technologiczne mogłyby przyjąć przedsiębiorstwa tego typu na swój teren na preferencyjnych warunkach.

PRZEŁAMAĆ STAN ALIENACJI

Inkubacja przedsiębiorstw zorientowanych na nowoczesne technologie to jedno z zadań instytucji „parkowych”, związanych ściśle z jednostkami badawczymi. W chwili obecnej praktyczną realizację tego zadania można sobie w kraju wyobrazić jedynie w centrach transferu technologii działających w Warszawie – przy politechnice, WAT czy uniwersytecie, lub w Poznaniu – na terenie Poznańskiego Parku Naukowo-Technologicznego Fundacji UAM. Z inicjatywy władz UAM oraz Fundacji UAM powstaje porozumienie dotyczące znalezienia środków oraz miejsca inkubacji wyłonionych na drodze konkursu start-up’ów, pochodzących z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Inicjatywa ta ruszy niebawem i stanowi swoiste novum na terenie kraju. Wpisuje się ona w regionalną strategię innowacyjnego rozwoju gospodarczego, przyjętą przez Wielkopolan, której realizację ma po części (negocjacje w toku) finansować Komisja Europejska w ramach programu RIS NAC. Polskie uczelnie mogą i powinny stanowić źródło nowych, nowoczesnych przedsiębiorstw. I to nie tylko dlatego, że takie tendencje wyraźnie pojawiają się w uniwersytetach krajów Unii, ale również po to, by do końca przełamać stan alienacji sektora nauki w stosunku do sektora gospodarki. Trzeba jedynie zmodyfikować programy nauczania, znaleźć miejsce nowym firmom oraz dopracować metody dofinansowania tych przedsięwzięć, wykorzystując zarówno środki uczelniane, jak i samorządowe. W dobie gospodarki wolnorynkowej, dla dobra polskiej gospodarki i dobrej kondycji polskich uczelni, te ostatnie mogą i powinny dostarczać „na rynek” zarówno dobrze wyedukowanych absolwentów, nadające się do komercjalizacji wyniki prac badawczych, jak i młodych, ambitnych przedsiębiorców.

Dr hab. Jacek Guliński, chemik, pracownik Wydziału Chemii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Poznańskiego Parku Naukowo-Technologicznego Fundacji UAM, jest kierownikiem Biura IRC w Poznaniu.

 

Komentarze