Strona główna

Archiwum z roku 2002

Spis treści numeru 1/2002

Recenzje
Poprzedni Następny

Magia niepokonana

Każdy rozsądny i trzeźwo myślący człowiek polega dziś na rozumie, a zabobony i wróżby traktuje z przymrużeniem oka. Czyżby? Anthony Aveni, amerykański profesor astronomii i antropologii, który od ponad 30 lat wykłada nauki przyrodnicze. Jego przekonanie, iż współczesny człowiek akceptuje fakt pozalogicznego wyjaśniania wielu aspektów rzeczywistości, skłania go do podjęcia nietypowej wędrówki w czasie i przestrzeni, która jest próbą przedstawienia zmian w sposobie traktowania magii i okultyzmu przez ludzkie pokolenia – od starożytnego Egiptu i Mezopotamii, po współczesną Amerykę.

Chronologiczny porządek wywodu pozwala nam stopniowo poznawać etapy funkcjonowania magii w społeczeństwach. Punktem przełomowym jest dla autora dorobek umysłowy antycznych Greków, w których kulturze magia współistniała z nauką. Optyka przyjęta przez Aveniego jest charakterystyczna dla tradycji basenu Morza Śródziemnego i czasem grzeszy jednostronnością. Zastanawia apoteoza greckiej myśli przy jednoczesnym minimum informacji na temat rodowodu magii (starożytna Persja). Przyjmując jednak punkt widzenia Aveniego, posłusznie śledzimy dzieje magii w średniowieczu, przyglądamy się wskrzeszeniu kabały i alchemii. Przy okazji możemy się dowiedzieć, jakie metody leczenia stosowali ówcześni lekarze.

W dalszej części tej magicznej historii wnikamy w arkana XVI-wiecznej astrologii, by po chwili rozmyślać nad renesansowym przełomem ludzkiej myśli i światem „odczarowanym” m.in. również na skutek przełomu kopernikańskiego.

Ale to dopiero półmetek podróży. Kolejna część książki dotyczy XIX-wiecznego okultyzmu. Poznajemy pierwszy „dom nawiedzony” i jego mieszkanki – siostry Fox, które zdobyły rozgłos dzięki nadnaturalnym umiejętnościom prowadzenia rozmowy z duchami oraz przemieszczania przedmiotów bez użycia siły mechanicznej. Następnie przed naszymi oczami przewija się kalejdoskop barwnych postaci, które mąciły w głowach statecznym mieszkańcom Ameryki i nad wyraz często robiły karierę estradową.

Jeżeli czytelnik w trakcie lektury zacznie sobie liczyć pieprzyki na rękach albo uważnie wpatrywać się w linie papilarne dłoni, to znak, że dotarł już do rozdziału na temat czytania z ciała w różnych epokach i nie jest aż tak skrajnym racjonalistą, jak mu się mogło wydawać. Cóż w tym dziwnego, skoro na kolejnych stronach książki dowiadujemy się, że nawet wybitni naukowcy zdawali się czasem brać w cudzysłów dosłowność nauki? Uznany za geniusza, nieżyjący już Richard Feynmann w opinii swoich kolegów był czarodziejem. Potrafił zaskakiwać niesamowitymi umiejętnościami, zwodzić zmysły niczym wytrawny sztukmistrz. Nieźle się zresztą przy tym bawił obserwując osłupiałych współpracowników. Takich ciekawych, nietuzinkowych portretów jest w książce Aveniego znacznie więcej.
W XX wieku nie sposób pominąć zjawiska New Age. Jednak po przeczytaniu krótkiego rozdziału na temat tego ruchu pozostaje uczucie niedosytu. Konkrety zostały zastąpione metaforami i wyrywkowymi przykładami. To za mało, jak na mocno kontrowersyjne i całkiem nieźle już opracowane zjawisko.

Na zakończenie przytoczę słowa, które powinny pobudzić do myślenia, kiedy będziemy rozważać fenomen magii nie pokonanej przez wieki rozumu: Magia jest drogą do pragnień – od wyroczni w Delfach po wykoncypowany superkomputer traktowany jak bóg. (...) Zarówno wyrocznia, jak i komputer dają nam udział w mocy Boga.

Beata Machnik

Anthony Aveni, Poza kryształową kulą. Magia, nauka i okultyzm od starożytności po New Age, tłum. Robert Bartołd, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2001, seria: Antropos.

Konwersacyjna uczta

Rozwój cywilizacyjny i nowoczesne technologie drastycznie zmieniają ludzkie życie, zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej. Jak pisał kiedyś Georg Simmel: Zanim w dziewiętnastym stuleciu pojawiły się omnibusy, pociągi i tramwaje, ludzie nie potrafili patrzeć na siebie całymi minutami i godzinami (...) nie zamieniając ze sobą ani słowa. Wynalazek maszyny parowej, telewizji czy komputerów, jak większość cudów techniki, zrewolucjonizowały nasz sposób egzystencji, ale – jak twierdzi Theodore Zeldin – prawdziwie wielkie rewolucje naukowe nie polegały na wynalezieniu jakiejś nowej maszyny, lecz na wypracowaniu nowego rodzaju rozmowy o rzeczach. Znany polskiemu czytelnikowi jako autor Intymnej historii ludzkości, Zeldin, w swojej nowej książce zaprasza do zasmakowania w prawdziwej konwersacji. Autor zachęca nas do prowadzenia rozmów na miarę nowego wieku, któremu nadaje miano Nowej Rozmowy. Sam przyznaje, że osobiście interesuje go tylko taki rodzaj konwersacji, którą rozpoczynamy, by stać się nieco inną osobą, że zajmują go rozmowy, które zmieniają nasz sposób postrzegania świata, a nawet sam świat. Co prawda, twierdzi on, że w dziejach świata panowała przede wszystkim konwersacja zastraszona lub wykrętna, ale przecież nawet lęki nie muszą działać na nas jedynie paraliżująco, mogą także skutkować bogactwem wyrazu.

Kiedy spojrzymy na otaczającą nas rzeczywistość oczyma Zeldina, odnajdujemy się w świecie obfitującym w spotkania i rozmowy. Zabieramy głos nie po to, by oczarowywać sztuką retoryki, kwiecistym językiem pełnym metafor, aliteracji, repetycji, ironii i paradoksów, lecz pragniemy prowadzić dialog, który wybucha płomieniem, w którym, dzięki spotkaniu dwóch umysłów o różnych wspomnieniach i nawykach, wytyczane są nowe drogi myślenia. Nabieranie biegłości w tak rozumianej sztuce konwersacji nie jest rzeczą prostą, dlatego nie wystarczy poznanie określonych mechanizmów czy opanowanie techniki prowadzenia dialogów. Zeldin nie chce pełnić roli szarlatana, który przekazuje nam tajemnice, jak schlebiać i oszukiwać, jak uwodzić lub zadawać szyku czy jak czynić wypowiedź przekonującą. On zaraża pasją, która sprawia, że słowa ruszą w tan, opinie będą pieścić się nawzajem, wyobrażenia zrzucą okrycie, a tematy staną otworem. Każe nam odkrywać, po jakich ścieżkach wędruje nasza wyobraźnia i podsuwa pomysły, jak rozmawiać o miłości, jak prowadzić dialog w rodzinie czy w miejscu pracy, tym bardziej że coraz mocniej brzmią głosy tych, którzy mają już dość roli trybików w maszynie, a postępu cywilizacji nie wiążą jedynie z postępem technicznym. Dla nich właśnie obecna oferta wykształcenia i pracy stała się zbyt wąska. Uboczne skutki specjalizacji przybierają dziś postać barier, które izolują nas od stylu myślenia i języka innych zawodów – a więc innych ludzi – zaś pojęcie „społecznego wykluczenia” odnosi się nie tylko do biednych, lecz wszystkich, których umysły zamknięte są w obrębie jednej profesji.

Mówiąc o ludzkości niejednokrotnie nazywamy ją jedną wielką rodziną, ale czyż nie jest to rodzina, której członkowie niemal się nie znają? Autor przekonuje, że nie musimy godzić się na takie status quo, a najlepszym sposobem zmiany tego stanu rzeczy jest odrodzenie tradycji rodzinnej gościnności, dzięki której moglibyśmy rozpocząć owocne rozmowy z nieznajomymi. Skłania nas także do refleksji nad tym, jak wiele inni wnieśli w nasz intelektualny, moralny i emocjonalny rozwój.
Warto porzucić schronienie znanych, wąskich tematów i rutynowej wymiany informacji, aby przeżyć niepowtarzalną przygodę wkroczenia na nowe terytoria i popuszczenia wodzów fantazji.

Sylwia Groth-Guzek

Theodore Zeldin, Jak rozmowa zmienia twoje życie, tłum. Marcin Sendecki, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2001.

Styl życia czy margines?

Od momentu, w którym człowiek przychodzi na świat, poddany jest presji przyjętych zwyczajów i procedur. Niektórzy bez większych kłopotów akceptują ten stan i trwają w uznawanym za standardowe życiu, inni przez cały czas czują się jak niedopasowany klocek w społecznej układance. Ci „niepokorni”, nonkonformiści, pojawiali się w każdym typie społeczeństw, zgłaszali sprzeciw i próbowali odmieniać świat. Hipisi, skinheadzi, sytuacjoniści czy typowo polscy bikiniarze mają pod tym względem wiele wspólnego z... romantycznymi bohaterami, którzy też próbowali pchać świat na nowe tory. Tyle że wtedy kontestacja wszelkich wartości miała raczej wymiar indywidualny, a obecnie mamy do czynienia z masowymi ruchami, w ramach których każdy, zazwyczaj młody człowiek stara się znaleźć swoje miejsce w społeczeństwie. A może raczej obok niego. Wszak to właśnie podważanie sensowności istniejącego stanu rzeczy i konieczności dostosowania się do określonych wzorów zachowań w świecie dorosłych determinuje powstanie alternatywnego stylu życia.

Pojęcie „subkultura”, w rozumieniu zdecydowanej większości ludzi, ma wymiar negatywny. Oryginalna fryzura, odmienny styl ubierania się, postępowanie często sprzeczne z prawem. Tak najczęściej postrzega się osoby należące do jakiejś grupy subkulturowej. Ale przecież są też yuppies czy dinks, których trudno wyróżnić w tłumie. Nienagannie uczesani, w markowym garniturze, pod krawatem, dążą do konkretnego celu, utożsamianego z sukcesem, dużymi pieniędzmi, prestiżem. Praca pod redakcją Mariana Filipiaka jest próbą nakreślenia zjawisk subkulturowych od momentu ich pojawienia się na gruncie amerykańskim w latach 50. ub. stulecia, aż do dziś. Autorzy pomagają poznać bliżej te środowiska, ich członków, cele ich „walki” bądź receptę na życie, alternatywną dla rodziny, szkoły. Dlaczego wybierają autorytet przyjaciół, kolegów z grupy, a nie instytucji mających w założeniach służyć radą i pomocą? W analizie autorzy stosują nie tylko kryterium czasowe, ale także geograficzne. Ma to swoje uzasadnienie choćby w przypadku Polski, gdzie subkultury młodzieżowe w latach 80., z uwagi na warunki polityczne, miały zupełnie inny charakter niż w zachodniej Europie.

Rozważania autorzy kończą rysując obraz młodzieży we współczesnym, silnie zdynamizowanym, stechnicyzowanym społeczeństwie. Dziś skinheadów, anarchistów, yuppies czy metalowców wypierają dresiarze, zippisi, skateboardowcy czy technomani. Telefon komórkowy, deskorolka stały się podstawowymi atrybutami przynależności do określonej subkultury. Jednocześnie młodzi wycofują się z aktywności społecznej i politycznej, i zamykają się w kręgach przyjacielskich, wśród „bratnich dusz”. Oni już nie kontestują norm moralnych czy wzorów zachowań. Oni je po prostu ignorują. To efekt nie tylko zmian systemowych. Młodzież przekraczająca próg dorosłości, łatwo dostrzega niekonsekwencje i sprzeczności w wartościach funkcjonujących w tym świecie i niewydolność instytucji społecznych. Ma się to nijak do opuszczonych przed chwilą idealistycznych obrazów dzieciństwa. Pojawia się odwieczne pytanie: mieć czy być? A jeśli być, to kim? Jak przeżyć swoje życie?

Młodzież, naturalnie wyposażona w „instynkt zmiany”, jest zdolna z większym dynamizmem buntować się przeciw zastanym kanonom. Czy jednak wychodzące naprzeciw tym dążeniom subkultury należy traktować jedynie jako styl życia młodych ludzi czy też należy zakwalifikować to zjawisko do „marginesu społecznego”? jasnej odpowiedzi na to pytanie nie znajdziemy w tej pracy. Warto jednak po lekturze zastanowić się nad tym, czy tak łatwo kategoryzując nie tracimy z oczu właściwych potrzeb młodzieży, będącej przecież siłą napędową każdego społeczeństwa.

(mak)

Subkultury młodzieżowe wczoraj i dziś, pod red. Mariana Filipiaka, WyŻsza SzkoŁa SpoŁeczno-Gospodarcza w Tyczynie, Tyczyn 2001.

„Badacze języka”

Autor przybliżył w tej książce wycinek historii Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w Warszawie oraz delegatur terenowych urzędu w latach 1965-72, w czasie kiedy próbowano dokonać instytucjonalnej i mentalnej rewolucji w aparacie cenzorskim, a zmianom tym towarzyszyła wewnątrz GUKPPiW debata o powinnościach zawodowych cenzora. Równocześnie dokonywała się rewolucja w aparacie partyjno-państwowym: rok 1968, przełom 1970/71.

GUKPPiW powołano do życia 5 lipca 1946 r. dekretem KRN. Cenzura miała być strażnikiem „właściwej wizji rzeczywistości”, a hasła: burżuazyjna filantropia, liberalizm, absolutyzowanie wolności i odwoływanie się do abstrakcyjnej demokracji, nie miały prawa przejść przez sita cenzorskie.

Cenzorem w GUKPPiW mógł praktycznie zostać każdy. Wystarczyło by miał „wujka” w partii. Prestiż tej pracy był jednak wątpliwy. Przez cały czas istnienia PRL panowała opinia na temat niewystarczających walorów intelektualnych i moralnych pracowników GUKPPiW. Często trafiali tu ludzie z przypadku, bez wykształcenia wyższego, przy czym odsetek cenzorów bez studiów w Warszawie był zdecydowanie wyższy niż w oddziałach terenowych, a ruch kadrowy – jak wykazuje Pawlicki – znaczny. Przyczyna tego stanu rzeczy leżała w niskim uposażeniu cenzorów. Braki w wykształceniu starano się wypełnić poprzez kursy, jednak szkolenia kadry cenzorskiej często sprowadzały się do spotkań z ciekawymi ludźmi. organizowano seminaria dotyczące marksizmu, czasami, np. w 1972 r., wskazywano na konieczność organizacji kursów dotyczących pornografii.

Pawlicki dociera do pism charakteryzujących postawy cenzorów wobec petentów. Stwierdza, iż cenzorzy chętnie dowodzili swojej przewagi nad interesantem, zwłaszcza jeżeli ten był jakoś utytułowany. Brało się to z frustracji niespełnionego intelektualisty, którym był cenzor. Cenzor był „badaczem języka”, a jego wiedza na temat świętokradczych słów, niedyskretnych informacji wynikała z intuicji i zasiedzenia w fachu. Zawsze wolał skreślić za dużo, co było wynikiem „lęku przed przeoczeniem”. Parę miesięcy pracy w cenzurze pozwalało posiąść wiedzę dotyczącą faktu, iż lojalni wobec reżimu komunikują się w sztuce używając konserwatywnego dyskursu politycznego habsburskiego pochodzenia, buntownicy natomiast korzystają ze słownika wielkiej poezji romantycznej. Pawlicki zauważa, że jeśli przepuszczano jakiś tekst, jego ostateczna wersja była zupełnie odmienna od oryginału. Przez to cenzor stawał się współautorem.

Czasami cenzura interweniowała w sytuacjach, które dość luźno związane były z polityką. „Cięcia” w tych wypadkach spowodowane były przeczuleniem cenzorów. Ich zastrzeżenia dotyczyły np. niewłaściwej obsady roli Niemca z RFN, turysty, którego grał Andrzej Łapicki w Dancingu w kwaterze Hitlera. Chodziło o to, że Łapicki grał go z wrodzonym sobie wdziękiem i kulturą, a społeczeństwo nie przywykło do takiego obrazu Niemca. Nie był on zgodny z obowiązującym wzorem. W repertuarze kin w 1971 r. nie pojawiły się ani Diabły Russela, ani Dekameron Passoliniego, bo znalazły się w nich sceny obrażające ludzi wierzących. Rok później zastrzeżenie to pominięto, aby przypomnieć pewnym kołom katolickim, jakie drastyczne i niekorzystne dla Kościoła filmy powstają i są rozpowszechniane na Zachodzie.

Urząd cenzury pracował na usługach PRL do 1989 r. Ustawą z 11 kwietnia 1990 r. został rozwiązany.

Książka Pawlickiego jest uzupełnioną wersją pracy magisterskiej, udaną, choć niekiedy zachowującą przesadną sztywność konstrukcji i zawiłość językową.

Bogdan Bernat

Aleksander Pawlicki, Kompletna szarość. Cenzura w latach 1965-1972. Instytucja i ludzie, Wydawnictwo TRIO, Warszawa 2001, seria: W Krainie PRL.

Ramy paradygmatu

Wreszcie nadszedł dzień 6 listopada 1919 roku, w którym Einstein został kanonizowany. Już od 1905 roku Einstein był beatus, gdyż dokonał dwóch ważnych cudów. Wspólne posiedzenie Royal Society i Royal Astronomical Society w dniu 6 listopada przypominało obrady Kongregacji Wiary. Dyson pełnił rolę postulatora, w czym pomagali mu Crommelin i Eddington jako adwokaci-prokuratorzy. (...) Ludwik Silberstein, jako advocatus diaboli, przedstawił animadversiones (...). Przewodniczący obradom Joseph John Thomson, po otrzymaniu petycji instanter, instantius, instantissime, dokonał aktu kanonizacji: „To najważniejszy wynik w dziedzinie grawitacji, jaki został uzyskany od czasów Newtona”.

Ów opis nie pochodzi z powieści historycznej, ale jest fragmentem biografii Alberta Einsteina napisanej przez Abrahama Paisa, a elegancko wydanej przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka. Pais, będąc fizykiem i przez wiele lat pracując w Instytucie Studiów Zaawansowanych w Princeton znał osobiście Einsteina w ciągu ostatnich dziesięciu lat jego życia. Ale praca ta nie jest zbiorem wspomnień, tylko gruntowną analizą życia i (w szczególności) dzieła Einsteina, opartą na wprost niewiarygodnym materiale źródłowym. Pais jest przede wszystkim fizykiem, daje rzetelny opis większości wyników Einsteina i porównuje te wyniki z pracami innych współczesnych Einsteinowi fizyków. Równolegle do tej linii fizykalnej prowadzi linię biograficzną, opisując stan ducha Einsteina towarzyszący jego fizycznym dociekaniom. Mniej dowiemy się o jego życiu osobistym, które Pais jedynie dyskretnie szkicuje, unikając stawiania drażliwych pytań.

Książka jest prezentacją dzieła Einsteina. Dlatego poszczególne części dotyczą kolejnych odkryć twórcy teorii względności. Są to więc (po wstępie Portret fizyka z czasów młodości): część II. Fizyka statystyczna (zawierająca opis wczesnych prac Einsteina sprzed 1905 roku), część III poświęcona szczególnej teorii względności, następnie część IV o ogólnej teorii względności oraz części V i VI poświęcone późniejszym badaniom Einsteina, skoncentrowanym na odkryciu jednolitej teorii oddziaływań i umieszczeniu w jej ramach mechaniki kwantowej. Szczególnie fascynujące są analizy Paisa dotyczące naukowego światopoglądu Einsteina (i innych współczesnych mu fizyków). Zdają się one potwierdzać Kuhnowską koncepcję rewolucji naukowych, wedle której nie ma płynnego przejścia od starego paradygmatu do nowego. Teorie wynikające z poszczególnych paradygmatów są niewspółmierne, a uczeni nie są w stanie wyjrzeć poza ramy swojego paradygmatu. Pais świetnie to ilustruje ukazując np. stosunki między Poincar?m, Lorentzem i Einsteinem (Granice historii). Wszakże żaden z uczonych nie był tak blisko odkrycia szczególnej teorii względności, jak właśnie Poincar? i Lorentz. Tymczasem Lorentz, od którego Einstein wziął aparat matematyczny do szczególnej teorii względności, nigdy nie przestał wierzyć w istnienie eteru (XIX-wieczny paradygmat teorii elektromagnetycznej Maxwella), a Poincar?, który przeczuwał rozwiązanie podane przez Einsteina w jego pracy o szczególnej teorii względności z 1905 roku, prawdopodobnie nigdy szczególnej teorii względności nie zrozumiał. Z kolei sam Einstein (rewolucyjny, gdy idzie o fizykę Newtonowską) nigdy nie zaakceptował statystycznego charakteru mechaniki kwantowej, pozostając na gruncie XIX-wiecznej koncepcji przyczynowości. Wygląda więc na to, że rację miał Max Planck, gdy smętnie zauważył: Nowa prawda naukowa nie odnosi triumfu dzięki temu, że udaje się jej przekonać przeciwników, ale raczej wskutek tego, że oponenci wymierają.

Marek Lechniak

Abraham Pais, Pan Bóg jest wyrafinowany... Nauka i życie Alberta Einsteina, tłum. Piotr Amsterdamski, Wydawnictwo Prószyński i s-ka, Warszawa 2001.

Książki nadesłane

bulletCzłowiek i kultury. Liber animorum. Studia poświęcone Profesorowi Mirosławowi Nowaczykowi, red. Z. Stachowski, WyŻsza SzkoŁa SpoŁeczno-Gospodarcza w Tyczynie, Polskie Towarzystwo Religioznawcze, Warszawa, Tyczyn 2001.
bulletAnna Bojarska, List otwarty do królowej Wiktorii, Wyd. w.a.b., Warszawa 2001, seria: Z Zegarkiem.
bulletLee Smolin, Trzy drogi do kwantowej grawitacji, tłum. J. Kowalski-Glikman, Wyd. CiS, Warszawa 2001, seria: Science Masters.
bulletUniwersytecka Komisja Akredytacyjna. Informator 2001, Wyd. UMCS, Lublin 2001.
bulletJakość kształcenia w szkolnictwie wyższym. Słownik tematyczny, red. M. Wójcicka, Centrum Badań Polityki Naukowej i Szkolnictwa WyŻszego UW, Warszawa 2001.
bulletZewnętrzne zapewnianie jakości kształcenia w szkolnictwie wyższym, red. M. Wójcicka, J. Urbanikowa, Centrum Badań Polityki Naukowej i Szkolnictwa WyŻszego UW, Warszawa 2001.
bulletPodniesienie jakości studiów warunkiem przetrwania i rozwoju na rynku usług edukacji wyższej. Materiały konferencyjne, red. J. Dietl, Z. Sapijaszka, Fundacja edukacyjna przedsiębiorczości, Łódź 2001.
bulletAndrzej Jazdon, Maciej Maria Kozłowski, Michał Styp-Rekowski, 50 lat Wydziału Mechanicznego Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy, Oficyna Wyd. TOMPIK, Bydgoszcz 2001.
bulletAndrzej czcibor-Piotrowski, Cud w Esfahanie, Wyd. w.a.b., Warszawa 2001, seria: Archipelagi.
bulletRobert J?tte, Historia medycyny alternatywnej. Od magii do naturalnych metod leczenia, tłum. K. Jachimczak, E. Ptaszyńska-Sadowska, Wyd. w.a.b., Warszawa 2001.
bulletGermaine Greer, Kobiecy eunuch, tłum. J. Gołyś, B. Umińska, Wyd. REBIS, Poznań 2001, seria: Z Wodnikiem.
bulletJon Turney, Ślady Frankensteina. Nauka, genetyka i kultura masowa, tłum. M. Wiśniewska, państwowy instytut wydawniczy, Warszawa 2001, seria: Biblioteka Myśli Współczesnej.
bulletIwona Strachanowska, Przemysław Grzybowski, Attitudes interculturelles des ?tudiants polonais. „Differents”, „inconnus” sur le chemin de l’Europe unie, WyŻsza SzkoŁa pedagogiczna w Bydgoszczy, bydgoszcz 1999.
bulletUnifikacja czy tożsamość edukacyjna w kształceniu pedagogicznym nauczycieli u progu zjednoczenia z Europą, red. R. Parzęcki, I.M. Strachanowska, Wyd. BORA, Bydgoszcz 2001.
bulletAnna Zofia Borówka, Alina Wójcik, Mini-rozmówki norweskie, wiedza powszechna, Warszawa 2001.
bulletLisetta Stembor, Alina Wójcik, Mini-rozmówki niderlandzkie, wiedza powszechna, Warszawa 2001.
bulletJolanta Sikora-Penazzi, Krystyna Sieroszewska, Popularny słownik francusko-polski, wiedza powszechna, Warszawa 2001.
bulletHanna Cieśla, Elżbieta Jamrozik, Radosław Kłos, Wielki słownik włosko-polski. Grande dizionario italiano-polacco, t.1 A-E, wiedza powszechna, Warszawa 2001.
 

Komentarze