Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1998

Spis treści numeru 3/1998

Język a umysł
Poprzedni Następny

Nie powinno się utożsamiać języka z określonym systemem czy kodem logicznym.
Język ma bowiem charakter probabilistyczny, co prowadzi do wielu pozornych
sprzeczności, niezgodnych z prawidłami logiki formalnej.

Bożydar Kaczmarek

Fot. Stefan Ciechan
Możliwość przeprowadzania złożonych operacji umysłowych wiąże się nie tylko z poziomem wykształcenia danej osoby, lecz także z rodzajem opanowanego kodu językowego.

W ostatnim okresie nastąpił znaczny rozwój technik tzw. obrazowania pracy mózgu, które dają nam możliwość oglądania zmian zachodzących w jego działaniu w trakcie wykonywania określonych zadań. Wystarczy wymienić tomografię pozytronową (PET – positron emision tomography) oraz rezonans magnetyczny (MRI – magnetic resonance imagining). Techniki te ukazują jednak zasady działania mózgu jako złożonego tworu biologicznego, w którym zachodzą wielorakie procesy fizjologiczne, podczas gdy większość z nas interesują przede wszystkim zachodzące w tym systemie zjawiska psychiczne, czyli działanie umysłu. Poznanie zaś zasad funkcjonowania umysłu, umożliwia jedynie język, a ściślej – specyficzny dla człowieka sposób jego stosowania. Warto w tym miejscu przypomnieć, iż uczeni tej miary, co Lashley, Łuria czy Konorski, zajęli się właśnie mózgowymi mechanizmami mowy w końcowym okresie swej twórczej działalności.

CHARAKTER JĘZYKA

Specyficzne dla człowieka jest przede wszystkim kreatywne wykorzystywanie języka. Podkreśla to m.in. Jean Aitchison wskazując, że małpy, które nauczono różnego typu kodów porozumiewania się (np. migów), nie potrafiły przekształcać tworzonych przez siebie komunikatów zgodnie z regułami danego kodu. Z drugiej strony, operacje te, które Aitshison nazywa przekształceniami zależnymi od struktury, z łatwością wykonują dzieci w wieku przedszkolnym. Dotyczy to chociażby wstawienia w odpowiednim miejscu partykuły nie przy tworzeniu zdań przeczących. Są też bardzo twórcze w konstruowaniu swych wypowiedzi, co z łatwością zaobserwuje każdy badacz języka dziecka.

Czasem jednak, zwłaszcza w wypowiedziach osób dorosłych, kreatywny charakter języka prowokuje tworzenie niespotykanych lub wręcz dziwacznych konstrukcji, zwłaszcza u mniej wprawnych jego użytkowników. Ilustruje to następująca wypowiedź: „Największy zawód sprawili nam reprezentanci samych szkół, i to zarówno uczniowie, jak nauczyciele. Zwłaszcza ci drudzy świecili w dyskusji całkowitą nieobecnością”.

Problemy w skutecznym posługiwaniu się językiem wynikają m.in. z faktu, że większość naszych wypowiedzi ma charakter figuratywny. Wymaga to od mówcy–słuchacza dobrej orientacji w przedmiocie rozmowy, a także pewnego doświadczenia życiowego. Nie dziwi więc, że dzieci często mają trudności w prawidłowym interpretowaniu wypowiedzi osób dorosłych. Trudności te pogłębia znaczna egocentryczność dorosłych, którzy nie potrafią wczuć się w świat doznań i rozumienia dziecka. Okazuje się m.in., że dzieci potrafią wykonać zadania wymagające pojęcia stałości, jeżeli eksperymentator nie zwraca im uwagi na dokonywane przez siebie przekształcenia, jak to miało miejsce w oryginalnych badaniach Piageta.

JĘZYK A LOGIKA

Bardzo pouczające są też badania przeprowadzone przez Aleksandra Łurię wspólnie z Lwem Wygotskim, dotyczące sposobu rozwiązywania zadań wymagających logicznego myślenia przez niepiśmiennych mieszkańców republik zakaukaskich. Jedno z zadań wymagało określenia, który z prezentowanych im czterech przedmiotów nie pasuje do pozostałych. Z reguły trzy przedmioty należały do jednej kategorii, a jeden z nich nie miał z nimi tego typu związku. Zaobserwowano, że badani grupowali przedmioty według ich funkcjonalnego powiązania, a nie określonych klas. Twierdzili na przykład, że zarówno pień, jak piła, topór i młotek pasują do siebie, gdyż inaczej trudno byłoby ów pień pociąć. Gdy wyjaśniono im, że jedynie trzy z tych przedmiotów są narzędziami, dalej nie godzili się z tego typu klasyfikacją, stwierdzając, że drewno konieczne jest do wykonania trzonka młotka czy siekiery, sama metalowa część pozostaje zaś bezużyteczna. Niewątpliwie rozumowanie to trudno uznać za całkowicie pozbawione sensu.

Badani górale odmawiali także rozwiązywania sylogizmów, a skłonni byli rozważać jedynie te zagadnienia, które dotyczyły ich bezpośrednio, uznając wszelkie teoretyczne rozważania za jałowe. Zgodnie z oczekiwaniami wspomnianych wyżej badaczy, ci chłopi, którzy uczęszczali do szkoły, bez żadnych oporów rozwiązywali opisane wcześniej zadania. Pozwala to wysnuć wniosek, iż zasad logicznej dedukcji musimy się nauczyć i że nie jest to bynajmniej umiejętność wrodzona. Oznacza to również, że wiele eksperymentów psycholingwistycznych, w których z reguły badaniom poddawano uczniów lub studentów, nie odzwierciedla rzeczywistych zasad działania umysłu ludzkiego. Są to bowiem osoby poddane wcześniej specyficznemu szkoleniu. Podczas gdy niewyszkoleni dorośli nie zawsze osiągają ostatnie, najwyższe stadium operacji odwracalnych, postulowane swego czasu przez Piageta.

Znany socjolingwista brytyjski, Basil Bernstein, zwraca uwagę, iż możliwość przeprowadzania złożonych operacji umysłowych wiąże się nie tylko z poziomem wykształcenia danej osoby, lecz także z rodzajem opanowanego kodu językowego. Kod ograniczony, używany przez niższe warstwy społeczne, służy głównie komunikowaniu się, podczas gdy w przebiegu procesów myślowych wykorzystywany jest kod rozwinięty, który odpowiada polskiemu pojęciu języka literackiego. Fakt, że prymitywizm języka odzwierciedla w znacznym stopniu ubóstwo myślenia danego człowieka, potwierdziły badania prowadzone w kierowanym przeze mnie zakładzie. Zgodnie z naszymi oczekiwaniami okazało się, że uczniowie szkół zawodowych w większości przypadków nie potrafią wyjaśnić znaczenia popularnych przysłów. Czasem zaś interpretują je w oparciu o swe życiowe doświadczenie. Na przykład, jeden z młodych ludzi w następujący sposób objaśnił znane przysłowie: Kuj żelazo póki gorące. „No, jak się ma dziewczynę, to póki się ją jeszcze ma, trzeba ją bajerzyć, całować, rozmawiać. Póki jest młoda”. Wypowiedź ta stanowi ilustrację rozumowania przez analogię, które wydaje się być bardziej rozpowszechnione – żeby nie powiedzieć: naturalne – od rozumowania dedukcyjnego.

Powyższe dane wskazują, że nie powinno się utożsamiać języka z określonym systemem czy kodem logicznym. Język ma bowiem charakter probabilistyczny, co prowadzi do wielu pozornych sprzeczności, niezgodnych z prawidłami logiki formalnej. Dlatego na co dzień używamy określeń w rodzaju większa i mniejsza połowa lub stwierdzamy, że nikogo nie ma widząc jedną osobę siedzącą w pokoju. Mówimy też, iż wydaliśmy już wszystkie pieniądze, mimo że zostało nam ich jeszcze trochę na koncie bankowym.

Szczególnie interesujące przykłady pozornie logicznych wypowiedzi znaleźć można w znanej książce Lewisa Carrolla Przygody Alicji w krainie czarów. Prawdopodobnie dlatego stała się ona ulubioną lekturą wielu dorosłych. Warto przypomnieć, że jej autor był z zawodu matematykiem i prawdopodobnie dzięki temu udało mu się ukazać naturę ludzkiego języka wierniej niż wielu podręcznikom uniwersyteckim.

Omawiany autor uwypuklił ponadto jeszcze jedną fundamentalną cechę języka. Mianowicie to, że reguły gramatyczne zmagazynowane są w umysłach jego użytkowników w sposób nieświadomy. Dlatego każdy z nas może bez trudu określić, czy dana wypowiedź została sformułowana w jego ojczystym języku, nawet jeżeli nie jest w stanie pojąć jej treści. Przy tym ludzie twierdzą często, iż nie znają gramatyki, a przecież mówią danym językiem. Ich twierdzenie oznacza jedynie, że obce są im reguły opisane w podręcznikach. Jak wskazuje Franciszek Grucza, reguły te stanowią tzw. gramatykę wytworu. Zostały one bowiem opracowane na podstawie analizy tekstów budowanych przez rodzimych użytkowników języka i stanowią jedynie mniej lub bardziej ogólny model tego rzeczywistego kodu, czyli gramatyki naturalnej.

WYTWÓR A CZYNNOŚĆ

Na trudności związane z badaniem wytworów ludzkiego umysłu zwracał już uwagę Kazimierz Twardowski. Zachodzi bowiem niebezpieczeństwo utożsamiania danego wytworu, a zwłaszcza jego struktury, z przebiegiem procesów wytwór ów kształtujących. Twardowski podkreśla, iż dotyczy to zwłaszcza tzw. wytworów psychofizycznych, czyli tych, które mimo fizycznego charakteru odzwierciedlają czynności psychiczne. Należą do nich wyrazy, które dzięki temu, że zostały zapisane, nabrały względnie trwałego charakteru. Inny przykład stanowi wykonana z marmuru rzeźba. Jest oczywiste, że badanie strukturalnych właściwości marmuru niewiele nam mówi o procesie tworzenia owej rzeźby.

Twardowski wskazuje również, iż utrwalone wytwory psychiczne (np. zapisane wyrazy) zaczynają być traktowane jako coś obiektywnie istniejącego, co prowadzi do powstawania artefaktów. Umożliwia to tworzenie sądów nierzeczywistych, typu: „Wszystkie kwadraty są kołami”. Możliwe stają się także rozważania uzasadniające założenie, że żółw prześcignie Achillesa.

Na zagrożenia związane ze zbyt dosłownym pojmowaniem symboli językowych zwracał również uwagę Alfred Korzybski, postulując konieczność stworzenia semantyki niearystotelesowskiej. O tym, jak niebezpieczne mogą być czysto werbalne rozważania, zwane przez Hegla metodą dialektyczną, przekonuje nas historia. Właśnie idee tego filozofa zostały wykorzystane przez totalitarne systemy: komunistyczny i faszystowski. Wskazują na to m.in. Karl Popper oraz Bertrand Russell. Warto też uświadomić sobie, iż reguły gramatyki naturalnej, a więc i działania naszego umysłu, opierają się na zasadzie prawdopodobieństwa wystąpienia danego elementu czy zjawiska w określonej sytuacji. Oczywiście, prawdopodobieństwo określane jest na podstawie danych kontekstowych, a nie na zasadzie prostego łańcucha Markowa, jak to swego czasu zakładano. Odpowiada to regułom heurystycznym, wyróżnianym przez badaczy zajmujących się myśleniem. Także w procesie postrzegania zachodzi twórcza interpretacja odbieranych wrażeń zmysłowych. Za przykład służyć mogą złudzenia wzrokowe, którym tak często ulegamy i które chętnie wykorzystywane są jako ilustracja zasad percepcji w nauczaniu psychologii.

MÓZG A KOMPUTER

Świadomość złożoności procesów psychicznych skłania wielu psychologów do przeciwstawiania się porównywaniu ludzkiego mózgu z komputerem. Przede wszystkim zwracają oni uwagę na fakt, że komputer działa na zasadzie analogowej, według ściśle określonych reguł matematycznych, czyli algorytmów. Człowiek zaś działa z zasady w warunkach niepewności, wynikającej z niedostępności wszystkich możliwych danych. W związku z powyższym, opiera się na wspomnianych wyżej regułach heurystycznych, które dają jedynie ogólne wskazówki dotyczące sposobów wykonania danego zadania. Wykorzystanie heurystyki umożliwia specyficzna dla człowieka umiejętność całościowego ujmowania określonej sytuacji.

Twórcze zaś działanie naszego umysłu wiąże się z jego dualnym charakterem. Część informacji bowiem jest przezeń opracowywana sekwencyjnie, a część paralelnie. Dualność ta przejawia się także w opozycji przetwarzania analitycznego i globalnego oraz w linearnym lub hierarchicznym uporządkowaniu poszczególnych składników danego sygnału. Jednakże nie tylko dualność stanowi o złożoności pracy umysłu. Dodatkowe skomplikowanie, a przez to i finezyjność działania tego układu, wprowadza możliwość zmiany kolejności operacji składowych, w zależności od zadania, przed jakim stoimy. Za przykład służyć mogą przejęzyczenia oraz skłonność wielu impulsywnych osób do wypowiadania nie przemyślanych sądów. Na przykład, propozycja wytępienia wszystkich czworonogów w obrębie danego osiedla, składana właścicielowi psa, lub narzekanie na sztywność myślenia ludzi starych w obecności seniorów.

Uświadamia nam to również, że mówienie jest czynnością w znacznym stopniu zautomatyzowaną, zaś używanie języka nie stanowi samo w sobie o umiejętności myślenia. Zwraca na to uwagę Kazimierz Obuchowski podkreślając, że określony wyraz nabiera znaczenia abstrakcyjnego lub konkretnego w zależności od kodu orientacji danego człowieka. Bardzo konkretnie można pojmować wyrazy ojczyzna czy patriotyzm, mogą to także być nader atrakcyjne pojęcia stosowane przez intelektualistę.

Na tym jednak nie koniec, gdyż użycie kodu abstrakcyjnego lub konkretnego uzależnione jest od stanu emocjonalnego, w jakim znajdujemy się w danym momencie. Zwłaszcza silne ujemne pobudzenie emocjonalne powoduje zejście na niższy poziom orientacji, co daje się zaobserwować zwłaszcza w trakcie dyskusji telewizyjnych, prowadzonych przez wielu naszych polityków i publicystów. Upoważnia to nas do stwierdzenia, że w trakcie omawiania „podejścia kognitywnego” nie wolno nam zapominać o emocjach. Stany emocjonalne bowiem modulują nasze procesy poznawcze i stanowią swego rodzaju filtr, który wpływa zarówno na naszą percepcję, jak i na sposób naszego działania. Właśnie zbyt silne pobudzenie emocjonalne stało się przyczyną porażki mistrza szachowego Kasparowa z superkomputerem.

UMYSŁ OTWARTY CZY SKOŃCZONY?

Jednakże nie tylko skłonność do ulegania stanom emocjonalnym stanowi o różnicy między pracą mózgu i komputera. Przede wszystkim wiele danych przemawia za tym, że umysł ma charakter otwarty, w przeciwieństwie do ściśle określonego – żeby nie powiedzieć ograniczonego – programu komputerowego. Metafora komputerowa przemawia do wielu badaczy, gdyż jest zgodna z klasycznym pojmowaniem umysłu jako tworu skończonego, jedynie mniej lub bardziej doskonałego. Pogląd ten reprezentowali m.in. Platon, Kartezjusz, a wśród współczesnych – znany językoznawca amerykański, Noam Chomsky, który (o ironio!) podkreślał kreatywny charakter języka. Kreatywność tę pojmował wszakże jedynie jako możliwość dokonywania względnie swobodnego wyboru wśród znajdujących się w mózgu wrodzonych struktur gramatycznych. Jest to więc swoboda, jaką ma klient dokonujący zakupu w wielkim magazynie.

W opozycji do tego tradycyjnego poglądu pozostaje teoria umysłu otwartego. Owa otwartość oznacza zaś, iż zasady jego działania nie poddają się ścisłemu, sformalizowanemu opisowi. To także stanowi przyczynę odrzucania idei otwartości, czyli niedookreśloności naszego umysłu przez wielu badaczy. Przyjęcie bowiem tego punktu widzenia oznacza, że wiele badanych przez nas zjawisk nie poddaje się ścisłej weryfikacji. Przy czym dotyczy to nie tylko nauk społecznych, które niejako ze swej natury mają mniej formalny charakter, lecz także nauk, które przybrały dumne miano ścisłych.

W związku z powyższym pozwolę sobie przytoczyć słowa Alberta Einsteina: Pojęcia fizyczne są swobodnymi wytworami umysłu ludzkiego i nie są, choćby się tak mogło wydawać, w sposób jednoznaczny wyznaczone przez świat zewnętrzny. W naszym dążeniu do zrozumienia rzeczywistości jesteśmy trochę podobni do człowieka, który próbuje zrozumieć mechanizm zamkniętego zegarka. Widzi on tarczę i poruszające się wskazówki, słyszy nawet tykanie, jednakże nie zna sposobu otworzenia koperty. Może on, jeśli jest pomysłowy, stworzyć sobie pewien obraz mechanizmu – obraz, który mógłby tłumaczyć wszystkie obserwowane fakty – nigdy jednak nie może mieć pewności, że jest to jedyny obraz, który objaśnia jego obserwacje.

Warto o tym pamiętać w naszym dążeniu do precyzyjnego ujmowania otaczających nas zjawisk. Przede wszystkim zaś należy zadać sobie pytanie: Czy poddając ścisłej weryfikacji interesujące nas dane, nie badamy przypadkiem wyróżnionych przez Twardowskiego artefaktów?

Prof. dr hab. Bożydar L.J. Kaczmarek, specjalista w zakresie psychologii klinicznej i rozwojowej oraz neurolingwistyki, kieruje Instytutem Psychologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Uwagi.