Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1999

Spis treści numeru 7-8/1999

Kobiety w Uniwersytecie Jagiellońskim
Poprzedni Następny

W latach 1894-1939 przez sale wykładowe najstarszej polskiej uczelni przewinęło się ponad 12 tysięcy studentek.

Urszula Perkowska

W ostatnim dziesięcioleciu, w zespole studenckim kształcącym się w Uniwersytecie Jagiellońskim, ponad 60 proc. młodzieży stanowią kobiety. Od wielu już lat studentki mają tutaj znaczną przewagę nad studentami. W najstarszej polskiej uczelni tradycja studiów żeńskich nie jest zbyt odległa i obejmuje zaledwie jedno stulecie. W stosunku do uczelni zachodnio-europejskich uniwersytet krakowski był w tym względzie opóźniony o prawie 30 lat.

OTWARCIE BRAM

Dominujący w monarchii austriackiej duch konserwatywny oraz słabość polskiego ruchu feministycznego spowodowała, że kobiety podjęły starania o otwarcie przed nimi bram uniwersyteckich dopiero w latach 90. XIX wieku. Przodowały w tym względzie działaczki i młodzież żeńska wywodząca się z zaboru rosyjskiego. W r. 1894 do Uniwersytetu Jagiellońskiego wpłynęło kilkadziesiąt podań pań (w większości Królewianek) proszących o dopuszczenie do nauki. Swoje dążenia motywowały one głównie względami materialnymi i pragnieniem zdobywania wiedzy w języku ojczystym. Wśród tych prawie jednobrzmiących petycji było również odbiegające w swej treści podanie przedstawicielki Galicji, Pauliny Lipszycówny, 20-letniej nauczycielki z Krakowa, która pisała m.in.: Postępować śladem kobiet udających się na uniwersytety zagraniczne nie mogę. Przede wszystkim z obawy przed różnymi przykrościami, na jakie narażona jest osoba młoda, pozostająca bez opieki rodziców.

Starania kobiet o wstęp na uniwersytet spotkały się z bardzo zróżnicowanym stosunkiem grona profesorskiego. Wielu profesorów, m.in. znany chirurg Ludwik Rydygier czy polonista Stanisław Tarnowski, sprzeciwiało się zdecydowanie umożliwieniu płci żeńskiej zdobywania wyższego wykształcenia. Nie brakowało w tym zespole światlejszych pedagogów, takich jak bakteriolog Odo Bujwid czy fizyk August Witkowski, którzy w pełni poparli zamierzenia kobiet. Ostatecznie, przy braku decyzji ministerialnej władze uczelni zezwoliły w roku akademickim 1897/95 trzem kandydatkom na aptekarki uczęszczać na zajęcia uniwersyteckie z zakresu farmacji na zasadzie wyjątku. Te trzy studentki (wszystkie pochodzące z zaboru rosyjskiego), Stanisława Dowgiałło, Janina Kosmowska i Jadwiga Sikorska, pierwsze uchyliły przed społecznością żeńską zatrzaśnięte dotąd bramy najstarszej uczelni. Bramy te nie zostały już przed nimi nigdy zamknięte. Dalszy napływ podań i prowadzona przez związki kobiece walka na forum parlamentarnym, jak również ustalenia władz uniwersyteckich, spowodowały decyzję austriackiego ministerstwa, które pozwoliło kobietom od r. 1897 studiować na wydziale filozoficznym, a od r. 1900 na wydziale lekarskim. Panie mogły się również kształcić na farmacji i rolnictwie, natomiast do studiów prawniczych zostały dopuszczone dopiero w r. 1919.

STUDENTKI

Po trzyletnim okresie próbnym, kiedy w Krakowie studiowało łącznie kilkanaście studentek, w r. 1897 do sal wykładowych UJ wkroczyła liczniejsza, ponad 100-osobowa grupa pań. Witając je podczas immatrykulacji w pierwszych dniach października ówczesny rektor ks. Władysław Knapiński powiedział m.in.: Cieszę się bardzo, że mogę powitać Was, drogie Panie! Szczerze wam winszuję, że zdobyłyście sobie cząstkę tego prawa, które już gdzie indziej rówieśnice wasze posiadały. Wiecie dobrze, że pewna część społeczeństwa nie tai swej obawy przed Waszym krokiem, inni, jeżeli wprost nie ganią, to z nieufnością na Was patrzą. Do Was należy tak postępować, żeby honoru swego akademickiego na szwank nie narazić i żeby niechętnym wykazać, że obawy ich nie były słusznymi.

Liczba studentek rosła systematycznie. O ile w r. 1901 było ich 174, to już w r. 1912 – 510, a w 1913 ponad 2000. Stanowiły one wówczas prawie 1/3 całego zespołu studenckiego. W sumie w latach 1894-1939 przez sale wykładowe najstarszej polskiej uczelni przewinęło się ponad 12 tysięcy studentek.

Studentki zostały początkowo przyjęte faktycznie z dużą nieufnością przez społeczeństwo Krakowa. Z niechęcią odnosiło się do nich również wielu profesorów. W odróżnieniu zaś od stosunków panujących w zachodniej Europie, studentki krakowskie spotkały się z ogromną życzliwością ze strony kolegów. Akademicy na każdym kroku służyli swoim koleżankom pomocą i radą w trudnych problemach życia studenckiego.

Grono pierwszych studentek rekrutowało się na ogół z pań dojrzalszych, często nauczycielek. Wiele z nich legitymowało się również słabszym przygotowaniem w zakresie szkoły średniej. Jadwiga Dydyńska, studentka w roku 1895, pisała o kolegach: Oni o tyle nas wyprzedzają rozumem, a my, niestety, tylko wiekiem. Fakt ten wynikał z niedostatków żeńskiego szkolnictwa. Pierwsze gimnazjum żeńskie z programem odpowiadającym szkole męskiej powstało w Krakowie dopiero w r. 1896.

Na studia kierowały się panie w celu zdobycia określonego zawodu, poszerzenia horyzontów. W zespole pierwszego pokolenia studentek krakowskich było liczne grono dziewcząt przybyłych z zaboru rosyjskiego i pruskiego jedynie po to, aby dokształcić się w polskości. Uczęszczały one przez jeden lub kilka semestrów na wykłady z zakresu historii, literatury, sztuki i geografii ojczystej. Wpisujące się na uniwersytet dziewczęta musiały niejednokrotnie pokonać opór rodzin, które były przeciwne emancypacji swoich córek. Wieloma entuzjastkami wiedzy kierowały względy ideowe, chęć służenia społeczeństwu. Marzenia o zawodzie lekarza doprowadziły Helenę Donhaiser Sikorską do doktoratu z medycyny, uzyskanego z niemałym trudem. Brak poparcia środowiska rodzinnego spowodował, że zmuszona ona była utrzymywać się przez cały okres studiów samodzielnie, pracując jako nauczycielka. Anna Kluger, córka podkrakowskiego kupca, wychowywana w ortodoksyjnej rodzinie żydowskiej, chcąc zdobyć wykształcenie uciekła z domu i zarabiając lekcjami ukończyła studia historyczne w r. 1912.

Pierwsze pokolenie studentek udowadniało swoją przydatność do studiów dobrymi wynikami egzaminów. Charakteryzowała je ogromna ambicja i zapał w zdobywaniu wiedzy. Niejedna z pań przeznaczała na naukę okres ferii i miesiące wakacyjne. Ten fakt wpłynął na przełamywanie uprzedzeń i coraz większe uznanie dla studentek ze strony profesorów, którzy jeszcze czasem z niedowierzaniem stwierdzali: Jak dobrze odpowiada, chociaż kobieta lub zauważali, że wśród zgłaszających się „przeważają głosy cienkie”.

W kilkunastotysięcznym zespole kobiecym, kształcącym się w Krakowie przed rokiem 1939 spotykamy niejedną ciekawą indywidualność, np.: Maria Arct Golczewska, popularyzatorka nauk przyrodniczych, Zofia Zawiszanka, literatka i działaczka niepodległościowa, Anna Zaremba Sokołowska, żołnierz Armii Krajowej, zamordowana w Ravensbr?ck, Joanna Glemmówna, przełożona zgromadzenia Sióstr Urszulanek i wiele innych.

PRACA NAUKOWA

Studia umożliwiły licznej rzeszy kobiet zdobycie zawodu nauczycielki, lekarki, prawniczki czy aptekarki. W zespole studentek UJ były również panie mające ambicje naukowe. Droga do pracy badawczej nie była jednak prosta. O ile większość profesorów przyjmowała stopniowo do wiadomości obecność studentek w salach wykładowych, to dopuszczenie ich do zespołu dydaktycznego natrafiało na ogromne opory. Pierwsza asystentka pojawiła się w krakowskiej uczelni dopiero w r. 1904. Była nią absolwentka medycyny Wanda Herzog Radwańska. Do roku 1914 na dwóch wydziałach uniwersyteckich filozoficznym i lekarskim, na stanowiskach asystenckich pracowało zaledwie 10 pań. Była wśród nich m.in. Olga Rubin Horoszkiewicz, lekarz społeczny czy Helena Borowska, pracownik naukowy Instytutu w Puławach. W latach późniejszych spotykamy już liczniejszy zespół asystentek, ale nawet w r. 1935 było ich zaledwie 43 (na 210 mężczyzn). Z grona pomocniczych pracowników nauki UJ wyszło wiele kobiet pracujących w różnych zakładach badawczych, m.in.: Zofia Ameisenowa, historyk sztuki, Jadwiga Burtan geolog czy anglistka Maria Patkaniowska.

Jeszcze trudniejszym progiem do pokonania stała się dla kobiet docentura. Na żądanie austriackiego ministerstwa oświaty w r. 1904 swoje opinie na ten temat przedstawiły wszystkie wydziały UJ. Habilitacji żeńskiej sprzeciwiły się zdecydowanie gremia dwóch fakultetów, teologicznego i prawniczego, negatywną opinię na ten temat wyrazili również przedstawiciele wydziału lekarskiego, którzy uważali, że habilitacje takie są jeszcze przedwczesne. Od tych negatywnych opinii zdecydowanie odbiegało stanowisko Wydziału Filozoficznego UJ. W przedstawionej relacji czytamy m.in.: Zgodnie ze stanowiskiem jakie Wydział Filozoficzny zajmował zawsze w sprawie uniwersyteckiej nauki kobiet, nie widzi też żadnej przeszkody w nadawaniu im praw do wykładu uniwersyteckiego. Zdaniem podpisanego kolegium, godności i powadze nauki odpowiada jedynie ta zasada, iżby każdy poważny pracownik na niwie naukowej, bez względu na płeć swą czy inne stosunki, uprawniony był w zasadzie do przemawiania z katedry uniwersyteckiej.

To liberalne stanowisko Wydziału Filozoficznego nie zmieniło jednak decyzji Senatu UJ, który sprzeciwiał się dopuszczeniu kobiet do docentury. Bardziej liberalne były w tym względzie władze austriackie, uznające możliwość habilitacji dla szczególnie uzdolnionych jednostek. Postawa uniwersytetu i ministerstwa oraz niezbyt jeszcze liczny zespół pań zajmujących się pracą naukową spowodowały, że pierwsza habilitacja w Uniwersytecie Jagiellońskim została przeprowadzona dopiero w roku 1919. Docenturę w zakresie anatomii porównawczej uzyskała wówczas Helena Gajewska. Mimo demokratycznej polskiej ustawy o szkołach wyższych z lipca 1920 r. i braku formalnych przeszkód, lista kobiet, które do r. 1939 uzyskały w Krakowie stopień docenta nie jest długa, obejmuje 15 osób. Jest rzeczą charakterystyczną, że poza jedyną przedstawicielką Wydziału Lekarskiego Janiną Kowalczyk, wszystkie pozostałe przewody zostały przeprowadzone na Wydziale Filozoficznym, czyli fakultecie, który z największą otwartością przyjął kobiety do swojego grona. Habilitacja umożliwiała objęcie przez przedstawicielki płci pięknej katedr profesorskich na ogół już po roku 1945. Katedry takie uzyskały m.in.: Zofia Kozłowska Budkowa w Krakowie, Antonina Obrębska Jabłońska w Warszawie czy Laura Kaufmann w Lublinie.

TYTUŁY

W świetle przedstawionych trudności, które musiały pokonywać kobiety w swoich dążeniach naukowych, nie dziwi już specjalnie fakt, że przed wybuchem II wojny światowej do stanowiska profesorskiego doszły we Wszechnicy Krakowskiej zaledwie dwie panie. Były nimi Helena Willman Grabowska, profesor sanskrytu i filologii indyjskiej oraz Jadwiga Wołoszyńska, wykładowca botaniki farmaceutycznej.

Lata 1894-1939 stanowią ważny okres w rozwoju dążeń edukacyjnych kobiet oraz w dziejach Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dzięki swojemu uporowi, umiłowaniu wiedzy kobiety uzyskały nie tylko prawo do kształcenia w zakresie wyższym, ale udowodniły również swoją przydatność do pracy badawczej. Nie trzeba jednak zapominać, że obecnie, w porównaniu z liczbą studentek, proporcje w zespole pracowników naukowych układają się odwrotnie. Około 60 proc. spośród nich to panowie, a tylko 40 proc. to panie.

Dr hab. Urszula Perkowska, historyk, jest zastępcą kierownika Archiwum UJ i kierownikiem Pracowni Zbiorów Specjalnych tamże.

 

Urszula Perkowska

W ostatnim dziesięcioleciu, w zespole studenckim kształcącym się w Uniwersytecie Jagiellońskim, ponad 60 proc. młodzieży stanowią kobiety. Od wielu już lat studentki mają tutaj znaczną przewagę nad studentami. W najstarszej polskiej uczelni tradycja studiów żeńskich nie jest zbyt odległa i obejmuje zaledwie jedno stulecie. W stosunku do uczelni zachodnio-europejskich uniwersytet krakowski był w tym względzie opóźniony o prawie 30 lat.

OTWARCIE BRAM

Dominujący w monarchii austriackiej duch konserwatywny oraz słabość polskiego ruchu feministycznego spowodowała, że kobiety podjęły starania o otwarcie przed nimi bram uniwersyteckich dopiero w latach 90. XIX wieku. Przodowały w tym względzie działaczki i młodzież żeńska wywodząca się z zaboru rosyjskiego. W r. 1894 do Uniwersytetu Jagiellońskiego wpłynęło kilkadziesiąt podań pań (w większości Królewianek) proszących o dopuszczenie do nauki. Swoje dążenia motywowały one głównie względami materialnymi i pragnieniem zdobywania wiedzy w języku ojczystym. Wśród tych prawie jednobrzmiących petycji było również odbiegające w swej treści podanie przedstawicielki Galicji, Pauliny Lipszycówny, 20-letniej nauczycielki z Krakowa, która pisała m.in.: Postępować śladem kobiet udających się na uniwersytety zagraniczne nie mogę. Przede wszystkim z obawy przed różnymi przykrościami, na jakie narażona jest osoba młoda, pozostająca bez opieki rodziców.

Starania kobiet o wstęp na uniwersytet spotkały się z bardzo zróżnicowanym stosunkiem grona profesorskiego. Wielu profesorów, m.in. znany chirurg Ludwik Rydygier czy polonista Stanisław Tarnowski, sprzeciwiało się zdecydowanie umożliwieniu płci żeńskiej zdobywania wyższego wykształcenia. Nie brakowało w tym zespole światlejszych pedagogów, takich jak bakteriolog Odo Bujwid czy fizyk August Witkowski, którzy w pełni poparli zamierzenia kobiet. Ostatecznie, przy braku decyzji ministerialnej władze uczelni zezwoliły w roku akademickim 1897/95 trzem kandydatkom na aptekarki uczęszczać na zajęcia uniwersyteckie z zakresu farmacji na zasadzie wyjątku. Te trzy studentki (wszystkie pochodzące z zaboru rosyjskiego), Stanisława Dowgiałło, Janina Kosmowska i Jadwiga Sikorska, pierwsze uchyliły przed społecznością żeńską zatrzaśnięte dotąd bramy najstarszej uczelni. Bramy te nie zostały już przed nimi nigdy zamknięte. Dalszy napływ podań i prowadzona przez związki kobiece walka na forum parlamentarnym, jak również ustalenia władz uniwersyteckich, spowodowały decyzję austriackiego ministerstwa, które pozwoliło kobietom od r. 1897 studiować na wydziale filozoficznym, a od r. 1900 na wydziale lekarskim. Panie mogły się również kształcić na farmacji i rolnictwie, natomiast do studiów prawniczych zostały dopuszczone dopiero w r. 1919.

STUDENTKI

Po trzyletnim okresie próbnym, kiedy w Krakowie studiowało łącznie kilkanaście studentek, w r. 1897 do sal wykładowych UJ wkroczyła liczniejsza, ponad 100-osobowa grupa pań. Witając je podczas immatrykulacji w pierwszych dniach października ówczesny rektor ks. Władysław Knapiński powiedział m.in.: Cieszę się bardzo, że mogę powitać Was, drogie Panie! Szczerze wam winszuję, że zdobyłyście sobie cząstkę tego prawa, które już gdzie indziej rówieśnice wasze posiadały. Wiecie dobrze, że pewna część społeczeństwa nie tai swej obawy przed Waszym krokiem, inni, jeżeli wprost nie ganią, to z nieufnością na Was patrzą. Do Was należy tak postępować, żeby honoru swego akademickiego na szwank nie narazić i żeby niechętnym wykazać, że obawy ich nie były słusznymi.

Liczba studentek rosła systematycznie. O ile w r. 1901 było ich 174, to już w r. 1912 – 510, a w 1913 ponad 2000. Stanowiły one wówczas prawie 1/3 całego zespołu studenckiego. W sumie w latach 1894-1939 przez sale wykładowe najstarszej polskiej uczelni przewinęło się ponad 12 tysięcy studentek.

Studentki zostały początkowo przyjęte faktycznie z dużą nieufnością przez społeczeństwo Krakowa. Z niechęcią odnosiło się do nich również wielu profesorów. W odróżnieniu zaś od stosunków panujących w zachodniej Europie, studentki krakowskie spotkały się z ogromną życzliwością ze strony kolegów. Akademicy na każdym kroku służyli swoim koleżankom pomocą i radą w trudnych problemach życia studenckiego.

Grono pierwszych studentek rekrutowało się na ogół z pań dojrzalszych, często nauczycielek. Wiele z nich legitymowało się również słabszym przygotowaniem w zakresie szkoły średniej. Jadwiga Dydyńska, studentka w roku 1895, pisała o kolegach: Oni o tyle nas wyprzedzają rozumem, a my, niestety, tylko wiekiem. Fakt ten wynikał z niedostatków żeńskiego szkolnictwa. Pierwsze gimnazjum żeńskie z programem odpowiadającym szkole męskiej powstało w Krakowie dopiero w r. 1896.

Na studia kierowały się panie w celu zdobycia określonego zawodu, poszerzenia horyzontów. W zespole pierwszego pokolenia studentek krakowskich było liczne grono dziewcząt przybyłych z zaboru rosyjskiego i pruskiego jedynie po to, aby dokształcić się w polskości. Uczęszczały one przez jeden lub kilka semestrów na wykłady z zakresu historii, literatury, sztuki i geografii ojczystej. Wpisujące się na uniwersytet dziewczęta musiały niejednokrotnie pokonać opór rodzin, które były przeciwne emancypacji swoich córek. Wieloma entuzjastkami wiedzy kierowały względy ideowe, chęć służenia społeczeństwu. Marzenia o zawodzie lekarza doprowadziły Helenę Donhaiser Sikorską do doktoratu z medycyny, uzyskanego z niemałym trudem. Brak poparcia środowiska rodzinnego spowodował, że zmuszona ona była utrzymywać się przez cały okres studiów samodzielnie, pracując jako nauczycielka. Anna Kluger, córka podkrakowskiego kupca, wychowywana w ortodoksyjnej rodzinie żydowskiej, chcąc zdobyć wykształcenie uciekła z domu i zarabiając lekcjami ukończyła studia historyczne w r. 1912.

Pierwsze pokolenie studentek udowadniało swoją przydatność do studiów dobrymi wynikami egzaminów. Charakteryzowała je ogromna ambicja i zapał w zdobywaniu wiedzy. Niejedna z pań przeznaczała na naukę okres ferii i miesiące wakacyjne. Ten fakt wpłynął na przełamywanie uprzedzeń i coraz większe uznanie dla studentek ze strony profesorów, którzy jeszcze czasem z niedowierzaniem stwierdzali: Jak dobrze odpowiada, chociaż kobieta lub zauważali, że wśród zgłaszających się „przeważają głosy cienkie”.

W kilkunastotysięcznym zespole kobiecym, kształcącym się w Krakowie przed rokiem 1939 spotykamy niejedną ciekawą indywidualność, np.: Maria Arct Golczewska, popularyzatorka nauk przyrodniczych, Zofia Zawiszanka, literatka i działaczka niepodległościowa, Anna Zaremba Sokołowska, żołnierz Armii Krajowej, zamordowana w Ravensbr?ck, Joanna Glemmówna, przełożona zgromadzenia Sióstr Urszulanek i wiele innych.

PRACA NAUKOWA

Studia umożliwiły licznej rzeszy kobiet zdobycie zawodu nauczycielki, lekarki, prawniczki czy aptekarki. W zespole studentek UJ były również panie mające ambicje naukowe. Droga do pracy badawczej nie była jednak prosta. O ile większość profesorów przyjmowała stopniowo do wiadomości obecność studentek w salach wykładowych, to dopuszczenie ich do zespołu dydaktycznego natrafiało na ogromne opory. Pierwsza asystentka pojawiła się w krakowskiej uczelni dopiero w r. 1904. Była nią absolwentka medycyny Wanda Herzog Radwańska. Do roku 1914 na dwóch wydziałach uniwersyteckich filozoficznym i lekarskim, na stanowiskach asystenckich pracowało zaledwie 10 pań. Była wśród nich m.in. Olga Rubin Horoszkiewicz, lekarz społeczny czy Helena Borowska, pracownik naukowy Instytutu w Puławach. W latach późniejszych spotykamy już liczniejszy zespół asystentek, ale nawet w r. 1935 było ich zaledwie 43 (na 210 mężczyzn). Z grona pomocniczych pracowników nauki UJ wyszło wiele kobiet pracujących w różnych zakładach badawczych, m.in.: Zofia Ameisenowa, historyk sztuki, Jadwiga Burtan geolog czy anglistka Maria Patkaniowska.

Jeszcze trudniejszym progiem do pokonania stała się dla kobiet docentura. Na żądanie austriackiego ministerstwa oświaty w r. 1904 swoje opinie na ten temat przedstawiły wszystkie wydziały UJ. Habilitacji żeńskiej sprzeciwiły się zdecydowanie gremia dwóch fakultetów, teologicznego i prawniczego, negatywną opinię na ten temat wyrazili również przedstawiciele wydziału lekarskiego, którzy uważali, że habilitacje takie są jeszcze przedwczesne. Od tych negatywnych opinii zdecydowanie odbiegało stanowisko Wydziału Filozoficznego UJ. W przedstawionej relacji czytamy m.in.: Zgodnie ze stanowiskiem jakie Wydział Filozoficzny zajmował zawsze w sprawie uniwersyteckiej nauki kobiet, nie widzi też żadnej przeszkody w nadawaniu im praw do wykładu uniwersyteckiego. Zdaniem podpisanego kolegium, godności i powadze nauki odpowiada jedynie ta zasada, iżby każdy poważny pracownik na niwie naukowej, bez względu na płeć swą czy inne stosunki, uprawniony był w zasadzie do przemawiania z katedry uniwersyteckiej.

To liberalne stanowisko Wydziału Filozoficznego nie zmieniło jednak decyzji Senatu UJ, który sprzeciwiał się dopuszczeniu kobiet do docentury. Bardziej liberalne były w tym względzie władze austriackie, uznające możliwość habilitacji dla szczególnie uzdolnionych jednostek. Postawa uniwersytetu i ministerstwa oraz niezbyt jeszcze liczny zespół pań zajmujących się pracą naukową spowodowały, że pierwsza habilitacja w Uniwersytecie Jagiellońskim została przeprowadzona dopiero w roku 1919. Docenturę w zakresie anatomii porównawczej uzyskała wówczas Helena Gajewska. Mimo demokratycznej polskiej ustawy o szkołach wyższych z lipca 1920 r. i braku formalnych przeszkód, lista kobiet, które do r. 1939 uzyskały w Krakowie stopień docenta nie jest długa, obejmuje 15 osób. Jest rzeczą charakterystyczną, że poza jedyną przedstawicielką Wydziału Lekarskiego Janiną Kowalczyk, wszystkie pozostałe przewody zostały przeprowadzone na Wydziale Filozoficznym, czyli fakultecie, który z największą otwartością przyjął kobiety do swojego grona. Habilitacja umożliwiała objęcie przez przedstawicielki płci pięknej katedr profesorskich na ogół już po roku 1945. Katedry takie uzyskały m.in.: Zofia Kozłowska Budkowa w Krakowie, Antonina Obrębska Jabłońska w Warszawie czy Laura Kaufmann w Lublinie.

TYTUŁY

W świetle przedstawionych trudności, które musiały pokonywać kobiety w swoich dążeniach naukowych, nie dziwi już specjalnie fakt, że przed wybuchem II wojny światowej do stanowiska profesorskiego doszły we Wszechnicy Krakowskiej zaledwie dwie panie. Były nimi Helena Willman Grabowska, profesor sanskrytu i filologii indyjskiej oraz Jadwiga Wołoszyńska, wykładowca botaniki farmaceutycznej.

Lata 1894-1939 stanowią ważny okres w rozwoju dążeń edukacyjnych kobiet oraz w dziejach Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dzięki swojemu uporowi, umiłowaniu wiedzy kobiety uzyskały nie tylko prawo do kształcenia w zakresie wyższym, ale udowodniły również swoją przydatność do pracy badawczej. Nie trzeba jednak zapominać, że obecnie, w porównaniu z liczbą studentek, proporcje w zespole pracowników naukowych układają się odwrotnie. Około 60 proc. spośród nich to panowie, a tylko 40 proc. to panie.

Dr hab. Urszula Perkowska, historyk, jest zastępcą kierownika Archiwum UJ i kierownikiem Pracowni Zbiorów Specjalnych tamże.

 

Uwagi.