Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1998

Spis treści numeru 1/1998

Trzy, cztery rzeczy najważniejsze
Poprzedni Następny

Wojciech Chudy

Gonimy w piętkę. Przyczepiamy się do jakiejś jednej sprawy, monoidei lub pragnienia-obsesji, jak rzep do psiego ogona. Żyjemy tym nawet nie wiedząc, że nasze życie staje się wąskie i monotematyczne, a horyzont, który się przed nami roztacza, nie jest wcale niebem. Coraz bardziej zanika tendencja do obejmowania jedną myślą lub jednym skrótowym zdaniem całej dziedziny rzeczywistości. Kiedyś klepało się na pamięć: "Zwierzęta dzielą się na: lądowe, wodne i powietrzne". (Podobnie pojazdy.) "Poezja dzieli się na: epikę, lirykę i dramat". "Mamy sześć kontynentów: Euroazję, Afrykę, Amerykę Północną itd." "Ludzie dzielą się na następujące rasy:..." (nie będę wyliczał: political uncorrectness!). Takich i innych podziałów uczono nas w szkole i w domu, począwszy od tej doniosłej chwili, kiedy mamusia oznajmiła: "Pamiętaj Wojtusiu, że dzieci dzielą się na chłopczyków i dziewczynki".

Ów typ kształcenia wiedzy zakorzeniony był w scholastycznym zwyczaju intelektualnego porządkowania świata. Każdy szanujący się uczony rozpoczynał kiedyś traktat albo wykład od sakramentalnego: "opportet distinguere" ("należy rozróżnić"), po czym dokonywał wyczerpującego podziału dziedziny będącej przedmiotem jego zainteresowania badawczego.

Dziś takie przedstawianie wiedzy traktowane jest z pewną pogardą. Styl rozróżnień i pełnych zestawień występuje jeszcze w rankingach sportowych, rozrywkowych i politycznych, na przykład kiedy prezentuje się "kompletną dyskografię" jakiejś piosenkarki czy "poparcie społeczne (w procentach) dla poszczególnych partii".

Poza tym styl ten jest często obecny w pewnych żartobliwych powiedzonkach, ubarwiających rozmowy towarzyskie prowadzone na dużym luzie. Przykładowo: "Trzech rzeczy człowiek nie powstrzyma: śmiechu, kichnięcia i orgazmu". "Są trzy rzeczy najprzyjemniejsze: szklaneczka whisky przed i mocny papieros po". W filmie "Trouble Mind" z 1985 r. w reżyserii Alana Rudolpha pewien Murzyn osiąga, moim zdaniem, szczyt tego typu scholastycznego żartu oświadczając: "Na kobiety są tylko dwa sposoby. Ale żaden z nich nie działa".

Ślady poważniejszego traktowania takiego porządkowania wiedzy można spotkać w wypowiedziach tak zwanych doświadczonych ludzi na temat człowieka. Łatwo znaleźć tu analogię do arystotelesowskiej istotowej definicji człowieka (zwierzęcość plus rozumność, czyli "animal rationale"), której zadaniem było wyczerpać elementy stanowiące sedno ludzkiego bytu. "Człowiek jest zwierzęciem - mówi S. Lampart, bohater powieści P. D. James "Przedsmak śmierci" - żyje w zgodzie z sobą samym, gdy o tym pamięta. Niewątpliwie najinteligentniejszym i najniebezpieczniejszym zwierzęciem, ale tylko zwierzęciem. Filozofowie - a i poeci, o ile mi wiadomo - zanadto tę rzecz zagmatwali. To nie jest aż takie skomplikowane. Nasze podstawowe potrzeby są względnie proste: pożywienie, dach nad głową, ciepło, seks, uznanie innych, w tej kolejności".

Widać w tej wyliczance i hierarchii tendencję zredukowania człowieka do podstawowych potrzeb, tendencję nie bezinteresowną, zważywszy, że wypowiadający przytoczone słowa jest ginekologiem. Jest wielu lekarzy - a także kupców, nauczycieli i polityków - którzy zgodziliby się z tą charakterystyką człowieka. Ułatwia ona bowiem manipulację - handlową, pedagogiczną, polityczną i inne.

W najnowszych czasach "trzy lub cztery rzeczy najważniejsze" to najczęściej wady ludzkie. Wiek XX lubuje się w grzechu. Traktuje go jak podstawową cegiełkę natury człowieka. Franz Kafka jeszcze na początku tego wieku ujął to tak: "Są dwa grzechy główne, z których wywodzą się wszystkie inne: niecierpliwość i opieszałość. Przez niecierpliwość ludzie zostali wypędzeni z raju, przez opieszałość - nie powracają tam. A może jest tylko jeden grzech główny: niecierpliwość. Przez niecierpliwość ludzie zostali wypędzeni, przez niecierpliwość nie wracają".

Inaczej twierdzi Michel Montaigne, wielki sceptyk doby renesansu: zguba człowieka leży w uporze i kłamstwie. Oto dwie wady naczelne, które wykorzeniać należy już od dzieciństwa. Słowa te nie straciły nic ze swej aktualności. Nasz wiek nie na darmo zwany jest wiekiem ideologii. Ideologię zaś często definiuje - wiemy to, niestety, z doświadczenia! - upór w kłamstwie.

Jeszcze jedną typologię wartości, specyficzną dla naszego czasu, przytoczymy za cytowaną powieścią P. D. James. Pewien doświadczony policjant przekazuje taką oto wiedzę o świecie ludzkim swemu młodszemu koledze: "Miłość, pożądanie, nienawiść i szmal to cztery główne pobudki morderstwa. Najpotężniejszą zaś z tej czwórki, synu, jest szmal".

Oto pesymistyczna aksjologia rządząca dziejami człowieka, który chciałby być zwierzęciem. Jako żywo przypomina ona teorię francuskiej szkoły filozoficznej Port Royal z XVIII wieku, która w swym pełnym wątpliwości spoglądaniu na ludzkość doszła do konkluzji, iż trzy wartości wpływające zasadniczo na rozwój historii to - władza, pieniądze i pożądanie.

Uproszczona wizja człowieka, w której nie ma miejsca na wartości przekraczające wymiar potrzeby, interesu i instynktu, tworzy podwaliny świata płaskiego. Świat bez transcendencji. Prawie stulecie wstecz Fiodor Dostojewski ostrzegał, że ludzkość się stacza po równi pochyłej, na co wskazuje zanikanie w kulturze znaczenia trzech wartości: tajemnicy, cudu i autorytetu.

Nie wszystkie jednak wyliczanki tego, co najważniejsze, wieszczą lub wręcz ogłaszają klęskę człowieka. Niektóre stawiają zadania. Na przykład A. de Mello, autor chętnie czytany przez młodzież, w swojej kolejnej książce "Przebudzenie" pisze: "Trzy najtrudniejsze dla istoty ludzkiej rzeczy nie mają ani związku z wyczynami fizycznymi, ani z osiągnięciami natury intelektualnej. Pierwsza z nich - to odwzajemnienie nienawiści miłością; druga - przyjęcie odrzuconych; trzecia - przyznanie się do błędu". Polska trójka wartości - Bóg, honor, ojczyzna - tak ośmieszana przez polityków i dziennikarzy, jest również (była?) zestawem aksjologicznym stawiającym człowiekowi zadania. Wytyczającym jego powinności narodowe.

Okazuje się zatem, że istotną różnicę między hierarchiami wartości głoszącymi klęskę człowieka, a tymi, które widzą dla niego i jego świata szansę i ratunek, stanowi sposób określania tej hierarchii. Pierwsze są opisem, czystym sprawozdaniem. Jest jak jest. Inaczej nie będzie. Stan faktyczny jest normą. Drugie nawołują do naprawienia siebie i tego, co nas otacza. Nie jest dobrze, może jednak być lepiej. Powinno być lepiej. Norma zmienia stan faktyczny.

Dziś rzadko spotyka się serio formułowane "trzy lub cztery rzeczy najważniejsze", zwłaszcza w trybie normatywnym. To również symptom naszych czasów. Owe wyliczanki aksjologiczne starały się być podziałem wyczerpującym, obejmować całość, ujmowały jakąś hierarchię wartości, skłaniały do takiego a nie innego działania. Porządkowały świat, wprowadzały doń element ładu.

Dzisiaj zamiast rytmu powtarzalności tego, co się powinno, preferowany jest przypadek, niespodzianka, atrakcja nowości, często - chaos. Stąd trzy lub cztery rzeczy najważniejsze dla człowieka są demod?.

A w drugiej części "Sumy teologicznej" Tomasza z Akwinu ("STh",II) wymienionych zostaje "sześć dóbr, które zapewniają człowiekowi ziemskie szczęście". Warto zajrzeć. Zachęcam.

Uwagi.