|
Felieton redakcyjny
Na początku lat 90. wprowadziliśmy nowy sposób finansowania badań naukowych. Dawne wielkie centralne programy badawcze zostały zastąpione przez system grantów, a o pieniądze na badania trzeba starać się w drodze konkursu. O jego wynikach, a zatem o podziale pieniędzy na badania, decydują zespoły i sekcje – gremia uczonych, wybranych do Komitetu Badań Naukowych. Problemem okazał się też fakt, że pieniądze dzieliło wybieralne gremium uczonych, natomiast odpowiadał przewodniczący Komitetu Badań Naukowych. To do niego są kierowane np. wszystkie skargi i to on tłumaczy się z takiego lub innego rozdziału środków. Prof. Andrzej Wiszniewski, poprzedni przewodniczący KBN, zapoczątkował zmiany w tym systemie, polegające, najogólniej mówiąc, na wzmocnieniu pozycji ministra nauki. Teraz w większym niż dawniej stopniu decyduje on o podziale środków finansowych na badania, a tym samym ma większy wpływ na kreowanie polityki naukowej. Obecne rozwiązania prawne wciąż jednak nie gwarantują ministrowi nauki skutecznego jej prowadzenia. Inna rzecz, że jasnych jej założeń i priorytetów ciągle nie ma. Rodzi się pytanie: Czy modyfikacja sposobu rozdziału pieniędzy na badania – wzmocnienie pozycji ministra nauki i zmniejszenie roli wybieralnej części KBN – oznacza powrót do dawnego zbiurokratyzowanego systemu finansowania nauki, czy oznacza raczej wprowadzenie nowej jakości zarządzania skromnymi środkami przeznaczonymi na naukę? Być może stoimy przed koniecznością nowego określenia relacji między samorządową i urzędniczą częścią KBN.
|
|