Strona główna „Forum Akademickiego”

Archiwum z roku 1999

Spis treści numeru 4/1999

Geniusz zbiorowy
Poprzedni Następny

Kartki z dziejów nauki w Polsce

Piotr H?bner

Książka Ernesta Kretschmera Ludzie genialni, opublikowana w 1934 roku w Warszawie w tłumaczeniu Pawła Hulki-Laskowskiego, wzbudziła przed wojną dyskusję w środowiskach nie tylko profesjonalnych. Jak pisał na łamach „Wiadomości Literackich” Jan Parandowski, ukazana jest w niej jakby atmosfera szpitala wariatów dokoła ludzi, którym zawdzięczamy najszerszy oddech swobody intelektualnej. I rzeczywiście, losy najwybitniejszych „twórców wartości”, ich cechy osobowości ujawniały, jak pisał Kretschmer, napiętą dynamikę takich przymiotów duchowych, które zależnie od okoliczności, ocenia się już to jako wzniosłe, tragiczne, już to jako niespołeczne, chorobliwe, brzydkie, a nawet wstrętne. Przypomniał Kretschmer pracę Cesarego Lombroso Geniusz i obłąkanie, opublikowaną w Warszawie w 1887 roku.

W nowym kontekście ustrojowym, po tragicznej II wojnie światowej i okupacjach, pisano o książce Kretschmera początkowo z uznaniem – nawet w praktycznej encyklopedii z 1948 roku Globus rocznik informator. Autor hasła zauważał, że według Kretschmera wewnętrzna wartość człowieka genialnego nie jest więc zależna od jakichkolwiek norm zewnętrznego ideału moralnego czy estetycznego, lecz jedynie od faktu, że przez dziedziczność geniusz staje się posiadaczem wyjątkowego aparatu psychicznego.

Po paru latach, w przemówieniu programowym uruchamiającym obrady sesyjne I Kongresu Nauki Polskiej (1951), Jan Dembowski, przyszły prezes PAN, wyjaśnił: Geniusz jest zjawiskiem przypadkowym i rzadkim, nie dającym się planować, wobec zaś kolosalnego rozrostu wiedzy współczesnej jego rola staje się coraz trudniejsza. Dlatego właśnie nie polegamy na geniuszach i coraz częściej próbujemy rozwiązywać zagadnienia naukowe zespołowo. (...) Dziś grupa ludzi o zdolnościach przeciętnych, jaką zawsze możemy zmobilizować, mająca jasno wytknięte zagadnienie, prowadząca pracę badawczą zorganizowaną i posługująca się prawdziwą metodą naukową, może zdziałać więcej niż genialna jednostka. (...) Człowiek pojedynczy w zorganizowanym zespole produkcyjnym zostaje porwany przez ogólny rytm pracy, czuje, że jest małym, ale niezbędnym elementem w olbrzymim, sprawnie funkcjonującym aparacie, działającym jak jedna całość, zawiła w szczegółach, ale przejrzysta i konsekwentna w kierunkowości swego działania. Czytelniej pisał Dembowski o tej kwestii w broszurze Nauka radziecka, opublikowanej w 1947 roku w Warszawie, w nakładzie 5 tys. egzemplarzy.

Prof. dr hab. Piotr H?bner, prawnik i historyk, pracuje w Instytucie Socjologii UMK w Toruniu.

Uwagi.