Strona główna

Archiwum z roku 2002

Spis treści numeru 1/2002

Czy doktor sztuki to obraza dla nauki?
Poprzedni Następny

Życie akademickie

Nauczyciele akademiccy kierunków artystycznych od kilku lat starają się o wprowadzenie do systemu awansu akademickiego stopni w sztuce, odpowiadających stopniom
naukowym doktora i doktora habilitowanego. Bezskutecznie.

Halina Krasowska-Marczuk
 

Fot. Stefan Ciechan

Uczelnie artystyczne są szkołami wyższymi działającymi na podstawie tej samej ustawy o szkolnictwie wyższym, co uniwersytety, politechniki, akademie medyczne i inne szkoły wyższe. Studenci uczelni artystycznych poznają nie tylko przedmioty z zakresu danej dyscypliny artystycznej, ale także humanistyczne, społeczne, informatyczne, języki obce, wychowanie fizyczne i inne. Otrzymują dyplom magistra sztuki po zdaniu kierunkowych egzaminów dyplomowych i obronie pisemnej pracy magisterskiej z zakresu teorii danej dziedziny sztuki.

Wiele osób pamięta zapewne żartobliwą wypowiedź Kazimierza Rudzkiego, pedagoga warszawskiej PWST, że dlatego został profesorem, by Łazuka mógł zostać magistrem. Ilustruje ona w skrócie myślowym istotę ukształtowania się akademickiej struktury uczelni artystycznych. Pedagodzy tych uczelni zatrudniani są na tych samych stanowiskach, co kadra naukowo-dydaktyczna uniwersytetów: asystenta, adiunkta, profesora nadzwyczajnego i profesora zwyczajnego, po spełnieniu jednolitych dla wszystkich wymogów kwalifikacyjnych. Kandydat na stanowisko adiunkta w uniwersytecie musi mieć stopień naukowy doktora, na stanowisko profesora nadzwyczajnego – doktora habilitowanego. Dla kandydatów na te stanowiska na kierunkach artystycznych (również w uczelniach innych niż artystyczne) wymyślono atrapy stopni naukowych – kwalifikacje I i II stopnia w dyscyplinach artystycznych.

ABSURD KWALIFIKACJI

Przed 1990 rokiem, kiedy uchwalono do dziś obowiązujące ustawy o szkolnictwie wyższym (znowelizowana w 2001 roku) oraz o tytule naukowym i stopniach naukowych, kandydat do zatrudnienia na stanowisku adiunkta w uczelni artystycznej musiał przejść przewód kwalifikacyjny na stanowisko adiunkta, kandydat na stanowisko docenta – przewód kwalifikacyjny na stanowisko docenta, ważne tylko w danej uczelni, przeprowadzane na zwolniony etat. Adiunkt i docent uczelni artystycznej mieli w niej te same uprawnienia, co adiunkt i docent w uniwersytecie. Następnym szczeblem awansu akademickiego był tytuł naukowy profesora nadzwyczajnego, najwyższym – profesora zwyczajnego. Tytuły te nadawała Rada Państwa zarówno naukowcom, jak i artystom.

Ustawa z 12 września 1990 r. o szkolnictwie wyższym zniosła stanowisko docenta, jednocześnie zaś uchwalona ustawa o tytule naukowym i stopniach naukowych połączyła dwa tytuły naukowe w jeden: profesora. Osoba posiadająca tytuł naukowy profesora (tzw. profesor „belwederski”) może być zatrudniona na jednym z dwóch stanowisk profesorskich: profesora nadzwyczajnego lub zwyczajnego. Doktor habilitowany może być zatrudniony na stanowisku profesora nadzwyczajnego lub nadal być adiunktem.

Przewody kwalifikacyjne na stanowisko adiunkta i docenta w uczelniach artystycznych zastąpione zostały w 1990 r. przewodami kwalifikacyjnymi I i II stopnia w dyscyplinach artystycznych. Uzyskane w ich wyniku kwalifikacje I stopnia są podstawą uprawnień tych samych, które nabywa osoba ze stopniem naukowym doktora, kwalifikacje II stopnia – doktora habilitowanego. Kwalifikacje te są, jak stopnie naukowe we wszystkich uczelniach ważne dożywotnio.

Praktyka dziesięciu lat funkcjonowania kwalifikacji I i II stopnia w dyscyplinach artystycznych dowiodła, że rozwiązanie to ma wiele wad i uciążliwości dla ich posiadaczy. W gruncie rzeczy osoba, której nadano kwalifikacje I lub II stopnia, jest nadal magistrem, z uprawnieniami, odpowiednio, doktora lub doktora habilitowanego. Absurd? Nie ma jak nazwać osoby z kwalifikacjami I i II stopnia, co w uczelni jest dość istotne. Posiadacz stopnia naukowego doktora czy doktora habilitowanego pisze sobie przed nazwiskiem: dr lub dr hab. A osoba po przewodzie kwalifikacyjnym? „Kwalifikant”?

Często wobec osób z kwalifikacjami I lub II stopnia używa się nazwy zajmowanych przez nie stanowisk: panie adiunkcie, panie profesorze. Ale jeżeli pedagog uzyskał kwalifikacje II stopnia i nadal zatrudniony jest na stanowisku adiunkta, piszą mu coś, co jest dziwolągiem: adi. z kwal. II st., przy czym zdarza się pisownia adj. lub ad. Adiunkt z kwalifikacjami II stopnia jest wyżej zaszeregowany w tabeli płac niż adiunkt z kwalifikacjami I stopnia.

PRESTIŻ NAUKI

Nazwy te są długie i nieprzetłumaczalne na języki obce. Za granicą są zupełnie niezrozumiałe. Pamiętam, jak kilka lat temu do Departamentu Szkolnictwa Artystycznego Ministerstwa Kultury i Sztuki przyszedł obywatel Iraku, który w ramach przyznanego mu w jego kraju stypendium doktorskiego uzyskał w PWST w Krakowie kwalifikacje I stopnia w zakresie aktorstwa. Otrzymał on obowiązujące wówczas zaświadczenie o nabytych kwalifikacjach I stopnia. Stwierdził, że nie może wrócić do Iraku z takim zaświadczeniem, gdyż po jego okazaniu wsadzą go do więzienia za defraudację stypendium doktorskiego. Nie pomogły tłumaczenia, że kwalifikacje I stopnia w Polsce są równoważne stopniowi naukowemu doktora, „kwalifikant” groził samobójstwem.

Doświadczenie to zaowocowało następnym półkrokiem na drodze zrównywania systemu awansu akademickiego w nauce i sztuce – nastąpiła nowelizacja odpowiedniego rozporządzenia ministra edukacji narodowej, wprowadzająca w miejsce dotychczasowych zaświadczeń dyplomy kwalifikacji I i II stopnia o treści identycznej z dyplomami stopni doktora i doktora habilitowanego, do którego dołączane jest zaświadczenie o równoważności nabytych uprawnień z uprawnieniami osób ze stopniami naukowymi. Jednak nadal jest to rozwiązanie (chyba jedyne na świecie) nie satysfakcjonujące nauczycieli akademickich kierunków artystycznych, wśród których jest wielu wybitnych artystów, wnoszących do sztuki wartości co najmniej porównywalne z wartościami, jakie do nauk wnoszą doktorzy i doktorzy habilitowani nauk.

Uczeni ze Zgromadzenia Ogólnego Polskiej Akademii Nauk oraz z Centralnej Komisji do spraw Tytułu Naukowego i Stopni Naukowych odmawiają artystom, pedagogom szkół wyższych, stopni doktora sztuki i doktora habilitowanego sztuki. Uważają, że wprowadzenie tych stopni obniży prestiż stopni naukowych, należnych tylko naukowcom.

Obowiązująca ustawa o tytule naukowym i stopniach naukowych zawiera teoretyczną możliwość uzyskiwania stopni naukowych doktora i doktora habilitowanego w zakresie sztuki. Jednak nie zostały one do tej pory wprowadzone w życie. Stopień naukowy w sztuce byłby możliwy wówczas, gdyby sztuka była dziedziną nauki, ale nią nie jest, jest obszarem odrębnym. Stopnie naukowe uzyskuje się w zakresie nauk o sztuce. Jednak opisywanie sztuki nie tworzy jej, nie jest sztuką. Zatem, jeśli nauka – to stopnie naukowe, jeśli sztuka – to stopnie w sztuce. Postulat wprowadzenia stopni doktora i doktora habilitowanego sztuki poparła Rada Główna Szkolnictwa Wyższego.

Zastąpienie kwalifikacji I i II stopnia stopniami doktora sztuki i doktora habilitowanego sztuki jest potrzebne przede wszystkim we współpracy z uczelniami zagranicznymi i uznawania równoważności dyplomów. Kwalifikacje I i II stopnia, mimo zapisów prawnych, często nie są traktowane za granicą równoważnie ze stopniami naukowymi. Doctor of art – to co innego. Jednak dr of art to w wielu krajach doktor z zakresu humanistyki, zatem nazwa stopnia też byłaby myląca. Może doctor of fine art?, doctor of music art?, doctor of theater art? Rzecz do dyskusji.

ZA WYMIERNE OSIĄGNIĘCIA

Logiczną konsekwencją dawno udzielonej zgody na tytuły magistra sztuki i profesora sztuki byłoby uzupełnienie systemu o dwa pośrednie szczeble: doktora sztuki i doktora habilitowanego sztuki.

Procedury przeprowadzania przewodów na stopnie naukowe i kwalifikacje I–II stopnia są niemal identyczne, różni się przedmiot oceny dokonywanej przez uprawnioną radę wydziału. W zakresie nauki podstawą przyznania stopnia naukowego jest dysertacja naukowa i dorobek w zakresie danej dyscypliny naukowej mierzony liczbą publikacji naukowych, cytowań, uczestnictwem w konferencjach naukowych itp. W zakresie sztuki ocenia się dzieło artystyczne przygotowane na przewód: recital muzyczny, koncert, kompozycję, wystawę obrazów lub rzeźb, projekt produktu przemysłowego lub architektury wnętrz, rolę aktorską, film, spektakl teatralny itp. (oraz dorobek artystyczny mierzony liczbą koncertów, recitali, wystaw, projektów, ról, filmów, przedstawień teatralnych itd.). Poziom artystyczny pracy kwalifikacyjnej i dorobku artystycznego oceniany jest przez fachowe grono członków rady wydziału, która składa się z wybitnych artystów – pedagogów danej dyscypliny artystycznej, w liczbie co najmniej wymaganej przez ustawę o tytule naukowym i stopniach naukowych.

Słowo doktor wywodzi się z łacińskiego doctor – nauczyciel, docere – uczyć, zatem nie ma powodu odmowy przyznania stopni doktora z określeniem „sztuki” nauczycielom akademickim dyscyplin artystycznych, jeżeli stopień doktora nauk przyznaje się nauczycielom akademickim dyscyplin naukowych.

Nikt przecież nie protestuje, gdy tytuł doktora honoris causa przyznawany jest czasem osobom nie mającym nic wspólnego z nauką, a nawet osobom bez wykształcenia, zasłużonym w określonej innej dziedzinie. Wtedy nie mówi się o deprecjacji doktoratu, jak w przypadku doktoratu sztuki, choć rodzaje doktoratów różnią się ich określeniem: doktor nauk, doktor h.c., doktor sztuki.

Naukowcy nie powinni obawiać się jakichkolwiek zagrożeń związanych z obniżeniem rangi stopni naukowych w wyniku wprowadzenia stopni doktora sztuki i doktora habilitowanego sztuki. O randze stopni naukowych decyduje wartość naukowa prac stanowiących podstawę ich przyznania. Podobnie w sztuce – stopnie doktora sztuki i doktora habilitowanego sztuki będą nadawane za rzeczywiste, wymierne osiągnięcia artystyczne, powiększające dorobek danej dyscypliny artystycznej. Jest to kwestia wysokiej jakościowej poprzeczki ustalonej w stosunku do stopni w sztuce przez rady wydziałów i Radę Wyższego Szkolnictwa Artystycznego.

Halina Krasowska-Marczuk jest sekretarzem wykonawczym Rady Wyższego Szkolnictwa Artystycznego.
 

Komentarze