Konsekwentnie stosowany przez KBN system oceny parametrycznej jednostek
badawczych powinien być stymulatorem zmian w całej nauce polskiej.
Grzegorz Racki
W Alicji z Krainy Czarów Czerwona Królowa radzi Alicji: (...) trzeba biec tak szybko, jak się potrafi, żeby zostać w tym samym miejscu. Jeżeli chce się znaleźć w innym miejscu, trzeba biec co najmniej dwa razy szybciej! (tłum. M. Słomczyński). Zasada ta została odniesiona przez znakomitego amerykańskiego paleontologa Leitha Van Valena do uwarunkowań postępu ewolucyjnego w biosferze i utrwalona w literaturze pod nazwą hipotezy Czerwonej Królowej. W tym kontekście warto przyjrzeć się przebiegowi konkurencji we współczesnej nauce, zdefiniowanej niedawno przez Georga Francka jako competition for attention („Science” nr 286/99).
SZKODLIWA NADINTERPRETACJA
Na całym świecie decydenci chcą coraz dokładniej wiedzieć, jakie są efekty nakładów ponoszonych na badania i prace rozwojowe. W notatkach Przewodniczącego KBN Uwaga na Turcję! („FA” nr 7-8/99) prof. Andrzej Wiszniewski zarysował sytuację w nauce polskiej pod względem aktywności publikacyjnej na tle międzynarodowym. Źródłem tych informacji była praca dyplomowa mgr Katarzyny Jaskólskiej z Uniwersytetu Śląskiego, wykorzystująca dane filadelfijskiego Instytutu Informacji Naukowej (ISI). Biblioteka UŚ prenumeruje powszechnie uznany rejestr bibliograficzny ISI dla nauk przyrodniczych i technicznych Science Citation Index (SCI CD-ROM Edition). Umożliwia to wszechstronne statystyczne analizowanie na bieżąco dorobku polskich uczonych w tym dziale nauki na tle innych krajów, a rozpatrywanie międzynarodowej konkurencyjności badań jest kanonem obecnej polityki KBN w ramach kategoryzacji jednostek badawczych (patrz „FA” nr 4/99). Podstawowym wskaźnikiem powyższej analizy jest liczba prac opublikowanych w 3500 renomowanych czasopismach rejestrowanych przez ISI (z tzw. listy filadelfijskiej), w tym siedmiu z Polski. O wielkości tej „produkcji naukowej” na najwyższym światowym poziomie decydują redaktorzy i recenzenci indeksowanych periodyków poprzez selekcję tekstów do druku (patrz „Sprawy Nauki” nr 42/98 i 52/99). Należy przypomnieć, że najbardziej wpływowe czasopisma specjalistyczne publikują 30 proc. (lub mniej) nadsyłanych artykułów. Cóż, per aspera ad astra.
Przedstawiony na łamach „Forum Akademickiego” zarzut braku reprezentatywności wyników analiz statystyczno-porównawczych na podstawie baz ISI, a zwłaszcza przeciwstawianie ich tradycyjnym („intuicyjnym”) ocenom przez specjalistów, dowodzą w większości przypadków małej znajomości tej złożonej problematyki oraz są myleniem wyjątków z regułą. Wiąże się to zresztą z natrętnym eksponowaniem specyfiki tematycznej i językowej nauki polskiej (zwłaszcza przez prof. Zbigniewa Żmigrodzkiego, „FA” nr 1/99 i 10/99), będącym szkodliwą nadinterpretacją w przypadku nauk nie tylko przyrodniczych. Wielokrotnie empirycznie wykazywano generalną zgodność obu typów ocen. Ogólnoświatowy, wielomilionowy bank danych nadaje bowiem statystykom ISI niepowtarzalny jakościowo, uniwersalny charakter, choć przy ich interpretacji konieczna jest znajomość ograniczeń i subtelności bibliometrii. Z tych powodów warto zapoznać się choćby tylko z przeglądowym artykułem założyciela ISI, dr. E. Garfielda (From Citation Indexes to Informetrics: Is the Tail Now Wagging the Dog?, „Libri” nr 48/2, 1998) czy z monografią prof. Ireny Marszakowej-Szajkiewicz, promotorki wspomnianej wcześniej rozprawy Bibliometryczna analiza współczesnej nauki (Wyd. UŚ, 1996). W tej drugiej, obszernej pracy można znaleźć jednoznaczne stwierdzenie, że wskaźniki bibliometryczne „liczba autorów” i „liczba artykułów” (...) mogą być wykorzystane w ocenie naukowej działalności kraju (s. 74). A co ważniejsze: W rezultacie (badań bibliometrycznych) otrzymuje się nową semantyczną informację niezbędną w zarządzaniu nauką [pogrub. – G.R.] (s. 38). Szkoda, że prof. Żmigrodzki nie zna przynajmniej głównych myśli z prac wydawanych w UŚ w ramach serii Bibliotekoznawstwo i Informacja Naukowa, której jest redaktorem.
OSTROŻNY OPTYMIZM
Z SCI 1998 wynika, że Polska zajmuje dwudzieste drugie miejsce w świecie. Na wykresie (zob.) przedstawiono rozwój produkcji naukowej 10 wybranych krajów (głównie tych z nami bezpośrednio rywalizujących) w latach 90. – łącznie z prognozą na rok 1999 r. – na podstawie pierwszych 7 miesięcy. Dane dla pojedynczych lat mogą być jednak nieco przypadkowe. Gdy porównamy liczby publikacji w trzyletnich interwałach 1990-92 oraz 1997-99, wskaźnik wzrostu dla Polski (43,4 proc.) okaże się całkiem niezły, zwłaszcza w porównaniu z niespełna 30-procentową progresją w latach 80. Jednocześnie jednak, wzrost ten należy do najniższych wśród porównywanych państw. W tym czasie najbardziej ekspansywny z azjatyckich tygrysów, Korea Południowa, powiększył liczbę swoich sukcesów publikacyjnych pięciokrotnie(!), a szereg innych państw co najmniej ją podwoiło. Po stagnacji w latach 80. na poziomie 5 tys. publikacji i „szoku” transformacji na początku dekady, ostatnie 2 lata pozwalają już jednak na ostrożny optymizm. W roku 1999 możemy nawet ponownie zdystansować Danię i Tajwan. Porównując tę statystykę efektów z danymi na temat poziomu finansowania nauki (patrz: J. Kozłowski, „FA” nr 10/99), trudno stwierdzić proste korelacje w tak skomplikowanej materii. Nakłady w Korei są co prawda ponad ośmiokrotnie, a na Tajwanie i w Brazylii prawie trzykrotnie wyższe niż w Polsce, ale już w Turcji – 15 proc. niższe.
PAŃSTWO |
WZROST LICZBY PUBLIKACJI
W SCI CDE |
(w proc.)
W SCI Ex
1998-1999:
1996-1997 |
LICZBA
CZASOPISM
W JCR
1994/1998 |
WZGLĘDNY
POZIOM
NAKŁADÓW
NA NAUKĘ** |
1992:1981* |
1997-1999:
1990-1992 |
KOREA PŁD. |
978,6 |
407,4 |
43,3 |
2/13 |
8,47 |
TURCJA |
351,9 |
243,7 |
37,4 |
1/3 |
0,85 |
TAJWAN |
775,6 |
149,0 |
16,4 |
7/9 |
~2,75 |
BRAZYLIA |
139,2 |
134,2 |
37,8 |
7/17 |
~2,7 |
AUSTRIA |
53,6 |
75,1 |
12,2 |
20/23 |
1,29 |
BELGIA |
54,9 |
62,4 |
11,4 |
15/14 |
1,87 |
CZECHY |
20,2*** |
~45*** |
9,6 |
23/22 |
0,68 |
POLSKA |
28,2 |
43,4 |
16,0 |
18/31 |
1,00 |
DANIA |
45,0 |
42,6 |
11,3 |
50/57 |
1,24 |
WĘGRY |
10,0 |
42,2 |
18,4 |
19/19 |
0,30 |
*Zestawione wg danych w: J. Kozłowski, Miejsce nauki polskiej w świecie
(KBN, 1994), s. 25-26.
**Obliczenia własne dla 1996 r. głównie na podstawie Tabeli 1 w: J. Kozłowski
(„FA” nr 10/99), a dla Tajwanu – wg danych L. Kuźnickiego („Nauka” nr 4/98).
***Dane częściowo odniesione do Czechosłowacji. |
TENDENCJA POZYTYWNA
Rejestry ISI stale się rozrastają. Choć standardowy wariant SCI powiększył liczbę uwzględnianych periodyków w latach 1991-98 tylko o około 6 proc., to statystyczna baza czasopiśmiennictwa Journal Citation Reports (JCR) zanotowała w tym czasie wzrost o ponad 20 proc. (do 5467). Istotnym aspektem tak rozpatrywanej aktywności badawczej na forum międzynarodowym jest udział czasopism z poszczególnych państw w liście filadelfijskiej. W większym lub mniejszym stopniu rzutuje to na wizerunek ich nauki. W tym względzie Polska (poza Danią) należy do państw szczególnie uprzywilejowanych. Tym bardziej że w ciągu ostatnich 5 lat liczba tak docenionych naszych czasopism prawie podwoiła się. Jest to tendencja pozytywna, która gwarantuje dalszą poprawę wskaźników z rejestrów ISI. Lepsza pozycja polskiej nauki uwidacznia się przy rozpatrywaniu danych ze znacznie rozszerzonej wersji SCI Expanded, uwzględniającej 5600 periodyków, w tym ponad 30 z Polski (patrz: G. Racki, „Sprawy Nauki” nr 9/99). W Internecie, w systemie Web of Science udostępnione są roczniki od 1996 r. Gdy porównamy lata 1996-97 i 1998-99 z tej bazy, okaże się, że polskie tempo wzrostu efektywności naukowej (16 proc.) znacząco ustępuje jedynie dynamice zmian Korei, Turcji i Brazylii. W rankingu państw za lata 1993-97 na podstawie szerokiej statystycznej bazy ISI National Science Indicators Polska znajduje się na 18 miejscu, wyprzedzając Tajwan, Danię oraz (wciąż jeszcze) Brazylię i Koreę (Stan nauki i techniki w Polsce, KBN, 1999, s. 32). Warto odnotować wzrost naszego udziału w światowej puli publikacji z 0,96 proc. (1981-85) do 1,02 proc. (1993-97).
Należy na koniec zastrzec się, że ów wzrost aktywności badawczej ograniczony jest do nauk przyrodniczych, gdyż sytuacja w naukach społecznych – jak słusznie podkreślił min. Andrzej Wiszniewski – nie pozwala wciąż na optymizm. Konsekwentnie stosowany przez KBN system oceny parametrycznej jednostek badawczych powinien być jednak stymulatorem zmian w całej nauce polskiej.
Reasumując, w wyścigu cywilizacyjnym obowiązuje wspomniana na wstępie, „mordercza” zasada ewolucji. Ostrzeżenie ministra Wiszniewskiego przed dynamicznie rozwijającą się Turcją jest jak najbardziej merytorycznie uzasadnione i – co gorsza – aktualne. Monitorowanie międzynarodowego obiegu informacji przy pomocy baz danych ISI jest więc użytecznym narzędziem przy śledzeniu naszych szans wejścia do salonów światowej nauki.
Dr hab. Grzegorz Racki, prof. UŚ, geolog, paleontolog, jest kierownikiem Zakładu Stratygrafii Ekosystemowej UŚ i pełnomocnikiem rektora ds. analizy naukometrycznej w UŚ. |