20 Maja
Opublikowano: 2022-05-20

Ewaluacyjna uwertura

Po raz pierwszy w historii polskich ewaluacji działalności badawczej ministerstwo nauki zdecydowało się ujawnić pewne elementy pierwotnej oceny dokonanej przez zespół doradczy powołany do tego celu, w tym wypadku Komisję Ewaluacji Nauki. Poprzednio oficjalnie do wiadomości publicznej podawano dopiero wyniki kategoryzacji dokonanej przez ministra nauki, a zatem po ewentualnych korektach wartości referencyjnych i innych zmianach dokonanych przez ministra.

Na blogu Nauka i Prawo do ostatnich decyzji ministra Przemysława Czarnka odniósł się prof. Piotr Stec. W tekście „Ewaluacja – uwertura” pisze, że – jak wskazał szef resortu – uczelniom znajdującym się w programie „Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza” (IDUB) może grozić utrata uprawnień. Minister uznał, że taka sytuacja jest niedopuszczalna, co – według autora wpisu – można traktować jako wyraz polityki „too big too fail”. Zapowiedziano więc korektę progów, której celem jest uratowanie zagrożonych flagowców. Z drugiej strony, jak podano, uczelnie regionalne radzą sobie względnie dobrze.

Prof. Stec uważa pomysł ewaluacji przez wskaźniki za trafny, jednak sposób jej realizacji nie jest według niego najlepszy. „Wyniki tej ewaluacji prawdopodobnie pokażą nam, że ustawodawca najpierw zrobił igrzyska śmierci, a potem zainteresował się, co wyszło” – obrazuje. Dodaje, że można odnieść wrażenie, iż uczenie flagowe wcale takimi być nie powinny, skoro tracą uprawnienia. Jednak przyczyny takiego stanu rzeczy mogą być zupełnie inne.

Po pierwsze autor zauważa, że w naukach o zarządzaniu może być duża rozbieżność między wynikami uczelni technicznych i pozostałych. „Wykaz czasopism przypisuje m.in. do zarządzania czasopisma wielodyscyplinarne publikujące głównie teksty z nauk ścisłych i technicznych”. Politechniki zajmują się tematyką zarządzania, analizują ją w sposób czysto naukowy, dlatego wyniki swoich badań publikują m.in. czasopismach dotyczących inżynierii produkcji, environmental management itd. Czasopisma zajmujące się w „hard sciences” mają zwykle lepsze wskaźniki.

Po drugie „ponieważ zafundowano nam igrzyska śmierci, w których wszystkie chwyty dozwolone, część jednostek publikowała w wysoko punktowanych czasopismach, o których wiadomo, że niekoniecznie zależy im na dużej rejection rate. No i mają lepszy wynik, niż panienki dbające o reputację. Śmierć frajerom!” – konstatuje bloger.

Po trzecie, liczba N (czyli średnia liczba pracowników prowadzących działalność naukową w okresie objętym ewaluacją) jest ustalona w przeliczeniu na pełny wymiar czasu pracy. Uczelnie, którym na sercu leży równomierny rozwój kadry mogą wbrew pozorom wypaść gorzej niż te, które zostawiły na etatach badawczo-dydaktycznych 12 osób, resztę przenosząc na etaty dydaktyczne i do dyscyplin nieewaluowanych. „To się odbije na wysokości subwencji, ale na razie mamy sukces” – wieszczy.

Po czwarte: „System ustalania progów działa jak nauczyciel oceniający klasówkę tak, że najlepszy dostaje zawsze 5, a końcowe 20 proc. pałę”. Taki system oceny może mieć sens przy zróżnicowanej populacji – zauważa autor. Jeśli grupa jest jednak bardziej jednorodna już niekoniecznie. Może się zdarzyć, że damy piątkę nieukowi albo oblejemy geniusza. „W części dyscyplin różnice między najlepszymi a najgorszymi są tak niewielkie, że system progowy może doprowadzić do utraty kategorii i uprawnień przez dobre ośrodki” – podsumowuje.

Oprac. dr Paulina Mozolewska http://naukowka.pl/

O autorze:

Dr hab. Piotr Stec jest dyrektorem Instytutu Nauk Prawnych Uniwersytetu Opolskiego i kierownikiem Zakładu Prawa i Postępowania Cywilnego w tej uczelni. Jego zainteresowania naukowe koncentrują się wokół zagadnień związanych z prawem własności intelektualnej, prawem cywilnym porównawczym. Zasiada w Radzie Naukowej Acta Universitatis Danubius. Juridica (RO). Jest stałym recenzentem kwartalnika naukowego Prawo Mediów Elektronicznych.

Dyskusja (0 komentarzy)