Czasami coś bardzo groźnie wygląda, ale takie nie jest. Gorzej, jeśli niebezpieczne zjawisko nie zwraca na siebie uwagi. Na swoim blogu lek. med. Paulina Łopatniuk pisze o tym, który obszar naszego ciała może upodobnić się do… umaszczenia dzikiego kota.
Zaczynając lekturę ostatniego wpisu na blogu Patolodzy na klatce, można odnieść wrażenie, że trafiliśmy na… modowy portal. To jednak tylko chwilowa zmyłka prowadząca do rozluźnienia czytelnika, który zaraz zmierzy się z tematem rzadko poruszanym w przestrzeni publicznej. Tematem wpisu jest szczególny wzór pokrywający śluzówkę jelita grubego, który można zaobserwować u niektórych osób podczas kolonoskopii. Przypomina on wzór w tzw. panterkę.
Zazwyczaj obserwuje się to zjawisko właśnie w jelicie grubym, ale zdarza się także w cienkim lub bardzo rzadko w żołądku. Jest to melanoza. Skojarzenia z melanomą są oczywiste, jednak melanocyty (komórki barwnikowe) z utworzeniem charakterystycznego wzoru nie mają nic wspólnego. Autorka podkreśla, że w organizmie człowieka konieczne jest sprzątanie pozostałości naszych komórek czy mikroorganizmów, z którymi nie chcemy mieć już nic do czynienia. Dzięki temu nasze ciała mogą poprawnie funkcjonować. Szczególną rolę w porządkach pełnią komórki fagocytujące, czyli żerne. Taką funkcję posiada wiele typów komórek, np. makrofagi. To właśnie one są odpowiedzialne za występowanie wspomnianej melanozy.
Jeśli bliżej przyjrzymy się brunatnym plamkom, dostrzeżemy, że są to skupiska obładowanych pigmentem makrofagów. Za barwę odpowiada mieszanina produktów metabolizmu lipidów i lipoprotein, które bujdą między innymi błonę komórkową. Melanozę wiąże się z częstym przyjmowaniem środków przeczyszczających (zwłaszcza zawierających antrachinony, czyli preparatów roślinnego pochodzenia bazujących na korze kruszyny, korzeniu rzewienia, aloesie czy tzw. senesie). Zazwyczaj zjawisko to nie ma klinicznego znaczenia, chociaż jego występowanie wiąże się ze wzmożonym obumieraniem komórek nabłonka jelitowego. Komórki obumierają w czasie apoptozy, a makrofagi pożerają ich resztki, gromadząc związki lipidowe powodujące charakterystyczne zabarwienie.
Czasami obraz tych zmian może wyglądać nieco inaczej i prowadzić do problemów diagnostycznych. Autorka przytacza historię pacjentki, która skarżyła się na silne bóle brzucha. Lekarze, obawiając się skrętu jelita, położyli pacjentkę na stół operacyjny. Śluzówka jelita wydała się podejrzanie ciemna, co mogło świadczyć o niedokrwieniu i nieść ze sobą fatalne konsekwencje. Jak pisze blogerka „szczęśliwie dla chorej zmiany okazały się jedynie efektem łakomstwa makrofagów, nie zaś martwicy, a zabieg można było spokojnie zakończyć”. Gorszym scenariuszem byłoby pomylenie melanozy z prawdziwym nagromadzenie melaniny w powstającym czerniaku. Analiza mikroskopowa umożliwia jednak rozstrzygnięcie, z czym mają do czynienia lekarze.
Melanoza może także współwystępować z groźniejszymi patologiami, a czasami jej obecność ułatwia szerszą diagnozę. Tej niegroźnej patologii nie leczy się, a panterkowego wzoru można się pozbyć, eliminując główne czynniki sprawcze, czyli nadmierne przyjmowanie środków przeczyszczających. Wpis autorka kończy zabawnym podsumowaniem: „Nowy sezon, nowa śluzówka”, zaznaczając jednak, że jest to proces zajmujący raczej miesiące niż dni.
Oprac. dr Paulina Mozolewska http://naukowka.pl/
O autorce:
Lek. med. Paulina Łopatniuk jest patologiem pracującym w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Swoją działalność popularyzacyjną zaczęła w 2015 roku i do tej pory napisała dwie książki dotyczące patomorfologii. Nazwa bloga jest żartobliwa i nawiązuje do notatki wywieszonej przez oburzonych zachowaniem nieznajomych lokatorów, o treści: „Dzięki naiwności Państwa, patolodzy dostają się do klatki i na schodach pięter urządzają klozety – sisiają itd.!”. Jak sama autorka wspomina, patologię kojarzy się mocniej z tzw. patologią społeczną niż ze specjalistyczną diagnostyką medyczną.