Czy historia międzywojennego budynku, który służył za sanatorium przeciwgruźlicze, może okazać się fascynująca? Oczywiście! Jeszcze bardziej zaciekawi nas, kiedy zostanie opowiedziana w sposób niezwykle subtelny i osobisty.
Tym razem opuściłam swoją strefę komfortu w poszukiwaniu blogów, dotyczących tematów dla mnie dość dalekich. Moim celem było znalezienie miejsc, w których znajdę informacje o historii, sztuce, a może nawet o historii sztuki. I najlepiej, jeśli przedstawione w sposób przystępny dla laika. W ten sposób natrafiłam na blog Minerva – patronka dobrej sztuki prowadzony przez historyczkę sztuki Justynę Stasiek-Harabin.
Ostatnio autorka podzieliła się fascynującą historią związaną z sanatorium przeciwgruźliczym. Tekst rozpoczęła od osobistego wyznania związanego ze swoją chorobą i miejscem, w którym przechodziła rekonwalescencję. W dzień swoich 30 urodzin dowiedziała się o złośliwym nowotworze tarczycy, który należało jak najszybciej usunąć. Operacja miała odbyć się w szpitalu „Odrodzenie” w Zakopanem, który specjalizuje się w chorobach płuc oraz leczeniu chorób tarczycy.
Z tekstu dowiadujemy się, że leczenie gruźlicy było kiedyś dla Zakopanego jednym z głównych filarów rozwoju. Warunki klimatyczne, jakość powietrza, temperatura oraz nasłonecznienie sprawiały, że było to idealne miejsce dla tworzenia sanatoriów przeciwgruźliczych. Autorka zaznacza, że wiele znanych osobistości przyciągał do Zakopanego nie tylko wyjątkowy klimat miasta, ale również problemy zdrowotne, które miały zostać rozwiązane. Z wpisu dowiadujemy się, że wygląd chorych na gruźlicę był swego czasu utożsamiany z atrakcyjnością, a choroba była pozytywnie postrzegana w społeczeństwie. Mimo że utożsamiano ją z twórczością i szlachetnością znanych nam osób, np. Stanisława Witkiewicza, Stefana Żeromskiego, Karola Szymanowskiego czy Fryderyka Chopina, na gruźlicę zapadali również zwykli obywatele.
Historyczka sztuki postanowiła wykorzystać czas przeznaczony na leczenie również na studiowanie zakopiańskiej architektury. Okazało się, że szpital „Odrodzenie” powstał właśnie po to, aby służyć jako sanatorium przeciwgruźlicze. Budynek został zaprojektowany w latach 1927–1932 przez Wacława Krzyżanowskiego, znanego m.in. z projektu Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz gmachu Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Autorka kontynuuje swoją opowieść o pierwszych chwilach w pobliżu szpitala, o towarzyszących jej emocjach oraz widokach, które mogła podziwiać po wybudzeniu się z narkozy. Dzięki tej osobistej narracji czujemy się niemal jak na korytarzu tej placówki. Po operacji Stasiek-Harabin miała możliwość spacerować po przestrzeni szpitala i porównywać różne jego lokalizacje z archiwalnymi zdjęciami, które odnalazła. Według jej opowieści wiele miejsc uległo przemianom, jednak nie odebrało to miejscu jego „duszy”. Jednocześnie wspomina, że kaszel chorych rozchodzący się po korytarzu, kierował jej myśli w stronę dwudziestolecia międzywojennego i pensjonariuszach, którzy tak jak ona, dochodzili tu do zdrowia.
Na zakończenie dowiadujemy się, że obecnie autorka jest w dobrym zdrowiu, jednak to doświadczenie było dla niej bardzo pouczające. Dzięki niej możemy poznać historię miejsca, które zapewne mało kto wspomina, i obejrzeć archiwalne zdjęcia placówki, oddające jej wyjątkowy klimat.
Oprac. dr Paulina Mozolewska http://naukowka.pl/
O autorce:
Justyna Stasiek-Harabin jest historyczką sztuki. Profil bloga na Facebooku powstał już w 2012 roku. Od tego czasu autorka dzieli się z czytelnikami emocjami, które towarzyszą jej podczas obcowania ze sztuką. Jej marzeniem jest „aby sztuka była odbierana jako coś dla każdego, jako odskocznia od rzeczywistości, jako lek na całe zło tego świata”. Mieszka w Nowym Sączu i pracuje w Muzeum Okręgowym, walcząc nieustannie ze stereotypem nudnej pracowniczki muzeum.