Chcielibyśmy zidentyfikować osoby o wybitnych osiągnięciach, które są autorytetami w środowisku naukowym i mogą być wizytówką Polski za granicą (…) Wydaje mi się też, że za mało jest naszej aktywności w nominowaniu polskich kandydatów do różnego rodzaju prestiżowych nagród. Spróbujemy to zmienić – zapowiada prof. Marta Miączyńska, dyrektor Międzynarodowego Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie, przewodnicząca nowo powołanego ministerialnego Zespołu doradczego ds. wsparcia działań na rzecz promocji polskiej nauki.
Uważam, że polskiej nauce promocja jest dziś potrzebna. W tym celu został powołany Zespół doradczy ds. wsparcia działań na rzecz promocji polskiej nauki. W natłoku informacji, jakie do nas docierają, ważne jest, aby ten obszar życia był zauważany, aby dostrzegano osiągnięcia naukowców pracujących w naszym kraju. Oczywiście, można powiedzieć, że znakomite badania bronią się same, ale to bardzo idealistyczne podejście. Owszem, jakość badań jest potwierdzana przez innych naukowców i na tej podstawie budowane są kolejne hipotezy, które prowadzą do nowych odkryć. Z drugiej jednak strony my, naukowcy, często zamykamy się w ramach swoich dziedzin, które stają się coraz bardziej wąskie i wyspecjalizowane. Trudno więc jest nam śledzić postęp nauki w nieco szerszej perspektywie. Z tego też względu, działania Zespołu będą adresowane w pierwszej kolejności do świata naukowego. Szybkich efektów na pewno nie można się spodziewać, to inicjatywy długofalowe, ale od czegoś trzeba zacząć.
O konkretnych inicjatywach będziemy dopiero wspólnie rozmawiać. Wierzę w zbiorową mądrość i zespołowość w działaniu. Ze swojej strony będę dążyła do współpracy ze wszystkimi, którzy mają podobny cel. Jest do zrobienia na tyle dużo, że warto współpracować i podzielić się zadaniami. Z pewnością Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej jest jednym z takich potencjalnych partnerów. Ale nie tylko. Chcemy też zaangażować polskie ambasady, Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Trzeba działać kompleksowo.
W Zespole skupimy się na promocji polskiej nauki poza granicami kraju. Chcemy poprawić jej widoczność. Zależy nam na zwiększeniu przekonania, że w Polsce można uprawiać badania na naprawdę wysokim poziomie. Z moich obserwacji wynika, że dla wielu zachodnich badaczy Polska ciągle leży na peryferiach nauki. To przekłada się nie tylko na postrzeganie, ale i – powiedzmy sobie szczerze – mniej poważne traktowanie, np. manuskryptów wysyłanych do renomowanych czasopism. Jeśli ktoś wysyła taki manuskrypt do „Nature” z Harvardu, to od razu edytorzy mają z tyłu głowy renomę tego ośrodka, słusznie czy nie taka publikacja jawi się im jako ta na wyższym poziomie. Afiliacje z Polski dotąd nam nie pomagały. Kiedy organizowałam jedną z najważniejszych konferencji w dziedzinie moich badań, czyli biologii komórki, to jednym z celów było to, aby zagraniczni uczeni przyjechali do Polski, odwiedzili nasze instytuty, podyskutowali z naukowcami, studentami. Wtedy najczęściej słyszałam od nich: „No, nie sądziliśmy, że u was jest tak profesjonalnie, na wysokim poziomie”. Widzę więc potrzebę, by zmieniać opinię o nauce w Polsce u wpływowych, znaczących osób, które nigdy tu nie były albo jeszcze nie mialy okazji z polskimi naukowcami się zetknąć. Jest w tej materii dużo do zrobienia, bo takie sieci na Zachodzie są już bardzo dobrze rozwinięte. Na przykład Japończycy bardzo aktywnie działają w ten sposób, zapraszając do siebie wybitnych naukowców. To jest jeden z modeli, które będzie można rozważyć.
Innym pomysłem mogłoby być wyłonienie „ambasadorów polskiej nauki”. Sam ten termin jeszcze w naszych rozmowach się nie pojawił, ale rzeczywiście chcielibyśmy zidentyfikować naukowców, którzy mogą być wizytówką Polski za granicą. To jeden z pomysłów, które podsunął nam minister Wojciech Murdzek na inauguracyjnym spotkaniu Zespołu. Postaramy się znaleźć kandydatów o wybitnych osiągnięciach, którzy są autorytetami w środowisku naukowym i dzięki temu będą w stanie skutecznie promować polską naukę.
Wydaje mi się, że za mało jest naszej aktywności w nominowaniu polskich kandydatów do różnego rodzaju prestiżowych nagród. Spróbujemy wytypować kilka z takich wyróżnień, do których warto byłoby zgłosić naszych naukowców. Jest szereg takich nagród, uważanych za miernik rozpoznawalności i wagi badań wykonanych przez danego uczonego. Jeśli udałoby się doprowadzić do tego, że laureatem jednego z tych tzw. pre-noblowskich laurów zostałby Polak, to byłby namacalny efekt prac naszego Zespołu, efekt, który jestem sobie w tej chwili w stanie wyobrazić.
Na kolejnym posiedzeniu, pod koniec października, rozpoczniemy analizę pozwalającą zidentyfikować dziedziny, w których mamy wymierne sukcesy – takie z szansą na międzynarodowy rozgłos. Być może skład Zespołu poszerzymy właśnie o ekspertów z tych dziedzin. Ta praca dopiero przed nami, więc na razie nie chciałabym wychodzić przed szereg i sugerować, na co warto byłoby postawić. W każdym razie ministerstwo zadeklarowało gotowość do pomocy w przeprowadzeniu czy zleceniu takich analiz. Spróbujemy w najbardziej obiektywny sposób wyłonić na początek prawdopodobnie dwie, trzy dziedziny, w których Polska ma naprawdę duże osiągnięcia, a ich reprezentanci zechcą włączyć się w nasze działania. Wówczas będziemy mogli zaprosić czołowych zagranicznych naukowców z tych obszarów do Polski, by pokazać im nasze osiągnięcia, zapoznać z naszymi uczonymi. Chodzi o obustronną wymianę – z jednej strony promowanie naszych naukowców za granicą, a z drugiej – zapraszanie wpływowych naukowców do Polski, a przez to poprawę wizerunku polskiej nauki w świecie.
Minister Murdzek zapowiedział, że mając rekomendacje naszego Zespołu, resort będzie działać również na poziomie dyplomacji naukowej. Inne kraje, bardziej zaawansowane od nas, już aktywnie ją uprawiają. Chciałabym, aby przy okazji wizyt dyplomatycznych pojawiał się również element naukowy, a więc np. łączenie naukowców polskich z tymi z innych krajów. W państwach zachodnich to normalne, że uczeni towarzyszą również dyplomatycznym delegacjom. Dlaczego u nas nie miałoby być podobnie?
Not. MK
Z mianowania to jest tak jak na przykładzie: był sobie konkurs top fajw handred innowejtors. Ani jeden ze znanych mi i wybranych na wyjazd innowatorów nie był autorem wynalazku, nie wdrożył niczego. Za to kilku, których znam dobrych fachowców nie przeszło "sita" elekcji. Po powrocie z tego wyjazdu ekipa sobie założyła stowarzyszenia. Ze znanych mi przykładów żaden nie opracował nadal innowacji. Ale są teraz często ekspertami, profesorami i wypowiadają się o krajowej innwoacji z poziomu katedry. ..
Żeby mianować, wybierać i hołubić to najpierw trzeba przewrócić i zaorać tę katedrę całą z brązu i spiżu odlaną a stojącą na hovnie.
Piękne. Gdyby ktoś nie wiedział, że chodzi o Ministerstwo Czarnka , które od 2 lat niszczy polską naukę i edukację - wszystko byłoby pięknie. Ale informacja o jakie ministerstwo chodzi nie pojawiła się nawet w tekście, nigdzie nie można też znaleźć pełnego składu tego zespołu. Ciekawe dlaczego? Szkoda że pani profesor została chcąc nie chcąc twarzą takiej szemranej inicjatywy. Po co tam teraz wchodzić, po co doradzać tym draniom, którzy nie waloryzują kosztów dotychczasowej działalności naukowej w Polsce, nie mówiąc o inwestycji w przyszłość? On zaraz mogą zostać wylani przez naród, a jak nie - to być może przez swoich własnych szefów, przy zmianie rządu.
I wyobraźcie sobie, że ten zespół został powołany przed wyborami into przez pana Czarnka, który naukowców ma w głębokim poważaniu. W poniedziałek rozwiążą przez zapomnienie. Szkoda.,.że.Pani Profesor dała się wciągnąć w zwykłą wyborczą hucpę. Ale jeśli to prawda to może doradzi jaśnie panu profesorowi Czarnkowi jak ręcznie startować NCN, dawać kasę kumplom z Lublina itp. (btw. znacie medyczne zmartwychwstanie Instytutu Medycyny Wsi? Nikt o tym nie mówi, że ta szacowna placówka niemal umarła, a teraz CERTYFIKUJE LEKARZY RODZINNYCH - według prawa każdy z lekarzy musi zapłacić, przejść kilkutygodniowy kurs i zdobyć certyfikat jedynie ale Lublinie). Uważam, pan Czarnek ma w nosie doradców. Więc o co tu chodzi? No może o artykuł w Forum Akademickim przed 15.10.2023.