Opinię, jakoby wspólna ocena instytutów PAN i szkół wyższych prowadziła do umniejszania rzeczywistych osiągnięć ośrodków akademickich, uznajemy za anachroniczny stereotyp, krzywdzący nas wszystkich przesąd, który nie znajduje oparcia w głębszej analizie założeń ewaluacji – piszą byli dyrektorzy instytutów PAN: prof. Małgorzata Witko, dr hab. Lech Mankiewicz i prof. Mikołaj Sokołowski.
Tuż po zakończeniu ewaluacji przeprowadzonej w 2022 roku i obejmującej lata 2017–2021, pojawiają się głosy, dotyczące zasad kolejnej, za następne 4 lata. Dla wszystkich jest oczywiste, że jej reguły winny być znane jak najwcześniej i nie powinny ulegać zmianie w ewaluowanym okresie. Część tych głosów jest jednak głęboko niepokojąca, bowiem stanowi próbę dokonania kolejnego rozłamu w nauce w Polsce, a mianowicie wydzielenia z ewaluacji instytutów PAN jako odrębnej grupy.
Istnieją różne piony nauki. Jest ona w Polsce uprawiana w instytucjach o zgoła odmiennych pierwotnych celach i zadaniach (dydaktyka, badania o charakterze podstawowym lub aplikacyjnym). I chociaż celem nauki jest dążenie do prawdy, to pojawiają się zdania, iż różnorodność instytucjonalna (uczelnie, instytuty PAN, instytuty badawcze, Sieć Łukasiewicz) winna znaleźć odzwierciedlenie w różności ewaluacyjnej. Zagubiony zostaje przy tym najistotniejszy punkt, mówiący o tym, że wspomniane instytucje funkcjonują w jednym systemie nauki, a prawda jest prawdą niezależnie, gdzie jest odkrywana. Zapomina się, że nie powinno się rozłączać tego, co powoli, ale skutecznie staje się jednością.
Ewaluacja jest, obok takich czynników, jak sposób finansowania instytucji naukowych (także łączących te zadania z innymi) i polityka kadrowa w nich prowadzona, jednym z najważniejszych elementów tego, co powszechnie zwykliśmy określać polskim systemem nauki. Jest to organizm niezwykle złożony, z pewnością jeszcze niedoskonały, jednak w miarę koherentny, a nade wszystko żywy. Dlatego zmiana choćby tylko jednego z tych składników będzie miała wpływ na funkcjonowanie całego systemu, co w praktyce oznacza radykalną przemianę funkcjonowania bytujących w nim podmiotów, którymi są nasze macierzyste placówki akademickie i naukowe. Nie bez przyczyny obawiamy się, że zmiana ewaluacji w tym zakresie rozreguluje system nauki w Polsce, a zatem wpłynie też na pozycję polskiej nauki w świecie, i spowoduje, że ideały sformułowane tak w pakiecie ustaw firmowanym w 2010 roku przez ówczesną minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbarę Kudrycką, jak i zespół aktów prawnych, zwanych w skrócie Ustawą 2.0 lub Konstytucją dla Nauki Jarosława Gowina, wraz z późniejszymi zmianami, mającymi poprawić i aktualizować oraz konsekwentnie adaptować ów system do współczesnych wyzwań społecznych, technologicznych i zmiennych możliwości ekonomicznych państwa polskiego, autorstwa m.in. ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, nie zostaną osiągnięte lub oddalą się od nas w bliżej nieokreśloną przyszłość.
A przyświecała tym ustawodawczym wysiłkom i wyznawana przez światowych liderów w nauce zasada multilateralizmu, czyli zbliżania różnych ośrodków badawczych w systemie, zacieśniania ich współpracy, tak by razem, kumulując swój potencjał i wzmagając wysiłki, wspólnie stawiały sobie coraz bardziej śmiałe cele badawcze i z coraz większym sukcesem rozwiązywały naukowe problemy i zagadnienia. Osiągnięciu między innymi tych celów służyło wprowadzanie w polskim systemie nauki bezwzględnej zasady równości i równouprawnienia, które miały obowiązywać i od kilkunastu lat rzeczywiście obowiązywały podczas ewaluacji, czy to jednostek akademicko-badawczych, czy to dyscyplin. Rozbicie w procesie ewaluacji tej równości instytucji publicznych, takich jak instytuty PAN i uczelnie, nie tylko przekreśli zasadę równości podmiotów wobec prawa, ale również rozpocznie demontaż systemu – proces, który spowoduje straty u wszystkich jego beneficjentów, tak ośrodków uniwersyteckich, jak PAN-owskich, a być może nawet sprawi, że pewne obszary owego systemu znajdą się poza monitorowaniem przez Ministerstwo Edukacji i Nauki, a zatem poza kontrolą społeczną.
Pamiętajmy o przewrotnej mądrości dwóch wielkich autorytetów nauki oraz sztuki i literatury: „Nauka nie ma żadnej ojczyzny, gdyż wiedza ludzka obejmuje cały świat” (L. Pasteur) oraz „Nie istnieje nauka narodowa, podobnie jak nie istnieje narodowa tabliczka mnożenia” (A. Czechow). To przestrogi, które rozumiemy następująco: nauka jest własnością i wspólnotą wszystkich (bez wyjątku) ludzi, a w jej obrębie wszyscy powinni być równo traktowani – pamiętamy wszakże o specyfice krajowych nauk humanistycznych, narodowym dziedzictwie kultury i obowiązku pielęgnowania macierzystej mowy, która jest naszym skarbem, o języku i kulturze, które wszak nigdy nie istniały ani nie rozwijały się w cywilizacyjnej próżni, ale były i muszą pozostać ogniwem europejskiego, a nierzadko światowego kodu kulturowego.
W wyniku demontażu systemu nauki, stracą instytuty, uczelnie, a nawet szkoły. Osłabnie bowiem horyzontalna współpraca między ośrodkami akademickimi oraz instytutami PAN. Współpraca ta, za rozwojem której wielokrotnie opowiadali się niżej podpisani, gwarantowała(by) niepowtarzalną wymianę zróżnicowanych doświadczeń naukowo-dydaktycznych, realizację wspólnych projektów badawczych, a także wzajemne udostępnianie infrastruktury oraz wymianę wyników badań. Dla instytutów PAN z kolei była to dogodna okazja do pełnego upodmiotowienia się w krajowym systemie nauki oraz pełnej, korzystnej dla społeczeństwa obecności we wszelkich tak krajowych, jak i ponadnarodowych programach badawczych. Polityka otwartych drzwi, o którą się upominaliśmy, oznaczała wzajemną wymienialność i powszechną dostępność dóbr nauki (wiedzy i informacji). Dążyliśmy do otwarcia drzwi, przez które oczekiwalibyśmy, jak gospodarze, wszystkich obywateli, w tym, w pierwszej kolejności, przyszłych ludzi nauki.
Ewaluacja służy obecnie kategoryzacji jednostek akademickich oraz naukowych, czego naturalną konsekwencją jest ich zróżnicowane finansowanie. Jest dla nas oczywiste, że zmiana układu instytucji poddawanych ocenie będzie skutkowała trudnym do przewidzenia w dłuższej perspektywie czasowej efektem finansowym, który obok tego mankamentu, jakim jest niepewność, może również charakteryzować spadek nakładów na pewien, niedający się już teraz dokładniej zdefiniować ani wskazać sektor polskiej nauki. Wspólna ewaluacja instytutów i uczelni mogłaby natomiast posłużyć wyłonieniu mocnych i słabych punktów krajowego systemu nauki, a następnie zaplanowaniu programów redystrybucji idei, tak by słabsi, dzięki współpracy z lepszymi, mogli rozwijać się i równać w górę, co zapobiegłoby tworzeniu się na mapie polskiej nauki niebezpiecznych zapadlin, groźnych dla całych regionów słabszych pod względem ekonomicznym i społecznym, pogarszających warunki żyjących tam ludzi. Bez wspólnej płaszczyzny porównania i oceny polskich naukowców o tak projektowanym rozwoju możemy zapomnieć.
Obawiamy się również, że rozdzielenie instytucji podlegających ewaluacji jest pierwszym krokiem ku, a nawet zapowiedzią takiej oto reformy Polskiej Akademii Nauk, w tym jej dotąd autonomicznych instytutów naukowych, która rozłożona na etapy, będzie polegać na wyjęciu instytutów PAN z jednolitego systemu ewaluacji, następnie pozbawieniu ich oddzielnego finansowania statutowego płynącego z MEiN na ogólnie przyjętych zasadach, a w końcu na całkowitym wchłonięciu przez PAN wzorowaną na akademii, która istniała w latach 1952–1989, tzn. taką, w której placówki PAN nie były traktowane podmiotowo. Rozpoczęty rozdzieleniem ewaluacji demontaż polskiego systemu nauki w naszym odczuciu doprowadzi niechybnie do likwidacji wolności badań naukowych w Polsce.
Nie bez przyczyny zabieramy w tej sprawie głos właśnie dziś. Szczególnie pragniemy odnieść się do jednych z ostatnich wypowiedzi prezesa PAN, z których wynika, że jest zwolennikiem wydzielenia instytutów Polskiej Akademii Nauk z jednolitego systemu ewaluacji i utworzenia z nich odrębnej grupy do oceny. Dyrektorom instytutów znany jest, zawieszony na stronie internetowej PAN, program wyborczy prezesa, prof. Marka Konarzewskiego, w którym jednak nie odnajdujemy punktu, odnoszącego się do zmian w ewaluacji. Na Zgromadzeniu Ogólnym PAN w październiku 2022 roku, na którym ten wyborczy program uzyskał poparcie członków PAN, w wyniku czego prof. M. Konarzewski objął stanowisko prezesa PAN, explicite punkt ten również nie pojawił się. Trudno zresztą przyjąć do wiadomości, by program ów przedstawiany ustnie, poszerzony został na Zgromadzeniu o tak ważną deklarację. Zwracamy uwagę, że oświadczenie o tak dalekosiężnych skutkach, jest nie tylko wypowiedzią programową, ale wręcz sądem o charakterze światopoglądowym. W naszym przekonaniu tak istotne stanowisko powinno zostać wcześniej, a zatem przed podjęciem oficjalnych rozmów z innymi organami nauki w Polsce, w tym nade wszystko z ministrem edukacji i nauki, przedyskutowane z urzędującymi dyrektorami instytutów Polskiej Akademii Nauk. Byłoby nie tylko miło, ale jest i pożądane, by rodzaj prawdziwych konsultacji był nawykiem, a nawet codzienną praktyką ludzi nauki, a nie stawał się pustym frazesem.
Przypomnijmy, że jedną z podstaw Konstytucji dla Nauki jest założenie, że ewaluacja jakości działalności naukowej dokonana zostanie w dyscyplinach, a Komitet Ewaluacji Nauki ustali dla każdej dyscypliny „po jednym zestawie wskaźników referencyjnych dla kategorii A, B+, B–, a taki zestaw składać się będzie z wartości referencyjnych określonych dla każdego z trzech kryteriów ewaluacji”.
Zrodzona i ciągle umacniająca się spójność systemu nauki w Polsce, pozwala na harmonijną i dobrze sprawdzającą się współpracę wszystkich podmiotów, realizujących badania naukowe, gwarantuje bardziej ekonomiczne wykorzystanie aparatury, umożliwia tak obecnie potrzebne interdyscyplinarne kształcenie młodej kadry, polegające na zdobywaniu zarówno umiejętności badacza, jak i praktyki poprzez odpowiedni dobór zewnętrznych staży. Naszym zdaniem, nie należy tego zagubić. Nie należy różnicować ewaluacji, konieczne jest natomiast wprowadzenie odpowiednich zapisów uwypuklających poszczególne zadania podmiotów nauki – ich misję.
Nie miejsce tu i czas, by szerszej refleksji poddać zgłaszane przez liczne ośrodki intelektualne szczegółowe propozycje zmian zasad ewaluacji. Obecnie obowiązujący model należałoby uprościć i uczynić bardziej przejrzystym, tak aby zawarte w nim wytyczne mogły posłużyć indywidualnym pracownikom nauki, a także instytucjom, w których są zatrudnieni, jako pomocny drogowskaz kształtowania własnych karier oraz polityki naukowej w ich placówkach, a ministerstwu dały miarodajny wynik ich efektywności. Z pewnością godna podkreślenia jest sprawa nauk humanistycznych, które oceniane winny być równie surowo, jak pozostałe dyscypliny, lecz adekwatnie do swojej specyfiki.
Opinię, jakoby wspólna ocena instytutów PAN i szkół wyższych prowadziła do umniejszania rzeczywistych osiągnięć ośrodków akademickich, uznajemy za anachroniczny stereotyp, krzywdzący nas wszystkich przesąd, który nie znajduje oparcia w głębszej analizie założeń ewaluacji. Kontrowersje wokół ostatecznie przyznawanych kategorii, wiążące się niejednokrotnie z poczuciem krzywdy, przekonanie o zniekształceniu naszych osiągnięć, o czym świadczy liczba odwołań od decyzji przyznających kategorie poszczególnym podmiotom, nie bierze się z zestawienia instytucji o innym zakresie naukowych bądź dydaktycznych obowiązków, a z wewnętrznych zależności pomiędzy poszczególnymi elementami ewaluacji, konstrukcji rankingów czasopism dla konkretnych dyscyplin, a także metodologii wyliczania dla nich punktów referencyjnych m.in. w oparciu o zachodnie bazy danych. Zwróciliśmy na to uwagę już kilka lat temu, kiedy ten sposób ewaluowania jeszcze się kształtował. Pozwalamy sobie teraz podzielić się z Państwem i w ten sposób publicznie przypomnieć konkluzje zawarte w dokumencie zatytułowanym Stanowisko Dyrektorów Instytutów Polskiej Akademii Nauk w sprawie pojawiających się propozycji zmian w ewaluacji jednostek naukowych, podpisanym przez zdecydowaną większość ówczesnych dyrektorów instytutów PAN w połowie roku 2021, a następnie przedłożonym w MEiN. Naszą intencją było i wtedy, i teraz zerwanie z uproszczeniami i przesądami. Dwa lata temu pisaliśmy:
Warto podkreślić, że obowiązujące zasady ewaluacji nie uprzywilejowują żadnej ze stron. Na przykład w dyskusji nad ew. rozróżnieniem współczynników referencyjnych dla uczelni i instytutów pojawiał się argument o braku dydaktyki w instytutach PAN na poziomie licencjackim i magisterskim. Tymczasem ewaluacja przewiduje już mechanizm wyrównania, polegający na wskazanej wyżej możliwości rozdzielania przez uczelnie etatów na badawcze i dydaktyczne. Z drugiej strony, instytuty humanistyczne PAN wykonują wieloletnie prace i projekty bibibliograficzne (słowniki, edycje, bazy danych), których z reguły nie realizują uczelnie, z powodu zaangażowania w dydaktykę. Wieloletnie, obszerne badania realizowane w tych instytutach nie tylko angażują spory procent ich kadry naukowej, ale ich wyniki często są bardzo słabo „wyceniane” w ewaluacji.
Istotnym i coraz częściej występującym problemem związanym z ewaluacją jest fakt prowadzenia w instytutach PAN badań o charakterze interdyscyplinarnym, do czego są predestynowane już w nazwie jednostki. Kadra naukowa przykładowego instytutu PAN jest multidyscyplinarna, ale ze względu na konieczność posiadania minimum 12 pracowników w ewaluowanej dyscyplinie, utrudnione jest wykazanie faktycznego dorobku naukowców spoza ewaluowanej – wiodącej – dyscypliny”.
Z tych właśnie powodów, naszym zdaniem, powinna zostać zachowana jednolitość ewaluacji, a co za tym idzie, już przyjęte ogólne jej zasady. Od lat jako pracownicy naukowi instytutów PAN mamy coraz bardziej doskwierające poczucie niezasłużonej drugorzędności. Tak ważne dyskusje nie mogą się toczyć bez naszego głosu, a tak ważkie decyzje, jak ta o rozdzieleniu grup podmiotów w ewaluacji, nie powinny zapadać bez uwzględnienia naszej opinii i wzięcia pod uwagę naszych racji. Czujemy się częścią większej wspólnoty i mamy nadzieję, że wciąż będziemy tworzyć ją razem, tzn. z Wami, tj. wszystkimi pracownikami nauki, bez względu na miejsce zatrudnienia, a także wszystkimi, którzy są odpowiedzialni za jej organizację, finansowanie i rozwój.
prof. dr hab. Małgorzata Witko, czł. rzecz. PAN, dr h.c., była dyrektor Instytutu Katalizy i Fizykochemii Powierzchni im. J. Habera PAN)
dr hab. Lech Mankiewicz, były dyrektor Centrum Fizyki Teoretycznej PAN, Przewodniczący Porozumienia Instytutów Naukowych Polskiej Akademii Nauk
prof. dr hab. Mikołaj Sokołowski, były dyrektor Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk
Po przeczytaniu artykułu i dyskusji pod nim znajdującej się stwierdzam, że istnienie Instytutów PAN jest w sumie niepotrzebne. W moim subiektywnym odczuciu powinno się je włączyć w struktury akademickie do Uniwersytetów lub Politechnik i w ten sposób dyskusja komu lepiej a komu gorzej byłaby bezprzedmiotowa.
Dodatkową korzyścią byłoby zapewne wykorzystanie potencjału Instytutów PAN w procesie dydaktycznym przy jednoczesnym podniesieniu jakości badań na ww. uczelniach co skutkowałoby wyższymi pozycjami w wszelkich rankingach.
Skoro wg Autorów zarówno artykułu jak i części Dyskutantów nauka czy to w Instytutach PAN czy w Uczelniach jest prowadzona tak samo to pora połączyć w jedno i będzie wtedy naprawdę tak samo.
Wiem, że spora część środowiska powie, że chcę PAN likwidować, ale żeby było w nauce lepiej to należy powiedzieć sobie prawdę jak jest i wtedy rozpocząć działanie. A jest nieciekawie w wyniku niedofinansowania nauki, niskich pensji, zmniejszenia środków przeznaczanych na granty przez NCN, NCBiR, NAWA.
Oczywiście Polska Akademia Nauk powinna zostać (Instytuty PAN nie) i być organem doradczym, która zabiera głos w ważnych sprawach nauki i wyznaczająca kierunki jej rozwoju.
Należy zwrócić uwagę, że aktualny podział nauki w Polsce to relikt czasów lat 50-tych ubiegłego wieku. Wiemy jak zakończył się ustrój który stworzył ten podział oraz jak "wysoko" stała nauka Polska funkcjonująca wg tego podziału w słusznie minionym systemie.
Ale jakby nie patrzeć jest to mój głos w dyskusji, który z racji utrzymania posad, stanowisk i zaszczytów jest głosem wołającego na pustyni.
Nazywam się Lech Mankiewicz, jestem współautorem tego tekstu.
Moim zdaniem, źródłem napięć w uczelniach, którym dają Państwo świadectwo w komentarzach, nie jest wspólna ewaluacja z instytutami PAN, tylko polityka ewaluacyjna w ogóle, bezwzględny wyścig szczurów po bardzo niskie finansowanie i to, jakie skutki ma ta polityka w danej uczelni. To nie instytuty PAN ustalają warunki pracy na etatach dydaktycznych i wymagania wobec pracowników.
Jeśli poddamy się presji podejścia „dziel i rządź”, która wypływa ze strony wielu interesariuszy polskiej nauki, to nigdy nie wyjdziemy z kręgu wzajemnych pretensji i zarzutów. W gronie uczelni na poziomie KRASP od co najmniej roku trwa dyskusja o tym, co w ewaluacji uwiera i boli ponad wszelką dającą się racjonalnie uzasadnić presję i wewnętrzne napięcie, w PAN takiej dyskusji nie było, ponieważ zarówno były, jak i obecny Prezes nie widzą takiej potrzeby i chcą decydować i przyjmować konkretne rozwiązania nie pytając ich o zdanie instytutów.
Nam chodzi tylko o to, żeby obie strony w spokoju siadły do rozmowy i zrozumiały nawzajem swoje potrzeby i lęki, a następnie razem zabrały się za szukanie rozwiązań.
Z założenia, że nauka w Polsce jest "uprawiana w instytucjach o zgoła odmiennych pierwotnych celach i zadaniach", wyciągam jednak prosty i dla mnie oczywisty wniosek, że instytucje owe trzeba oceniać adekwatnie do tych celów czy zadań. Zatem w najmniejszym stopniu nie zgadzam się z tezami tu przedstawionymi. Zbytnie ujednolicanie czy przykładanie jednej sztancy prawie zawsze jest nieoptymalne, a nawet szkodliwe. Podobnie w tym przypadku. Dotyczy to nie tylko różnicy między instytutem badawczym, a uczelnią, ale także różnicy między uniwersytetem, a uczelnią techniczną czy medyczną. To drugie ujednolicenie jest chyba nawet bardziej szkodliwe.
Obecne mechanizmy ewaluacyjne są jednak tak beznadziejne, że akurat ten aspekt ("razem czy osobno") jest tu drugorzędnym drobiazgiem. Autorom tego tekstu sugerowałbym raczej przyjrzenie się mechanizmom finansowania instytutów PAN (tym obecnym, ale podobnie jest od wielu lat), bo to one są dziwne i niesprawiedliwe. Warto też pamiętać, że o ile w PAN kategoria naukowa zawsze miała kluczowe znaczenie dla finansowania, to w uczelniach - niezbyt duże i to dopiero od niedawna (w latach 2017-2019, a od czasów pandemii algorytm zawieszono i odtąd finansowanie uczelni nie zależy od niczego: subwencja jest zamrożona, plus niewielki wzrost procentowy).
„Divide et impera”. Nikt z dyskutantów nie zauważa do czego prowadzi proces kategoryzacji nauki. Nikt nie wypowiada się merytorycznie o osiągnięciach nauki w Polsce, tylko przelicza ją na punkty za które WSZYSCY i uczelnie i IPANy dostajemy marne środki. Przy tak niskim finansowaniu nauki najlepiej wszystkich ze sobą skłócić. Pokazać co jest, a co nie jest ”sprawiedliwe”, bo tematy zastępcze zawsze są dobre i nośne na sytuacje kryzysowe. Pozwolę sobie tylko zauważyć, że w zakończonej właśnie kategoryzacji progi liczone były WZGLĘDEM uczelni (czekam na potwierdzenie członków KEN), a zatem wynik, jaki otrzymały uczelnie, zupełnie nie zależał od IPANów. Gdyby tych instytutów nie było w ogóle, kategorie przyznane uczelniom byłyby takie same. Zatem, nie ma powodu się zwalczać. Wręcz przeciwnie jest dobry moment, by zewrzeć szeregi i upomnieć się o pozycję nauki w Polsce, bowiem wszyscy jesteśmy zmęczeni ciągłymi ocenami, wyścigiem szczurów, nieustannym porównywaniem, niekończącymi się wymaganiami rektorów, dziekanów i dyrektorów instytutów. Z pozycji osoby starszej życzę wszystkim, by „uprawianie nauki” stało się radością i hobby. Kiedyś, przez krótki okres, tak było.
Problemu by nie było, gdyby ktoś zatroszczył się o konsultacje pomiędzy rektorami a instytutami. I jedni, i drudzy mają swoje lęki związane z ewaluacją, ale jeśli nie rozmawiamy ze sobą, to szans na rozwiązanie, którego nikt się nie będzie bać, są zerowe. Dziwi natomiast fakt, że Prezes PAN wypowiada się w kwestii, która dotyczy interesu instytutów PAN, wbrew temu interesowi.
Nowy prezes PAN nie jest pracownikiem instytutów PAN. To jest paradoks - prezes (jeżeli dzielimy środowisko naukowe na panowskie i uczelniane) jest ze środowiska uczelni. Pracuje na Wydziale Biologii Uniwersytetu w Białymstoku oraz na Wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego, nigdy nie pracował w PAN. Na tym polega tu paradaks (korporacja PAN vs. instytuty PAN). Korporacja zrzesza na ogół wiekowych naukowców, w większości są/byli to pracownicy uczelni, a nie PAN. Prezes nie konsultował z dyrektorami instytutów PAN swojej propozycji, to w złym świetle stawia deklaracje tegoż Prezesa przedstawiane w wywiadach np. tak: "W największym skrócie miałoby to polegać na tym, że środowisko instytutów — w osobach dyrektorów — miałoby mieć większy wpływ na decyzje podejmowane przez kierownictwo Akademii, na jej kierunek rozwoju".
Zgadzam się, że takie konsultacje były i są nadal potrzebne. W końcu funkcjonujemy w jednym systemie nauki. Wynik ewaluacji na nowych zasadach na pewno był dla wielu z nas (niezależnie czy z instytuów PAN czy z uczelni) sporym zaskoczeniem. Dlatego teraz jest dobry czas na ich analizę i spokojną korektę zasad, które zaczęłyby obowiązywać od ewaluacji 2026-2029. Wszlekie "korekty" wprowadzane "ad hoc" nie przyniosą wiele dobrego. A Prezes PAN ma faktycznie problem czy jest bardziej lojalny wobec uczelni czy instytutów PAN. Może dzieki temu, z racji pełnionej funkcji ma większą szansę na to aby łączyć a nie dzielić?
Ogólnie nauka w Polsce jest tak finansowana, że śmiech na sali. Instytuty musiały powysyłać ludzi na "zdalne", żeby z kasą na prąd wyrobić! Pogoń, wariactwo, wypełnianie stosów niepotrzebnych sprawozdań, robienie planów, zestawień, mnóstwo papierologii. Do tego nacisk, na jak największą liczbę publikacji o wysokich IF. Normy są już tak wyśrubowane, że trzeba się nieźle nakombinować, aby być pracownikiem ZADOWALAJĄCYM (!) w PAN. Masa obowiązków, konferencje, projekty, wyjazdy, współpraca. WSZĘDZIE I WSZYSTKIM TRZEBA SIĘ WYKAZYWAĆ ZA MARNE GROSZE. Dostać 50 tysięcy na badania z NCN to ósmy cud świata.
ZA TO JEST KASA NA WILLE, DLA RÓŻNYCH ORGANIZACJI, NAWET TAKICH, KTÓRE POWSTAŁY NA TRZY DNI PRZED OGŁOSZONYM KONKURSEM! TO JEST SKANDAL!
DLA INSTYTUTÓW I UCZELNI TWORZY SIĘ WYŚRUBOWANE NORMY, PRZYPISUJĄCE JE DO POSZCZEGÓLNYCH KATEGORII, W TAKI SPOSÓB, ABY LEPSZE JEDNOSTKI NIE DOSTAWAŁY PIENIĘDZY I SPADAŁY "OCZKO" NIŻEJ!
Za to pieniądze, które powinny być przeznaczane na naukę idą do jakichś dziwnych osób, lub organizacji!
TO JEST SKANDAL. GDY UCZELNIE I INSTYTUTY DYSKUTUJĄ NA TEMAT EWALUACJI, ŻEBY DOSTAĆ MARNE GROSZE, TO TE PIENIĄDZE DOSTAJE BÓG WIE KTO!!!
SKANDAL I JESZCZE RAZ SKANDAL!
MINISTER MOŻE TAK DO WYMIANY??!!!!!!!!!!!!!!
Jako student magistrant słuchałem na uczelni komentarzy nieprzychylnych PANowi. Niewiele się zmieniło. Nieustannie kreowane są zaściankowe granice między ludźmi i instytucjami. Trzeba będzie jeszcze poczekać 40 lat aby się zmieniło. Obecni 40/50latkowie- kreatorzy granic i reformatorzy nauki będą mieli wtedy 80/90…
Jako senior myślałem, że doczekam dominacji uczciwości, rozumu i powinności. Doczekałem arogancji.
Z szacunkiem wspominam pierwszego ministra (edukacji) Pana Profesora Henryka Samsonowicza. Potem nastała era dominacji spadów i ulęgałek.
Ja nikogo nie obrażam. Po prostu stwierdzam, że inne są zadania PAN a inne uczelni. Dlatego ich działalność naukowa nie powinna być oceniana według tych samych kryteriów. I tyle.
W poprzedniej ewaluacji instytuty PAN oceniane były osobno. I tak też powinno być teraz i w przyszłości. Jak słusznie zauważają autorzy, jednostki PAN i uczelnie mają zupełnie inne zadania. Trudno zatem by "wrzucać" je do jednego ewaluacyjnego worka, w sytuacji gdy 60% czasu pracy pracownika badawczo-dydaktycznego na uczelni , powinno być poświęcone dydaktyce, a jedynie 30% badaniom naukowym. W jaki sposób instytuty uczelni mają konkurować z instytutami PAN.
Gdyby ten argument był prawdziwy, wszystkie instytuty PAN miałyby kategorie A+
Zachęcam do zapoznania się z umowami o pracę na uczelni. Lub podjęcia na niej pracy. Porozmawiamy wtedy o ilości obowiązków dydaktycznych i organizacyjnych na uczelni i w PAN.
A czy ktoś zmuszał Pana/Panią do pracy na uczelni?
A czy ktoś kogoś zmusza do pracy w PAN? Czy ja narzekam na pracę na uczelni? Reguły tego wyścigu - wspólna ocena PAN i uczelni - nie są po prostu sprawiedliwe.
... tak się składa, ze mam doświadczenie z pracy w PAN, na uczelni, i w szkole jako nauczyciel - w ostatnim przypadku nawet mając (nadgodziny) 25h zajęć dydaktycznych w tygodniu, mailem większy dorobek niż niektórzy pracownicy uczelni.
Wspomniane w pierwszym komentarzu 60% obciążenia, przy typowym 40g tygodniu pracy, oznaczałoby 40h*60%=24h dydaktycznych w każdym (30 tyg) roku. Dodam tylko, ze to łącznie 720h -- o ile sobie przypominam, pensum na uczelni jest mniejsze.
Licząc skromnie po 1 h na przygotowanie zajęć, sprawdzanie prac, prac dyplomowych wychodzi już tylko 360h. To już jest wymiar godzin, który jest codziennością. Co do dorobku - ja swojego się nie wstydzę ;)
Pracownicy naukowi w instytutach PAN nie zajmują się tylko pisaniem artykułów i książek. W instytutach powstają różne bazy, korpusy, słowniki, bibliografie, opracowania źródeł (piszę z perspektywy instytutu humanistycznego). Prace te zabierają także 60% czasu, a nie przynoszą punktów. Nie ma możliwości kumulowania w N wybranych aktywnych publikacyjnie naukowców, co się dzieje na uczelniach. Ważne jest, że instytuty są potrzebne, tak samo jak uczelnie. Powinny mieć taki sam dostęp do środków finansowych (a nie mają) i tak samo oceniane. Jestem przeciwna punktozie, ale skoro już być musi, to lepiej przy niej nie kombinować.
Na uczelni także powstają nie tylko punktowane opracowania. Oprócz normalnej dydaktyki zajmujemy się także edukacją dla szkół. Instytuty PAN są jak najbardziej potrzebne. Ale nie powinno być tak, że w jednym wyścigu startuje samochód o pojemności silnika 3 l i 1 l.
Trochę w swojej argumentacji pomija Pan/Pani fakt, że w przypadku instytutów PAN subwencja na utrzymanie potencjału badawczego ma pokryć 100% kosztów funkcjonowania jednostki, a w przypadku uczelni - bardzo niewielką część - bo na większość pokrywa subwencja dydaktyczna. I tak, jak ktoś zauważył wyżej - gdyby ten sposób oceny był rażąco niesprawiedliwy, widać by było potężną dysproporcję pomiędzy kategoriami uzyskanymi przez uczelnie, a instytuty PAN. A takowej nie widać.
Nakłady na naukę są tak rażąco małe (w tym na granty), że pojawia się - ujawniona w powyższym wpisie - złość i zawiść. W jednym panelu Opus było 70% środków dla instytutów PAN, w innym - 70% dla uczelni. Dziel i rządź - i dobrze się sprawdza. Pracowałam długo na uczelni i długo w PAN, w obu instytucjach są obciążenia i zbędna biurokracja. PAN jest liczebnie słabszą stroną (jeśli już dzielimy środowisko naukowe), więc przy polityce dzielenia naukowców spadnie do kategorii Nauka Marginalna - bo osobna ewaluacja, finansowanie według innego rozdzielnika, wynagrodzenia niższe. Czy w dyskusji o osobnej ewaluacji nie idzie po prostu o zmniejszenie nakładów na PAN? Bo z tym się wiąże przyznawanie kategorii parametryzacyjnych.
Nie chcę nikomu zabierać pieniędzy. Zdaje sobie sprawę, że różna jest rola środków na utrzymanie potencjału badawczego w PAN i na uczelniach. Czy są gdzieś dostępne zbiorcze wyniki ewaluacji? Po odwołaniach. W czołówce mojej dyscypliny instytutów PAN było całkiem sporo. W jednym z ostatnich OPUS-ów 75% środków w jednym z panelów poszło do PAN. Założenie, że tylko tam pracują dobrzy naukowcy jest chyba zbyt proste. A więc dysproporcje są i z czegoś wynikają.