Telefon, rękawiczki, legitymacja, parasol, portfel… Gdzie szukać zaginionej rzeczy albo co zrobić ze znaleziskiem? Rozwiązanie znaleźli studenci Wydziału Informatyki i Zarządzania Politechniki Wrocławskiej.
Patryk Chojnacki i Tymoteusz Wojnarowski pod okiem prowadzącego – Oleksandra Yeroshkina – zaprojektowali mobilne biuro rzeczy znalezionych. To aplikacja, którą będzie można pobrać na dowolne urządzenie z systemem Android.
– Jest bardzo prosta w użyciu i ma za zadanie pomóc w kontakcie osobom, które coś zgubią lub znajdą na kampusie uczelni – zapewnia Patryk Chojnacki.
Jak to zwykle bywa, inspirację do stworzenia programu stanowiło samo życie. Twórcy aplikacji zwrócili uwagę, że na kampusie często natykają się na ogłoszenia o jakiejś zgubie. Pomyśleli, że skoro nie ma wyznaczonego miejsca, w którym można by zapytać o swój zagubiony zegarek, telefon, pendrive, parasol czy legitymację studencką, a z drugiej strony – nie wiadomo, gdzie ogłosić, że się znalazło czyjąś zgubę, stworzą mobilne biuro rzeczy znalezionych. Tym sposobem młodzi programiści postanowili ułatwić życie 26 tys. studentów uczących się na wrocławskiej uczelni technicznej i prawie 4 tys. jej pracowników, wymyślając dla nich wszystkich użyteczną aplikację. Mieli na to cały semestr, bo właśnie tyle trwały zajęcia „Designing responsive mobile applications” realizowane na trzecim roku informatyki na WIiZ. Studenci musieli zaprojektować aplikację mobilną pasującą do różnego typu urządzeń: smartfonów i tabletów. Sami mogli określić temat projektu, a wykładowca jedynie doprecyzowywał ich pomysł.
– Zależało mi, żeby projektowane aplikacje miały szanse ujrzeć światło dzienne, a nie trafiły do szuflady – mówi prowadzący kurs Oleksandr Yeroshkin, który ma na swoim koncie m.in. użyteczną aplikację „Guide Me” stworzoną na potrzeby Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
– Chcieliśmy sami zrobić wszystko od początku do końca. Mieliśmy świadomość, że będzie to wymagało od nas więcej zaangażowania i czasu – mówi Patryk Chojnacki i podkreśla, że aplikacja to na razie prototyp. Na wdrożenie do użytku potrzebują jeszcze kilku tygodni, żeby wszystko dopracować.
Ponieważ studenci uczą się na kierunku anglojęzycznym, ich aplikacja „Lost and found” jest, póki co, w tym właśnie języku. Zapewniają jednak, że dodanie innych, np. polskiego czy ukraińskiego, to niezbyt skomplikowane zadanie programistyczne. Autorzy pomysłu chcieli, żeby obsługa programu była prosta i intuicyjna.
– Najpierw trzeba się zalogować, a potem kliknąć w moduł „znalezione” lub „zgubione”. Następnie wypełniamy formularz, w którym zaznaczamy szczegółowe informacje o znalezionym czy zgubionym przedmiocie. Chodzi o znaki szczególne, jak w przypadku telefonu np. nazwa producenta, kolor czy informacja o pękniętej obudowie itp. Podajemy też miejsce znalezienia/zgubienia. W formularzu zamieściliśmy spis wszystkich budynków na kampusach PWr. Stworzyliśmy także podstawowe kategorie przedmiotów jak: elektronika, dokumenty, legitymacja studencka, części garderoby – opowiada Chojnacki.
Wszystko to ma pomóc w jak najprecyzyjniejszym określeniu rzeczy znalezionej lub zgubionej. Pomysłodawcom zależało, żeby sposób weryfikacji był bardzo dokładny i od razu pozwalał wyeliminować niepasujące przedmioty. Dlatego trzeba podać takie szczegóły, jak kolor, parę podstawowych cech i najlepiej zdjęcie przedmiotu. To pomoże potem w sortowaniu wszystkich ogłoszeń. Gdy zguba zostaje odnaleziona w wirtualnym świecie, pozostaje tylko umówić się na jej odbiór w „realu”.
– Dlatego potrzebna jest wcześniejsza rejestracja i logowanie, żeby wyeliminować próby nieuczciwego załatwienia sprawy – mówią twórcy aplikacji. W ostatecznej wersji zamierzają dodać regulamin, który też będzie określał zasady korzystania z „Lost and found”. Od strony programistycznej aplikacja wykorzystuje dostępne ogólnie komponenty zgodne ze standardami projektowymi Material Design od Google.
– Zdecydowaliśmy się bazować na tym, co użytkownicy już dobrze znają z innych aplikacji, czyli pasek menu, rodzaj i układ ikon. Oczywiście dodaliśmy kilka usprawnień od siebie, bo uznaliśmy, że poprawią one funkcjonalność aplikacji – podkreśla Patryk Chojnacki.
Studenci przyznają, że to pierwszy projekt zrobiony przez nich w całości samodzielnie.
– W przyszłości planujemy go rozwinąć , uzupełniając o nowe języki, dostępność na platformie Apple i inne funkcjonalności, o których nie pomyśleliśmy, a usłyszymy od użytkowników – dodają.
źródło: PWr