Aktualności
Życie akademickie
03 Stycznia
Źródło: www.pwr.edu.pl
Opublikowano: 2025-01-03

Studenci stworzyli makietę XV-wiecznej dzielnicy żydowskiej we Wrocławiu

Ponad rok trwały prace nad makietą pokazującą wrocławską dzielnicę żydowską w XV stuleciu. Zaprojektowali i zbudowali ją studenci architektury Politechniki Wrocławskiej. Makietę można już oglądać w Synagodze pod Białym Bocianem.

Makieta jest pierwszą naukową próbą rekonstrukcji tej części Wrocławia w średniowieczu. Obejmuje dzielnicę żydowską w XV wieku (to m.in. dzisiejszy plac Uniwersytecki, ulice: Uniwersytecka, Kuźnicza czy Więzienna) razem z jej bliskim otoczeniem w postaci Zamku Lewobrzeżnego (Cesarskiego), zabudowy tzw. Wróblego Wzgórza (czyli terenu dzisiejszego gmachu głównego Uniwersytetu Wrocławskiego), miejskich murów obronnych i tzw. lewobrzeżnych terenów książęcych. A wszystko to w skali 1:132. Makietę przygotowali studenci Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej.

Badania, modele i drukarka 3D

Każdy budynek to efekt analiz fundamentów (tych, które ocalały do dzisiejszych czasów lub znanych już tylko z wykopalisk), archiwalnych dokumentów i ikonografii (przy czym najstarsze weduty pochodzą dopiero z 1562 r. – a zatem są późniejsze, niż okres odtwarzany na makiecie), a także wyników badań prowadzonych na tym terenie przez architektów i archeologów oraz wnioskowania na podstawie wyglądu podobnych budynków z tego samego okresu historycznego.

Gdy kształt poszczególnych budynków został już ustalony, każdy z osobna modelowano w programie komputerowym, zastanawiając się długo nad niejedną podwaliną, słupem, ryglem czy zastrzałem. Taki plik trafiał potem do drukarki 3D, a kiedy gotowy obiekt już ostygł, szlifowano go, nakładano podkład i potem malowano. I tak z każdym spośród kilkuset obiektów na makiecie.

Jak podkreśla dr Roland Mruczek, archeolog i historyk architektury z Katedry Historii Architektury, Sztuki i Techniki Politechniki Wrocławskiej, są to rozmaite konstrukcje: ramowo-słupowe, słupowe z ryglami przyciesiowymi, mieszane, ceglano-szkieletowe, ale tylko takie, które faktycznie mogły w takim kształcie tam powstać.

 Szczególnej uwadze polecam domy szkieletowe oparte na ceglanych ścianach granicznych (sąsiedzkich, ogniowych), które były specjalnością nie tylko Wrocławia. To taka średniowieczna szeregówka, której realizacja rozłożona była na długie lata i kolejne pokolenia – opowiada dr Mruczek. – Ale prawdziwy majstersztyk to nabrzeże i domy rybaków nad Odrą; o nietrwałych, plecionkowych konstrukcjach, postawione jednak na solidnych, drewnianych pomostach. No i „artystyczny bałagan” na podwórkach, kuchnie, zwierzęta domowe oraz wszechobecna mierzwa (czyli słoma używana na ściółkę).

Trudny wybór: autentyzm czy standaryzacja ?

Na makiecie znajdują się zatem obiekty, których istnienie potwierdzają dokumenty lub badania dla Wrocławia oraz takie, które budowano w innych miastach Śląska i Europy w tym samym okresie. Wrocław nie odbiegał zbytnio od ówczesnego pojęcia „nowoczesności”.

Budując makietę, studenci mogli pójść „na skróty”: odtworzyć jeden budynek i potem wielokrotnie go reprodukować – co byłoby zdecydowanie łatwiejsze, tyle że dla nas kompletnie niewiarygodne. Tymczasem możemy tam oglądać całą gamę wszelkich możliwych odmian konstrukcji późnośredniowiecznych budynków, ich przemian uchwyconych w różnych stadiach, o różnej liczbie kondygnacji i różniących się pod względem techniki i technologii budowy – podkreśla dr Mruczek.

I dodaje, że w czasie prowadzonych analiz m.in. wytyczono zaginiony trakt w miejscu, w którym musiał istnieć przed laty, choć plany go nie pokazywały, oraz – co najważniejsze – odkryto nieznany gotycki budynek, którego istnienia do tej pory sobie nie uświadamiano.

Nie mogłem w pierwszym momencie uwierzyć. Był gotycki w trzech kondygnacjach, kompletny, doczekał do naszych czasów. Niestety, ustaliłem to zbyt późno, by można go było jeszcze pokazać na naszej makiecie – mówi Mikita Berdzik, jeden z członków zespołu.

Makieta studentów Politechniki Wrocławskiej daje możliwość przyjrzenia się rekonstrukcji XV-wiecznego wyglądu zamku lewobrzeżnego, znanego wyłącznie z prac wykopaliskowych ostatniego ćwierćwiecza (niedawno opublikowanych w czasopiśmie Archaeologia Historica Polona).

Wszystkie istniejące do tej pory rekonstrukcje są wizjami zamku nowożytnego, znanego z nowożytnych wedut oraz planów Theodora Morettiego i Kurta Bimlera – zaznacza Berdzik. – Natomiast nasza koleżanka, Agnieszka Pałka, podjęła się odważnego zadania pokazania zamku w początkach jego istnienia, bazując na wynikach badań prowadzonych na jego terenie i szukając analogii w Europie.

Gęsta zabudowa i duże rozwarstwienie społeczne

Prof. Małgorzata Chorowska, specjalistka od architektury średniowiecznej, wskazuje, że makieta daje nam pewne wyobrażenie o tym, jak bardzo ta część miasta była gęsto zabudowana.

Właśnie obiektami murowanymi, a za nimi budami, jamami, ziemiankami i półziemiankami, domami i domkami. Dynamika przemian może być dla niektórych zaskoczeniem. Plany widokowe średniowiecznego Wrocławia pokazują gęstość zabudowy, ale gdy im się bliżej przyjrzeć, to widać, że zawsze w pierzei było więcej kamienic, niż pokazywali to ówcześni panoramiści.

Z kolei dr Hanna Golasz-Szołomicka, zajmująca się architekturą sakralną na Śląsku, zwraca uwagę na rekonstrukcje kościołów św. Macieja i św. Agnieszki, uchwyconych w czasie istotnych dla nich późnośredniowiecznych przebudów.

Zwłaszcza kościół krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą zmieniał się w tym czasie. To typowa dla Wrocławia budowa permanentna. Nieprzypadkowo studenci ustawili rusztowania przy powstającej dopiero wieży św. Macieja. Widać od razu, że wkraczająca wówczas monumentalna architektura ceglana zwiastowała zasadnicze zmiany w panoramie tej części Wrocławia. To taki „pierwszy modernizm”. Kontrast „starego” i „nowego” może niektórych zaskoczyć, ale takie jest średniowiecze.

Zdaniem dr Marii Legut-Pintal, archeolożki i historyczki architektury,  makieta świetnie pokazuje także rozwarstwienie społeczne.

Tego nie zobaczymy w średniowiecznej ikonografii. Z jednej strony mamy tam naprawdę niewielkie domy zwykłych mieszkańców, a niedaleko olbrzymie rezydencje możnych. Ich kubatura jest ogromna, dorównująca kościołom, a nawet zamkom w innych częściach regionu. Gdy studenci pracowali nad ówczesnymi pałacami i formą kolejnych domów książęcych i zobaczyłam te obiekty osobno, złapałam się za głowę. Przekonywałam, że przecież absolutnie nie mogły być tak duże. Dopiero gdy ustawili je wśród innych miejskich budynków i w pewnym sensie zaczęły „zanikać” w tym kontekście, zrozumiałam, że nie popełnili błędów w obliczeniach.

Synagoga przy dzisiejszej ul. Szewskiej

Na makiecie ujrzymy także wieżę mieszkalną (przy obecnej ul. Kuźniczej), o której do niedawna jeszcze sądzono, że była innym obiektem – synagogą. Badania prof. Mateusza Golińskiego z Uniwersytetu Wrocławskiego i prof. Małgorzaty Chorowskiej z Politechniki Wrocławskiej wskazują jednak na to, że synagoga mieściła się prawdopodobnie w budynku przy ul. Szewskiej należącym do przedstawicieli elity żydowskiej. Dziś znajduje się tam Instytut Historyczny UWr.

W średniowieczu stała tam ogromna budowla, o wymiarach 16 × 18 metrów i bez jakichkolwiek podziałów w środku. Nie występują tam żadne ślady po osadzeniach stropów czy sklepieniach, a od sąsiedniej strony znalazły się przypory, co też jest ewenementem w zabudowie mieszczańskiej. Dlatego wszystko wskazuje na to, że ten budynek miał przeznaczenie sakralne, czyli mieściła się w nim synagoga – tłumaczy prof. Chorowska.

I zaznacza, że przygotowana przez studentów makieta może pomóc uświadamiać, w którym miejscu Wrocławia znajdowała się w średniowieczu dzielnica żydowska, która dawno temu zniknęła nie tylko z panoramy miasta, ale przede wszystkim ze świadomości jego mieszkańców.

Powstała tuż pod zamkiem. Co było typowe, bo w swoim pierwszym okresie panowania książęta piastowscy, gdy lokowali miasta, zawsze ściągali tutaj Żydów, gdyż była to grupa, która dużo wnosiła do takiego ośrodka i pomagała mu się szybciej rozwijać. Był to trudny czas przejścia od „prawa książęcego” i gospodarki naturalnej do „prawa miejskiego” i gospodarki czynszowej. Dzisiaj, spacerując po Wrocławiu, łatwo o tym zapomnieć, bo niewiele się zachowało do obecnych czasów.

Z pomysłem stworzenia makiety wyszli sami studenci. Prace nad nią sfinansowały Gmina Żydowska we Wrocławiu i wrocławski magistrat. Można ją teraz oglądać w Synagodze pod Białym Bocianem przy ul. Włodkowica.

Lucyna Róg, źródło: PWr

Dyskusja (4 komentarze)
  • ~Adam 04.01.2025 05:24

    Świetny pomysł.. Wzbogaca historię tego pięknego miasta..

  • ~Ireneusz 03.01.2025 22:43

    To w dzielnicy żydowskiej wówczas dominowały budowle chrześcijańskie , i być może była jedna synagoga

    • ~Jo 07.01.2025 03:18

      Taka dzielnica żydowska była przez ok 200 lat do czasów 2WS. Pruskie państwo pozwoliło im się osiedlać, budować, handlować, póki nie wymyślili, że opłaca się im ich pozbyć. Wcześniej przez 700 lat, panowali we Wrocławiu Czesi, Żydzi nie mieli takich swobód.

  • ~Ireneusz 03.01.2025 17:07

    Gratuluję "wizji" studentów. Pamiętam że podobne konstrukcje z klocków drewnianych robiliśmy z kolegami w przedszkolu.