Uważamy, że przed rozpoczęciem nowego roku akademickiego należy podjąć konkretne działania na rzecz realnych podwyżek dla wszystkich pracowników sektora szkolnictwa wyższego i nauki. Powinien towarzyszyć temu istotny wzrost nakładów budżetowych na badania i rozwój, do poziomu co najmniej 3% PKB – postuluje Rada Szkolnictwa Wyższego i Nauki Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Z danych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wynika, że w 2024 roku nakłady na polską naukę wzrosły w stosunku do ubiegłorocznych o 22 procent – z 25,5 do ponad 31 mld zł. Jak wyliczał przy okazji 100 dni urzędowania szef resortu Dariusz Wieczorek, na dodatkowe środki składają się: 3,8 mld zł na podwyżki dla pracowników uczelni, 222 mln zł więcej na pomoc materialną dla studentów, 200 mln zł więcej na Narodowe Centrum Nauki, 190 mln zł więcej na Polską Akademię Nauk i 150 mln zł na modernizację akademików.
Co zrozumiałe, najwięcej emocji budziła od samego początku ta pierwsza wartość – podwyżki dla pracowników. W połowie lutego minister podpisał rozporządzenie w sprawie wysokości minimalnego miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego dla profesora w uczelni publicznej. Podwyższyło ono o 30% minimalne wynagrodzenie profesora – z kwoty 7210 zł do 9370 zł, tj. o 2160 zł. W ślad za tym wzrosły też wynagrodzenia nauczycieli akademickich i pracowników naukowych PAN oraz inne świadczenia w systemie szkolnictwa wyższego. Zgodnie z ustawą Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce wysokość miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego w uczelni publicznej dla nauczyciela akademickiego nie może być niższa niż 50 proc. wynagrodzenia profesora, z tym że dla: profesora uczelni – nie niższa niż 83 proc., a dla adiunkta – nie niższa niż 73 proc. tego wynagrodzenia.
Kilka dni później Wieczorek podpisał komunikat o zwiększeniach wysokości subwencji na rok 2024, dokonując tym samym podziału środków na podwyżki dla pracowników uczelni publicznych. Z informacji podanych przez MNiSW wynika, że 1 marca wypłacono pierwszą transzę środków na podwyżki, obejmującą również wyrównanie za miesiące styczeń i luty tego roku.
Rekompensata to nie podwyżka! W tym roku pracownicy nauki i szkolnictwa wyższego otrzymali wzrost wynagrodzeń. Jako Związek Nauczycielstwa Polskiego doceniamy starania Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w kompensacji wieloletnich strat w wynagrodzeniach związanych także z wysoką inflacją. Uważamy jednak, że przed rozpoczęciem nowego roku akademickiego 2024/2025 należy podjąć konkretne działania na rzecz realnych podwyżek, dla wszystkich pracowników. Należy skończyć ze szkodliwym i niesprawiedliwym rozróżnieniem podwyżek dla nauczycieli akademickich i pracowników niebędących nauczycielami akademickimi – napisała w mediach społecznościowych Rada Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP.
O dalsze podwyżki może być jednak trudno. Kilka dni temu, podczas Zgromadzenia Plenarnego Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, minister Dariusz Wieczorek odniósł się w swoim wystąpieniu do tej kwestii.
Będę umierał za każdego pracownika nauki w Polsce, bo tak widzę rolę ministra nauki. Jednak ten rok jest bardzo trudny i o kolejne podwyżki nie będzie łatwo – przyznał.
Rada Szkolnictwa Wyższego w swoim apelu podkreśla, że realnej podwyżce wynagrodzeń powinien towarzyszyć istotny wzrost nakładów budżetowych na badania i rozwój, do poziomu co najmniej 3% PKB. Ta misja też może być skazana na niepowodzenie. Minister w swoim przemówieniu na KRASP stwierdził, że nie ma szans na to, by wpisać do budżetu określony procent PKB z przeznaczeniem na naukę. Wlał jednak nadzieję w serca rektorów, zapewniając, że będzie poszukiwał innych źródeł, z których można czerpać środki na ten cel (m.in. Krajowy Plan Odbudowy). Zapowiedział też, że w kolejnej unijnej perspektywie (2028–2034) chce skorzystać z Funduszy Spójności i zaproponować – obok Regionalnych Programów Operacyjnych – stworzenie równoległych Regionalnych Programów Badawczo-Rozwojowych. W tym kontekście wymienił kwotę około 10 mld euro.
Jeszcze w tym roku wzrośnie za to, przynajmniej takie są założenia, Fundusz Dopłat, z którego miałyby korzystać nie tylko – jak teraz – lokalne samorządy finansujące budowę mieszkań komunalnych, ale i uczelnie. Do ustawy zostanie wprowadzony zapis pozwalający remontować i budować akademiki. Z obecnego 1 mld zł Fundusz zostanie powiększony do 5 mld zł, a część tej sumy zostanie skierowana na inwestycje uczelniane. Byłyby one w 80% finansowane ze środków Funduszu, a w 20% – ze środków własnych szkół wyższych.
MK
W pełni zgadzam się, że podwyżki są niezbędne, aby przyciągnąć i zatrzymać wykwalifikowanych pracowników. Jednocześnie warto zwrócić uwagę na inne kwestie, które mogą poprawić jakość edukacji na uczelniach, takie jak dostęp do nowoczesnych narzędzi wspierających pracę akademicką, na przykład <a href="https://plagiarismsearch.com/">program do sprawdzania plagiatu</a> . Wprowadzenie tego typu rozwiązań mogłoby podnieść standardy i jednocześnie odciążyć pracowników akademickich w zakresie monitorowania uczciwości naukowej.
Ciekawe kto będzie uczył lekarzy i innych pracowników medycznych, bo za takie grosze nie chciałoby mi się wysilać, a do tego jeszcze obowiązek wywiązywania się z publikacji. Chory, papietowy kraj. Więcej ma piguła niż naukowiec.
Lekarz po studiach zarabia więcej niż profesor uczelni, a jest na stażu.
To pokazuje, w jakim bambustanie jesteśmy.
Fizyk atomowy zarabiający mniej od stażysty - jak w Korei Północnej!
Naukowcy na uczelniach zarabiają x. W instytutach badawczych 0.5 x. Jedni objęci ustawą drudzy niczym. W ewaluacji porównywani między sobą niezależnie od jednostki w danej dyscyplinie. Szkoła doktorska w Instytutach badawczych podlega ustawie o szkolnictwie wyższym i nauce ale naukowcy już nie. Stypendium doktorantów w tym "tworze" to jest "a" gdzie 0.5x <a<x. Promotor często ma mniej niż doktorant który jest pod ochroną. To jest dopiero upokarzające bo doktorant jest w zasięgu wzroku. Cały ten system nauki jest do zaorania. Liczą się tylko uczelnie bo często minister jest z uczelni. To jest wielka kpina!
Od 1 lipca 2024 stawka 9 230,57 zł - dla farmaceuty, fizjoterapeuty, diagnosty laboratoryjnego, psychologa klinicznego z wyższym wykształceniem na poziomie magisterskim i specjalizacją, dla pielęgniarki z tytułem zawodowym magister pielęgniarstwa albo położnej z tytułem magister położnictwa z wymaganą specjalizacją w dziedzinie pielęgniarstwa lub w dziedzinie mającej zastosowanie w ochronie zdrowia. Powiedzcie jak jeszcze można upokorzyć wykładowcę akademickiego który życie poświęcił dla nauki i wykształcenia przyszłych pokoleń i gdy pod koniec swojego pracowitego życia zarabia tyle co pielęgniarka albo inny pracownik medyczny z tytułem magistra? Te i podobne pytania można kierować do Pana Ministra...
Obecnie o wiele trudniej jest zrobić specjalizację z fizyki medycznej, niż doktorat z fizyki. Doktor to niestety tylko nauczyciel, natomiast specjalista fizyki medycznej planuje np. radioterapię. Tytuł doktora miał jakieś znaczenie w dawnych czasach, gdy uczelnie stawiały konkretne wymagania, a nie to co teraz.
Mówisz tak bo.. nie udało ci się zrobić dr z fizyki? Bardzo ciekawe masz spostrzeżenia, ale najwyraźniej nie nasz pojęcia o pracy i wiedzy nsukowca.
Pielęgniarka robi w ciagu jednego dyżuru na porodówce wiecej niż jakikolwiek naukowiec z nieszczęsnego instytutu naukowego w trakcie swojej „ kariery” naukowej, choc rzeczywiście przyznam ze na uczelniach muszą chociaż studentow uczyc
Dostali podwyżki o 30% po 35% skumulowanej inflacji. Niech się cieszą. Za chwilę (dosłownie za chwile), asystent znów będzie zarabiał minimalna. Powinna być indeksacja do minimalnego lub średniego wynagrodzenia co rok.
Przecież dostali już 20 % podwyżki. Ile jeszcze chcą?
Ja chcesz to rób za minimalną krajową zamiast brać 800+ na kaszojady, wówczas poznasz wartość pracy i pieniądza.
Podwyżka od pensji grudniowej, jak ktoś zarabiał niemal najniższą w grudniu 2023, to proszę policzyć czy 20% to tak dużo w roku 2024. Stanowisko asystenta, wykładowcy, bibliotekarza czy pani z dziekanatu, a także pana portiera to była najniższa krajowa. Większość pracowników uczelni to nie profesorowie
U nas zgodnie z komunikatem ministra 20% od pensji z grudnia uwaga 2022r.
Ale u nas bazowa w grudniu 2022 to było 3010 zł (plus stażowe, ale u mnie to grosze, bo pracuję kilka lat). Dodając 20% do tego to by było 3600 - w 2024 to by było nielegalne...
Mówię jako pracownik z grupy tzw nienauczycieli, miasto wojewódzkie... W tym roku już mamy nieco więcej niż najniższa, ale i tak nie jest kolorowo:/
Nauczyciele ci akademiccy wykładowcy mają z 7h tygodniowo dydaktyki które przy dobrych układach mogą odbębnić w 2 dni na uczelni i jeszcze miesiąc więcej wolnego( reszta to nieźle płatne nadgodziny) . Ta w większości przypadków praca pseudo naukowa bo faktycznie coś do nauki to może wnosi 15%. Coś tam piszą, coś tam publikują na zasadzie -Ty przyklaśniesz mojemu a ja twojemu-bo tego nikt nie czyta poza zainteresowanymi choć i też nawet nie zawsze. Pracuje się głównie na zasadzie sztuka dla sztuki. Na początek na adiunkcie zarobki już ponad 5k na rękę.
Oj, chyba piszący nie zna pracy na uczelni. Wiekszosc nauczycieli akademickich jest na etatach badawczo-dydaktycznych, zatem dydaktyka powinna zajmować 40% czasu pracy. W praktyce zwykle jest więcej, ponieważ zajęcia trzeba przygotować (przewodniki do ćwiczeń, prezentacje- na podstawie wielu źródeł literaturowych), przygotować np.roztwory, kupi surowce itd., ustawić stanowiska, a po zajęciach posprzątać, bo za chwilę wchodzi ktoś inny... Do tego badania naukowe i publikowanie, które są sednem pracy, bo właściwie głównie z tego jesteśmy rozliczani. Publikacje, wbrew temu, co sugeruje margaryna, muszą być "z górnej polki", tzn.w międzynarodowych czasopismach wysoko punktowanych, recenzowane zwykle pr,ez 2-3, a nawet 5 innych naukowców z całego świata. Poza tym, oczywiście, działalność organizacyjn-komisje, rady itp, bez dodatkowych środków, żeby nie było wątpliwości. Zwykle po powrocie do domu i obowiązkach domowych, wieczór spędza się przy komputerze, bo na pisanie artykułów tylko wtedy jest czas... Czy to mało pracy? Raczej lata nieadekwatna do takiego nakładu pracy... A płaca niewiele wyższa od minimalnej dla asystenta z doktoratem zniechęca osoby po obronie do pozostania na uczelni. Jeśli zdarzają się jednostki, które nie przykładają się do pracy, to należy je rozliczać, a nie przenosić takie opinie na ogół.
Stawka adiunkta za 1 nadgodzinę to 60 zł. Co ciekawe jest taka sama w dni pracujące, jak i w weekend. Naprawdę uważasz że to spoko stawka dla osoby po studiach, która zrobiła doktorat? 😂
Skończ szkołę zamiast siedzieć w Internecie, bo ci szkodzi
To proszę poprowadzić 60 godzin zajęć w j.angielskim dla studentów zagranicznych ...proszę im przygotować 30 godzin wykładów, 30 godzin zajęć laboratoryjnych....a może proszę przygotować przynajmniej 5 godzin z zagadnień np.ekonometrycznych i się pochwalić....zanim się takie głupoty zacznie wypisywać.....
A jak wszyscy wiemy, panie z dziekanatów, biur i sekretariatów i innych działów dosłownie konają z przemęczenia pijąc kawkę, i pociskając ploteczki. Cieszcie się, ze w ogóle dostajecie za tę pseudo pracę wynagrodzenie. Chciałoby się zarabiać tyle co naukowcy, tylko się uczyć nie chciało.
Zawsze jeśli chodzi o wynagrodzenie, będzie za mało. Ale też niestety, niesprawiedliwie. Jakie są różnice między adiunktem a np. prof. ucz.? Minimalne. Jak ma się to do tego, że jeden pracuje w jednym miejscu pracy, a drugi "lata" po innych uczelniach (drugi etat)? Pensja jednego i drugiego taka sama, a pierwszy wyraźnie silniej pracuje na parametryzację jednostki. Drugi, nie ma czasu (wiadomo), ale czy to poprawne?
Administracja jest ważna, fakt... ale wiele w tym racji, że niektórych jest po prostu zbyt dużo. Niestety niekiedy nie przekłada się to na efekty. Od czego są informatyczne systemy zarządzania? Jeśli wykładowca ma zajmować się "sprawami administracyjnymi", obsługiwać systemy elektronicznego obiegu dokumentów, to po co sekretarka/asystent w Katedrze?
Wiele jest wątków, które nie są korzystne dla pracy i rozwoju na uczelni. Widzą to szczególnie przedstawiciele młodego pokolenia. Ale od czegoś jest Rektor - oby on miał odwagę!
Kazdy mierzy i ocenia swoja miara, czyli Pan ma czas na kawke i ploteczki. Zatem prosze obyc sie bez tych Pan.
Myślę, że jakby tym Paniom uczyć się nie chciało, nie pracowałyby na uczelni. Większość z nich ma ukończone studia, są też takie, które mają doktorat. Nie masz pojęcia o czym piszesz człowieku.
Z moich obserwacji i doświadczenia wynika, że jest kompletnie inaczej, może jest jakaś chwila na kawę i pogaduszki w tygodniu, ale zazwyczaj czas pracy jest przepełniony zadaniami w dziekanatach, czy biurach obsługi studentów i studentek. Zatem proponuję nie uogólniać.
I to jest zapewne wypowiedź tzw. "naukowca". Miałam z takimi do czynienia przez lata pracy w jednym z takich biur. Pogarda do nienauczycieli akademickich zaczyna się w momencie zatrudnienia na stanowisku asystenta, ewoluuje i pogłębia się w miarę katorżniczego zdobywania kolejnych stopni, i daj Boże tytułów, i osiąga szczyty w przypadku zatrudnienia na stanowiskach kierowniczych.
Przykro to mówić, ale kariera takiego "naukowca", okupiona kuciem i zerowym życiem studenckim, albo (i) nadzwyczajną aktywnością polityczną nie idzie później w parze z dobrze pojętym etosem naukowca. I szeroko pojętym wykształceniem i wiedzą. Bufonada, hipokryzja, małość. Kompleksy, które świetnie można zrekompensować patrząc z góry na panią Zosię, Krysię czy Iwonkę z dziekanatu (po studiach wyższych i kilku podyplomówkach, o ciągłych szkoleniach zawodowych nie wspominając), które popełniają grzech śmiertelny pijąc w godzinach pracy kawę czy herbatę. I pociskają ploteczki. Bo pan/pani/państwo "naukowcy" nie plotkują, tylko przeprowadzają analizę zachowań i sytuacji.
Jak to powiedział ktoś mądry: nie ma nic gorszego niż człowiek wykształcony ponad swoją inteligencję....
Oj, sporo w tym racji. Ale ja też "naukowiec". Ubolewam nad niektórymi moimi kolegami i koleżankami, bo takie opisane przypadki przez Nickt są (domyślam się) nie tylko na mojej uczelni. Później nie dziwne, że takie opinie, nawet wśród studentów.
Tylko czy np. spoufalanie się (nie mówiąc o romansach), kręcenie "naukowcami", manipulowanie to dobra/etyczna strategia dla pracownika administracyjnego? I taki/taka zostanie kierownikiem Dziekanatu, biura etc. Wówczas, nawet "zwykli" pracownicy adm. są przerażeni (co odważniejsi, zmieniają jednostkę lub nawet odchodzą z pracy). Zatem, i jedni i drudzy mają coś za kołnierzem. Tylko tutaj chodzi o godne życie, poza pracą. A to ona daje nam środki, abyśmy mogli to realizować. Każdy z Nas ich potrzebuje i każdy na to zasługuje.
Wystarczy, że Tobie płacą za trollowanie i rozsiewanie fakenewsow . Pseudoznawco z pożal się Boże sciśkiem dupy
W bibliotece akademickiej również są zatrudnieni doktorzy, więc jakie nie chciało się uczyć. Tak to mogę powiedzieć do pani sprzątającej, nie obrażając ich. Gdybym miała wykształcenie zawodowe, to bym się uczyła, ale starczy mi magister, sztuka dla sztuki = na siłę doktorat bez gwarancji lepszej sytuacji finansowej , nie dziękuję
Na pewno same się zatrudniły, a rektor i kanclerz nie mają nic wspólnego z organizacją pracy na uczelni. Zdania typ "Cieszcie się, ze w ogóle dostajecie za tę pseudo pracę wynagrodzenie" pokazują, z jakimi ludźmi te osoby muszą pracować.
"Ta w większości przypadków praca pseudo naukowa bo faktycznie coś do nauki to może wnosi 15%. Coś tam piszą, coś tam publikują" Rozumiem, że tego typu komentarze świadczą o wysokim poziomie piszących?