Ponad czterysta wniosków napłynęło do tegorocznej edycji programu „Doktorat wdrożeniowy”. Do finansowania zakwalifikowano wstępnie 157 z nich.
„Doktorat wdrożeniowy” to program Ministerstwa Edukacji i Nauki, będący alternatywną drogą uzyskania stopnia doktora. Skierowany jest do osób, które chcą łączyć rozwój kariery naukowej z pracą zawodową poza uczelnią. Głównym założeniem jest przygotowanie rozprawy, w efekcie której rozwiązany zostaje problem (niekoniecznie technologiczny), z jakim zmaga się dane przedsiębiorstwo. Dlatego doktorat w tej wersji powstaje pod okiem dwóch promotorów: naukowego i wskazanego przez pracodawcę oraz w dwóch miejscach: na uczelni lub instytucie i w firmie. Jego autor otrzymuje również podwójną pensję: z ministerialnego stypendium (początkowo 3450 zł, a po pozytywnej ocenie śródokresowej 4450 zł) i z etatu w firmie. Rozprawa musi powstać w ciągu czterech lat.
W tegorocznej, ósmej, edycji – podobnie jak w poprzedniej – ograniczono liczbę zgłoszeń do maksymalnie 30 z jednej instytucji. Napłynęło w sumie 406 aplikacji, z których 157 uzyskało wstępną rekomendację do finansowania. Doktoraty będą realizowane w 43 uczelniach i instytutach, najwięcej: na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie (16), Politechnice Warszawskiej (13), Politechnice Śląskiej (12), Politechnice Wrocławskiej (11) i Politechnice Poznańskiej (11).
Z alternatywnej ścieżki uzyskania stopnia doktora skorzystało już blisko 3 tys. osób. Program uruchomiono w maju 2017 roku w odpowiedzi na zapotrzebowanie firm na kadrę naukową zaangażowaną w projekty badawczo-rozwojowe. Składa się z trzech modułów: podstawowego; dodatkowego („Doktorat wdrożeniowy II – sztuczna inteligencja”), w ramach którego wspierane jest przygotowywanie rozpraw doktorskich przez doktorantów prowadzących działalność naukową w zakresie wykorzystania sztucznej inteligencji w procesach technologicznych lub społecznych, w tym związanych z cyberbezpieczeństwem; oraz kolejnego, wprowadzonego w ub.r. – „Doktorat wdrożeniowy III – metrologia”, który dotyczy rozpraw w zakresie wykorzystania metrologii w procesach technologicznych i społecznych, w tym związanych z rozwojem technologii cyfrowych oraz najnowszych technologii w obszarach zdrowia, środowiska, energii i zaawansowanych technik pomiarowych.
MK
Wydaje mi sie, ze jesli to mialoby byc dobrze zorganizowane, to taki program moze byc bardzo cenny.
Zreszta nie jest to tez nic wielce nowego. W Wielkiej Brytanii bardzo mocno wspierany jest podobny program BBSRC zwany CASE, jedna z mozliwych sciezek uzyskania doktoratu.
Doktorat wdrożeniowy to ministerialny sposób na uzyskanie stopnia doktora dla mniej kumatych.
Dawno, dawno temu to takich ślusorzy nazywali innowatorami albo racjonalizatorski ( bo określenie wynalazca wydawało się wówczas na wyrost).Tera różne mgr inż co robiom w naukę, znaczy z zakresu zarządzania naukom, będą z takich zmyślnych ludków dochtorów majstrować. Jakby obłędu że szkołami doktorskim i strategią bolońską było mało, no to panowie, dla podniesienia stopnia z doktoryzowania społeczeństwa, dla uleczenia kompleksów, dla udowodnienia, że coś przecza robimy-porozrzucajmy trochę pieniędzy na bezsensowny projekt, i jeszcze jeden i jeszcze raz!
Cenię, szanuję, kumaty się odezwał i wszystko wyjaśnił, chyba nie ma wątpliwości. Eksperci i przedstawiciele MNiSW to laicy, trzeba było zapytać bystrzachy Bi-tone, on by wam powiedział, co i jak, na doktoratach zęby zjadł, dosłownie.
DW to nie alternatywna droga uzyskania stopnia doktora, autor tekstu powiela jakieś stereotypy. To doktorat w szkole doktorskiej z elementami wdrożenia w przedsiębiorstwie.