Aktualności
Sprawy nauki
15 Stycznia
Źródło: NCN
Opublikowano: 2025-01-15

Paper mills: członek Rady NCN pod lupą Komisji ds. etycznych

Komisja ds. etycznych Rady NCN bada sprawę jednego z członków tego gremium, wobec którego pojawiły się podejrzenia o udział w „fabrykach artykułów”. – Stanowczo zaprzeczam, abym kiedykolwiek uczestniczył w oszustwie tzw. papermillów – mówi nam sam zainteresowany.

Chodzi o prof. Krystiana Marszałka z Instytutu Biotechnologii Przemysłu Rolno-Spożywczego im. prof. W. Dąbrowskiego – Państwowego Instytutu Badawczego. To specjalista w zakresie technologii żywności i żywienia. Jego zainteresowania naukowe koncentrują się na bezpieczeństwie i jakości żywności, w szczególności produktów owocowo-warzywnych, chemii żywności, aktywności enzymów, nowych metodach ekstrakcji oraz badaniu biodostępności i bioprzyswajalności związków bioaktywnych, a także ich wpływu na organizm człowieka.

Koniec ubiegłego roku był dla niego wyjątkowo owocny. Otrzymał Nagrodę Ministra Nauki za znaczące osiągnięcia w zakresie działalności naukowej. W listopadzie z kolei odebrał nominację profesorską. W jednej z recenzji napisano: „Kandydat szczegółowo informuje o współpracy, udziale poszczególnych zespołów w osiągnięciu przedstawionych rezultatów, wykazując się uczciwością i etyką, co niestety, nie jest tak częste, jak należałoby oczekiwać…”. Warto dodać, że w swoim instytucie pełni funkcję Rzecznika Dyscyplinarnego Rady Naukowej.

W ostatnich dniach jego nazwisko przewija się w dyskusjach na temat „fabryk artykułów”. Przypomnijmy, to komercyjne firmy „produkujące” manuskrypty zgłaszane do czasopism naukowych. Zapewniają łatwą i szybką publikację badaczom, którzy zdecydują się zapłacić za tekst albo za miejsce wśród współautorów. Tu małe zastrzeżenie: nie sposób pisać o wszystkich przypadkach, które wypłynęły w ostatnim czasie, ten jednak uznaliśmy za ekstraordynaryjny – chodzi wszak o członka Rady Narodowego Centrum Nauki, organu kształtującego w dużym stopniu system grantowy w naszym kraju.

Prof. Marszałka w omawianym kontekście wiąże się z wyjątkowo aktywnym publikacyjnie Aminem Mousavi Khaneghahem. Dość powiedzieć, że jako post-dok Irańczyk publikował niebagatelną liczbę około stu artykułów rocznie. Razem mają ich dwanaście, ale nie ta dwucyfrowa liczba budzi wątpliwości. „Jeśli członek Rady NCN nie był w stanie rozpoznać oszusta w swoim otoczeniu, to kompromituje to go jako członka Rady NCN i oznacza, że nie ma kompetencji, aby stać na straży jakości kluczowej agencji grantowej w Polsce” – to tylko jeden z komentarzy, który otrzymaliśmy. Jak się okazuje, w NCN sprawa też jest już znana, właśnie ją rozpatrują.

Gdy tylko pojawiły się sygnały o potencjalnym uczestnictwie członka Rady w paper mills, zgodnie z Regulaminem, zwróciłem się do Komisji ds. etycznych z prośbą o zbadanie tej sprawy i przedstawienie rekomendacji. Z informacji, jakie mam wynika, że post-dok, którego aktywność publikacyjna budzi niepokój, został zatrudniony w styczniu 2022 r. w projekcie międzynarodowym członka Rady i pozostawał pracownikiem do lutego 2024 r. – informuje prof. Tomasz Dietl, przewodniczący Rady NCN, którego poprosiłem o komentarz.

Prof. Krystian Marszałek zasiada w tym gremium od grudnia 2022 roku. Czy przez tak długi czas nie zapaliła mu się czerwona lampka? Kontaktuję się z nim mailowo. Nie odmawia odpowiedzi, ale zastrzega na wstępie, że może się wypowiadać jedynie w kontekście rzetelności i wartości naukowej owych dwunastu wspólnych publikacji.

W pozostałym zakresie nie jest to ani moją kompetencją, ani też nie posiadam na ten temat zweryfikowanej wiedzy – zaznacza, po czym dodaje: – Stanowczo jednak zaprzeczam, abym kiedykolwiek uczestniczył w oszustwie tzw. papermillów.

Tłumaczy, że teksty, będące przedmiotem wspólnych (z Irańczykiem) praw autorskich, powstawały w latach 2018–2024. I podkreśla: za publikację żadnego z nich nie płaciła ani zatrudniająca go jednostka naukowa, ani on osobiście.

Ponadto prace te zostały opublikowane w dobrych i bardzo dobrych recenzowanych czasopismach naukowych z mojej dziedziny w renomowanych wydawnictwach, głównie: Taylor & Francis, Springer i Elsevier. Wszystkie znajdują się na ministerialnej liście czasopism punktowanych i posiadają dobre oraz bardzo dobre współczynniki IF, co świadczy o tym, że przeszły rzetelną i trudną drogę recenzji. Kategorycznie podkreślam również, że nigdy nie byłem przez pana Khaneghaha proszony o cytowanie jego prac ani też nie prosiłem go o to – zapewnia.

W mailu do mnie pisze jeszcze:

Wkład współautorów w powstanie tych prac oraz daty złożenia i akceptacji znajdują się w odpowiednich sekcjach, co można łatwo sprawdzić. Przy ich powstawaniu nie zauważyłem żadnych podejrzanych działań, które mogłyby budzić wątpliwości. Za pozostałe prace, w których powstawaniu nie brałem udziału, nie mogę odpowiadać.

W dalszej części korespondencji wątek publikacji się urywa, jest za to historia ich współpracy. Wspomina, że poznał Irańczyka w 2018 roku podczas jednego ze swoich staży zagranicznych. „Nie miałem wtedy żadnych zastrzeżeń do jego pracy, z uwagi na zaangażowanie, jakim się wykazywał. Potwierdzały to również osoby z którymi współpracowałem”. W połowie 2021 roku Instytut Biotechnologii Przemysłu Rolno-Spożywczego im. prof. W. Dąbrowskiego szukał post-doka do międzynarodowego projektu HO-FOOD finansowanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Chodziło o opracowanie nowej techniki utrwalania żywności opartej na wykorzystaniu CO2 pod wysokim ciśnieniem w niskich temperaturach. Technika ta miała być skuteczna w inaktywacji mikroorganizmów i enzymów odpowiedzialnych za psucie się żywności. Przedsięwzięcie realizowano we współpracy z jednostkami z Włoch, Polski, Algierii i Turcji. Prof. Marszałek kierował w nim dwoma zadaniami badawczymi.

O fakcie zamieszczenia ogłoszenia poinformowałem wiele osób, potencjalnie zainteresowanych, z prośbą o rozpowszechnienie tej informacji w środowisku. Pan Khaneghah pracował wtedy w UNICAMP, prestiżowej jednostce naukowej w Brazylii, gdzie uzyskał stopień doktora. Według mojej najlepszej wiedzy w odpowiedzi na ogłoszenie zgłosiło się kilku kandydatów. Pan Khaneghah przeszedł pozytywną ocenę komisji ds. zatrudniania na stanowiska naukowe oraz komisji kwalifikacyjnej, a następnie został pozytywnie zaopiniowany przez Radę Naukową Instytutu do zatrudnienia – raportuje w mailu.

Pod koniec stycznia 2022 roku podpisano umowę o pracę w niepełnym wymiarze czasu. Rok później prof. Marszałek został powołany na kierownika zakładu, w którym zatrudniono dr. Khaneghaha. Dalsza sekwencja zdarzeń, z uwagi na RODO, pozostaje owiana tajemnicą.

Z powodu okoliczności, często niezależnych ode mnie oraz pracodawcy, kontakt z nim [Khaneghahem] był utrudniony z uwagi na  częste absencje w pracy. Uważam, że zrobiłem wszystko bez zbędnej zwłoki w trybie zgodnym z prawem w celu rozwiązania umowy o pracę z p. Khaneghahem po utracie zaufania do niego jako pracownika – przyznaje dzisiaj prof. Marszałek.

Nie udało nam się dowiedzieć, co stało za tą nagłą „utratą zaufania”. Być może jednym z powodów były właśnie podejrzenia o oszustwa publikacyjne. Khaneghah pozostawał pracownikiem instytutu do lutego 2024 roku. Przypomnijmy, od grudnia 2022 przez cały ten czas prof. Marszałek był już członkiem Rady NCN. Powraca więc pytanie: czy nie zorientował się, że współpracuje z „papiernikiem”? Niestety, nie uzyskuję jasnej odpowiedzi.

Pytam więc przewodniczącego Rady, czy z jego bogatego naukowego doświadczenia wynika, że około sto artykułów rocznie na koncie post-doka powinno wzbudzać czyjekolwiek podejrzenia.

Oczywiście ta liczba jest daleka od przeciętnej! Ale zależy to od kontekstu i dziedziny – od razu zastrzega prof. Dietl i podaje przykład z bliskiej mu fizyki materii skondensowanej: – W latach 2000–2001 Jan Hendrik Schőn, post-dok w amerykańskich Laboratoriach Bella, wtedy czołowej instytucji w tej dziedzinie, pod kierunkiem wybitnego fizyka Bertrama Batlogga opublikował 16 artykułów doświadczalnych w Nature i Science (i kolejne w innych bardzo dobrych czasopismach). Wszystkie zostały wycofane, bo wyniki w nich były wyprodukowane komputerowo, a nie w rzeczywistym doświadczeniu. Dodajmy, że sąd oddalił wniosek Uniwersytetu w Konstancji o odebranie Schönowi stopnia doktora, co pokazuje, że ukaranie nieuczciwych naukowców nie jest proste.

Z drugiej strony, kontynuuje, Takashi Taniguchi i Kenji Watanabe z Tsukuby byli współautorami 400 artykułów w 2024 roku, w tym kilku w Nature. Jak wynika z tych publikacji, dostarczyli oni wysokiej jakości azotek boru służący jako przekładka materiałów o grubości jednego atomu.

Nie wiem, czy to rekord mojego instytutu [Instytut Fizyki PAN – przyp. MK), ale wówczas adiunkci, Grzegorz Karczewski i Tomasz Wojtowicz, byli współautorami 40 artykułów opublikowanych w 1995 roku, także jako producenci wysokiej jakości półprzewodnikowych struktur kwantowych – przypomina prof. Dietl.

Również w tych przykładach nie znajduję jednoznacznej odpowiedzi na moje pytanie. Pozostaje zatem czekać na wnioski, jakie ma przedstawić Komisja ds. etycznych Rady NCN. Analizy tej sprawy trwają. Dodajmy, że o ewentualnym odwołaniu członka Rady decyduje minister nauki. Ustawa o NCN mówi, że dzieje się tak w przypadku naruszenia zasad etyki naukowej.

Na koniec sięgam jeszcze do „Regulaminu działania Rady NCN”. Tam czytam, że „Członkowie Rady dbają o dobre imię Narodowego Centrum Nauki” oraz „kierują się w swoich działaniach troską o prawidłowy rozwój nauki w Polsce…”.

Mariusz Karwowski

Dyskusja (159 komentarzy)
  • ~Zastraszona 20.02.2025 05:25

    Słyszałam, że prof. dr hab. Krystian Marszałek rozsyła już wezwania przedsądowe, a jego prawnicy podejmują działania, które można odebrać jako próbę zastraszenia. Trzymak kciuki za prof. Marszałka, bo procesy to nie tania sprawa. Dobrze byłoby aby komisji ds. etycznych w NCN zakończyła jak najszybciej swą pracę i ogłosiła publicznie wyniki swojego postępowania.

  • ~Uwaga 12.02.2025 14:08

    Myślę, panowie wymienieni w artykule mają wszelkie podstawy, by wytoczyć powództwa zarówno przeciwko wydawcy artykułu jak i doktorowi (nie profesorowi przecież, o czym poniżej) Hubertowi Wojtaskowi, co zresztą słusznie zauważył prof. Stanisław Karpiński.
    Co więcej dodanie trzech linków jako reprezentatywnych dla osiągnięć kolegi nie jest profesjonalne, a już na pewno nie jest miarodajne. Tym bardziej, że pierwszy jest związany z wycofaniem artykułu z Journal of Food Quality. Tu poprzedni wydawca Hindawi dokonał wycofania artykułów na dużą skalę pod naciskiem, bez weryfikacji zasadności wycofania poszczególnych artykułów i bez jakiegokolwiek uzasadnienia, tak więc autorzy i współautorzy wycofanych artykułów nie mieli się w zasadzie nawet do czego odnieść. Nie sposób też nie zauważyć, że i wspomniana osoba (dr A.M.K) jako zwykły współautor nie ponosi odpowiedzialności za cały artykuł. Dwa kolejne linki związane są z komentarzami zaproponowanymi przez doktora Huberta Wojtaska, do których autorzy mogą się ustosunkować. Jeśli tak rzetelna jest praca doktora Wojtaska, a za tym przemawia jego wykazany dorobek naukowy, to nic dziwnego, że ubiegając się o profesurę dostał tak po głowie w recenzji.
    Z analizy procesu Pubpeer (https://pubpeer.com/) i zapoznaniu się z mechanizmem publikacji wynika, że każdy może zgłaszać wątpliwości lub pytania dotyczące artykułów, ale nie oznacza to, że kwestionowany artykuł jest problematyczny lub że autorzy są nieuczciwi.
    Po przeprowadzeniu małych poszukiwań (bo naprawdę nie trzeba było szukać długo) na temat bohatera polskiej nauki, doktora Huberta Wojtaska wychodzi na to, że szanowny Pan doktor ubiegał się o nadanie mu tytułu profesora.
    Wyniki głosowania nad profesurą pana doktora Wojtaska przedstawiają się następująco: za – 2, przeciwko – 11, wstrzymujące się – 1. Wyniki głosowania dostępne na stronie: https://www.rdn.gov.pl/dl/531/attachment/71de50/7.%2030%20wrze%C5%9Bnia%202024%20r..pdf

    Zachęcam też do analizy artykułu o recenzentach i bardzo ciekawego komentarza, którego treść pozwalam sobie tu przytoczyć. Wierzę, że rzuci to trochę światła w temacie emocjonalnych pobudek doktora Wojtaska:
    „Kandydat na profesurę dr Hubert Wojtasek, poniżej słowa z recenzji:
    "Dorobek wydawniczy Kandydata do tytułu profesora jest niewielki (zaledwie 46 publikacji), a biorąc pod uwagę 34 lata pracy naukowej (licząc od 1989 r.), w tym w ośrodkach zagranicznych, które zapewniły bardzo dobre zaplecze naukowe, jest wręcz mizerny. Obecnie chemicy z takim dorobkiem publikacyjnym ubiegają się o habilitację, a nie ubiegają się o profesrację. W swojej karierze zdarzały się okresy, kiedy dr hab. H. Wojtasek nie publikował w ogóle lub opublikował tylko kilka publikacji. Efektem takiego podejścia do własnych badań i kariery naukowej jest również niska liczba cytowań (940). Cytowania te dotyczą głównie prac powstałych w latach 90. (ponad 700 cytowań) i są związane z tematyką badawczą i warsztatem badawczym ośrodków zagranicznych. "
    „Oznacza to jednoznacznie, że po powrocie z zagranicznego doktoratu i stażu podoktorskiego Kandydat nie był w stanie prowadzić własnych badań, które byłyby interesujące dla świata nauki i spoczęły na laurach. Kandydat dobrze pracował tylko pod nadzorem, w zagranicznych ośrodkach."
    "Wyniki badań przeprowadzonych w latach dziewięćdziesiątych przez Kandydata, zarówno w czasie jego zatrudnienia w Narodowym Instytucie Nauk Serikulturowych i Entomologicznych w Japonii (grupa dr. Waltera S. Leala), jak i w trakcie doktoratu na Wydziale Chemii i Biochemii, Wydziale Biologii Komórki (University at Stony Brook, USA), uważam za wartościowe i interesujące. Należy jednak podkreślić, że jego praca polegała na prowadzeniu badań prowadzonych przez lata w wyżej wymienionych ośrodkach, zgodnie z koncepcją i przy wsparciu przełożonych – naukowców o uznanej renomie.
    Niestety, w pozostałych dokonaniach Kandydata nie znalazłem żadnych przełomowych prac."
    "Publikacje te, wbrew opinii Kandydata, służą wyjaśnieniu ogólniejszego zagadnienia pomiarowego, ale nie wnoszą istotnego wkładu do nauki, nie odkrywają niczego nowego i nie przynoszą przełomu."
    "Muszę z przykrością stwierdzić, że Kandydat chyba nawet nie wierzył w doskonałość swoich publikacji, bo uzasadnienie w 2-stronicowym dokumencie" "
    W opisie swoich osiągnięć w Self-Reportze Kandydat skupia się na wyszukiwaniu błędów w metodologii i interpretacji wyników innych naukowców, zamiast być twórcą nowych kierunków badań.
    W mojej ocenie w dorobku Kandydata nie ma wybitnych prac, które stanowiłyby realizację jego idei i wniosłyby znaczący i wartościowy wkład w naukę. Moją opinię potwierdza znikoma liczba cytowań publikacji z ostatnich dwudziestu lat."
    „Jest to doskonały przykład na to, że za osiągnięcia z doktoratu można otrzymać stopień doktora, habilitację, a teraz profesurę. Co w takim przypadku robi prof. Węgrzyn? Rysuje szóstego recenzenta, ponieważ jeden się oderwał i dał negatywną opinię. Jedni muszą ciężko pracować na swoje awanse, inni widocznie niekoniecznie. Wystarczą dwie strony opisu o "wybitnym" osiągnięciu z ubiegłego wieku".
    Link komentowanego artykułu: https://forumakademickie.pl/sprawy-nauki/recenzenci-z-losowania/

    Dr Hubertowi nie udało się uzyskać tytułu profesora. Takie podsumowanie 32 lat działalności (nie jestem pewien, czy wszystkie były działalnością naukową, a przynajmniej owocną działalnością naukową) musiało być bardzo dla niego bardzo frustrujące. Nic dziwnego. Kto by zniósł bez uszczerbku na zdrowiu takie podsumowanie całego „dorobku zawodowy”.
    Być może niepowodzenie w zdobyciu uznania przez środowisko naukowe były jedną z motywacji dla naszego bohatera, aby znaleźć nowy sens życia, przywdziać strój Supermana i spróbować bycia gwiazdą w mediach udzielając wywiadów o chwytliwych tytułach (być może, jak wspomniał Krzysztof Logan "ich jedyną szansą na istnienie przez 5 minut"). Dla przykładu:
    https://opolska360.pl/prof-hubert-wojtasek-wsrod-naukowcow-jest-ciche-przyzwolenie
    https://opolska360.pl/prof-hubert-wojtasek-o-tym-jak-tlumaczy-sie-proretor-grzegorz-krolczyk-to-mydlenie-oczu-i-proby-manipulacji

    No cóż… nie ważne kto mówił i co mówi, ważne byle mówili, a w przypadku doktora Wojtaska chyba „nie cytują mnie inni naukowcy, niech cytuje ktokolwiek”.
    Treść tych wywiadów jest podobna; Czytelnicy mogą znaleźć więcej tak merytorycznych, wywarzonych i przemyślanych wywiadów z mediami naszego pana doktora.
    Tak więc polska nauka zostaje uhonorowana przez naszą szanownego pana doktora Wojtaska (oczywiście nie tak genialnego naukowca zarówno w prowadzonych projektach, jak i publikacjach) i postanowił on oczyścić ją z nieuczciwości! Nie twierdzę, że jest idealnie, ale branie się z takie sprawy pod wpływem zaślepiających emocji i od tyłu strony jest ryzykowne.
    Tak przy okazji, sprawdzając działalność naukową naszego bohatera, można znaleźć informacje, które pokazują, ile czasu nasz bohater poświęca na tę odpowiedzialność:
    https://pubpeer.com/publications/B44A8EBBDAC62EC19151EFC30EBB0C
    Dr Wojtasek po prostu napisał 4952 słowa jako ekspert o innym artykule, "Bio-mitygacja zanieczyszczeń organicznych przy użyciu peroksydazy chrzanowej jako obiecującej platformy biokatalitycznej dla zrównoważenia środowiskowego", którego autorami są Muhammad Bilal i wsp.
    Ci, którzy są zaznajomieni z pisarstwem naukowym, wiedzą, że 4952 słowa wystarczą na zwykły artykuł; Oczywiście zależy to głównie od dyscypliny, ale średnio można go uznać za normalny artykuł przeglądowy w większości dziedzin. Teraz pytanie brzmi, skoro nasz bohater może napisać około 5000 słów jako komentarze do artykułu, dlaczego nie opublikował rozsądnej liczby publikacji w oparciu o nasze polskie kryteria (trzy artykuły rocznie)?

    Nasz samozwańczy bohater jest tak aktywnym komentatorem (choć nie czyta uważnie sensownych innych komentarzy). Jak to jest zatem możliwe, że nie opublikował rozsądnej liczby publikacji w oparciu o nasze polskie kryteria (trzy artykuły rocznie)?
    https://www.scopus.com/authid/detail.uri?authorId=6701686418&origin=AuthorEval
    https://www.scopus.com/hirsch/author.uri?accessor=authorProfile&auidList=6701686418&origin=AuthorProfile
    Źródło: Scopus Huberta Wojtaska
    Jak widać powyżej, nawet jeśli osoba taka jak nasz bohater chce zapoznać się z niektórymi artykułami doktora Wojtaska, musi je znaleźć na półkach bibliotecznych, ponieważ są, delikatnie mówiąc, dość stare.

    Bez odpowiedzi pozostaje pytanie o możliwe motywy takiej a nie innej działalności wspomnianego powyżej bohatera.
    Pod poniższym linkiem można znaleźć jeden z potencjalnych powodów:
    https://blog.pubpeer.com/publications/pubpeer-comments-awards#24
    Czytamy w nim: " Aby jeszcze bardziej zachęcić do dzielenia się cennymi spostrzeżeniami, zaczniemy przyznawać nagrody w wysokości 1000 USD za wybrane komentarze, które wnoszą znaczący, oryginalny wkład w dyskusje naukowe. Nagrody te będą przyznawane co miesiąc w zależności od częstotliwości komentarzy".
    Oczywiście, nie należy pomijać roli tego, co wydarzyło się w ocenie jego tytułu profesorskiego przez Radę. Uważam, że powody osobiste, a przede wszystkim emocjonalny, nieprzemyślany i nieodpowiedzialny sposób podejmowania działań mogą być przyczyną nagłego zainteresowania się tematem przez ww. bohatera. Zdaje się, że temat ten od czasu oceny osiągnięć szanownego doktora pochłonął go bez reszty.

  • ~Zainteresowani 11.02.2025 17:25

    Zainteresowanych rzetelnością naukową dr Wojtaska odsyłam do publikacji z listopada 2024 gdzie w komentarzach znajdują się same wisienki !

  • ~Środowisko akademickie 11.02.2025 16:52

    Panie dr Wojtasek poznaje pan te fragmenty oceny osiągnięć naukowych?
    Dorobek
    Dorobek publikacyjny Kandydata do tytułu profesora jest nieliczny (to tylko 46 publikacji), a biorąc pod uwagę 34 lata pracy naukowej (licząc od 1989 roku), w tym w ośrodkach zagranicznych, które zapewniały bardzo dobre wsparcie badań, jest on wręcz ubogi. Obecnie z takim dorobkiem publikacyjnym chemicy występują z wnioskiem o habilitację, a nie starają się o profesurę.
    W trakcie kariery zdarzały się okresy, w których dr hab. H. Wojtasek nie publikował wcale lub tylko pojedyncze publikacje. Skutkiem takiego podejścia do własnych badań i kariery naukowej jest również niska liczba cytowań (940). Cytowania te dotyczą gównie prac powstałych w latach 90-tych ubiegłego wieku (ponad 700 cytowań) i związane są z tematyką badań i warsztatem badawczym ośrodków zagranicznych.
    Oznacza to niezbicie, że po powrocie z zagranicznego doktoratu i post-doca, Kandydat nie potrafił prowadzić własnych badań, interesujących dla świata naukowego i osiadł na laurach. Kandydat pracował dobrze tylko pod nadzorem, w ośrodkach zagranicznych, natomiast w polskich realiach publikował rzadko.
    Kandydat więcej lat raczej naukowo odpoczywał (0 lub 1 publikacja rocznie) niż ciężko pracował.
    Należy jednak podkreślić, że jego praca polegała na realizacji badań prowadzonych od lat w wymienionych ośrodkach, według koncepcji i przy wsparciu przełożonych – naukowców o uznanej renomie.
Z przykrością muszę stwierdzić, że Kandydat chyba nawet sam nie wierzył w wybitność swoich publikacji, bo uzasadnienie w 2-stronicowym dokumencie „Uzasadnienie posiadania wybitnych osiągnięć naukowych” jest absurdalnie nierzeczowe. Kandydat w opisie swoich dokonań w Autoreferacie skupia się na poszukiwaniu błędów w metodologii i interpretacji wyników innych naukowców, zamiast być kreatorem nowych kierunków badań.
    W mojej opinii w dorobku Kandydata nie ma prac wybitnych, które byłby realizacją jego pomysłów oraz wnosiłby istotny i cenny wkład do nauki. Potwierdzeniem mojej opinii jest znikoma liczba cytowań dotycząca publikacji z ostatnich dwudziestu lat.
    Jak wynika z dokumentacji przedstawionej przez Kandydata, był On kierownikiem TYLKO jednego grantu MNiSW (w latach 2006-2009).
    Nie potrafię zrozumieć, jak taka liczba dyplomantów i doktorantów nie przełożyła się na wyniki naukowe Kandydata.

    Weź się Pan za robotę i naukę bo samo wypełnienie słoiczków nie wystarczy na prof !

    • ~art 11.02.2025 22:02

      @ środowisko naukowe,

      Bardzo proszę nie wypowiadać się w imieniu środowiska naukowego bo nie ma Pan Profesor żadnej do tego legitymacji. Piętnowanie niegodziwości i nieprawidłowego zjawiska nie jest niczym nagannym. Nagannym jest nagonka adresowana na konkretne osoby. Natomiast akceptowanie, popieranie i akceptacja oczywistych nadużyć - papierników, wymaga piętnowania. Przecież właśnie taką sytuację tutaj mamy. Chyba właśnie w tym celu NCN powołał komisję ds. etyki ? i tu się zgadzamy.

  • ~Środowisko naukowe 11.02.2025 16:47

    Panie doktorze Wojtasek poznaje pan te fragmenty oceny dorobku naukowego ?

    Dorobek publikacyjny Kandydata do tytułu profesora jest nieliczny (to tylko 46 publikacji), a biorąc pod uwagę 34 lata pracy naukowej (licząc od 1989 roku), w tym w ośrodkach zagranicznych, które zapewniały bardzo dobre wsparcie badań, jest on wręcz ubogi. Obecnie z takim dorobkiem publikacyjnym chemicy występują z wnioskiem o habilitację, a nie starają się o profesurę.
    W trakcie kariery zdarzały się okresy, w których dr hab. H. Wojtasek nie publikował wcale lub tylko pojedyncze publikacje. Skutkiem takiego podejścia do własnych badań i kariery naukowej jest również niska liczba cytowań (940). Cytowania te dotyczą gównie prac powstałych w latach 90-tych ubiegłego wieku (ponad 700 cytowań) i związane są z tematyką badań i warsztatem badawczym ośrodków zagranicznych.
    Oznacza to niezbicie, że po powrocie z zagranicznego doktoratu i post-doca, Kandydat nie potrafił prowadzić własnych badań, interesujących dla świata naukowego i osiadł na laurach. Kandydat pracował dobrze tylko pod nadzorem, w ośrodkach zagranicznych, natomiast w polskich realiach publikował rzadko.
    Kandydat więcej lat raczej naukowo odpoczywał (0 lub 1 publikacja rocznie) niż ciężko pracował.
    Należy jednak podkreślić, że jego praca polegała na realizacji badań prowadzonych od lat w wymienionych ośrodkach, według koncepcji i przy wsparciu przełożonych – naukowców o uznanej renomie.
Z przykrością muszę stwierdzić, że Kandydat chyba nawet sam nie wierzył w wybitność swoich publikacji, bo uzasadnienie w 2-stronicowym dokumencie „Uzasadnienie posiadania wybitnych osiągnięć naukowych” jest absurdalnie nierzeczowe. Kandydat w opisie swoich dokonań w Autoreferacie skupia się na poszukiwaniu błędów w metodologii i interpretacji wyników innych naukowców, zamiast być kreatorem nowych kierunków badań.
    W mojej opinii w dorobku Kandydata nie ma prac wybitnych, które byłby realizacją jego pomysłów oraz wnosiłby istotny i cenny wkład do nauki. Potwierdzeniem mojej opinii jest znikoma liczba cytowań dotycząca publikacji z ostatnich dwudziestu lat.
    Jak wynika z dokumentacji przedstawionej przez Kandydata, był On kierownikiem TYLKO jednego grantu MNiSW (w latach 2006-2009).
    Nie potrafię zrozumieć, jak taka liczba dyplomantów i doktorantów nie przełożyła się na wyniki naukowe Kandydata.

    Panie Wojtasek weź się Pan za robotę i naukę bo do profesury daleko a samo wypełnienie słoiczków na mierny + nie wystarczy!

  • ~Hubert Wojtasek 10.02.2025 09:34

    Krzysztof Logan,
    Na jakiej podstawie twierdzi Pan, że „Ten artykuł nadał dr Wojtasek oskarżając prof Marszałka a właściwie wydając wyrok bez sądu czy innej uprawnionej do tego komisji”? Artykuł na For Better Science powstał na podstawie materiałów przedstawionych w tym artykule opublikowanym w Forum Akademickim. Żaden z nich nie został zainspirowany przeze mnie. Nie ja też zgłaszałem podejrzenie nieuczciwości naukowej dr Khaneghaha i prof. Marszałka. Proszę zapytać Komisję ds. etycznych Rady NCN. Ja jedynie zacząłem analizować dorobek tych panów po ukazaniu się artykułu w Forum Akademickich. Proszę o zapoznanie się z dotychczasowymi wynikami tego dochodzenia:
    https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1155/2022/8876638#:~:text=This%20study%20aimed%20to%20explore%20the%20utilization%20of,1%2C%2030%2C%2060%2C%20and%2090%20days%20at%20%E2%88%9218%C2%B0C.?msockid=343261559b416bc41a36754b9a126a24
    https://www.pubpeer.com/publications/66112F1BE5796818B9DD273453F371
    https://www.pubpeer.com/publications/998B5C2F49A36D24F9F45BC4889182
    Komentarze na PubPeer są ogólnie dostępne. Z nich też korzystał dr Leonid Schneider.
    Zakładam, że komentarze na tym forum piszą ludzie związani z nauką i szkolnictwem wyższym. Wyciąganie wniosków na podstawie nieistniejących przesłanek musi więc budzić zdumienie. Mam jedynie nadziej, że sąd będzie się opierał na rzetelnych dowodach.

    • ~Arnold 11.02.2025 23:14

      Działalność obu Panów jest dość interesująca. Jest ciekawa strona z ciekawym czasopismem....
      https://www.ibprs.pl/quality-assurance-and-safety-of-crops-foods-z-impact-factor-4-q2/

      • ~Hubert Wojtasek 12.02.2025 08:22

        Tak, wiem o tym. Proszę spojrzeć na mój komentarz na PubPeer.
        https://www.pubpeer.com/publications/998B5C2F49A36D24F9F45BC4889182
        Poinformowałem już o tym NCN

  • ~Prof. Stanisław Karpiński 09.02.2025 18:50

    Dość oszczerstw i siania fermentu w stylu PZPR. Środowisko naukowe pozwie dr Wojtaszka za oszczerstwa i naruszenie dóbr osobistych. Wszystkich mających wiedzę w tej sprawie proszę o kontakt: karpinskistanislaw@gmail.com

  • ~Krzysztof Logan 08.02.2025 05:06

    Cała ta sprawa została bardzo subiektywnie opisana na stronie for better science. Czekam kiedy ludzie zrozumią że to rosyjska dezinformacja mająca podzielić społeczeństwo. Ten artykuł nadał dr Wojtasek oskarżając prof Marszałka a właściwie wydając wyrok bez sądu czy innej uprawnionej do tego komisji. Jak długo będziemy pozwalać sobie na takie akcje? Panie prof Marszałek jak nie odpowie Pan adekwatnie to ludzie z marginalnym dorobkiem naukowym jak dr Wojtasek będą nadal wygrywać bo to jedyna ich szansa zaistnieć na 5 minut. Nie został Pan skazany więc jest Pan niewinny. Gdzie zasada domniemania niewinności?

  • ~Prof. Stanisław Karpiński 31.01.2025 11:08

    Po analizie prawnej tego materiału z komentarzami prawnicy sugerują zawiadomienie prokuratury o możliwości dokonania przestępstwa z art. 191 K.K. i oczerniania.

    • ~Hubert Wojtasek 31.01.2025 21:52

      "Komisja ds. etycznych Rady NCN bada sprawę jednego z członków tego gremium, wobec którego pojawiły się podejrzenia o udział w „fabrykach artykułów”. "
      Wygląda zatem na to, że Komisja ds. etycznych Rady NCN wszczęła postępowanie w sprawie prof. Marszałka przed opublikowaniem tego artykułu. Rozumiem więc, że "zawiadomienie prokuratury o możliwości dokonania przestępstwa z art. 191 K.K. i oczerniania" będzie dotyczyło właśnie Komisji ds. etycznych Rady NCN. Jeśli można zapytać - Pan Profesor jest może członkiem tej komisji?

      • ~Rektor UO 01.02.2025 21:29

        Doktorek podpuścił pismaka, nagrabił sobie na najbliższych kilka lat pomówieniami a teraz zwala winę na KE :) jeszcze niech udzieli wywiadu jak Tomza który się totalnie skompromitował z Gdańskiem… szykujcie popcorn !

        • ~Hubert Wojtasek 02.02.2025 11:41

          "Szanowny Panie Rektorze, Drogi Jacku",
          https://scienceinpoland.pap.pl/aktualnosci/news%2C106436%2Cwiceminister-nauki-problem-oszustw-naukowych-bedzie-priorytetem-nowego
          Zastanawiam się, kto tu powinien szykować pop-corn.

    • ~Znajomy z Opola 31.01.2025 17:59

      Panie Profesorze Pan Wojtasek wysyłając pisma po Polsce i pisząc na forum nazbierał na art. 212 k.k. Poczekajmy jeszcze chwilę, on nie wysiedzi w boksie a skazany za przęstepstwo umyślne nie będzie mógł pracować na uczelni ani z młodzieżą. Za chwilę rozkręci się w rozmowie z dziennikarzem ponieważ parcie na szkło ma olbrzymie a wtedy będzie płacz. Pracownik naukowy ma prawo do opinii ale spoczywa na nas większy obowiązek weryfikacji.

  • ~Prof. Stanisław Karpiński 27.01.2025 10:54

    Skąd ma Pan informacje, że Amin Mousavi Khaneghahem jest oszustem publikacyjnym? Czy został skazany prawomocnym wyrokiem sądu w krajach UE? Jak nie ma takiego wyroku (a wiem, że nie ma) to jest to czyste pomówienie i oczernianie członka Rady NCN (że publikuje z oszustem). Co Komisja Etyczna ma ustalić w NCN czy Amin Mousavi Khaneghahem jest oszustem publikacyjnym? A Prof. Marszałek o tym wiedział i nie powiedział? Absurd i pomówienia!. KE nie ma narzędzi i uprawnień do tego by to sprawdzić. Irańczyk ma publikacje w the Lancet, w Nature a te czasopisma nie wycofały tych artykułów. Z pewnością zrobiłyby to gdyby były podstawy prawne, nieprawdaż?

    Ma pan kwity na Prof. Marszałka że płacił? Nie ma Pan bo nie ma takich kwitów. Na miejscu Prof. Marszałka już bym skarżył Pana o zniesławienie.

    Prof Stanisław Karpiński, członek Rady NCN

    • ~KB 31.01.2025 17:48

      Te publikacje w Lancet czy Nature są niemal mapami z atlasu do geografii. Wkład więszkości z około 100 autorów to prawdopodobnie zbieranie ankiet, jeśli w ogóle to robili. Dziwi mnie, że członek Rady NCN z publikacjami w Science tak zaciekle broni tego rodzaju publikowania.

      Ludzie na tym forum często idealizują i fetyszyzują bycie naukowcem i prowadzenie badań. Poruszane jest jak trzeba rywalizować z najlepszymi i walczyć o jak najlepszą pozycję Polskiej nauki. Przy okazji tego często wspominany jest argument o permanentnym niedofinansowaniu nauki. Po sprawdzeniu ostatnich publikacji Pana Profesora, zrozumiałem jednak, że nie warto mieć takich ideałów.

      W ostatnich latach wypisał się Pan z poważnej nauki. Dwa projekty OPUS, MAESTRO w większości rozliczane publikacjami w MDPI lub PLoS. W grach komputerowych funkcjonuje pojęcie pay-to-win, które oznacza możliwość kupowania w grach dodatkowych przedmiotów dających przewagę nad pozostałymi graczami. Publikowanie w MDPI jest takim pay-to-publish lub płaceniem za rozliczenie grantu. Oczywiście jakieś wyniki trzeba wyprodukować, ale tam sporo przejdzie. Na pewno nie trzeba się napracować tylko ile do publikacji w Science.

      Takie podejście odziera ze złudzeń, gdzie znajduje się Polska nauka. Nic dziwnego, że NCN nic nie robi z publikowaniem w MDPI, skoro przynajmniej dwóch członków Rady NCN w ten sposób rozlicza swoje projekty. Niemniej, dziękuję za wypowiedź na tym forum i okazję zwrócenia uwagi jak uprawia się naukę w Radzie NCN. Teraz już nie mam złudzeń i zgłaszam kandydaturę na dołączenie do wesołej orkiestry!

      • ~Prof. Stanisław Karpiński 01.02.2025 21:05

        Czy Pan (KB) jedzie 200 km/h na czołowe zderzenie ze ścianą skalną? MDPI to kilka tys. tytułów i są tam czasopisma z Q1 recenzowane jak wiele "klasycznych" zachodnich czasopism. Minister MNiSW (obecny i przeszły) czyli rząd punktuje te czasopisma na 100, 140 i 200 pkt. Sugeruje Pan, że rząd RP ma jakieś ciemne interesy z MDPI? Co Pan ma na myśli, że "Nic dziwnego, że NCN nic nie robi z publikowaniem w MDPI, skoro przynajmniej dwóch członków Rady NCN w ten sposób rozlicza swoje projekty?" Skąd ma pan informacje jakimi publikacjami rozliczyłem Maestro czy Opus?

        • ~KB 02.02.2025 15:33

          Jeśli członek Rady NCN, nie wie o bazie projektów NCN i tym jakie informacje się tam znajdują (komentarz poniżej) to dla dobra tej instytucji powinien podać się do dymisji. Zresztą można przejrzeć podziękowania w 30-40 artykułach i znaleźć podobne informacje.

          Rząd punktuje czasopisma na podstawie listy ustalonej przez grono specjalistów powołanych w tym celu. Zatem jeśli wysoko postawiony profesor w swojej dziedzinie powie "dajmy temu czasopismu 140 czy 200 pkt, bo mam tam kilka publikacji" to tak się zapewne wydarzy. Rząd RP to tylko przyklepuje, ewentualnie koryguje tak jak w przypadku ministra Czarnka.

          Moja opinia na temat tego wydawnictwa jest zbudowana na podstawie artykułów, które sam dostawałem i dostaję do recenzji. Spotkałem się z sytuacją, że pomimo rekomendacji reject czy major revision, artykuły były akceptowane praktycznie bez zmian. Widziałem słabą jakość recenzji innych recenzentów. To nie jest przypadek jednego czasopisma tylko 3-4, w które wpisuje się tematyka moich badań.

          Problem z MDPI jest taki, że nie powinien on nigdy powstać. Od początku te czasopisma powinny mieć uczciwe 20, 40, 70 pkt. Natomiast teraz po kilku latach funkcjonowania w tej symbiozie, nie dziwi głos sprzeciwu. Dziwi mnie natomiast, że taki głos idzie z samego czuba instytucji, która miała dbać o projakościowe podejście do nauki i finansowania badań, czyli rady NCN.

        • ~Maciej Juzaszek 02.02.2025 10:26

          No nie wiem, może stąd, że to są dane publicznie dostępne? ;)

          https://projekty.ncn.gov.pl/index.php?projekt_id=269007

    • ~Profesor z Warszawy 29.01.2025 22:05

      Panie Profesorze, jak tak można. Pan wejdzie na Scopus Amin Mousavi Khaneghah. Są dwie możliwości albo Khaneghah jest geniuszem (którego świat zachodni nie dostrzega, dlatego po postdoku w Polsce pracuje w Rosji) dla którego wybitny Prof. Karpiński nie jest godzien odwiązać rzemyka u sandałów, albo Khaneghah jest oszustem. Nie ma innej logicznej możliwości. Proszę zastosować metodę naukową do przeanalizowania danych ze Scopusa. Jeśli członek Rady NCN tego nie dostrzega, to może czas zrezygnować z zasiadania w Radzie?

      • ~Hubert Wojtasek 29.01.2025 22:35

        Panie Profesorze, dziękuję za podziękowania. Rzadko je otrzymuję. Myślę, że pan Khaneghah nie pracuje teraz w Rosji. Jest afiliowany z Halal Research Center of IRI, Iran Food and Drug Administration, Ministry of Health and Medical Education, Tehran, Iran i Uniwersytetem ITMO w Sankt Petersburgu. Ale to zapewne oznacza, że wrócił do Iranu a z rosyjskim uniwersytetem jest afiliowany grzecznościowo, sprzedając swoje publikacje. To dość znana praktyka uczelni rosyjskich. Jeszcze przed wojną niektórzy moi koledzy otrzymywali takie propozycje – jedna wizyta w semestrze i kilka publikacji z pierwszej ćwiartki rocznie z ich afiliacją za pełną pensję. Damia Barcelo, redaktor naczelny Science of the Total Environment, sprzedał się tak Saudyjczykom za 70000 EUR rocznie.

    • ~Hubert Wojtasek 29.01.2025 13:17

      Szanowny Panie Profesorze,
      Ma Pan rację. Też uważam, że pan Mariusz Karwowski się pośpieszył. Należało najpierw przeprowadzić staranne dochodzenie, takie jakie przeprowadziłem w przypadku dr Muhammada Bilala. Ale dlaczego popełnia Pan ten sam błąd co prof. Grzegorz Królczyk? Dlaczego uważa Pan, że to sądy mają decydować, czy publikacje naukowe są rzetelne czy nie? Moim zdaniem decydują o tym i będą decydować sami naukowcy. „KE nie ma narzędzi i uprawnień do tego by to sprawdzić”? Myślę, że ma, tylko czy będzie chciała z nich skorzystać. To, że do tej pory nie było dowodów nieuczciwości pana Khaneghaha oznacza tylko tyle, że nikt tych publikacji starannie nie przeczytał. Wymaga to po prostu chęci, uwagi i dużo czasu. Bo niby kto miał to zrobić? Przecież one są cytowane przynajmniej w 90% przez badaczy z Iranu, Pakistanu, Chin, Hiszpanii, Meksyku i Brazylii. Ale to się już skończyło.
      https://www.pubpeer.com/publications/66112F1BE5796818B9DD273453F371#1
      Dziś wysłałem stosowny list do redaktora naczelnego Food and Bioprocess Technology, prof. Da-Wen Suna, oraz do wiadomości pana dyrektora Jóźwiaka, pana prof. Dietla i pana Mariusza Karwowskiego, na wypadek, gdyby musiał się bronić w procesie wytoczonym przez pana prof. Marszałka. Kolejne artykuły pana prof. Marszałka i pana Khaneghaha są w trakcie analizy. Niestety, zajmie to wiele tygodni, więc raczej nie zdążę przed najbliższym posiedzeniem Rady. Ale liczę też na wsparcie międzynarodowej społeczności użytkowników portalu PubPeer. Proszę mi wierzyć, współpraca z badaczami z Iranu jest naprawdę bardzo ryzykowna. A życie papierników będzie coraz trudniejsze – Problematic Paper Screener, ImageTwin, no i oczywiście rosnąca świadomość i zaangażowanie międzynarodowej społeczności akademickiej.
      Pozdrawiam

      • ~Intersujący się nauką 01.02.2025 11:17

        Panie Doktorze, kiedy wyda Pan nową publikację naukową? Rozumiem, że teraz zajmuje się Pan wyłącznie działalnością dziennikarsko-śledczą na intratnej posadzie profesora uczelni opłacanej z naszych podatków? Pozdrawiam.

        • ~Hubert Wojtasek 01.02.2025 13:02

          Szanowny Panie,
          Swoje slociki za ostatnie 4 lata wypełniłem w 150%. Studenci bardzo dobrze oceniają moje zajęcia, chociaż do pobłażliwych nie należę. Pani dziekan nie zgłaszała mi żadnych skarg wobec mojej osoby. To w którym miejscu nie wypełniam swoich obowiązków? "Z naszych podatków?" To znaczy czyich? To są podatki mojej ciotki emerytki, mojej kuzynki sprzątaczki, mojej sąsiadki pielęgniarki, mojego sąsiada elektryka. To w ich imieniu występuję od 7 miesięcy, odkąd dowiedzieli się o przekrętach prof. Królczyka i spółki z pierwszego artykułu w O!Polskiej. I to oni was w końcu rozliczą za marnowanie publicznych pieniędzy.

          • ~Opole 02.02.2025 08:50

            Pachnie mi tu starym zgredem, najpewniej kawalerem, który nie ma się do kogo odezwać ani w domu ani na uczelni. Skrzywdzony przez system. Życie Panu mija a pan się zajmujesz śledztwami zamiast domem czy własnym życiem i dorobkiem! „Swoje slociki wypełniłem…” to tłumaczy ten mierny dorobek i brak większych ambicji. żarty co roku też te same studentom Pan opowiada, bo sprawdzone, dlatego pana lubią :)

            • ~Hubert Wojtasek 02.02.2025 11:33

              Szanowne Opole,
              Ja nie występuję pod pseudonimami, tylko pod własnym nazwiskiem. I znowu ktoś wyciąga moje sprawy osobiste. Zapewniam, że w domu mam się do kogo odezwać. Mam trójkę fajnych dzieci. I to im poświęciłem znaczną część swojego czasu po zakończeniu swojej kadencji dziekana. Czasami nawet gęba mnie boli. Ale uważam ten czas za znacznie lepiej spędzony, niż gdybym go poświęcił na taplanie się w bagnie polskiej nauki. A co do mojego dorobku - przeczytałeś/aś chociaż jedną z tych publikacji? Oczywiście, że nie. Jak każdy papiernik oceniasz dorobek na podstawie liczb.

      • ~Prof. Stanisław Karpiński 29.01.2025 23:45

        To co Pan tutaj napisał, że nie sądy decydują co jest wykroczeniem, przestępstwem a co nie wg. spisanego prawa a sami naukowcy to się nazywa LINCZEM i jest karalne. Lincz nawet nad winowajcom jest linczem i jest karalny. Widzi Pan prawo nie działa wstecz, gdy w momencie pisania artykułu nie było dowodów na to, że Prof Marszałek publikował z OSZUSTEM i robił to świadomie z premedytacją, to każdy sąd uzna to za zniesławienie i oczernienie. Rozumiem, że działacie w myśl stalinowskiej zasady "dajcie mi człowieka a ja winę znajdę." NCN nie ma formalnie spisanego kodeksu etycznego a jest agendą rządową i musi postępować zgodnie z prawem RP, bo nie ma innej możliwości. Dlatego NCN i Rada NCN w tym KE nie może stosować innych kodeksów etycznych np kodeksu etycznego PAN bo musi funkcjonować wg. prawa wg. ustawy o NCN a tam nie ma spisanych reguł "etycznych naukowca."

        Oczernianie i zmuszanie do określonych zachowań jest karalne z KK art. 191 (grzywa lub kara do 3 lat więzienia) . Według oceny prawników z którymi współpracuje nagonka na Prof. Marszałka jest deliktem prawnym wypełniającym znamiona przestępstwa z art. 191 KK. Prokurator i Sąd nie będzie rozstrzygał czy ten czy tamten pisali artykuły z AI czy nie. Sad będzie rozstrzygał jakie szkody zostały wyrządzone Prof. Marszałkowi poprzez oczernienie, szantażowanie i zniesławienie. Tyle w temacie.

        • ~Prof z Opola 30.01.2025 22:45

          Brawo, jeżeli ma Pan Profesor kontakt z profesorem Marszałkiem proszę go przekonać do złożenia pozwu przeciwko Wojtaskowi albo chociaż pisma do UO o rozeznanie sprawy przez komisję dyscyplinarną. Nie ma zgody środowiska na zachowanie takie jak dr Wojtaska. Czwartoligowy zawodnik atakuje pierwszoligowych zawodników bo jak kopią piłkę lepiej niż on to muszą być na dopingu.

          • ~Zygmunt 31.01.2025 11:55

            Nie ma zgody środowiska na co? Na wrzucanie komentarzy na pubpeer'a? Przecież autorzy mogą tam rozwiać wątpliwości.
            Może chodzi o środowisko paper-millowe?

            • ~Logika górą 31.01.2025 17:39

              Nie ma zgody na lincz, na oczernianie bez dowodów. Pan Wojtasek chyba żyje w poprzednim systemie. Zgadzam się z prof Karpińskim, na całe szczęście żyjemy jeszcze w państwie prawa. Bez jakichkolwiek dowodów na zakup lub sprzedaż artykułów Pan Wojtasek oskarża ludzi. Na tym forum doszło już do deficytu logiki. Już napisano że każdy kto ma więcej niż 4 artykuły rocznie to Papiernik. Proceder ten pewnie istnieje ale zakupu artykułów ewentualnie dokonują ludzie którzy nie potrafią ich napisać albo idą do habilitacji w sposób nieetyczny. A zadał ktoś tutaj pytanie ile defrauduje się pieniędzy na uczelniach poprzez zatrudnianie ludzi którzy symulują pracę naukową.

      • ~Profesor z Warszawy 29.01.2025 21:57

        Brawo Pani Hubercie!
        Dziękuję za Pana ciężką pracę w demaskowaniu oszustów!

    • ~Migotka 29.01.2025 10:30

      Na szczęście Pan Profesor nie jest członkiem Komisji Etycznej i na tym możemy zakończyć zainteresowanie Pana wypowiedzią.

      • ~Prof. Stanisław Karpiński 29.01.2025 23:48

        Ale jestem członkiem Rady NCN i to Rada decyduje w uchwale a nie KE która daje TYLKO rekomendacje Radzie NCN nic ponad to Radni głosują wg własnego przekonania i sumienia.

        • ~Prof. Stanisław Karpiński 30.01.2025 00:44

          Dodam, róbcie, róbcie i działajcie "towarzysze"a daleko zajdziecie

  • ~precz z fabrykantami danych 18.01.2025 23:20

    Najgorsze z papiernikami i innymi fabrykantami danych jest, że tracę zaufanie do artykułów naukowych, które czytam. Osoby spoza nauki, jak słyszą, że ktoś wymyśla wyniki badań są bardzo zdegustowani. Jeszcze do tego dojdą teraz pseudo artykuły pisane przez AI. Dlatego wszystkie prace naukowe powinny mieć charakter badawczy i w oparciu o badania proponować teorię lub jej modyfikację. Syntezę teorii i artykułów istniejących napisze AI. Choć autor musi przeczytać wile by być w stanie zaproponować badania wnoszące wkład do nauki Jednocześnie bardzo dokładnie trzeba sprawdzać jakość zrealizowanych badań i eliminować z nauki wszystkich oszustów fabrykujących wyniki badań.

  • ~Stefan 18.01.2025 11:59

    Aby oczyścić z góry wszelkie komisje, gdzie "rodzynki" wywracają ich etos, należy je pilnie zweryfikować ? Czy uszczelniono import tytułów profesorskich z Czech ?

    • ~AAA 18.01.2025 21:08

      W jakim celu uszczelniać skoro w PL dostajemy gratis ?

    • ~Sceptyk 18.01.2025 13:15

      Teraz już króluje Bułgaria..a ci z czeskimi habilitacjami mają się nadal dobrze, zmieniają sobie uczelnie i uprawiają nadal,, naukę,,.

      • ~Sceptyk 18.01.2025 13:16

        Sprostowanie, czeskie=słowackie

  • ~K 18.01.2025 09:42

    Niestety, tak długo, jak ocena i klasyfikacja jednostek będą silnie uzależnione od liczby punktów, coraz częściej będziemy obserwować zjawiska oraz zachowania balansujące na granicy etyki. Konieczne jest odejście od tego systemu na rzecz promowania rzeczywistej użyteczności nauki dla społeczeństwa, zdrowia publicznego oraz gospodarki, szczególnie w przypadku nauk technicznych.

    Liczbę wymaganych publikacji od naukowców należałoby znacząco ograniczyć. Wówczas mogliby oni skupić się na prowadzeniu prawdziwych badań, zamiast na produkcji „makulatury”. Obecnie liczba publikacji jest tak ogromna, że nawet recenzenci nie są w stanie dokonywać rzetelnych ocen. Naukowcy, zamiast poświęcać czas na rozwijanie wiedzy, tworzą publikacje, które często lądują na półkach, a koszty tego ponosi podatnik.

    • ~jancio 18.01.2025 10:47

      Tylko jak oceniać rzeczywistą użyteczność dla społeczeństwa? A co z badaniami podstawowymi. Badania naukowe mają prowadzić do zdobywania nowej wiedzy o otaczającym nas świecie. Nie zawsze musi to być wiedza od razu użyteczna. Kto ma oceniać tę użyteczność i jak? Kryterium III w ostatniej ewaluacji było zupełnie niejasne i uznaniowo oceniane.
      W tym momencie pracownik badawczo-dydaktyczny w Polsce powinien opublikować 1 samodzielną pracę rocznie (lub więcej jako współautor). 4 w ciągu czterech lat. Czy to na prawdę jest dużo? Trudność rzetelnych ocen w dobrych czasopismach wynika z zalewu chińskich i papierniczych manuskryptów. Zmniejszenie wymagań w Polsce nic tu nie zmieni.

      • ~M 18.01.2025 13:40

        Czasem 4 w ciągu czterech lat to dużo. A w przypadku zespołów np 3 osobowych, w których każdy musi się rozliczyć z publikacji, i zespół musi opublikować 12 artykułów, to bardzo dużo, o wiele za dużo!

        • ~jancio 18.01.2025 16:55

          Naprawdę? 12 artykułów przez 4 lata dla 3 osób to o wiele za dużo? "Nadludzki wysiłek"? Czyli co? Jedna praca zespołu na rok? No chyba, że do Nature albo Science.

          • ~Sceptyk 19.01.2025 07:53

            Dziedzina nie równa dziedzinie, a o tym się zapomina. W pewnych dziedzinach i obszarach badawczych nie otrzymuje się wyników ekspresowo. No ale zawsze można być humanistą i opierać badania wyłącznie na statystyce, ankietach, etc. Wtedy pewnie się da.

            • ~jancio 19.01.2025 12:12

              Jakby co to nie jestem humanistą. Oczywiście, dyscyplina dyscyplinie nierówna. Natomiast mówienie o jednej publikacji na kilka lat to dla mnie kosmos. Nie każda publikacja musi odkrywać Amerykę.

              • ~Sceptyk 19.01.2025 13:51

                Pełna zgoda co do odkrywania Ameryki...ale są badania, które trwają kilka lat nawet, a nie wszystko się da publikować cząstkowo bo czasem nie ma to sensu. Oczywiście można też publikować prace przeglądowe, ale nie każdy badacz lubi tracić na to czas i energię.. Wszystko zależy z tą ilością publikacji od wielu czynników. Generalnie ciężko jest to oceniać pod względem odniesienia.

          • ~D-Z 18.01.2025 22:47

            Tak. W naukach eksperymentalnych (np. w biologii) to bardzo dużo. Na jedną publikację pracuje się kilka lat.

            • ~jancio 19.01.2025 12:17

              Zapytam jeszcze raz: Naprawdę? Zespół mikrobiologiczny, biotechnologiczny czy biochemiczny jest w stanie przygotować jedną publikację na kilka lat? To chyba żart jakiś.

              • ~Dorota 20.01.2025 12:26

                Tak, naprawdę. Zdobycie zgody komisji etycznej potrafi trwać nawet rok, dwa. A zdobywa się ją dopiero po otrzymaniu grantu. Eksperyment na jednej grupie zwierząt - np. pół roku. Grup doświadczalnych jest zazwyczaj kilka i nie mogą być złożone z trzech osobników. Tyle sam etap ze zwierzętami, a potem obróbka pobranego materiału (wieloma metodami), trwająca miesiące/lata. Metody badawcze trzeba dostosowywać do warunków, bo przyroda to nie matematyka, nie zawsze działa idealnie powtarzalnie. Stąd konieczność powtarzania eksperymentów, żeby uzyskać pewność co do wyniku. Już nie mówiąc o badaniach nad starzeniem się - stary szczur to szczur dwuletni, no, przynajmniej półtoraroczny.
                Owszem, można kupić linię komórkową, pohodować, wlać do szalki cokolwiek i zbadać efekt wykonując szalenie modne i seksowne single cell sequencing i analizę wielkoskalową np. ekspresji genów. Tylko co to wnosi do wiedzy ogólnej?

          • ~M 18.01.2025 22:37

            Tak, jedna, a czasem mniej, dobra, wyjaśniająca problem naukowy praca na rok to jest duży wysiłek dla zespołów pracujących w naukach eksperymentalnych, szczególnie biologicznych (organizmy żywe mają swoje prawa, czasem nie chcą współpracować). Oczywiście trzaskać byle co można i częściej, tylko po co? To zaśmiecanie "środowiska naukowego".

        • ~Nika 18.01.2025 14:27

          No pewnie, że tak. Małe zespoły ten system tępi zmuszając do nadludzkich wysiłków i ostatecznie pracy pod wodzą Mandarynów.

    • ~k 18.01.2025 10:38

      Znany fizyk i popularyzator nauki, prof. Krzysztof Meissner, współpracujący m. in. z Rogerem Penrosem czy Hermannem Nicolai, często powtarza, że dobry naukowiec to taki, który w swoim życiu napisze jedną dobrą pracę. Dzisiaj niestety nasi decydenci kompletnie inaczej rozumieją pracę naukową :(

      • ~jancio 18.01.2025 16:50

        Problem polega na tym, że na uczelniach jest sporo ludzi, którzy udają, że właśnie tę "jedną" pracę od 10 lat piszą. I zaraz ją skończą. A tak naprawdę nic nie robią. Jakieś wymagania muszą być.

      • ~M 18.01.2025 13:42

        Wszystko zależy od definicji "dobrej pracy". I tu leży pies pogrzebany. Ale co do idei się zgadzam .

  • ~AAA 17.01.2025 21:30

    Nie rozumiem dlaczego dokonujecie linczu na bogu ducha winnemu człowieku. Przecież Pan profesor nie zatrudnił Pana Amina sam w pojedynke. Zatrudnił go przecież kanclerz czy inny komendant, zatrudnienie odbywa się w trybie konkursowym, kandydatury ocenia stosowna komisja i rada dyscypliny. Zaden z organów nie miał wątpliwosci wiec dlaczego mial je miec nasz kolega po fachu. Można przecież zapytać rodzimą jednostę o co c'mon. ?

    • ~StaryZgred2012 18.01.2025 23:07

      > Nie rozumiem dlaczego dokonujecie linczu
      > na bogu ducha winnemu człowieku. Przecież
      > Pan profesor nie zatrudnił Pana Amina sam
      > w pojedynke.

      Taki makaron na uszy to można nawijać osobom spoza branży. A po drugie, gdy tworzy sie pozory "obiektywnego" komentarza to nie klęcznikuje się przez duże P.

      • ~AAA 19.01.2025 23:14

        To niech Rada NCN pokaże komplet dokumentów postępowania konkursowego jak zateudniono Pana papiernika. Można przecież zwrócić sie do Instytutu w trybie udzielenia Informacji Publicznej o dokumentację. Nie oceniajmy człowieka za błedy systemu.

  • ~PlanB 17.01.2025 19:36

    A to nie jest przypadkiem tak, że ci co tak dużo publikują (nawet uznani przez was za "papierników"), zdobywają granty, pracują na was i na całą uczelnię (patrz wymóg ustawy odnośnie parametryzacji - zbieranie punktów)?????

    • ~Fidelio 17.01.2025 21:57

      Ta logika przypomina mi pewien przezabawny moment polskiej polityki sprzed lat. Któraś ze światłych dam tejże, nie jestem pewien, która, p. Kempa? p. Elżbieta Jakubiak? uczestniczyła w dyskusji, czy to przedsiębiorcy tyrają na urzędników, czy na odwrót. Dama ta wskazała, iż przedsiębiorcy powinni czuć się zobowiązani urzędnikom, bo wszystko im zawdzięczają: gdyby ci im nie wydali pozwolenia, nie mogliby pracować.

      Proszę popatrzeć na sprawę tak: kto przynosi korzyść ludzkości, rozszerza ludzką wiedzę, czyli wypełnia rzeczywistą misję nauki? Taki papiernik, czy ten, na którego on rzekomo pracuje, a kto w tym czasie wyda jedną, za to odkrywczą publikację?

      Papiernik nic nie płaci, nic nie przynosi. Płaci podatnik.

      • ~PlanB 17.01.2025 22:13

        To proszę tą jedną publikacją wypełnić wymóg ustawowy utrzymanie kategorii jednostki organizacyjne itd. Życzę powodzenia. Nie wszyscy co dużo publikują są jak to nazwano,,papiernikami,, , a pracują na konto całej jednostki organizacyjnej i uczelni. Wina tych co dużo piszą i mają duży zespół? Jak wam przeszkadzają nadużycia to zmieńcie ustawę.

        • ~jancio 18.01.2025 10:20

          Pomiędzy 1 a 50 publikacjami rocznie jest dużo stanów pośrednich.. Poza tym jedna dobra publikacja na rok wystarcza by wypełnić limit ewaluacyjny. Oczywiście nie wszyscy dużo publikujący to papiernicy. Ale tu dyskusja toczy się właśnie o nich.

          • ~M 18.01.2025 13:44

            Dokładnie. Tyle, że tu chyba nie o ewaluację krajowa szła walka, tylko o rankingi międzynarodowe? I stąd posunięcie się do takich metod.

            • ~jancio 18.01.2025 16:51

              No ale "PlanB" pisał o ewaluacji. Stąd moja odpowiedź.

    • ~jancio 17.01.2025 20:33

      Znaczy się co? Kradną i mamy ich za to chwalić? Punkty da się zdobywać bez oszustw i kłamstw.

    • ~polska nauka to bagno 17.01.2025 19:57

      oho, radny oszust swoich klakierów wysłał na forum

  • ~I 17.01.2025 16:11

    A czy jak ktoś publikuje monografię, a później te same treści i rysunki tłumaczy na język np. angielski albo niemiecki (bez stosowania przypisów do wersji polskiej) , to jest etyczne?

    • ~Maciej 18.01.2025 12:54

      A co jest w tym nieetycznego? Wszystko zależy od przejrzystości postępowania. Jeżeli ktoś wprost się do tego przyznaje i nie próbuje dziełem tłumaczonym na siłę pompować swojego dorobku to gdzie problem?

    • ~Marcin Przewloka 17.01.2025 18:38

      @I

      To znaczy jak zawsze, diabel tkwi w szczegolach.
      Ale generalnie, jesli mowa o publikacji naukowej, to takie postepowanie nie jest etyczne, poniewaz nie mozna tej samej publikacji publikowac wielokrotnie tylko dlatego, ze jest ona przetlumaczona na inne jezyki. To ta sama praca, ew. tlumaczenie tej samej pracy.

      • ~N 18.01.2025 11:18

        To zależy można publikować w czasopismach czy monografiach artykuły z konferencj zmienione w conajmniej 30% i oczywiście z odwołaniem do proceedings

      • ~i 18.01.2025 08:26

        Czyli retrakt takiego artykułu, nawet po 10 latach?

        • ~Marcin Przewloka 18.01.2025 09:32

          @i

          A tego to juz nie wiem.
          To zapewne zalezy od konkretnego przypadku. Od zachowania samego autora, o ktorym mowa, wspolautorow tego artykulu, redakcji pisma czy nawet instytucji, w ktorej autor pracuje.
          Trudno mi powiedziec.

  • ~Kazimierz Wielki 17.01.2025 14:37

    Jeżeli są jakieś podejrzenia, to komisja etyki powinna przeanalizować proces przyznawania nagrody ministra, profesury, powiazań z nieuczciwymi naukowcami. Nie wierzę, że bez refleksji można wejść we współpracę z osobą z podejrzanym dorobkiem który dotyczy nie tylko różnych dyscyplin ale również dziedzin naukowych! Kim byli recenzenci? Kto był w komisji oceniajacej dorobek? Co z tą rzetelnością naukową...?

    • ~Bolesław Chrobry 18.01.2025 20:36

      Proszę Pana.... Królu :)

      A jak kolega koledze ręce żyje artykuły, książki to jest etyczne?

  • ~M 17.01.2025 10:42

    Problem papierni to pikuś przy MDPI. Temat zastępczy o marginalnym występowaniu i znaczeniu. To nie papiernicy spatologizowali polską naukę, tylko pato-naukowcy spod znaku MDPI :(

    • ~PrawdziwyNaukowiec 05.02.2025 17:03

      Bredzisz. Opublikowałem kilka artykułów w MDPI ze względu na fakt, że publikują tam najlepsi, światowej klasy specjaliści w mojej dziedzinie z Niemiec, Holandii, Szwajcarii czy UK. Oni jakoś się nie wstydzą. Proces wydawniczy trwa ok. 2 miesięcy, a nie 12-15 jak w IEEE (bo jakiś recenzent zapomniał, że się zaoferował przygotować recenzję lub akurat ma inne obowiązki - kiedyś czekałem na takiego gagatka prawie rok; edytor miał na to wywalone). Artykuły 4 w MDPI były normalnie, rzetelnie zrecenzowane. Do każdego dostałem po kilka, kilkanaście konstruktywnych, mądrych uwag, co sugerowało, że nie byli to recenzenci z łapanki. Każdy mój artykuł dotyczył innowacyjnych, opatentowanych rozwiązań i zależało mi na 1) szybkim procesie wydawniczym (max. 6 mcy), aby nie uprzedziła mnie konkurencja, 2) widocznym i dobrze pozycjonowanym wydawnictwie o otwartym dostępie, 3) braku limitów co do liczby stron, 4) aby wydawnictwo zadbało o aspekt edytorski. To wszystko oferowało tylko MDPI. P.S. Recenzuję dla największych, prestiżowych czasopism i uważam, że jakością prac w MDPI - przynajmniej w mojej wąskiej, technicznej specjalizacji - dorównuje tylko Elsevier. Nie wiem jak sprawa wygląda w innych dziedzinach nauki - może tu MDPI wypada gorzej. To co trafia do mnie z różnych IEEE Transactions (głównie są to dzieła dużych, chińskich zespołów) do zrecenzowania, jest na tak niskim poziomie i tak niechlujnie przygotowanych, że straciłem resztki szacunku do tego wydawcy. Z kolei na 10 recenzowanych artykułów w MDPI, znajduję 2 słabe (zawsze lub prawie zawsze odpadają), 4 średnie/przeciętne/"bezpieczne", 2 dobre/bardzo dobre, 2 przedstawiające naprawdę innowacyjne i oryginalne wyniki (widać to później chociażby po liczbie cytowań).

    • ~T. 17.01.2025 15:19

      Nie tylko MDPI ale i wiele wcześniejszych niby konferencji gdzie wszystko przechodziło , niektórych książek konferencyjnych lepiej nie czytać bo można zgłupieć, zresztą zazwyczaj nikt ich nie czyta. Podobnie innych książek doktoratów czy artykułów z wymyślonymi badaniami, których jest też niestety trochę w Polsce . Taki delikwent ma np stopę zwrotu na poziomie 85% z bazy regon , do badania podobno wylosował reprezentatywną próbę. I odpowiedzieli na CAWI. Problem w tym, ze 50% podmiotów w regon jest nieaktywna, a faktyczne stopy zwrotu w CAWI to 2-30% ( 30 procent przy próbie celowej, nieprobabilistycznej z wysyłką na imienne a nie firmowe maile) Uczelnie jednak nic z tym nie robią.

      • ~robson 18.01.2025 13:20

        Nie można całego MDPI wrzucać do jednego wora, są tam artykuły słabe ale i są dobre. Rezencowałem i dla MDPI (choć ostatnio mniej) i dla Elsevier. Ostatnio dostaję dużo zaproszeń do recenzowania z dwóch czasopism Elsevier - Materials and Communications oraz Surface and Interface, głównie chińskich autorów. W artykułach zazwyczaj brakuje solidnych badań spektroskopowych (są to prace dotyczące elektrochemii) a artykuły są bardzo podobne do siebie. Stawiam konkretne i poważne zarzuty w recenzji a ku memu zdziwieniu drugi recenzent zauważa jedynie literówki. Zażądałem od autorów wykonania dodatkowych eksperymentów spektroskopowych. Odpowiedzi autorów są najczęściej wymijające - albo nie mają sprzętu do dyspozycji aby je przeprowadzić, albo czułość zestawu pomiarowego jest za mała, albo to będą badania na przyszłość itp. Czyli zupełnie jak odpowiedzi autorów prac recenzowanych w mdpi. Gdyby nie trafiło to do mnie tylko do drugiego \\\"dobranego recenzenta\\\" praca przeszłaby gładko. A ile jest takich prac gdzie drugi recenzent jest taki jak ten pierwszy ? Czas recenzji w tych czasopismach też jest krótszy niz w innych czasopismach Elsevier- piersza recenzja 11-14 dni , druga 8. Więc jak widać Elsevier korzystając ze swojego prestiżu tez wytworzył sobie pewną pulę czasopism, w których relatywnie łatwo jest publikować. Jedyna chyba róznica do tej pory jaką zauważyłem to brak akceptacji artykułu przez edytora z pominięciem recenzji. Taką ostatnio miałem sytuację w MDPI. Artykuł włoskiej grupy badawczej (liderka grupy h> 20 , liczba cytowań > 2000)był ciekawy ale zawierał jeden poważny błąd metodologiczny, był brak odniesienia do właściwie dobranej próbki referencyjnej (mówiąc najbardziej ogólnie). Zażądałem wykonania dodatkowego eksperymentu z zastosowaniem takiej próbki, ale widocznie im się nie chciało (to była druga runda recenzji, w pierwszej było sporo innych błędów, które w większości poprawili). Artykuł został zaakceptowany przez edytora akademickiego (Niemiec, h = 35 , liczba cytowań > 5000). I tak się to czasami odbywa. Z drugiej strony moje wskaźniki są znacznie mniejsze (h =12 , liczba cytowań 400), ale czy to oznacza że jeśli znalazłem błąd metodologiczny, czy praca może być zaakceptowana tylko dlatego że edytor ma większy dorobek niż ja ? Błąd dotyczył akurat badań związanych z chropowatością powierzchni (na tych badaniach znam się bardzo dobrze), a cała praca była poświęcona badaniom biomedycznym na powierzchniach o różnej chropowatości i tego tematu ta grupa jako biomedycy (edytor również) za bardzo nie czuli.

    • ~StaryZgred2012 17.01.2025 13:50

      Temat papierni to pikuś? A ile DZIESIĄTEK, o ile nie SETEK MILIONÓW przytulili papiernicy i zblatowane z nimi uczelnie? Może podsumujmy wyłudzenia grantów i SUBWENCJI, w tym IDUB wynikające z tych fałszerstw. Niestety, to będą kwoty o co najmniej rząd wielkości większe niż mitologiczne wydatki na MDPI (dygresja: ile ministerstwo płaci w sposób ukryty "nobliwym" wydawnictwom z OpenAccess?).

      To właśnie jest na odwrót: skoordynowana akcja beneficjentów papiernictwa, którzy rozpaczliwie usiłują odwrócić od siebie uwagę. Ale na to jest już za późno.

      • ~M 17.01.2025 14:31

        Patologia wygenerowana przez MDPI nie polega na tym, że płacimy im za OA, bo wszędzie trzeba płacić i to dużo więcej. To też temat zastępczy, który raczej ma bronić MDPI, niż obnażać.

    • ~jancio 17.01.2025 12:28

      Ale kasa niezła na papierników idzie ;) I o dziwo publikują w Elsevier, Springer itd. A to podobno tacy solidni wydawcy.

      • ~PlanB 18.01.2025 07:53

        A pan coś publikuje w tych wydawnictwach, że się mądrzy? Ciekawy jestem ile ma pan publikacji w tych wydawnictwach. Oby nie było tak, że najwięcej ujadają ci co nic nie publikują. Jest taka stara dobra zasada, jak nic istotnego nie robisz i się nie znasz to siedź cicho. Co tzn. że,, idzie kasa,,. Część z was podlapala temat i sobie nie folguje w ocenach.

        • ~jancio 18.01.2025 10:25

          Spoko. Trochę mam :) Natomiast przeraża mnie to, że czasopisma, które uznawałem za wiarygodne i kluczowe dla danej dyscypliny są w pewnej części fabrykami papieru. Publikują teksty oparte na zmyślonych danych a jednocześnie te same czasopisma potrafią miesiącami przetrzymywać manuskrypty bez żadnej decyzji. A także odrzucać je na podstawie wskazań algorytmów AI. Bez merytorycznej oceny redaktora.

          • ~PlanB 19.01.2025 08:05

            Nie spotkałem się z takimi praktykami w Elsevierze. Może to kwestia czasopism? Nie spotkałem się w pracach badawczych ze zmyslonymi danymi ani z tym, że artykuły są przetrzymywane. Jeśli zdarzyło mi się odrzucenie artykuły przez edytora bez skierowania do recenzji, to zawsze dostawałem informacje czemu artykuł został odrzucony, a głównie były to względy reżimu ilościowego i zakresu tematycznego. Widać mamy inne doświadczenia.

      • ~M 17.01.2025 13:05

        Proszę podać ile takich bezwartościowych naukowo publikacji jest w tych wydawnictwach, a ile w MDPI? Wtedy rozmowa będzie miał sens. Powoływanie się na wyjątki i generalizowanie tego jest bardzo słabe i nic nie wnosi do dyskusji. Przecież, na litość Boską, nie chodzi o to, że tu czy tam ukazują się bezwartościowe przeglądówki czy case study, tylko chodzi o skalę tej naukowej patologii :(

        • ~jancio 17.01.2025 13:28

          Ani Pan ani ja nie jesteśmy w stanie podać ile bezwartościowych publikacji ukazało się w MDPI a ile w Elsevier, Springer itd. Chodzi o to, że patologie są wszędzie . Nie bez powodu dobre czasopisma tych wydawców tracą IF. Czyli to nie są wyjątki.

          • ~M 17.01.2025 14:06

            1. Nie jesteśmy w stanie podać dokładnie ale pewne szacunki przecież wszyscy mamy. Jeżeli jest Pan pracownikiem nauki, to Pan na pewno widzi ile mamy osób, które przed erą MDPI nie istniały naukowo, a teraz nierzadko biją rekordy w ilości publikacji, punktów, różnych nagród pieniężnych, stypendiów dla wybitnych młodych naukowców, ... :(

            2. Proszę nie używać argumentu IF, bo to też jest słabe, podobnie jak mówienie, że ktoś ma hirscha 50 i to przesądza, że jest dobrym naukowcem. A jeżeli Pan używa argumentu IF to proszę podać informacje o jakości cytowań, które nabijają IF w MDPI i w innych wydawnictwach. Cytowanie cytowaniu nie równe i Pan to powinien wiedzieć. Tak jak hirsch hirschowi nie równy. To już nie te czasy gdzie się hirschem mierzyło naukowca, a IF-em czasopismo. Bądźmy poważni. To w końcu Forum Akademickie, a nie targowisko.

            • ~jancio 17.01.2025 20:12

              ad. 1. przed erą MDPI tacy ludzie pisali monografie, publikowali w krajowych czasopismach i za to dostawali nagrody, stypendia i awanse naukowe. a więc MDPI jest jakimś postępem.
              ad. 2. wiedza, że IF czasopism jest słaby a cytowania się nie liczą jeszcze jakoś nie dotarła do Ministerstwa, RDN i NCN. widać ciągle są na targowisku. a czym się teraz mierzy czasopisma i rozpoznawalność naukowców?

              Papiernie są groźniejsze dla nauki niż drapieżne czasopisma. Artykuły opierające się na sfałszowanych danych trafiają do wszystkich czasopism. Także tych powszechnie uznawanych za wiarygodne i wiodące. Trudniej jest je wytropić i usunąć. Podważa to zupełnie zaufanie do wszystkich wyników badań naukowych.

            • ~xxx 17.01.2025 16:35

              Świetny komentarz M ! Zwłaszcza pierwszy punkt trafiony dokładnie w cel. Kiedyś takim ludziom udawało się opublikować 1 pracę na 4 lata, teraz nagle, gdy pojawiło się MDPI, natchnęły ich jakieś moce i publikują po kilka rocznie.

  • ~Weneda 16.01.2025 23:29

    Powoli ale do celu. Papiernia to mały wycinek nadużyć choć powinien skutkować degradacją i odszkodowaniami.
    Po drodze zaowocowało profesurą. Nie zapominajmy o profesorach z Czech (nie zamknięto tej drogi), wycieczkach po habilitacje słowackie, bułgarskie i awansach wielu osób, które decydują dzisiaj w licznych gremiach i u siebie o awansach, nagrodach i przyznaniu środków. Za mało zamyka się szkół, nie odbiera tytułów (lub przymusza do nostryfikacji), nie ma jawności dorobku i powszechnego dostępu do rzetelnych danych (trzeba uprawnień lub dużo czasu na doszukanie się dorobku, statystyki osiągnięć) i oceny a nadal trwa walka z sygnalistami.
    Czas na proste zasady np. wydawnictwa publikują prace maksymalnie 4 autorów gdy punkty zostają to podzielić przez 4. Innych propozycji jest wiele, można nawet skompilować z komentarzy na FA.
    Przykładów negatywnych jest dzisiaj więcej niż na to zasługujemy ale powoli do celu - wzrostu znaczenia i jakości nauki oraz podniesienia poziomu nauczania. Gdy rywalizujemy lub współpracujemy z innymi krajami dostosujmy system do najlepszych ... bez paper-mill i wymuszonym dopisywaniem autorstwa szefów do artykułów.

  • ~xxx 16.01.2025 18:22

    Ale wy wszyscy jesteście inteligentni. Wrzucili wam temat papierni, bo jakiś jeden czy drugi podopisuje się do publikacji. No i dobrze, nauka polska będzie bardziej widzialna na świecie. Wcześniej jak chińczycy dopisywali "wielkich profesorów" z Europy zachodniej nie było problemu. Teraz nagle jak nasi są dopisywani to pojawia się problem. Wystarczy popatrzeć na Damia Barcelo, edytor STOTEN. Znany chemik z Harvardu George Whitesides, facet miał po >50 publikacji rocznie. Trzydziestu post-docków na niego harowało, 100 doktorantów i nikomu to nie przeszkadzało. Nagle pojawił się problem, że jakiś pakistński człowiek też ma tyle prac. Jeżeli to nie są zmyślone wyniki to jest ok. Poza tym, co z tego że opublikuje 100 prac rocznie, skoro do ewaluacji brane są 4 za 4 lata. Jak to zmienia ewaluację ?
    I nagle zanikł problem MDPI, która jest rzeczywiście problemem. Utwierdza miernych naukowców i doktorantów w tym, że są świetni. Trzeba się wziąć za tą patologię związaną z MDPI. Jak to możliwe, że czasopisma MDPI mają po 140 pkt przy IF 3, podczas gdy czasopisma z innych wydawnictw przy IF 10 mają też 140 lub nawet mniej. To jest realny problem nauki polskiej a nie 2-5 gości, którzy z kimś się dogadali. Zlikwidujcie punktację MDPI i skończą się papiernie i "naukowcy" publikujący po 30 prac rocznie.

    • ~Maciej 18.01.2025 13:05

      "Znany chemik z Harvardu George Whitesides, facet miał po >50 publikacji rocznie"

      Znam ludzi którzy z nim pracowali. Każdy twierdzi wprost, że w jego grupie nie było publikacji, która nie przeszłaby przez jego oczy i której by nie poprawił. Czasami te poprawki były dosyć konkretne i potrafiły zmienić koncepcję pracy. Ale fakt faktem, pracowało na niego ogrom ludzi.

    • ~Nika 18.01.2025 10:19

      Ciekawe czy tego rodzaju posty piszą rzecznicy prasowi uczelni technicznych...Tak, tak wydatki na MDPI pewnie dotyczą wszystkich polskich uniwersytetów, a Papiernie nie zalęgły się jeszcze wszędzie - przynajmniej te duże.

      Zarówno papiernie i MDPI to problemy do rozwiązania - i przez zmianę ustawy i przez karanie nieuczciwości - m.in. odbieranie części dotacji pozyskanej na sfabrykowane przez AI "prace naukowe" czy projektów.

    • ~jancio 17.01.2025 20:31

      - Rzecz w tym, że często są to zmyślone wyniki. Podważają zaufanie do naukowców i badań naukowych. Papiernicy nie publikuję w MDPI tylko w czasopismach uznawanych za wiarygodne i wiodące.
      - Jak się to ma de ewaluacji? Wystarczy, że do każdego artykułu dopisze się po 1 osobie z ewaluowanej jednostki. Jeden taki papiernik załatwia całą ewaluację dla dyscypliny/jednostki.
      - Przeczy Pan samo sobie. Dzięki papiernikom "nauka polska będzie bardziej widzialna na świecie". Lepiej realizuje to MDPI, bo zawsze jest w OA.
      - Dla nauki a nie polskiej ewaluacji większym zagrożeniem są papiernie niż problem MDPI. Takie artykuły trafiają do wszystkich czasopism a nie tylko tych uznawanych za drapieżne.
      - Lista czasopism jest pełna absurdów. W tym wysokiej punktacji polskich czasopism oraz sytuacji, że czasopismo z IF równym 20 ma 20 pkt. Twierdzenie, że MDPI jest winne wszystkiemu jest daleko idącym uproszczeniem.

    • ~jancio 17.01.2025 12:32

      Problem jest taki, że w Elsevier czy Springer w czasopismach z IF 7-8 przechodzą prace oparte na zmyślonych danych, z szemranymi recenzjami, bardzo często publikują tam redaktorzy naczelni. A pisze się, że to wyłącznie w MDPI jakość prac jest słaba. A to STOTEN czy Chemosphere mają zawieszone indeksowanie w WoS.

    • ~M 17.01.2025 10:40

      Dokładnie!

    • ~Sceptyk 16.01.2025 21:56

      Wg teorii Gardnera mamy 8 różnych rodzajów inteligencji. Te, które rozwinięte są w nas najlepiej, wskazują na zawody, w których w teorii powinniśmy odnaleźć się najlepiej. Jak wiadomo, w teorii nie występuje różnica między teorią a praktyką – w praktyce już tak. Zachęcam do zgłębienia teorii inteligencji, tak apropos sarkazmu "Ale wy wszyscy jesteście inteligentni":)

    • ~Sceptyk 16.01.2025 20:57

      Ciekawy punkt widzenia

    • ~sdf 16.01.2025 19:50

      Barcelo to raczej kiepski przykład. Po pierwsze, od pewnego już czasu zbierają się nad nim czarne chmury. Po drugie, kierowany przez niego STOTEN jest właśnie na ostatniej prostej, prowadzącej prawdopodobnie do utraty IF.

    • ~Marcin Przewloka 16.01.2025 19:20

      @ xxx

      Jesli badania sa przeprowadzone rzetelnie, dane sa dobrej jakosci i wnioski sa mocno poparte wynikami, to nie jest tak bardzo wazne, gdzie taka praca sie ukaze. Najlepiej, jakby ukaza sie w dobrym pismie, respektowanym w danej dziedzinie, bo wtedy pieniadze podatnikow beda lepiej wydane. Ale jak sie ukaze w jakims pismie nalezacym do MDPI to nic wielkiego sie nie stanie.

      Natomiast problem z papierniami jest taki, ze czesto produkuja one artykuly z wymyslonych, nieistniejacych danych. Czyli z naukowego punktu widzenia taka praca ma wartosc zerowa (i dlatego czesto wlasnie wiele z tych publikacji jest pozniej wycofywanych).

      Tak wiec moze rzeczywiscie, nie "wszyscy jesteśmy inteligentni" tak, jakby Pan/Pani chcial/chciala, ale sfabrykowane prace z papierni moga w nauce narobic duzo wiecej zamieszania, niz porzadne prace, ale opublikowane w pismie, ktore nie wszystkim sie podoba.

    • ~Fidelio 16.01.2025 18:58

      xxx - Taki sposób argumentowania źle się sprzedaje, jak nie widać intonacji. Jak literkami napiszesz, nie odniesiesz dużego efektu. Nagraj, bracie, filmik i wstaw na TikToka.

    • ~k. 16.01.2025 18:49

      No właśnie głównym problemem jest czy badania i dane są realne czy wymyślone, największym przestępstwem jest fabrykacja danych, ale to niestety robią nasi polscy pseudonaukowcy a uczelnie to ignorują, mimo, że tacy pseudobadacze nawet nie są w stanie dostarczyć bazy odpowiedzi ani bazy teoretycznie zaproszonych czy wylosowanych organizacji.

  • ~CORN 16.01.2025 17:34

    A jak żona dopisuje męża do publikacji to jest etyczne?

    • ~Ha 17.01.2025 09:57

      Jak wnosi coś do nauki to jest to pożyteczne społecznie, poza tym doktorat trzeba samemu obronić, więc raczej jest to niemożliwe. Teraz studenci i pseudonaukowcu wrzucają artykuły do chata gpt i dostają syntezę. Po co miałaby pisać żona?

      • ~Rezyser 17.01.2025 15:34

        Czy obronić trzeba samemu, oj zdziwiłaby się Pani.
        Niedługo będzie film z takiego wydarzenia na YT

        • ~Hab 17.01.2025 16:41

          No fakt uczestniczyłam w takiej komisji doktorskiej - bronił się protegowany kierownictwa katedry, jeden z członków uważał że dane z CAWI są wymyślone, jednak nic nie można było zrobić , oburzenie było jak cwaniak dostał pytania na które nie potrafił odpowiedzieć. Kolega promotora plagiatora recenzent nominował do nagrody, e komisji prawie sami podwładni tego protegowanego.

          • ~Sceptyk 17.01.2025 17:36

            Będzie jeszcze gorzej, jak na doktorat zaczną dostawać się osoby z pokolenia Alfa:)

    • ~Mikekerze 16.01.2025 20:03

      Jeśli on zmywa naczynia to tak

      • ~Jskle 16.01.2025 23:24

        Może nawet gotuje to i doktorat żona napisze :)))

        Ale u nas naczynia w laboratorium to może tak, ale to pracownik techniczny.

        • ~Mikekerze 17.01.2025 09:00

          ;) cóż problem jest, ale sami środowisko sobie go stworzyło ;) Ja gotuję, ale doktorat sam pisałem ;) (moze trzeba też odkurzać)

          • ~Sceptyk 17.01.2025 15:56

            Będzie jeszcze gorzej, jak na doktorat zaczną dostawać się osoby z pokolenia Alfa:)

    • ~Franciszka 16.01.2025 18:15

      Jak dopisuje bez wkładu intelektualnego to nie. Jak coś razem robią to tak.

      • ~Jadzia 16.01.2025 23:25

        Pytanie czy ma potencjał intelektualny?

  • ~Wojo 16.01.2025 16:08

    Oj tam, oj tam...a w PKA eksperci podpisywali bez kłopotu opinie o nowych kierunkach studiów w CH - czytaj centrum handlowe Tumanów - i nic..Chyba, że PKA TO ZORGANIZOWANA GRUPA PRZESTĘPCZA...

  • ~Areman 16.01.2025 15:42

    Prawda jest taka ze w systemie jest za mało gotówki i to recenzowanie zarówno prac i grantow jest gówno warte. Zanm przypadki z własnego podwórka wygranych pożal się Boże grantów i odwalenia na pysk dobrych jakościowo badań. Do tego ta cała punktoza jest wodą na młyn. Rodzi jeszcze większe kolesiostwo niż było. Pracę wdrożeniowe są bagetelizowane a ikonigrafie św. Maurycego z XVI w. Dostają finansowanie. Tylko zaorać i rzucić granat...

  • ~maciej 16.01.2025 09:54

    Wszystkie znajdują się na ministerialnej liście czasopism punktowanych i posiadają dobre oraz bardzo dobre współczynniki IF, co świadczy o tym, że przeszły rzetelną i trudną drogę recenzji"

    Chwila chwila. A co z DORA? To, że mają wysoki IF o niczym nie świadczy bo przecież NCN ocenia merytorycznie, a nie a podstwie wskaźników bilbliometrycznych. Czy może sami członkowie rady NCN mają inne zdanie?

    • ~Marcin Przewloka 16.01.2025 11:53

      @maciej

      Jest szansa na to, ze w tym przypadku autorowi tej wypowiedzi chodzi raczej nie o "jakosc", czy tez "wage" samych artykulow, tylko o proces publikacji. Zapewne jest jakas korelacja pomiedzy jakoscia oceny manuskryptu (review) a wysokoscia IF, czyli tym, ze im wyzszy IF, tym mniejsza liczba artykulow o watpliwej jakosci naukowej.

      Czyli, byc moze autor nie ma na mysli "ten artykul jest lepszy, bo wyszedl w pismie o wysokim IF", a to jest to, czym zajmuje sie DORA, tylko raczej "review bylo ostre i wymagajace, bo pismo ma wysoki IF".

      • ~Profesor PAN 16.01.2025 12:55

        Musi jednak to pan obejrzeć, warto całe ale od ósmej minuty, jeśli szkoda panu czasu https://www.youtube.com/watch?v=ZNqkyKNobLE&t=515s

        "97% of the all people who get published in the Journal of Finance are white males from American Universities"

        Paul Wilmott jest jednym z wybitniejszych przedstawicieli swej dyscypliny, więc typowy rechot się nie stosuje: nie opublikowali cię debilu w JoF, więc się mścisz.

        Trzeba to otwarcie powiedzieć: selekcyjne sita w tzw. dobrych pismach są w dużo większym stopniu towarzyskie niż jakościowe. O "dobrych" pismach już pisałem - ich "dobroć" nie wynika z tego, że jest mniej złych i miałkich (tego jest najwięcej) artykułów, tylko z tego, że jest więcej dobrych. I pokusiłem się o wyjaśnienie mechanizmu.

        • ~Marcin Przewloka 16.01.2025 13:40

          @Profesor PAN

          "Trzeba to otwarcie powiedzieć: selekcyjne sita w tzw. dobrych pismach są w dużo większym stopniu towarzyskie niż jakościowe"

          Oczywiscie, ze tak!
          Tylko ze te sita ciagle lepiej odsiewaja takie kompletnie nieprawdziwe artykuly, jak te pochodzace z papierni, niz sita czasopism tych tzw. gorszych czasopism. Statystycznie rzecz biorac.

          Ale poruszyl Pan bardzo wazny temat, czyli tzw. gatekeeping. To sa wlasnie te "selekcyjne sita towarzyskie", o ktorych Pan pisze. Otoz gdyby nie one, to nie byloby powodu powstania tych wszystkich nowe wydawnictw i nowych tytulow czasopism naukowych. Jednym z powodow jest wlasnie to, ze edytorzy tych "lepszych" czasopism czesto w wielkim stopniu dyskryminuja autorow z biedniejszych panstw oraz z biedniejszuch osrodkow naukowych. Czesto po prostu nie wysylaja w ogole artykulu do recenzji. Miedzy innymi stad wlasnie popularnosc tych wszystkich nowych wydawnictw, ktore mowia "przysylajcie do nas, my bierzemy artykuly od wszystkich".

          Tak wiec to wszystko, o czym Pan pisze, to oczywiscie racja, ale ciagle jesli chodzi o publikacje z papierni (tylko o nich pisze w tym kontekscie), to zapewne lepiej sa one odsiewane z czasopism o wyzszym oczekiwaniach. Taka mam teorie, ale nie wiem, czy ona by sie potwierdzila, jakby zrobic w tym temacie jakis porzadne badania dobrze poparte statystyka.

  • ~Precz z papiernikami 16.01.2025 00:28

    Warto aby Komisja Etyczna NCN sprawdziła też powiązania prof. Marszałka z tym "słynnym" "badaczem": https://english.elpais.com/science-tech/2023-06-04/a-researcher-who-publishes-a-study-every-two-days-reveals-the-darker-side-of-science.html

    Wg Scopus mają 16 publikacji razem.

    Zastanawiam się czy jest jeszcze nadzieja dla nauki w PL?

    • ~Doris 17.01.2025 16:58

      Ostatnio NCN opublikował zalecenia: "Rada zaleca „upowszechnianie wyników projektu w czasopismach, w których publikują światowi liderzy danej specjalności naukowej...." Czy to znaczy że mamy brać przykład z Pana Lorenzo? Jest przecież światowym liderem...

    • ~rae 16.01.2025 11:29

      Żeby to sprawdziła, to musiałaby o tym wiedzieć. A póki się im nie powie, to nie wiedzą.

      • ~Czesia 16.01.2025 14:06

        Dajmy szansę. Teraz już wiedzą.

        • ~rae 16.01.2025 15:08

          niby skąd? stąd? tego nie wezmą pod uwagę :)

    • ~Alicja 16.01.2025 09:38

      Tak więc moi drodzy naukowcy bierzmy przykład od naszych najlepszych kolegów i rozwijajmy polską naukę... Dał nam przykład członek Rady NCN jak zwyciężać mamy...

  • ~rudamaruda 16.01.2025 00:00

    Jest kilka bardzo prostych zasad, które wystarczy wprowadzić aby naprawić sytuację. To jest wiele razy powtarzany program rudej marudy, a wy wciąż nie chcecie go wprowadzić.
    [1] Do oceny należy brać tylko te prace naukowe, za które czasopismo autorowi zapłaciło nie mniej niż minimalna krajowa za godzinę pracy nad artykułem oraz czasopismo zapłaciło recenzentom recenzującym wszystkie prace w czasopiśmie. Jak ma być dobra jakość recenzji jeśli recenzenci nie mają płacone?
    [2] Artykuł w czasopiśmie z IF może być podstawą punktów najszybciej 3 lata po publikacji, przy czym liczba punktów to A - IF, gdzie A to liczba cytowań pracy a IF to IF czasopisma, co oznacza, że prace cytowane rzadziej niż IF czasopisma byłyby oceniane ujemną liczbą punktów.
    [3] Pracownik naukowy powinien mieć oceniane 3 publikacje w ciągu kariery zawodowej od studiów magisterskich do emerytury. Pierwszą pracę wspólnie napisaną z promotorem przed doktoratem. Drugą pracę napisaną samodzielnie przed habilitacją. Trzecią pracę napisaną wspólnie z doktorantem przed uzyskaniem tytułu naukowego.

    AD1. Jeśli autor płaci wydawnictwu za opublikowanie pracy to jest to wysoce naganna nieetyczna sytuacja i grafoman taki powinien być usuwany z dożywotnim zakazem pracy z uczelni. Grafomania jest chorobą psychiczną a nie cnotą.

    • ~Rektor 05.02.2025 17:11

      Wszystkie uznane czasopisma Open Access są płatne (IEEE Access to koszt ponad 2000$). Mam duży projekt badawczo-rozwojowy, w którym muszę publikować w otwartym dostępie. Co mam zrobić, żeby jednocześnie zakończyć projekt i żebyś nie nazwał mnie oszustem?

    • ~komentator 16.01.2025 14:02

      @rudamaruda
      "Do oceny należy brać tylko te prace naukowe, za które czasopismo autorowi zapłaciło nie mniej niż minimalna krajowa za godzinę pracy"

      O ile mi wiadomo w mojej działce (inżynieria chemiczna) nie istnieją takie czasopisma. Możesz wymienić jakiekolwiek wartościowe czasopismo naukowe, które płaci autorom? Chociaż jedno?

      "czasopismo zapłaciło recenzentom recenzującym wszystkie prace w czasopiśmie"

      Możesz wymienić jakiekolwiek wartościowe czasopismo naukowe, które płaci recenzentom?

      "Jak ma być dobra jakość recenzji jeśli recenzenci nie mają płacone?"

      Tak działa światowa nauka (niestety). Choć bardzo bym chciał, żeby np. J Membr Sci zaczął mi płacić za recenzje.

    • ~maciej 16.01.2025 10:15

      "gdzie A to liczba cytowań pracy a IF to IF czasopisma, co oznacza, że prace cytowane rzadziej niż IF czasopisma byłyby oceniane ujemną liczbą punktów."

      Dawno nie widziałem głupszego pomysłu. Praca z 40 cytowaniami w czasopiśmie z IF 30 ma mieć wartość punktową taką samą jak praca z 11 cytowaniami opublikowana w czasopiśmie z IF = 1? Przecież to nie ma absolutnie żadnego sensu.

      Czy zastanowiła/eś się chociaż chwilę nad tym pomysłem? Przecież w tym systemie, potencjalnie wysoko cytowaną pracę będzie się bardziej "opłacało" wysłać do słabiutkiego czasopisma!

      "Pracownik naukowy powinien mieć oceniane 3 publikacje w ciągu kariery zawodowej od studiów magisterskich do emerytury. Pierwszą pracę wspólnie napisaną z promotorem przed doktoratem. [...]"

      To jest jeszcze głupsze. Jeżeli teraz publikuję dobrze, ale kiedyś z promotorem opublikowałem słabo, to widmo sprzed kilku, kilkunastu lat ma mieć wpływ na moją obecną ocenę? Świetny pomysł, dodajmy do tej oceny jeszcze średnią ze szkoły podstawowej, ze szkoły średniej oraz studiów. A, zapomniałem jeszcze o średniej ocen ze studiów doktoranckich/szkoły doktorskiej.

      • ~PlanB 18.01.2025 08:34

        Nie przejmuj się... widzę, że niektórzy nakręceni tematem papierni, tworzą tak bezsensowne wywody i teorie, że aż dziwi, że to są ludzie nauki. Na szczęście nie ma się co obawiać, że takie pomysły będą kiedykolwiek wdrożone 😉

    • ~Marcin Przewloka 16.01.2025 09:45

      @rudamaruda

      Polski system oczywiscie moze wprowadzic zasady, ktore nie bylyby zgodne, lub bylyby przeciwne, niektorym praktykom uznanym za "normalne" lub "dobre" w innych krajach. Tylko przed podjeciem takich decyzji musi sie dobrze zastanowic nad konsekwencjami, poniewaz - jak rozumiem - Polsce zalezy na udziale w nauce miedzynarodowej, na wspolpracy i ogolnie dolaczeniu do swiatowego obiegu nauki.
      Chodzi mi to, zeby jesli dochodzi do podejmowania takich decyzji, to ze swiadomoscia tego, co one moga ze soba niesc.

  • ~Zawstydzony pracownik tego cyrku 15.01.2025 23:40

    Nareszcie ktoś głośno powiedział, to co wiedzą wszyscy w środowisku. Punktoza, brak przejrzystości w awansach i ocenach, uznaniowość i kliki. Takich przykładów jak profesor Marszałek można wskazać więcej i to nie tylko z powodu publikacji z tym jednym doktorantem/doktorem..... Degradacja prestiżu naukowca, profesora odbywa się na naszych oczach i dzięki naszemu przyzwoleniu. Miernoty intelektualne awansują, piastują uczelniane stanowiska umożliwiające kreowanie przyszłości naszych uczelni. Ale przecież wypełniają tyle slotów..... działają na rzecz Instytutów, Wydziałów. ....A to rzeczywistość skrzeczy....

  • ~Henryk VII Tudor 15.01.2025 21:41

    ..."W listopadzie z kolei odebrał nominację profesorską. W jednej z recenzji napisano: „Kandydat szczegółowo informuje o współpracy, udziale poszczególnych zespołów w osiągnięciu przedstawionych rezultatów, wykazując się uczciwością i etyką, co niestety, nie jest tak częste, jak należałoby oczekiwać…”. Postać Pana Marszałka bardzo interesująca... Autor nie pofatygował się też zacytować fragmentów negatywnej opinii jednego recenzenta oceniającego wniosek profesorski. Szkoda...

    • ~Mikekerze 16.01.2025 20:12

      Negatywna opinia dotyczyła nieścisłości w zakresie pracy w manuskryptach podanych w doktoracie i profesurze. To też pokłosie systemu. A wystarczy aby każda publikacją przy zgoszeniu została podzielona % pomiędzy autorów. Szybko znikły by publikacje z 2 tabelkami i 30 autorami

  • ~Podpis 15.01.2025 20:46

    głównie: Taylor & Francis, Springer i Elsevier. Wszystkie znajdują się na ministerialnej liście czasopism punktowanych i posiadają dobre oraz bardzo dobre współczynniki IF
    Ciekawe, że papermillsi brzydzą się MDPI

  • ~M 15.01.2025 20:23

    "Ponadto prace te zostały opublikowane w dobrych i bardzo dobrych recenzowanych czasopismach naukowych..." czyli MDPI?

  • ~StaryZgred2012 15.01.2025 19:18

    Kim Philby nie infiltrował portierni na parkingu tylko kierownictwo MI6. Papiernicy do wynajęcia nie będą startować u osób mających małe szanse na granty tylko będą infiltrować i korumpować jednostki/osoby blisko "koryta". Dla papierników jest to wehikuł do pieniędzy, a nie do sławy naukowej.

  • ~Monte Christo 15.01.2025 18:15

    Od wielu wielu lat wiadomo, że „Każda obserwowana statystycznie zależność ma skłonność do zawodzenia, w momencie w którym zaczyna być wykorzystywana do celów regulacyjnych” (Prawo Goodharta).

    I było to jasne, gdy wprowadzono punkty za publikacje.

    A teraz będziemy bohatersko rozwiązywać problemy, które sami stworzyliśmy (bo trzeba pamiętać, że gdy wprowadzano punkty za publikacje, to protestów w środowiskach naukowych nie było) i zamiast prowadzić badania naukowe, zbieramy punkty i dyskutujemy, jak się je powinno się przyznawać i komu nie przyznawać, bo "oszukuje system." Tymczasem sama idea punktów jest z gruntu wadliwa, bo, jak widać, podatna n manipulacje.



    • ~X 15.01.2025 19:59

      Uczciwa większość z Nas się martwiła, że punktoza, że czasopisma drapieżne itp. Itd. a tu nastąpił koniec świata i prawie nikt nie zauważył lub nie wiedzał Jak w wierszu, który kojarzę ze szkoły mimo, że nie jestem humanistą.

  • ~Fidelio 15.01.2025 15:58

    Któryś raz w krótkim czasie pojawiają się przykłady naukowców o podobno niekwestionowanym dorobku, a piszących niezwykle dużo. Są to np. w.w. pp. Takashi Taniguchi i Kenji Watanabe z Tsukuby - 400 artykułów rocznie i wspomniany w komentarzach przed kilku dniami pan prof. Maciej Banach z Łodzi -ponad 100 artykułów rocznie (w obu przypadkach rok 2024, współautorstwo). Żadnego z tych Panów nie znam, nie jestem w stanie sam ocenić, nie moje działki. Jednak, jak zgrubnie policzyłem, na jeden artykuł przypada dla takiego współautora ok. 4 godzin czystej pracy w przyp. japońskim i 16 godzin w przyp. polskim.
    Ja nie mam pretensji do ogromnego obycia, doświadczenia życiowego, może mało w życiu widziałem. Mamy tu tyle mądrych osób na forum, więc proszę mi wytłumaczyć, z tym, że bardzo łopatologicznie i detalicznie: jak można, choćby mając niekwestionowane zasługi, nawet wynalezienia kamienia filozoficznego, w uczciwy sposób osiągnąć taką wydajność? Ja, jako współautor nawet, chciałbym przed wypuszczeniem z rąk artykułu bardzo dokładnie, powoli, od deski do deski go przeczytać, eliminując błędy, co spokojnie zajęłoby mi właśnie kilka-kilkanaście godzin. Gdzie czas na całą resztę, literaturę, pomysł, zasadnicze badania, redakcję artykułu?
    Nie potrafię więc w podobnych przypadkach prawdziwościa osiągnięć wykluczyć nieuczciwości ich autorów, choć ta nie musi polegać akurat na papiernictwie. Ale niech ktoś doświadczony, albo znający odpowiednie dziedziny objaśni mi na jabłuszkach, jak się tyle artykułów pisze?

    • ~sdf 16.01.2025 10:32

      Jeśli dobrze rozumiem, żadna wydajność nie jest tu potrzebna. Otóż rola wspomnianych Panów w tych publikacjach ograniczała się zapewne do dostarczenia różnym zespołom technologii/produktów, które były niezbędne do wykonania badań, a nikt inny nie miał ich w ofercie. W zamian zostawali współautorami prac. Można dyskutować, czy tak powinno być, czy raczej należało dokonać komercjalizacji i sprzedawać produkt. Nie są to jednak przypadki podobne do obecnie omawianych.

      • ~Mikekerze 16.01.2025 20:16

        No są Vancouver ruletka jasno opisujące za co się jest współautor em

      • ~Fidelio 16.01.2025 19:20

        To jest jakiś trop. Z tym, że w mojej działce, i w pokrewnych działkach, numerycznych, taką technologią/produktem jest na ogół program do rozwiązywania jakiegoś zadania matematycznego. Autor go udostępnia, odpłatnie albo nie, i na ogół publikuje na jego temat jakąś pracę. Więc jeśli ktoś to zastosuje, to autor ma z tego raczej cytowanie, niż współautorstwo. No chyba że sam musi się ze swą wiedzą zaangażować w projekt produktobiorcy, że się tak wyrażę - wtedy oczywiście współautorstwo mu się należy, ale też to wymaga realnego wkładu, czasu, i nie zrobi się tak 100 razy rocznie.

        • ~sdf 16.01.2025 19:48

          Rozumiem. U mnie podobnie, też raczej nie mam żadnych szans na taką drogę kariery.

    • ~Sceptyk 15.01.2025 18:16

      Nie wiem jak się pisze 400 szt. w rok, ale znam przypadek z rodzimego podwórka:
      2020 r. - 44 szt.
      2021 r. - 34 szt.
      2022 r. - 61 szt.
      2023 r. - 47 szt.
      2024 r. - 31 szt.
      Zespół średnio 6 osób....czyżby efekt pandemii i izolacji spowodował taką płodność?:)
      Nie wiem jak to możliwe, bo artykuły to w większości Elsevier, żeby w rok dostać tyle recenzji i obrobić wszystko dzieląc nawet te prace na 6 osób.
      Ja zawsze czekałem średnio pół roku od momentu złożenia pracy do momentu jej publikacji, więc zazwyczaj udawało nam się wydać 1 dobry artykuł lub 2 w zespole 3-4 osobowym.
      Czy takie praktyki są normalne?

      • ~Gnom 16.01.2025 01:00

        A mnie dziwi, że ktoś się temu dziwi. Swego czasu napisałem tutaj post dotyczący tego, jak wspaniale jest organizowany NCN, na czym polega walka z mdpi i jak środowisko właśnie takich ludzi jak opisywani stara się zablokować dostęp do projektów innym. Jak marnie przecież wygląda dorobek kogoś kto np. cały rok pracuję na 2, 4 czy 6 artykuły choćby w tym nieszczęsmym mdpi, w zestawieniu z takim tuzem, który zapewne nie ma nawet dość czasu by przeczytać te swoje dzieła. Bo chyba przecież nikt normalny nie wierzy, że uczestnictwo w tym procederze ma służyć ambicjom i gromadzeniem artykułów. Nie, nie, nie tutaj po prostu chodzi o pieniądze. I to nie jest przypadek, że ci ludzie publikują te artykuły we wspomnianych domach wydawniczych. Wbrew pozorom nie jest to trudne jeżeli masz dostatecznie dużo pieniędzy i bywasz na właściwych konferencjach, masz właściwych znajomych. I to nie ma nic wspólnego z punktami. Wystarczy w ocenie projektów oceniając wnioskodawcę wprowadzić ocenę 0-1, przygotowany merytorycznie do realizacji projektu lub nie w oparciu o pewne minimalnej kryteria. W końcu powinien być oceniany pomysł, natomiast u nas projekty przyznaje się autorom.

        • ~Sceptyk 16.01.2025 06:26

          Dobry pogląd.... osobiście mi taki proceder z pismakami którzy na tej podstawie sięgają po publiczne pieniądze wygląda na mówiąc delikatnie wyludzaczy. Znakomite grono tych papierników jest na stanowiskach, ludzie milczą, a uczelnia się cieszy bo ma punkty, statystyki i rankingi. Niesamowite to jest.

          • ~gnom 16.01.2025 12:23

            No cóż, będę pamiętał do końca życia słowa jednego z realnie wybitnych profesorów, który w trakcie rozmowy powiedział mi takie zdanie: "... nie bądź naiwny, kiedyś obowiązywała zasada, my bierzemy połowę, o resztę się bijcie, a teraz zasada jest nieco inna: my bierzemy wszystko, a o resztę się bijcie. Ta osoba naturalnie w kluczu była. To zwyczajnie taki samograj stworzony po to, by nikt obcy się nie prześlizgnął. Z właściwego zespołu, z właściwym poparciem. Niektóre młode osoby z tych zespołów nawet tego poparcia nie są świadome... To nie jest tak, że nikt nie wie, jak to zrobić uczciwie. Wszyscy wiedzę. To coś jak wybory rektorów na uczelni, najpierw się ustala kto będzie elektorem (kto może być, by się nie naraził), potem elektorzy wybierają rektora, a potem ten mianuje dziekanów. I jak może się coś zmienić w takim systemie? Decydenci nazywają to "polityką", ja nazywam to zakonserwowaniem układu. I by uniknąć oskarżeń, że piszę to jako frustrat, to nic z tych rzeczy, bowiem sam habilitację obroniłem w wieku lat 33, należę do czołowych pracowników swojego wydziału. Natomiast projektów do NCN obecnie nie piszę, bo to strata czasu i pozbywanie się pomysłów, które są potem kopiowane. Przez n-prób w nowym układzie nie otrzymałem ani jednej merytorycznej recenzji, zwierającej choćby jedną merytoryczną uwagę, poszczególne pola zawierały po jednym ogólnym zdaniu, a dorobek był oceniany nawet sprzecznie z zasadami oceniania zapisanymi w regulaminach konkursów. Gdybym tak ocenił projekt inżynierski, byłaby afera :).

            • ~Sceptyk 16.01.2025 12:55

              Hmmmmmm...to jest smutne co Pan pisze...no ale chyba nie pozostawia złudzeń, że ciężko będzie coś zmienić...a walka z wiatrakami z natury jest walką przegraną...szkoda czasu, nerwów i zdrowia. Podziwiam Pana podejście do realiów. Chociaż zaintrygował mnie Pana wywód dotyczący elektorów, ponieważ sam nim byłem, więc nie wiem czy to dobry znak czy zły (szczerze nigdy nie chciałem uczestniczyć w tym piekiełku i kociołku):)

              • ~Nika 18.01.2025 10:35

                No i co po wyborach - dziekan, prodziekan, przewodniczący jakiejś komisji? Dziękuję gnomowi za ten wpis. Struktura zarządzania na uczelni wygenerowana ustawą 2 0 to monarchia absolutna za państwowe pieniądze. Ale najwyraźniej wszystkim - oprócz może chłopów pańszczyźnianych orających punkty - się podoba. Dziękuję gnomowi za ten gorzki wpis.

                • ~Sceptyk 19.01.2025 07:30

                  Rektor 😉 ....na uczelni zawsze była i jest hierarchia , no i to prawda, że taka monarchistyczna. Cóż zrobić. Tak to ktoś zaplanował.

  • ~~badaczka 15.01.2025 14:18

    NCN ma stać na straży jakości, uczciwości i wysokich standardów naukowych. Rada NCN w szczególności, a jej członkowie powinni cieszyć się nienaganną opinią w środowisku. To kwestia zasad, uczciwości i gospodarności w obszarze finansów publicznych.
    Czy i jakie przewodniczący Rady podejmie działania w tej kwestii?

    • ~Hej 18.01.2025 09:57

      Trzeba zmieć zasady punktacji wniosku. Nie moze być tylko oceny kierownika, w żadnym komercyjnym projekcie / projektach publicznych tego nie ma. Projekty nie są realizowane jednoosobowo. Musi być tak jak było dorobek i kierownika i głównych wykonawców. Poza tym w dorobku kierowniczym muszą się liczyć nie tylko projekty z budżetu na naukę , ale też badania komercyjne, zamawiane, gdzie sprawdzanie jest dużo dokładniejsze niż w NCN. Widać ze klika cwaniaków ustawiła te reguły, która nigdy nie realizowała komercyjnych projektów., znacznie bardziej wymagających i za większe pieniądze .

    • ~rae of light 15.01.2025 15:12

      On nie ma zbytnich możliwości działania, bo obowiązuje go regulamin rady. Zgłosił do komisji etyki, która pogrozi palcem i upomni, a życie potoczy się dalej.

  • ~Janusz 15.01.2025 13:45

    Odpowiedzi Marszałka nie warto komentować.
    Podane przez profesora Dietla przykłady dotyczące Takashiego Taniguchiego i Kenjiego Watanabe z Tsukuby oraz Grzegorza Karczewskiego i Tomasza Wojtowicza mają się nijak do przypadku opisanego w artykule. Panowie opracowali świetną technologię i nikt oprócz nich nie był w stanie wyprodukować czegoś podobnego, o podobnej jakości. Nie wiem, co pan Dietel chce osiągnąć takimi komentarzami. Jeśli tak bardzo dba o jakość NCN, powinien podać się do dymisji i ogłosić, że nie będzie przewodniczył radzie w takim składzie. Proste Panie Dielt.


  • ~obserwator 15.01.2025 12:52

    No proszę tego pana potrafili zwolnić, a swoich fabrykantów danych bronią i wplątują w to oszustwo tym samym kolejne osoby z uczelni, gdzie się to dzieje, które poświadczają nieprawdę wiedząc, że badania są sfabrykowane, co też w sumie przyznają, ale muszą dać inną opinię, gdyż chodzi o znajomego czy znajomych władz. Trzeba coś zrobić z mafiami uczelnianymi, klikami często miernot, które się wspierają w nieczystych działaniach bo twierdzą, że ci wcześniej (ich profesorowie) robili większe wałki. Podobnie wymuszanie przyjęcia i tworzenie sztucznych etatów dla przewodniczących samorządu studentów, bo głosuje na rektora, a później za każdym razem jak nie wypełnia taki delikwent obowiązków służbowych interwencja rektora - przecież 20% głosów!. Kolejna rzecz oprócz znanych ustawianych konkursów to płacenie pełnego wynagrodzenia osobom, które pełnią funkcje publiczne poza uczelnią np. wiceszefa jakiejś lokalnej firmy państwowej czy członka rady spotykającej się raz w miesiącu przy jednoczesnym znacznym obniżaniu ich pensum. Rozumiem obniżanie pensum osobom pełniącym funkcje na uczelni, ale poza nią - czy to jest legalne, czy to korupcja polityczna rektorów, którzy może dzięki tem, oni lub ich żony czy znajomi, mają jakieś dodatkowe funkcje. Po prostu półświatek naukowy i naukowo-polityczny.

    • ~StaryZgred2012 15.01.2025 19:21

      > Trzeba coś zrobić z mafiami uczelnianymi, klikami
      > często miernot, które się wspierają w nieczystych
      > działaniach bo twierdzą, że ci wcześniej (ich
      > profesorowie) robili większe wałki.

      Będzie trudno, a z wnętrza uczelni w zasadzie niemożliwe, bo te mafie, rozzuchwalone narzędziami dostarczonymi przez Gowina i patologią likwidacji bezpieczników "checks and balances" w strukturach uczelni, dokonały właśnie inwazji na stanowiska rektorów i dziekanów rozpoczynając terroryzowanie społeczności uczelnianych. Przykład bezkarności Borka z UKEN tylko ich ośmielił i upewnił, że dokładnie nic im nie grozi.

      • ~Piotr miłośnik Lublina 15.01.2025 20:22

        Mój kierowniku kochany, nie ma co chować się za nickiem, słowa będą miały większy wpływ i będą robić większe wrażenie jak podpiszesz się własnym nazwiskiem. Wtedy wszyscy zrozumieją co przeżyłeś i jak dobrze poznałeś te mafię i ile krzywdy Ci wyrządziła w ciągu ostatnich 20lat.