Równie ważna, jak ta o przyznawaniu punktów, jest dyskusja o tym, w jaki sposób wzmocnić obieg treści naukowych, co zrobić, by ludzie bardziej „się czytali”. Mam niedosyt debaty, cyrkulacji idei, wzajemnych odniesień, jednym słowem twórczego fermentu. Tego jest za mało, rozmawiamy tylko gdzie i za ile punktować – mówił wiceminister nauki Maciej Gdula w kolejnym odcinku podcastu „Co tam, PANie, w polityce (naukowej)”.
Gościem czwartkowego odcinka podcastu „Co tam, PANie, w polityce (naukowej)” był wiceminister nauki Maciej Gdula. Głównym tematem rozmowy była lista czasopism punktowanych. Nad nowymi regułami jej tworzenia pracuje właśnie Komisja Ewaluacji Nauki. Mają być gotowe jeszcze w tym półroczu.
Wykaz jest podstawą ewaluacji, jest umocowany ustawowo, więc na pewno zostanie, nie będzie zlikwidowany. Pytanie, jaki on będzie. Stoimy na stanowisku, że to, co się z nim działo wcześniej, czyli ręczne sterowanie, jest nie do zaakceptowania – przekonywał rozmówca prof. Dariusza Jemielniaka.
Dodał, że – jak wynika z jego rozmów z prof. Filipem M. Szymańskim, przewodniczącym KEN – prace naprawcze idą w dobrym kierunku. Mówiąc to, miał na myśli materializującą się właśnie dyskusję toczoną od lat nad koniecznością innego systemu oceniania czasopism z nauk ścisłych, technicznych i o życiu, a innego – nauk humanistycznych i społecznych. Specyfika tych obszarów ma być odzwierciedlona w odrębnych punktacjach. Dla przykładu w HS ocena będzie dokonywana tylko przez ekspertów.
Bardzo mi się podoba pomysł, żeby wciągnąć jak największą liczbę naukowców w ocenę czasopism z ich dyscypliny. Zaletą będzie niewątpliwie to, że legitymizacja dla tego systemu ocen będzie bardzo duża. Na stole leży propozycja, by każda jednostka naukowa z kategorią B+ delegowała swojego eksperta do oceny czasopism z dyscypliny, w której uzyskała tę kategorię. Inna z sugestii mówi, żeby podejść rankingowo do wykazu, tzn. eksperci mieliby stworzyć zestawienie od najlepszego do najgorszego czasopisma i dopiero na podstawie średniej ocen przypisywać im punkty – tłumaczył Gdula.
W jego przekonaniu nowe zasady pozwolą uniknąć zarzutów, że „eksperci sprzyjają swoim”, a – zwłaszcza w dużych dyscyplinach – wpływ lokalnych środowisk, bardzo zamkniętych, skupionych tylko na sobie, będzie minimalizowany. Podkreślił, że nie jest intencją ministerstwa, by zniechęcać do pisania w tytułach angielskojęzycznych. Ale – z uwagi choćby na specyfikę HS – opłacalne (punktowo) musi być też publikowanie w polskich wysoko jakościowych periodykach.
Równie ważna, jak ta o przyznawaniu punktów, jest dyskusja o tym, w jaki sposób wzmocnić obieg treści naukowych, co zrobić, by ludzie bardziej „się czytali”. Mam niedosyt debaty, cyrkulacji idei, wzajemnych odniesień, jednym słowem twórczego fermentu. Tego jest za mało, rozmawiamy tylko gdzie i za ile punktować. To gorsza strona świata publikacji, rozliczania z tego, ile punktów zdobędziemy, jak szybko piszemy – przyznał wiceminister.
Sugerował, że być może „produkcja” naukowa nieco wolniejsza, stawiająca na pierwszym miejscu jakość, byłaby bardziej pożądana. Przywołał w tym kontekście wyniki badań, z których wynika, że tylko 7% prac polskich naukowców jest cytowanych.
Poruszył też problem „drapieżnych” czasopism. Według różnych szacunków trafia do nich z Polski od kilkudziesięciu do kilkuset milionów zł. Jak temu zaradzić? W pierwszej kolejności należy zidentyfikować tego typu tytuły. Wśród pomysłów, zdradził gość podcastu, jest taki, by czasopisma, które wydają więcej niż 4–6 numerów specjalnych rocznie traktować właśnie jako „drapieżne”. Dodajmy, że taki sposób ich definiowania odradzali nasi eksperci w akcji „Nauka do naprawy” (raport opublikujemy 18 marca).
W trakcie rozmowy pojawiła się także kwestia monografii.
W wielu obszarach to jest podstawowe narzędzie komunikacji. Dzięki temu, że jest tam więcej przestrzeni do wypowiedzi można pokazać kontekst teoretyczny, więcej danych. Zapewniam, że monografie zostaną przez nas docenione. KEN będzie starał się wypracować takie narzędzia oceny, wydawnictw które będą jak najszerzej akceptowane – podkreślił Gdula.
Zapowiedział też, że przed końcem roku będzie nowelizowana ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, m.in. przepisy dotyczące ewaluacji.
Mariusz Karwowski
Tragedia ale wystarczy spojrzeć na dorobek Pana ministra i od razu można stwierdzić, że nic dobrego się tu nie można spodziewać. Niestety prawda jest bolesna. Ja osobiście nie znam żadnego czasopisma polskiego w dziedzinie ekonomii, które reprezentuje jakąkolwiek wartość. Jeżeli te czasopisma miałyby się z powrotem znaleść na liście i jeszcze z wysoką punktacją byłby to ogromny krok wstecz, a polscy "naukowcy" dalej zajmowaliby się pseudo nauką.
Ocena ekspercka tysięcy czasopism jest niemożliwa do dokonania. Tak w HS, jak i w każdej innej dziedzinie/dyscyplinie. Czasopism jest po prostu za dużo, a dany badacz/dana badaczka ma do czynienia tylko z małym wycinkiem journali w trakcie swojej kariery. Dlaczego? Dlatego, że journale są tematyczne, a przecież nie ma ludzi zajmujących się "wszystkim".
Porangowanie kilku tysięcy czasopism jest abolutnie nierealne. Ludzie mają problemy z porangowaniem 5 miejsc, gdzie chcieliby pojechać na wakacje - rzetelność test-retest rangowania jest zwykle bardzo niska. A da się porangować wszystkie 6 500 czasopism przyporządkowanych do filozofii czy psychologii? (Dane za punktoza.pl). Jest to zadanie niewykonalne i szkoda czasu.
Statystyki WoS i Scopus nie są perfekcyjne, ale są OBIEKTYWNE i NIEZALEŻNE od polskich grup interesów. Można je wspomóc cytowaniami Google Scholar (po wykluczeniu autocytowań), bo faktycznie WoS pomija wiele niezłych czasopism HS (ale Scopus już nie).
Mamy proste rozwiązanie, po co wymyślać kwadratowe koła? Żeby zaspokoić grupy interesu? Innego powodu nie widzę.
Czasopisma w HS również powinny być klasyfikowane na podstawie obiektywnych wskaźników!
Niestety powrót do "eksperckiej" oceny jest najgorszym z możliwych - brak jasnych kryteriów dla czasopism krajowych, (obok indeksacji w WoS, Scopus) spowoduje właśnie naciski grup interesu i zaburzenie punktacji. Proste rozwiązania typu wskaźnik cytowań w innych czasopismach (ilość/artykuł bez autocytowan) już poprawiłby sytuację.... Sama "renoma" czasopisma to pojęcie niejasne i mające niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Ocena we własnym gronie, tak jak sędziowie to czysta patologia.
Panie Profesorze. Na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu, gdzie pracuje Pana kolega Prof. Szeptycki, dziekan Daniel Przastek uważa, że wydział jest jego własnością. Niszczy młode osoby, które uważają, że prowadzi on wydział do zniszczenia (jedna z czterech dyscyplin z najgorszą oceną na UW). Ja sam jako asystent publikowałem na scopusie, granty, wysokie punkty, Ocena okresowa pozytywna na poziomie bardzo dobrym. Przastek jednoosobowo podjął decyzję, że nie otrzymam nowej umowy po terminowej obronie doktoratu. To tak apropo pozyskiwania młodych, sorry ale z takimi osobami jak Przastek zachodu nie dogonimy...
Ktoś tam 12 lat temu opisał środowisko Pana wydziału. Nie czytał Pan. Przecież Przastek tylko kontynuuje to, kreowali profesorowie tego wydziału przez dekady. Poszukaj Pan sobie dobrej pracy. Przastek dał Panu szansę.
Ocena w HS ma być dokonywana tylko przez ekspertów? Ciekawe jak eksperci ocenią tysiące czasopism zagranicznych z HS? Ciekawe, co się stanie, gdy eksperci nie uwzględnią wskaźników bibliometrycznych etc. Ciekawe, że z zapowiedzi może wynikać również to, że im więcej ekspertów będzie związanych z danym czasopismem lub subdyscypliną, tym większe szanse na korzystną ocenę będzie miał dany periodyk w HS. Szykują się bardzo oryginalne rozwiązania....
I tym sposobem wrócimy do poprzedniej a anulowanej listy, w której każda dyscyplina z nauk społecznych i humanistycznych miała 1-2 czasopisma z wysoką punktacja. Z innych nauk duże punkty dostały czasopisma z bazy Scopus i WoS. Góra urodzi mysz. Nowe władze nawet nie wiedzą co skasowały włącznie z profesorami z PAN