Aktualności
Życie akademickie
10 Kwietnia
Źródło: www.pixabay.com
Opublikowano: 2024-04-10

Jakie są bariery w rozwoju młodych naukowców?

Trudności w pozyskiwaniu grantów, przeciążenie organizacyjne i „punktoza” – to najczęściej zgłaszane przez młodych naukowców czynniki hamujące rozwój ich kariery. W ankiecie wzięło udział 305 osób.

Co stanowi największą trudność w działalności naukowej i naukowo-dydaktycznej? – z takim pytaniem zwróciła się do badaczy Rada Młodych Naukowców. Chodziło o zidentyfikowanie barier w rozwoju kariery już na jej początkowym etapie. W tym celu opracowano anonimową ankietę adresowaną wyłącznie do młodych naukowców (doktorantów, doktorów do 7 lat po uzyskaniu stopnia, nauczycieli akademickich bez stopnia naukowego doktora). Badanie przeprowadzono między październikiem 2023 a lutym 2024 roku. Właśnie poznaliśmy jego wyniki.

Można było wskazać trzy największe bariery w rozwoju naukowym. Zdecydowanie najczęściej (67,5%) podawano trudności w pozyskiwaniu grantów, i to pomimo tego, że młodzi naukowcy mają przecież konkursy zarezerwowane tylko dla swojej grupy. Niespełna połowa ankietowanych (48,9%) zaznaczyła przeciążenie organizacyjne, a niewiele mniej (47,5%) – „punktozę”, a więc wymóg publikowania w dobrze punktowanych czasopismach. Dodatkowo, co dziesiąty ankietowany (9,8%) wskazał wymóg publikowania w zagranicznych periodykach.

Dla prawie 30% biorących udział w badaniu problem stanowią mobbing i nieetyczne zachowania w miejscu pracy. Wśród najczęściej wymienianych form mobbingu podawano: „wolontariat” i przerzucanie obowiązków oraz dokładanie nowych, nieodpłatnie wykonywanych, kolesiostwo, kąśliwe uwagi, brak poszanowania czasu prywatnego, uwagi na tle seksualnym, poniżanie/umniejszanie, prośby o „dopisanie” do pracy badawczej oraz o przychylne recenzje.

Co piąty respondent (24,3%) wskazywał jako barierę przeciążenie dydaktyczne. W dalszej kolejności w odpowiedziach ankietowanych pojawiały się także: dostępność programów umożliwiających mobilność za granicą(18%) oraz sytuację rodzinną (14,1%).

Kwestionariusz zdecydowało się wypełnić 305 młodych naukowców, w większości doktorantów (58%). Najczęściej reprezentowanymi przez nich dyscyplinami były: biologia, inżynieria materiałowa, chemia, nauki o zdrowiu. Wśród respondentów przeważały kobiety (60%). Szczegółowe wyniki ankiety opublikowano na profilu RMN na Facebooku.

Rada Młodych Naukowców to zespół doradczy Ministra Edukacji i Nauki, wspierający rozwój kariery młodych badaczy. W listopadzie rozpoczęła się VIII kadencja tego gremium. Przewodniczącą jest dr Olga Witkowska-Piłaszewicz ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

MK, źródło: RMN

Bez tytulu 12

Dyskusja (18 komentarzy)
  • ~XXX 11.04.2024 13:27

    Lenistwo, "live balance", przecenianie swoich zdolności, wygórowane wymagania.

  • ~Janusz 10.04.2024 16:50

    System grantowy dla młodych naukowców jest kompletnie nieefektywny. Młodzi naukowcy powinni najpierw nauczyć się realizować granty. Niestety, istnieje dużo grantów, które kończą się jedną publikacją, a grant był większy niż 1 lub 2 milion y złotych.

    • ~KubaFischer 05.07.2024 16:54

      Publikacja popychająca wiedzę (światową!) do przodu za tylko 2 mln PLN? Gdzie tak tanio? Bierem!

    • ~PP 10.04.2024 17:18

      Dlatego najlepsze by były powszechne (30% lub nawet więcej przyznawalności) granty do 20-30-40tys, coś w stylu miniatury, o które by mogli aplikować tylko doktoranci. Byłaby to świetna okazja dla doktorantów, żeby zapoznać się z systemem grantowym, z całą papierologią, rozliczaniem itd.

      • ~Marcin Przewloka 10.04.2024 21:36

        @Janusz
        Jesli ta publikacja jest naprawde znaczaca w danej dziedzinie, byc moze zmieniajaca punkt widzenia na dany mechanizm lub zjawisko, to dlaczego nie? Czasem jedna publikacja jest warta znacznie wiecej, niz dziesiec innych.
        Jednak publikacje to nie jest jedyny efekt pracy nad jakims projektem, w obrebie grantu. Jest mnostwo innych niezwykle waznych wynikow i efektow takiej pracy, miedzy innymi na polu rozwoju lokalnego srodowiska naukowego.

        @PP
        Taki zasieg finansowy (40 tys pln) nie pozwala zrobic praktycznie nic w dziedzinie nauk przyrodniczych, wiec ta propozycja nie jest pomocna dla duzej grupy naukowcow.
        Wieksze finansowanie wymaga zwyczajnie znacznie wiekszego budzetu na nauke. Ktore to zwiekszenie zdecydowanie powinno miec miejsce.

        • ~Janusz 11.04.2024 07:53

          @Marcin Przewlkoa
          Publikacje istotne zazwyczaj znajdują swoje odbicie w literaturze, konferencjach i patentach. Oczywiście, może się zdarzyć, że przemysł dopiero po kilkudziesięciu latach zorientuje się, że wyniki można przekuć na ogromne pieniądze. Może się też zdarzyć, że wyniki z publikacji dopiero za kilkadziesiąt lat staną się podstawą do nowej dyscypliny naukowej. Obserwacja otaczającego świata pozwala mi przypuszczać, że tak jednak nie będzie.
          Grant w wysokości około 500 EUR (to już spore pieniądze) wymaga wykonania solidnej pracy. Jedna lub dwie publikacje w czasopismach zaliczanych do kategorii 'predatory journals' lub podobnych są niewystarczające. Oczywiście, rozumiem, że grant może nie wyjść, ale w takim przypadku naukowiec powinien to bardzo dobrze uzasadnić (obawiam się, że niestety większość grantów jest po prostu źle realizowana, a brak rezultatów nie wynika z problemów naukowych).
          Nie rozumiem również przyznawania grantów SONATA zaraz po uzyskaniu doktoratu (bez odbycia stażu zagranicznego, nawet w Polsce), zwłaszcza że grant taki miałby być realizowany w tej samej jednostce.
          Nie jestem pewien, o jakie 'inne' rezultaty realizacji grantu Pan mówi, ponieważ nie może to dotyczyć obrony doktoratu w ramach tego grantu. Doktorant posiadający jedynie 1-2 publikacje jest w trudnej sytuacji. Może to negatywnie wpłynąć na jego przyszłe aplikacje na stanowisko post-doktorskie w bardzo dobrych jednostkach zagranicznych oraz na pozyskanie stypendium wyjazdowego. Czy nie obawia się Pan, że taki doktorant może mieć zagrożoną dalszą ścieżkę kariery naukowej?

          • ~Marcin Przewloka 11.04.2024 09:18

            @Janusz
            Poniewaz poruszyl Pan sporo bardzo roznych tematow, odpowiem ogolnikowo i zdawkowo. Prosze wybaczyc. Oczywiscie, moge rozwinac kazdy z tych tematow.

            . Nie rozumiem dokladnie, co ma Pan na mysli piszac "Publikacje istotne zazwyczaj znajdują swoje odbicie w literaturze, konferencjach i patentach".
            . Publikowanie moze miec cos wspolnego z przemyslem, ale to to absolutnie nie jest cel publikowania naukowego. Publikacje raportuja to, co sie zaobserwowalo i odkrylo. Buduja wiedze, do ktorej ma dostep kazdy czlowiek, na calym swiecie.
            . "Grant w wysokości około 500 EUR (to już spore pieniądze), ....". Czy ma Pan na mysli 500 Euro, czy 500 tysiecy Euro?
            . Tak naprawde o jakosci publikacji nie decyduje pismo, w ktorym publikujemy. Chodzi o tresc publikacji, zawartosc. Ale nie trzeba publikowac w "predatory journals", mozna gdzie indziej. Lepiej jest publikowac gdzie indziej.
            . Nie moge komentowac grantu SONATA, poniewaz nie mam wiedzy na temat tego programu. Ale rzeczywiscie mobilnosc, a NIE zasiedzenie, powinna byc promowana. System grantowy powinien promowac mobilnosc.
            . Przyklady innych efektow realizacji grantu, i tutaj mam na mysli grant tej wielkosci, ktory podaje Pan w swoim oryginalnym poscie: (1) wygenerowanie wynikow, ktore obecnie nie nadaja sie do zamkniecia w publikacji, ale moga stanowic swietna baze do aplikowania o grant, (2) wygenerowanie narzedzi do pracy, ktore posluza w przyszlosci, daleko poza ten konkretny projekt, (3) wygenerowanie wiedzy i zdolnosci, ktorych wczesniej w danym labie nie bylo, (4) nawiazanie wspolpracy lokalnie i na zewnatrz, wlaczajac krotkie wizyty, (5) stworzenie srodowiska, w ktorym "cos sie dzieje", czyli miejsca, gdzie ludzie wykonuja nowe eksperymenty i dokonuja nowych obserwacji; tutaj znowu wychodzimy poza pojedynczy lab, (6) nowe wyniki i obserwacje pozwalaja aktywnie uczestniczyc w konferencjach i spotkaniach, rowniez miedzynarodowych (na udzial w ktorych w grancie mozna zarezerwowac pieniadze); takie wyjazdy promuja nie tylko lab i wyjezdzajacego, ale rowwniez caly instytut. ITD.
            . "Doktorant posiadający jedynie 1-2 publikacje jest w trudnej sytuacji." - prosze zwrocic uwage na to, ze w Wielkiej Brytanii czesto zdaza sie, ze doktorant konczy prace i otrzymuje stopien doktora bez zadnej publikacji, a jednak ciagle ci ludzie jada pozniej na postdoki.

            I wracajac juz do sedna sprawy, czyli publikowania: Roznice pomiedzy dziedzinami naukowymi sa w tym temacie bardzo istotne, ale ogolnie chodzi o to, zeby publikowac obserwacje w tytulach anglojezycznych. To jest wazne dla kazdej dziedziny. Jedna czy dwie dobre publikacje, pokazujace dobra jakosciowa nauke, ktora znaczaco popycha granice naszej wiedzy do przodu, to jest dobry wynik grantu. To jest bardzo dobra baza do otrzymania nastepnego grantu i dalszych, byc moze jeszcze lepszych publikacji.

            • ~Janusz 11.04.2024 11:32

              Mam na myśli to, że sporo grantów realizowanych przez młodych naukowców jest słabo rozliczanych. SONATA jest tego dobrym przykładem. Uważam, że jeśli bierze się 500 tys. euro, to trzeba za to zrobić coś więcej niż tylko wygenerować bliżej nieokreślone korzyści. Jestem całkowicie przeciwny przyznawaniu komuś następnego grantu, jeśli w grancie na 500 tys. euro osiągnięto jedynie nieopublikowane wyniki, które mają posłużyć do zdobycia kolejnego grantu (od tego jest MINIATURA za 10 tys. euro, pewnie mogłaby być trochę większa). Myślę jednak, że w Wielkiej Brytanii, coś na ten temat wiem, rozliczenie grantu na 500 tys. euro zakończone dwiema publikacjami w "predatory journal" kończy karierę PI. Wątpię, żeby taka osoba otrzymała następny grant, a w USA to już jest „game over”, jeśli ktoś myśli o poważnej karierze naukowej.

              • ~Marcin Przewloka 11.04.2024 18:12

                @Janusz
                To znaczy w Wielkiej Brytanii wyniki grantu obejmuja wiele roznych zjawisk, nie tylko publikacje. Prosze spojrzec tutaj, zeby zorientowac sie o czym mowie:
                https://www.ukri.org/manage-your-award/reporting-your-projects-outcomes/

                Rzeczywiscie, rzadko sie zdarza, zeby ktos podal dwie publikacje, jako outcome, ale juz na przyklad 5 publikacji w pismie o IF 3, to jak najbardziej - ten przypadek znam osobiscie, i absolutnie takie rozliczenie nie powstrzymalo tego group leadera przed otrzymaniem nastepnego grantu z BBSRC wartego ponad pol miliona funtow. Tak wiec musi Pan troche zweryfikowac swoje wiedze na temat tego, co sie dzieje w UK. Nie ma tutaj czegos takiego, jak "zakonczenie kariery PI" dlatego, ze wyniki grantu byly kiepskie.
                W Stanach rowniez chodzi przede wszystkim o ogolnie rozumiana produktywnosc. Jesli komus nie przedluza jednego grantu RO1, to moze starac sie przeciez o inny, czy tez o inne.

                Nie wiem, jak wyglada rozliczanie grantow w NCN, bo nigdy nie obserowalem calego procesu aplikacji i rozliczania z grantu w Polsce. Uwazam, ze rozliczanie grantow powinno byc brane bardzo serio. Tym nie mniej kazdy przypadek jest inny, i rowniez wplyw poprzedniego grantu na otrzymanie nastepnego trzeba rozwazac analizujac szczegoly. Trzeba zostawic naukowcom mozliwosc pomylki, bledu czy tez zwyczajnie braku szczescia. To znaczy ktos nie moze sie mylic ciagle i utyskiwac na brak szczescia przez 30 lat bez przerwy, ale bledy sie zdarzaja. To normalne.

                • ~Janusz 15.04.2024 11:08

                  Niestety, w Polsce rozliczanie grantów nie jest traktowane poważnie (nawet potrzebny był zapis, że warunkiem koniecznym jest publikacja, bo wcześniej były z tym problemy). Uważam, że jeśli ktoś bierze 500 tysięcy euro, to za to trzeba coś zrobić (coś "namacalnego). Proszę wybaczyć mi szczerość, ale podatnicy będą o wiele bardziej zadowoleni z czegoś konkretnego niż z "podniesienia dobrobytu społeczeństwa", "poprawy społecznego samopoczucia" i innych tego typu sformułowań, które mają ukryć fakt, że w rzeczywistości za te 500 K euro nic się nie zrobiło.

        • ~PP 10.04.2024 21:59

          Oczywiście że tak, tyle że jak nie ma pieniędzy na badania, to może warto chociaż dać możliwość zdobycia JAKIEGOKOLWIEK doświadczenia granatowego. A tak to nie ma ani jednego, ani drugiego.

          Pondto, 40 tys na jednostkowe działanie badawcze (bez wynagrodzenia oczywiście) w zupełności wystarcza. Też byłem w dziedzinie nauk ścisłych i przyrodniczych i często brakowało dosłownie takiej kwoty, która by umożliwiła przeprowadzenie badań wstępnych do innego, większego grantu. A tak to pomysły bezpowrotnie przepadały, bo nie dało się uzyskać żadnego finansowania (przypomnę, że mamy 8-10% wskaźniku sukcesu)

          • ~Marcin Przewloka 11.04.2024 00:12

            @PP
            Tutaj wlasnie widze role finansowania, ktore kiedys nazywalo sie "statutowe", czyli rodzaj stabilnego i niskiego finansowania na zasadzie 'core funding'. Pieniadze, ktore pozwalaja na prowadzenie wlasnie takich badan.
            Tylko te fundusze nie moga isc na oplacanie pradu, wody oraz papieru do drukarki, tylko bezposrednio na badania. A granty zostawmy na wieksze, dobrze zdefiniowane projekty.

  • ~Twilight Sparkle 10.04.2024 14:40

    Brakuje jednego wyraźnego punktu: brak stabilności zatrudnienia młodych pracowników. Nie ważne czy będzie to stały etat, o który zresztą bardzo trudno, czy też zatrudnienie/kierowanie grantem, gdyż po 2, 3 lub czasem 5 latach, mimo licznych publikacji, doświadczenia dydaktycznego, wypełniania powierzanych obowiązków administracyjnych, badawczych, etc. wraz z dniem końca umowy "wypada się" ze świata naukowego, jeśli nie zdobyło się np. nowego grantu (problem łączy się więc z punktem "Trudność w pozyskiwaniu grantów"), albo nie wygrało się w konkursie (nowym czy o tzw. przedłużeniowym) na stanowisko naukowo-dydaktyczne.
    Niestety system post-doc w naszym kraju też jest bardzo ubogi. Właściwie to w kraju można liczyć tylko na czyjś grant i liczyć, że wpisany został etat podoktorski, albo korzystać z ofert zagranicznych. Stąd też swoisty paradoks - ani mobilność, zwłaszcza między ośrodkami w Polsce, nie jest w cenie (tu smutną prawdą jest, że większość środowisk naukowych jest zamknięta na osoby z zewnątrz, zwłaszcza w naukach społecznych i humanistycznych), ani stabilność zatrudnienia w jakiś sposób zabezpieczona - ile konkursów potrzeba, aby mieć wreszcie mieć stały etat i planować dalszy rozwój kariery naukowej?

    • ~. 10.04.2024 18:28

      Podpisuję się pod tym obiema rękami. Co zniechęca tym bardziej, że niejednokrotnie młodzi doktorzy, a czasem nawet doktoranci przynoszą więcej punktów z publikacji, kosztów pośrednich z grantów i innych korzyści, niż niejeden bardziej doświadczony pracownik, ale uczelnie nie są zainteresowane ich losem. Ten system jest kompletnie zepsuty.

  • ~. 10.04.2024 10:37

    Kończę doktorat, wielu znajomych kończy lub niedawno obroniło doktorat na różnych uniwersytetach, lepiej i gorzej dofinansowanych. Z naszych obserwacji, niezależnie od dorobku, pozyskanie grantu przez świeżo upieczonego doktora to nieraz jedyna szansa na zatrudnienie na uczelni (oprócz etatów administracyjnych albo postdoców i wykonawców w projektach bardziej doświadczonych naukowców, ale do tego również potrzebny jest grant). Pozostaje postdoc zagranicą i/lub składanie grantów lub jednak bardziej stabilna praca poza uczelnią. Porównując sytuację z doktorantami w podobnej dyscyplinie w innych krajach UE, prekaryjnością dogoniliśmy Zachód, choć chyba nie w tym chcieliśmy go dogonić.

    • ~PP 10.04.2024 11:56

      Jak kończysz doktorat to jest idealny moment, żeby szukać pracy poza uczelnią :) Im dłużej się siedzi w tym zepsutym środowisku, tym ciężej znaleźć pracę poza.

  • ~Marcin Przewloka 10.04.2024 08:04

    Jak rozumiem niskie zarobki nie byly opcja do wyboru w tej ankiecie?

    Troche jednak dziwi mnie te 10% niezadowolonych z powodu wymogu publikowania w zagranicznych czasopismach. Wydaje sie, ze ten absolutnie kluczowy element pracy naukowca w kazdej dyscyplinie jest ciagle zbyt malo podkreslany w czasie studiowania w kierunku stopni magistra i doktora.

    Natomiast co do "dostepnosci programow umozliwiajacych mobilnosci zagraniczne" (18% niezadowolonych) to jest tak, ze sie wchodzi na takie strony jak NatureCareers, ScienceCareers, albo jobs.ac.uk, i sie samemu wyszukuje prace sposrod tysiecy ogloszen. Nie trzeba do tego specjalnych programow, ktore znaczaco obciazaja i tak bardzo skapy budzet na nauke.
    Trzeba po prostu wiedziec, czego sie chce i dazyc do celu, a nie oczekiwac na to, ze specjalne programy przyjda do ciebie.

    • ~PP 10.04.2024 11:00

      Ogólnie zgadzam się z tobą, jednakże od odniosę się do ostatniego punktu.

      Mobilność to nie tylko wyjazdy długoterminowe, ale również wyjazdy szkoleniowe czy wyjazdy na konferencje.

      Pracowałem na jednej z najbogatszych uczelni w Polsce i jak nie mieliśmy grantu to zdarzało się, że płaciłem za konferencje z własnej kieszeni. A jak wiadomo, na konferencjach poznaje się ludzi pracujących w podobnej tematyce, co w przyszłości często skutkuje nawiązaniem współpracy.

      Natomiast o wyjazdach szkoleniowych nie było nawet mowy, a były to za duże pieniądze żeby pokryć to z własnej kieszeni.