W związku z ukazaniem się projektu rozporządzenia w sprawie wykazu czasopism naukowych Akademia Inżynierska w Polsce wystosowała list otwarty do ministra nauki i szkolnictwa wyższego Dariusza Wieczorka. Inżynierowie są zaskoczeni, że w konsultacjach tego projektu nie ma organizacji pozarządowych.
„Pozwalamy sobie zwrócić uwagę, że twórcze środowiska zawodowe, w tym m.in. inżynierskie, medyczne, humanistyczne, przyrodnicze, ekonomiczne, społeczne, o zarządzaniu, a także związane z nimi środowiska naukowe są zrzeszone w licznych krajowych i międzynarodowych, a mających siedzibę w Polsce, stowarzyszeniach naukowych. W skład tych Stowarzyszeń wchodzą tysiące pracowników naukowych zatrudnionych w licznych jednostkach naukowych uczelnianych, instytutowych przemysłowych i Polskiej Akademii Nauk oraz Sieci im. I. Łukasiewicza, a także w prywatnych lub przemysłowych centrach naukowo-badawczych. Członkowie tych Stowarzyszeń żywotnie są zainteresowani we właściwej ocenie ich dorobku naukowego i twórczego oraz działalności wdrożeniowej i ochronie ich własności intelektualnej” – czytamy w liście. „Reprezentując sporą część środowiska, zwłaszcza inżynierskiego, Akademia Inżynierska w Polsce w porozumieniu z Naczelną Organizacją Techniczną czuje się zobowiązana do zajęcia stanowiska w tej sprawie.”
Przedstawiciele AIP uważają, ze w powodów formalnych wystarczy w ocenie czasopism wziąć pod uwagę bazę Scopus, bowiem zawiera ona o 10 tys. czasopism więcej niż Web of Science (42 tys. vs. 32 tys., jak czytamy w liście).
„Baza danych Scopus zawiera więcej indeksowanych artykułów i obejmuje szeroki zakres czasopism open access i recenzowanych, zapewniając globalny przegląd wyników badań w szerokim zakresie dyscyplin naukowych. Web of Science oferuje obszerne cytowania według źródła i znaczną ilość literatury naukowej opublikowanej w przeszłości i chociaż zapewnia kompleksowe wyszukiwanie cytowań z mniejszej liczby czasopism, zapewnia jednak bardziej kompleksowy wgląd w historię badań w analizowanym obszarze. Zdecydowana większość czasopism referowanych przez Web of Science jest zawarta w znacznie szerszej bazie SCOPUS. Można zatem bez istotnych błędów ograniczyć analizę czasopism do bazy SCOPUS” – piszą autorzy listu do ministra nauki
„Baza SCOPUS obejmuje m.in. 571 czasopism wydawanych w Polsce. Oprócz nielicznych światowych monopolistów wydawniczych, wśród wydawców tych czasopism znajdują się instytucje naukowe, głównie instytuty lub jednostki Polskiej Akademii Nauk oraz Sieci im. I. Łukasiewicza, wydawnictwa uczelniane oraz liczne stowarzyszenia naukowe i zawodowe.” W liście zwrócono uwagę na to, że „dorobek publikacyjny tych czasopism naukowych, często funkcjonujących od dziesiątków lat, zapewnił im sukces potwierdzony w bardzo trudnej i wieloletniej procedurze weryfikacyjnej przez bazę SCOPUS i notowanych w tej bazie przez kolejne lata.” Zdaniem członków AIP „te czasopisma w najbardziej dojrzały możliwy sposób promują dorobek Polskiej Nauki, a fakt, że licznie publikują w nich swoje prace także autorzy z wielu innych krajów Świata, świadczy o ich uznanej pozycji międzynarodowej. Baza SCOPUS przyznaje i systematycznie corocznie publikuje wyniki oceny każdego z 571 cytowanych polskich czasopism, z podziałem na 4 kwartyle Q1, Q2, Q3 i Q4.” Autorzy listu uważają, że jest w interesie polskiej społeczności naukowej wspieranie dorobku polskich czasopism „przez systemowe rozwiązania wprowadzane przez Rząd.” Jednym, z nich byłoby wsparcie finansowe polskich periodyków indeksowanych w Scopusie, co „stanowi warunek sine qua non dalszego wydawania tych czasopism”, które są ważnym świadectwem aktywności polskich badaczy i jej uznania przez środowiska międzynarodowe.
Dalej autorzy listu uzasadniają potrzebę wzmocnienia polskich czasopism także poprzez przyznanie im takiej liczby punktów, która zachęci badaczy do wybierania ich jako miejsce prestiżowych publikacji wyników swoich badań. „W przeciwnym razie” – czytamy – „artykuły są wysyłane do innych zagranicznych czasopism, w praktyce bardzo często do Chin. Zwykle wiąże się to też z koniecznością wyprowadzania za granicę z jednostek naukowych, głównie budżetowych (a zatem objętych podatkami), sporych kwot (…) zwykle 10-15 tysięcy złotych na każdą publikację.” W skali kraju to wielomilionowe wydatki. „Zainwestowane w polskie czasopisma naukowe w wysokości nie większej niż 30-40% wymienionej kwoty, spowodowałyby znaczne wzmocnienie każdego z polskich czasopism naukowych oraz znaczne oszczędności budżetowe polskich jednostek naukowych” – piszą inżynierowie w liście do ministra nauki.
Ich zdaniem, wkład polskich czasopism indeksowanych w Scopusie „stanowi istotny wkład w dorobek kulturowy i cywilizacyjny Polski”, ale niestety „stanowczo niedoceniany np. w porównaniu do promowania sportu w skali międzynarodowej. Wymienione czasopisma stanowią silną reprezentację Polski na arenie międzynarodowej i warto by to było zauważane, doceniane i promowane.”
Zdaniem autorów listu, należy tę grupę wyodrębnić i przypisać im po co najmniej 70 punktów, ale maja oni też dalej idące propozycje: Jeśli są w pierwszym kwartylu w bazie Scopus powinno to być 200 punktów; za miejsce w Q2 – 140 punktów, za Q3 – 100, a za Q4 – wspomniane 70 punktów. Na dodatek Komisja Ewaluacji Nauki mogłaby podnieść punktację o jeden poziom „pięciu kolejnym czasopismom na liście rankingowej z uwzględnieniem dyscypliny naukowej w każdej kategorii (…) ze względu na rzeczywistą pozycję w danej dyscyplinie tego czasopisma”, co jednak wymagałoby sporządzenia uzasadnienia merytorycznego.
Równocześnie autorzy listu uważają że „nieakceptowalny jest woluntaryzm sprowadzający się do podwyższenia lub obniżenia przez KEN o maksymalnie dwa progi punktowe liczby punktów przypisanych danemu czasopismu (łącznie tworzy to różnicę 4 progów punktowych, czyli np. czasopismo otrzymujące według obliczeń 70 punktów, w wyniku takiej korekty może mieć 20, 40 lub 100, 140 punktów, co przeczy całkowicie idei dokonywania jakichkolwiek obliczeń).” W miejsce tego uprawnienia należałoby wprowadzić zasadę, że jeżeli punktacja czasopisma nie odpowiada jego rzeczywistej randze w dyscyplinie „KEN może podwyższyć o jeden próg punktowy liczbę punktów przypisanych temu czasopismu, pod warunkiem sporządzenia uzasadnienia merytorycznego.”
List podpisano 19 listopada. W załączniku znajdą Państwo jego pełna wersję.
List Otwarty AIP do Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego P. Dariusza Wieczorka
Ocena - oceną , to tylko dymna zasłona, że coś się dzieje.
Ponad 30 lat w Polsce budowano socjalizm. Od ponad 30 lat słyszę o sieciach neuronowych (sztuczna inteligencja). Czy ktoś może podać jakieś produkty, która Polska eksportuje, gdzie stosowane są siec neuronowe.
Teraz znów słyszę o inwestowaniu w sztuczną inteligencję. Przeznaczą ponad 1 mld zł. To jest inwestycja w przyszłość.
Ne neguję, że trzeba inwestować w sztuczną inteligencję, ale od ponad 30 lat już się w Polsce rozwija (sieci neuronowe) i i czy są jakieś produkty przemysłowe z tą siecią neuronową eksportowane z Polski.
Obawiam się jednak, że w Polsce tylko skończy się na inwestowaniu w sztuczną inteligencję i zysków prawe nie będzie.
Istnieją problemy nierozwiązywalne i punktacja (i ogólnie ewaluacja) jest jednym z nich - po prostu nie da sie tego zrobić dobrze nawet jak ma się dobre chęci.
Z resztą już istnieje ekspercka ocena pracowników naukowych - trzeba występować o doktoraty, habilitacje i tytuły profesora, jeżeli ktoś ma dobre osiągnięcia nie musi się bać takiej oceny eksperckiej (w tej ocenie bibliografia nie jest a przynajmniej nie powinna być brana pod uwagę więc żadne listy czasopism nie są potrzebne).
>:jeżeli ktoś ma dobre osiągnięcia nie
> musi się bać takiej oceny eksperckiej
Ta teza jest kompletną bzdurą w kontekście niejawnego, nieobiektywnego i tendencyjnego działania RDN, szczególnie w zakresie tytułów profesorskich, gdy prezydium potrafi kompletnie zignorować zamówione recenzje i podjąć decyzje stojące w sprzeczności z recenzjami. Układ mafijny w formie czystej..
Ostatni przykład to ubicie wniosku Garner-Letki, laureatki ERC, przez utytułowanych recenzentów szczebla gminno-powiatowego.
Istotniejszym wyróżnikiem niz tytuł nadawany przez RDN jest obecność na liście Top2%. W Polsce jest 10 tysięcy żyjących belwederów, ale tylko 1300 osób z Top2% - w tym kilku nieżyjących, jak choćby Pawlak
NIezależnie od procedury - recenzje jednak są i są jawne, podpisane nazwiskiem, więc raczej mało kto chce się ośmieszyć. Wolę ocenę swojej pracy przez te recenzje niż przez listę czasopism, która prawie nikomu się nie podoba (bo jak pisałem nie da się tego zrobić dobrze a bibliometria mierzy też popularność tematów badawczych a nie tylko jakość). A jednostki naukowe z kolei składają się z pracowników więc lista potrzeba jest tylko biurokratom. Cała ewaluacja powoduje tylko patologie na uczelniach bo rektorzy niestety myślą tylko o tym a nie o prawdziwej nauce.
Może nie chce, ale jeśli z grubsza połowa recenzji jaką w życiu czytałem wprowadza kryteria pozaustawowe lub ignoruje ustawę/rozporządzenie, to się jednak ośmieszają. Co ciekawe, jak się te recenzje odeśle do poprawki z bardzo ogólnym uzasadnieniem ("niezgodność z obowiązującymi przepisami"), to już te kryteria nagle znają. Ta "biurokracja" to po prostu działanie zgodnie z obowiązującym prawem. I mogę rozumieć, że ktoś woli pisać w np. ERSJ zamiast w czasopismach z 1 kwartyla Scopus (bo jest to jakby łatwiejsze), ale cóż - jak w wymogach pozytywnej oceny jest to drugie, a nie to pierwsze, to żegnamy się bez żalu.