Fundamentalnie nie zgadzam się z tezami zaprezentowanymi w artykule „Przed sąd za recenzję. Czy i jak chronić recenzentów?”. Zabieram głos jako osoba, która w sprawach awansu naukowego może występować tylko jako recenzent.
Kanwą dla artykułu była sprawa recenzenta, który w związku z wydaną przez siebie opinią w ramach postępowania awansowego o nadanie stopnia naukowego został pozwany przez recenzowanego przed sąd cywilny. Autor artykułu zastanawia się, czy możliwość pozwania recenzentów nie wywoła „efektu mrożącego” i czy recenzentem nie powinna należeć się ochrona prawna przed takimi „zakusami”. Zdaje się, że w treści recenzji, która była przyczyną powstania sporu, pojawiło się sformułowanie „o próbie wyłudzenia stopnia”. W treści artykułu wyciągnięte zostały jeszcze dalej idące wnioski. Mianowicie poddano krytyce okoliczność, że w sprawie stopnia naukowego i w sprawie wystąpienia do prezydenta RP o nadanie tytułu profesora Rada Doskonałości Naukowej wydaje decyzję administracyjną.
Pozostawienie recenzentom całkowitej swobody w sprawie możliwości decydowania o losach dorobku naukowego recenzowanych w bardzo wielu wypadkach nie będzie miało żadnego negatywnego wpływu na proces awansu naukowego. Recenzenci najczęściej są osobami o wysokich walorach intelektualnych, dla których pierwszorzędne znaczenie ma obiektywna wartość nauki. Tak się jednak składa, że otaczający nas świat nie jest idealny. Wielkość miesza się z małostkowością. Dotyczy to także świata nauki. Zarówno recenzentami, jak i recenzowanymi są ludzie, którzy mają swoje zalety i przywary. Z tej przyczyny jakakolwiek formuła władzy absolutnej, także dla uznanych naukowców, jest z gruntu złym rozwiązaniem. Istnieje bowiem ryzyko, że niektórzy recenzenci mogą nie kierować się przy wydawaniu recenzji wskazaniami wynikającymi z przepisów prawa o szkolnictwie wyższym.
Recenzje naukowe dorobku, jeżeli dorobek ten jest wadliwy, powinny być krytyczne. Jest to elementarny obowiązek recenzenta wynikający z zasady przyzwoitego zachowania się wobec nauki. Recenzent ma obowiązek napisać krytyczną recenzję, jeżeli bezsprzecznie w pracy naukowej znajdują się merytoryczne niedostatki. Przedmiotem krytyki powinien więc być dorobek naukowy, a nie sama osoba kandydata do awansu. Należałoby uznać za niedopuszczalny jakikolwiek negatywny argument ad personam. Od dojrzałego recenzenta należałoby też oczekiwać pewnej powściągliwości języka na korzyść bogactwa merytorycznego argumentacji. Nadmierna ekspresja rzadko kiedy służy celom naukowym. Należy pamiętać, że po drugiej stronie zawsze jest człowiek i nawet jeżeli komuś coś nie wyszło, należy docenić przynajmniej jego zaangażowanie i chęć kontynuowania rozwoju. W zupełności wystarczające jest stwierdzenie, dorobek naukowy „nie nadaje się”, „nie spełnia kryteriów”, „nie jest adekwatny”. Nie ma potrzeby używania fraz silnie nacechowanych emocjonalnie. Emocjonalnie wypowiedzi nie powiększają siły argumentów merytorycznych.
Oczywiście krytyka merytoryczna dorobku naukowego wymaga odpowiedniego poziomu argumentacji ze strony recenzenta. Niezależnie od pozycji recenzenta w świecie nauki nie wystarczy stwierdzenie, że coś recenzentowi się nie podoba albo że odbiega od standardów. Negatywną recenzję należy zatem na odpowiednim poziomie uargumentować. Co do zasady, od merytorycznej treści recenzji nie ma ścieżki odwoławczej. Procedura przewiduje powołanie kilku recenzentów, aby zapewnić maksymalnie wysoki obiektywizm oceny.
Zawsze może zdarzyć się nieodpowiedzialny recenzowany, który pozwie recenzenta o naruszenie dóbr osobistych. Czy to może wywołać efekt mrożący? Nie przesadzajmy. Mamy XXI wiek, nie żyjemy w czasach Galileusza, w których stawką negatywnej recenzji naukowej był stos na placu Campo di Fiori. W sprawie naruszenia dóbr osobistych nie dochodzi do pozbawienia wolności recenzenta, jego tymczasowego aresztowania. Sprawy cywilne mają to do siebie, że jeżeli ktoś wytoczy bezzasadne powództwo, to ponosi wszystkie koszty procesu, łącznie z wynagrodzeniem pełnomocnika pozwanego. Od żądania zadośćuczynienia pieniężnego trzeba zapłacić wpis stosunkowy, a zatem studzi to zapał powoda dochodzeniu amerykańsko wysokich kwot. Co prawda żyjemy w kraju, w którym władza publiczna jakiś czas temu sugerowała obywatelom, że sędziowie to ludzie, którzy kradną wiertarki, ale przy wszystkich przywarach tej grupy zawodowej, w znakomitej większości stanowią ją bardzo przyzwoite osoby. Nadal nieprzekonanym warto przypomnieć, że system jest dwuinstancyjny, w pełni funkcjonuje zasada audiatur et altera pars.
Absolutnie poprawny jest system, w którym o awansie naukowym rozstrzyga się w formie decyzji administracyjnej podlegającej kontroli ze strony sądownictwa administracyjnego. Sąd administracyjny nie jest przy tym właściwy „w aspekcie dorobku naukowego kandydata i wartości naukowej złożonej dokumentacji” (wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego siedziba w Warszawie z dnia 21 lipca 2020 r. II SA/Wa 985/1, wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 30 marca 2009 r. I OSK 1411/08). Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 3 marca 2020r. II SA/Wa 2076/19 wskazał, co następuje:
W ocenie tut. Sądu zwrócić należało uwagę także na to, że wykładnia celowościowa ustawy o stopniach naukowych (…) prowadzi do konkluzji, że organy nie powinny traktować na równi recenzentów będących fachowcami w dziedzinie naukowej w jakiej działa osoba oceniana i recenzentów prezentujących pokrewne dziedziny. Zasadą winno być powoływanie recenzentów specjalizujących się w dziedzinie podlegającej ocenie. Jest to zaś o tyle oczywiste, iż recenzje takich specjalistów w najpełniejszy sposób mogą spełnić postulat prawidłowej, rzetelnej i fachowej oceny dorobku naukowego kandydata. Powoływanie recenzentów z grona przedstawicieli pokrewnej dziedziny nauki, winno zaś być stosowane wyjątkowo i powinno ograniczać się do sytuacji, gdy np. brak jest recenzentów reprezentujących dziedzinę stricte odpowiadającą tej, w jakiej specjalizuje się kandydat do stopnia czy tytułu naukowego.
Sąd zamknął swój wywód następującą konkluzją:
Recenzje sporządzane w postępowaniu o tytuł, podobnie jak w postępowaniach o stopień, dotyczą osiągnięć i dorobku naukowego, stąd też aby mogły być sporządzone w sposób prawidłowy, obiektywny i rzetelny, powinny być sporządzane wyłącznie przez osoby najbardziej kompetentne, a to oznacza w ocenie Sądu administracyjnego, że organy powołując recenzenta powinny mieć na uwadze nie tylko dziedzinę naukową, jaką reprezentuje, ale również dyscyplinę naukową, a nawet niejednokrotnie specjalizację w ramach danej dyscypliny”.
Zatem w praktyce postępowań awansowych, w przypadku wątpliwości, dochodziło do powołania superrecenzenta (np. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 3 marca 2020 roku II SA/Wa 2076/19).
prof. Rafał Adamus, Uniwersytet Opolski
Instytut Nauk Prawnych
W swoich zbiorach posiadam chyba z osiem przypadków " zagonienie" recenzenta/ recenzentki do Sądu. Za każdym razem daje to mrożące efekty na prospektywnych , innych recenzentów. Dla wszystkich " pozwanych" to jest wielka trauma psychiczna.
Nawet nie wiecie Państwo jak wielka....
Każdy taki przypadek powoduje, że wiele osób. " wykręca się " od recenzowania, lub rezygnuje.
W konkretnym przypadku -recenzji dr hab. Natalii Letki i ja uważam, że recenzentka "przegięła" że słownictwem i zabrakło Jej delikatności. Ale to , moim zdaniem, nie może być powodem złożenia pozwu przez recenzowaną o naruszenie dóbr osobistych.. Cenię prof. Letki za Jej dorobek naukowy i za krytycyzm , bo bez specjalnego owijania negatywnych zjawisk w bawełnę, artykułuje je publiczne. To nie jest łatwe ani popularne. Wszyscy widzieliśmy dziesiątki recenzji, gdzie wymieniono multum usterek w dorobku czy monografii, aby zakończyć je standardowym: Ale popieram wniosek....
Dlaczego? Bo recenzent nie chce się narazić negatem. Owszem, bywają złośliwe i niesprawiedliwe recenzje. Na to nic nie poradzimy i zostaje wtedy odwołanie.
Co do decyzji administracyjnych i kpa które teraz "rządzi" w awansach naukowych, to
czy widzieliście stosowanie kpa w awansach wojskowych? Taka sama struktura awansował....
Z całym szacunkiem - a ile w tych zbiorach jest przypadków takich jak doktora (już hab.) Rudka? Bycie obiektem bezkarnej zmowy bez żadnego mechanizmu obrony już nie ciągnie za sobą traumy psychicznej? Proces habilitacyjny to nie sąd kapturowy, choć przynajmniej części środowiska by się marzył. I zarówno perspektywa upublicznienia i dyskusji recenzji, jak i ew. pozwu w przypadkach skrajnej nierzetelności, jak najbardziej powinna być na stole. I nie, nie widzieliśmy stosowania KPA w awansach wojskowych, tak samo jak emerytury wojskowej po 15 latach służby. Typowy kandydat na doktora habilitowanego ma więcej.
Sprawa habilitacji dra Radosława Rudka, obecnego profesora uczelni, nie miała odbicia w sądzie, tylko była "układem" nierzetelnych recenzentów, wśród których był wpływowy członek CK z Krakowa. Dzięki rzetelności i odwadze osobistej ówczesnego super recenzenta z UJ, układ ten został rozbity..
Takich nierzetelnych układów była oczywiście więcej. Widzimy je i dzisiaj.
To sprawa niskiej rzetelności społecznej w naszym kraju.
Takie rzeczy zdarzają się prawdopodobnie wszędzie, ale u nas jednak zbyt często.
I stąd moja wiara w rzetelność oceny eksperckiej i zdolność środowiska do samooczyszczenia jest zerowa. Ta sprawa (i dziesiątki innych) powinna właśnie mieć ostatni akt napisany na sali sądowej. Nie zawsze znajdzie się odważny superrecenzent.
Jeżeli recenzent boi się wydania negatywnej recenzji to powinien zastanowić się mocno nad sobą.
Nie ma odwołania od negatywnej recenzji. Nie ma takiego trybu. WSA i NSA nie badają czy recenzent miał rację czy nie. Kognicja sądów administracyjnych dotyczy badania zgodności procedury z prawem..
W sprawie o ochronę dóbr osobistych sąd cywilny również nie bada merytorycznych aspektów recenzji. Ale jeżeli semantyka recenzji poszła w kierunku wycieczek osobistych to już kompletnie co innego.
Niemniej wyrok w sprawie o ochronę dóbr osobistych nie nada powodowi ani stopnia ani tytułu.
Panie Profesorze,
Pan się nie boi i ja się nie boję, ale większość osób nie chce się " narażać" i po prostu się boją. Całe senaty dużych uczelni się boją pisnąć slowko przeciw rektorowi....gdy obok całe miasto o tym mówi...
To po prostu nasza rzeczywistość.
Na marginesie:; Forum Akademickie i niżej podpisany, mamy ciągle procesy, za to napisałem w Archiwum Nieuczciwości Naukowej .
To koszty opisywania faktów... i osób " po nazwiskach i funkcjach" .
Pozostaje mi przychylić się do argumentów prof. Adamusa. Moim zdaniem rozwiązaniem umożliwiającym merytoryczną (to ważny przymiotnik) obronę swojej rozprawy/dorobku/stanowiska w toku postępowania awansu naukowego mogłoby być wprowadzenie w procedurze dodatkowego - fakultatywnego - elementu w postaci możliwości złożenia przez kandydata/habilitanta pisemnej odpowiedzi na recenzje, przy jednoczesnym zniesieniu regulacji określających skutki więcej niż 1 negatywnej recenzji w postępowaniu.
Taka odpowiedź kandydata/habilitanta w formie dojrzałej polemiki naukowej mogłaby przyczynić się do poprawy transparentności procedur, umożliwić wyjaśnienie ewentualnych nieścisłości - po prostu przedstawić swoje merytoryczne stanowisko. Wówczas właściwe komisje i organy mogłyby z większą pewnością decydować, czy osoba powinna stopień otrzymać czy nie.
jestem ciekawy czy autor tej repliki zna kodeks etyki PAN, zna zapis w preambule do ustawy ktory mowi o obowiazku przestrzegania norm etycznych, ktory jednoznancznie nakazuje aby w przypadku zdania krytycznego w waznych sprawach, a za takie uwazam wnioski awansowe, przedstawic uzasadnienie. Bez zabezpieczen w postaci ochrony prawnej osob, ktore wybierane sa a nie same wyrywaja sie na recenzentow, w psotacji podobnej do immunitetu, recenzje krytyczne beda jeszcze rzadsze. Oczywiscei taka forma immunitetu moglaby byc ograniczona w przypadku np decyzji ciala zlecajacego wyznaczenie recenzji (najczesciej RDN).
Znam. Jako prawnik znam też art. 23 k.c..
Nie można pisać recenzji z naruszeniem godności drugiego człowieka. Mamy XXI wiek.
Jakiś czas temu napisałem jako pierwszy recenzję negatywną w postępowaniu habilitacyjnym. Wnioskodawca cofnął po niej swój wniosek. Nikt mi niczym nie groził.
Recenzja nie daje licencji na ocenę o s o b y recenzowanego ale jego dorobku. Zwrot "kokietka" czy "próba wyłudzenia stopnia" odnosi się do dorobku?
Moim zdaniem w recenzji negatywnej wystarczy nie obrażać aby nie obawiać się jakieś sprawy.
Sąd nie skrzywdzi recenzenta za merytoryczną krytykę naukową.
a czy uzna Pan ze wyartykulowanie ze recenzentem doktoratu, pierwszego wychowanka, jak sie szybko okazalo niezbednego z punktu widzenia zlozenia wniosku o tytul, jest glowny i staly wspolautor kilkudziesieciu publikacji z promotorem tego doktoratu (tego dziekan nie sprawdzil a kandydat ukryl przed komisja), ze dorobek publikacyjny , to nie jest to obarazaniem.
We wniosku o tytul publikacja nie moze byc zaliczona za dorobek naukowy (to ten podelga ocenie), jesli nie wskazano na czym polegal dorobek indywidualny wnioskodawcy.
A wnioskodawca uwazal ze posiadajac bardzo wysoki indeks Hirscha jest poza krytyka, mimo ze jego dorobek publikacyjny nie zawiera zadnej publikacji indydwidualnej. Tak sie zlozylo ze 2 z 6 czlonkow jeszcze wtedy komisji naukowej na wydziale, skrytykowalo ten wniosek, i w ciagu roku spotkalo sie z pozwami. Przeciez jedna opinia czy recenzja jeszcze nie decyduje o losach wniosku awansowego. Postepujac zgodnie z kodeksem etyki (nie wystarczy znac, nalezy jeszcze stosowac) jest obowiazek wyartykulowania uwag krytycznych, chyba ze nalezalo milczec i glosowac na "nie", bez uzasadnienia, w tajnym glosowaniu.
NIe za bardzo rozumie dlaczego skupia sie Pan tylko na jednym elemencie tego problemu, szczegolnie ze jest Pan prawnikiem. Wnioskodawca wniosku awansowego niedlugo potem zostal prorektorem ds nauki i mozna sobie zadac pytanie czy na takie stanowisko powinna byc powolywana osoba, ktora uwaza ze jej kodeks etyki nie obowiazuje (to fragment z protokolu rozprawy sadowej). Moge tez Pana zapewnić ze efekt mrozacy dziala od 4 lat i w tej firmie ma sie dobrze.
@roman
A jaka to dokladnie jest "publikacja indydwidualna"?
Bo jesli chodzi o publikacje napisana przez pojedynczego autora, to w naukach STEM takie cos praktycznie nie istnieje. No, moze poza przegladowkami (reviews), ktore tak naprawde nie powinny liczyc sie do dorobku naukowego, poniewaz one nie przesuwaja granicy nieznanego.
H-index jest pewna miara, ale trzeba go uzywac ostroznie, poniewaz sa tutaj olbrzymie roznice pomiedzy dyscyplinami naukowymi, czyli oczekiwania tez powinny byc bardzo rozne.
@roman
"A wnioskodawca uwazal ze posiadajac bardzo wysoki indeks Hirscha jest poza krytyka, mimo ze jego dorobek publikacyjny nie zawiera zadnej publikacji indydwidualnej." - skąd ABSURDALNA supozycja o wymaganiu publikacji jednoautorskiej? To jest jeszcze jeden dowód, że postępowania powinny toczyć się pod bieżącym nadzorem kontrolera, tak jak jest w procesie recenzyjnym Horizonu, który natychmiast usuwa z dyskusji argumenty pozaprawne. Wciąż w RDN pokutują POZAPRAWNE wymogi monografii i promotorstwa doktoratu nie wspominając o żałosnych argumentach "przedwczesności" i "niedojrzałości".
chyba Pan zapomnial ze rozmawiamy nt wnioskow awansowych i w Polsce to domena RDN. Co ma do tego HORIZON, czy to temat dla zamydlenia sprawy. Choc przyznam ze jesli w dorobku pojawi sie takie osiagniecie wnioskodawcy to bedzie mocnym atutem wniosku awansowego. Ale ten element udzialu, najlepiej aktywnego, w projektach miedzynarodowych zdobywanych w trybie konkursowym pojaiwa sie przeciez w procedurze awansowej a wiec jest wysoce oczekiwany.
@roman
"chyba Pan zapomnial ze rozmawiamy nt wnioskow awansowych i w Polsce to domena RDN. Co ma do tego HORIZON, czy to temat dla zamydlenia sprawy" - słaba ta panska erystyka. W postępowaniach awansowych w Polsce mamy wszystkie cechy działań mafijnych datujące się od czasów osławionnej peerelowskiej jeszcze CKK. Moje nawiązanie do Horizonu dotyczy funkcji KONTROLERA uniemożliwiajacego pozaprawne manipulacje w treściach niezaskarżalnych recenzji. Pański unik, udawanie niezrozumienia, jest wyraźnie tendencyjny, tym bardziej, że forsuje pan pozaprawne żądania recenzenckie uważając je za normalne.
Szanowny StaryZgredzie,
Horizon to projekty badawcze a wiec praca zespolowa, zas w tym miejscu prowadzona byla, bo chyba juz nie jest, dyskusja nt wnioskow awansowych i w takim obszarze pracuje RDN. Takie wnioski maja dotyczyc osiagniec indywidualnych wnioskodawcy i najprosciej jesli sa to publiakcje jednosobowe bo nieczego nie trzeba wyjasniac, zas dla ppublikacji zespolowych musi byc wskazany na czym polegal wklad wnioskodawcy. inaczej sie nie da.
Niewiedza nt tresci ustawy o szkolnictwie to rzecz, ktora naprawde pracownikowi naukowemu nie wypada sie chwalic i pisze to zakladajac ze Pan nalezy do tego grona - na jej pierwszej stronie jednoznacznie mowi o obowiazku przestrzegania norm etycznych. W krajach o duzym doswiadczeniu w obszarze nauki powszechnie uzywane sa dla jej dobra od dawna, bo tak zyje sie po prostu latwiej, a nas stala sie juz obowiazkiem prawie 6 lat temu faktem, tylko smuci.
pytanie czy chcemy rownac w gore czy w dol.
Zachecam jednak do lektury kodeksu etyki PAN
@roman
W dalszym ciągu lansuje pan anachroniczne o wybitności dzieł jednoautorskich. W obszarze STE (bez M) świadczy to o braku współpracy i miałkości dokonań. To po pierwsze. Po drugie, starannie próbuje pan zwekslować zagadnienie KONTROLI prawnej działań recenzenckich w trakcie postępowań awansowych. I tu skopiowanie rozwiązań z Horizonu jest jak najbardziej ZASADNE. Nie widzę powodu, dla którego pieniądze publiczne miałyby podlegać lepszej ochronie prawnej niż dobro osobiste ocenianego w trakcie awansu naukowca. Jeżeli zaś naukowiec będzie miał ochronę gorszą to zasadne jest sądowne stawianie do pionu rozzuchwalonych bezkarnością recenzentów.
Panów Marcina i StaregoZgreda namawiam do zapoznaia sie z kodeksem etyki PAN, oraz ustawa 2.0. o ile kiedys byly to sugestie to od 2018r jest juz obowiazkiem przestrzeganie norm etycznych.
jesli wnioskodowaca nie jest samodzielnym autorem to aby jego publikacje mozna bylo zaliczyc do dorobku naukowego musi przedstawic co jest jego osiagnieciem indywidualnym a to wszystko poparte udzialem procentowym i oswiadczeniami wspolautorow, i w tym aspekcie bedzie ok.
czy to za duzo, przeciez wniosek awansowy dotyczy konkretnej osoby a nie wielu wspolautorow.
@roman
Kodeks Etyki PAN jest tworem korporacyjnym nieumocowanym prawnie. Takich tworów było juz wiele, w swoim czasie także autorstwa KBN. Do niczego to nie prowadziło, gdyż było typowym biciem piany, a system jak był patologiczny tak patologiczny pozostał.
jest Pan w duzym blędzie - kodeks etyki PAN w jego III wersji jest tym razem juz
obowiazujacym, zgodnie z zapisami ustawy 2.0 z 2018r.
Zakladalem ze jet Pan pracownikiem nauki i jelsi tak, to pisanie o tym dokuemncie ze to "twor korporacyjny" jest jak proba zawracania rzeki kijem. Chyba ze w przeszlosci ten Pana zdaniem"patologiczny" system, gdzies tam Pana ostro potraktowal i stad pozostala zadra. Ja w kodeksie etyki widze wyrazna probe uporzadkowania i nawet gdybym byl innego zdania to on obowiazuje.
Panie StaryZgred,
wymienia Pan wiele nazwisk, ktore poza prof. Wronskim nieiwiele mi mowia, a zapomnial o swoim, jesli ta dyskusja ma miec sens. W Pana zachowaniu widze frustracje, nie wiem z jakiego powodu, przy czym to ostatnie moze byc istotne jesli jest lub byl Pan pracownikiem nauki.
PAN to instytucja a kolejne wersje kodeksu etyki PAN to dzielo zbiorowe kilkunastu lat. W sprawach zachowan etycznych - jak dlugo bedziemy zwalac na zabory, na czasy komuny, przeciez bez zmiany zachowan kazdego z nas bedzie to nielatwe. Nauka swiatowa od dawna rzadzi sie regulami, ktore miedzy innymi PAN chce wprowadzac u nas. Naprawde nie odkrywamy Ameryki.
@roman
"kodeks etyki PAN w jego III wersji jest tym razem juz obowiazujacym," - naprawdę? I cóż ten moralizujący PAN zrobił z kryminalistą Janiakiem? Pozbawił go członkostwa? Cóż zrobił ze wspólnikiem Janiaka w dziele nękania Rudka, Tadeusiewiczem? Pozbawił go członkostwa? Co zrobił z ustawioną sitwą w IBS PAN? Co zrobiło CK, gdy Wroński sygnalizował plagiat Czarneckiego? Sygnalizował zanim Gowin, ten anty-Midas, swoją patologiczną ustawą zapewnił praktyczną bezkarność plagiatorom.
Odpowiem panu: nic nie zrobił. Jedyne działania wynikały z aktywności Idziaka i Jajszczyka. Reszta zasiadającej, piastującej i namaszczającej gerontokracji, bo tym w istocie jest PAN, nie zrobiła nic. Nie zasługuje więc w mojej opinii na żaden respekt czy poważanie, a tym bardziej odmawiam im prawa moralizowania, bo jest to równie szydercze jak moralizowanie biskupów kryjących pedofilów: czysta hipokryzja i bigoteria.
@roman
Czy w tymze "kodeksie etyki PAN" jest rowniez napisane, ze aplikant ma wybudowac dom, posadzic drzewo i splodzic syna? Jako dowod swoich "osobistych" osiagniec?
Pytam, bo to ma mniej wiecej tyle wspolnego z dorobkiem naukowym, co "publikacja indydwidualna".
Idiotycznych przepisow sie nie powiela i ich nie stosuje, tylko sie je zmienia, zeby przestaly byc idiotyczne.
Panie Marcinie,
ten ironiczny ton na pewno nie jest proba zmiany o ktorej Pan pisze na koncu.
Jesli jest Pan pracownikiem nauki to zachecam do zapoznania sie i z ustawa i kodeksem etyki - nieznajomosc prawa niczego nie tlumaczy.
Panie Profesorze Wronski
mysle ze jednak nie wszyscy.
ale czy to nie wyszlo troche jak w piosence Skaldow ze slowami Agnieszki Osieckiej "ale nie placzmy bo nie o to chodzi by zlowic kroliczka ale by gonic go". Ale sprawa jest znacznie powazniejsza.
Zacytuje wprost zapis artykulu 3.2 z ustawy Prawo o szkolnictwie wyzszym i nauce z 20 lipca 2018r - "System szkolnictwa wyzszego i nauki funkcjonuje z poszanowaniem standardow miedzynarodowych, zasad etycznych i dobrych praktyk w zakresie ksztalcenia i dzialalnosci naukowej oraz z uwzglednieniem szczegolnego znaczenia spolecznej odpowiedzialnosci nauki".
mnie to wystarczy, skoro dokument jest aktem prawnym w formie ustawy i to jeszcze ze slowem "prawo" w nazwie.
Nie szukajmy zatem tlumaczenia dla tego co robimy sami i osoby z naszego otoczenia, nie wiem czy dyskutanci opiniowali w obszarze nauki.
Pewnie niejeden powie ze skoro Prezydentowi wolno lamac zapisy konstytucji, dokumentu jeszcze wyzszej rangi to nic sie nie stalo. Ale ten przyklad nie jest do nasladowania.
Pamietam slowa arcybiskupa w stanie wojennym w styczniu 1982r - co to znaczy bojownicy o pokój. O pokoj sie sie nie walczy - pokoj sie czyni.
W moim przekonaniu z etyka i zasadami etyki jest podobnie, po prostu powinno sie stosowac, jesli chcemy sie uwazac za odpowiedzialnych pracownikow nauki.
Troche jednak rozczarowany znikam z tej dyskusji. Ja juz nie musze bo od ponad 3 lat na emeryturze, choc w miedzyczasie cos tam opiniowalem, oczywiscie po 2018r zgodnie z zapisami ustawy i z kodeksem etyki pracownika naukowego.
Szanowni Dyskutanci,
Każdy z Was ma mniejszą lub większą rację. Faktem jest, że żadne kodeksy etyki praktycznie nie działają bowiem są poza prawnym wskazaniem do rzetelnego działania. Z reguły wszyscy widzą łamanie etyki, ale wszyscy milczą.
Zawsze pokazuje, że gdy ponad trzy lata temu opisałem we wtorek plagiat ówczesnego rektora UG, to w środę wszystkie media w Gdańsku pisały i mówiły o tych zarzutach. Ale w czwartek był Senat UG I ŻADEN z 60 senatorów uczelni , nie zapytał rektora o zarzuty plagiatu, które Mu wypisał Wroński. A wszyscy przecież o tym wiedzieli! Wybrano Go natomiast przewodniczącym Konwentu godności honorowych UG, który nadaje doktoraty HC
W trzy dni później rektor Gwizdała zrezygnował z urzędu rektora....
O czym my dyskutujemy?
Tak apropo to Bawendi otrzymal Nobla zespolowego w skladzie 3 osobowym. Fetysz wysokiego indeksu widac ze istnieje ale co wtedy z Einsteinem. Przeciez Bawendi otrzymal Nobla nie za wysoki indeks i jestem przekonany ze to zostalo wskazane.
Jak beda mozliwe wnioski o tytul profesora zespolowego to zgoda nie sprawdzajmy na czym osiągniecie wnioskodawcy polegalo. Poki co jest inaczej i wniosek awansowy dotyczy konkretnej osoby.
Po raz juz kolejny przytoczony kodeks etyki stanowi ze publikacje wieloosobowe mogą byc traktowane jako dorobek naukowy ale tylko pod warunkiem ze wnioskodawca podaje na czym jego osiagniecie polegalo. Oczywiscie to wymaga odpowiedzialnosci ze strony recenzentow.A kodeks etyki wyraznie mowi ze w przypadku konfliktu interesu nalezy wylaczac takie osoby w procesach opiniowania i to zarowno na etapie ich wyznaczania (odpowiedzialnosc instytucji organizaujacej czyli: RDN, ciala konkursowe) jak i samowylaczania sie (kindersztuba recenzneta).
A dla "mistrzów" w tworzeniu spoldzielni proponowalbym nowalijke - utworzenie nowej dyscypliny organizatora nauki.
@roman
Prosze Pana, moj ironiczny ton byc moze nie do kazdego trafi, ale nie zmienia to przeslania: polska nauka, niezaleznie od tego, czy PANowska, czy uniwersytecka, musi w koncu dojrzec. Ja wiem, ze to jest proces, a nie jednorazowe zjawisko, i to moze zajac ladnych kilkanascie lat, lub wiecej, ale trzeba to jakos zainicjowac. Na przyklad poprzez wyrzucanie przedziwnych, anachronicznych i kompletnie niepotrzebnych zasad czy tez przepisow.
Zapewniam Pana, ze temat "publikacji indydwidualnej" nie istnieje w krajach, gdzie nauka ma sie niezle. Nauka jest zespolowa, i zespolowa robi sie coraz bardziej. "Publikacje indydwidualne" nie odzwierciedlalyby wiec w zaden sposob pracy naukowej konkretnego naukowca, dlatego ich wymog w dowolnej ewaluacji nie ma najmniejszego sensu.
Powiem tak: laureat Nagrody Nobla z 2023, Moungi Bawendi, ma w bazie Scopus ponad 500 publikacji (H-index 157). Czy wie Pan, ile ma "publikacji indywidualnych" na swoim koncie? Scopus mowi mi, ze zero.
Znakomite podsumowanie! Czytajac recenzje zawierajacą sformulowania tego typu, jak przytoczone: proba wyludzenia tytulu naukowego (sic!), czy kokietka (sic!) każdy przedstawiciel środowiska akademickiego, wie, ...że dalej nie ma sensu czytać tej oceny, jest oceną tendencyjna (czytaj: "kolezenską"), a nie merytoryczną. Mnie jednaķ BARDZO dziwi fakt, że są w rym srodowisku ciągle osoby, które podpisują się pod taka oceną, nie widząc żenady i swojej kompromitacji. Immunitet??? o czym mówimy?....ekspert, znawca tematu udowodni każdą nieścisłość!