Wokół nauki
22 Grudnia
Źródło: www.pixabay.com
Opublikowano: 2022-12-22

Być modnym badaczem

Pragmatycznie biorąc, być modnym badaczem oznacza szybko dostrzegać potencjalną nową modę, obserwując jej powstawanie, amplifikację i komercjalizację albo też włączać się w dogłębne analizy krytyczne modnych pomysłów. Trzeba jednak się spieszyć, ponieważ fala zainteresowania szybko przenosi się na nową, kolejną modę.

Moda to paradoksy. Modny badacz jest wyjątkowy, a jednocześnie widoczny w możliwie licznym tłumie podobnych sobie. Moda ma tym większe znaczenie, im więcej ma naśladowców, zwolenników czy nawet wyznawców. A to znaczy, że w modzie znaczenie mają liczby: publikacje, cytowania, zasięgi, popularność. Im większe, tym lepiej. Widoczność mody jest chwilowa, choć wydaje się trwać wiecznie. Skupia bowiem uwagę, zajmuje przestrzeń debaty, pulpity wykładów, miejsce w czasopismach, ale też szybko przemija. Moda ma zatem tym większe znaczenie, im silniej jest widoczna w krótkim okresie. Pociąga za sobą popularność wyrażoną nie tylko naukometrycznie, ale też prestiżowymi wystąpieniami, łatwiejszym dostępem do finansowania badań i utalentowanych współpracowników. Tymczasem popularność rzadko wymieniana jest pośród głównych dążeń czy aspiracji badaczy.

Charakterystyka mody nie jest obojętna dla ścieżek kariery, awansów, a nawet podejmowanych tematów badawczych. Wywiera presję na całe środowiska, ponieważ kieruje uwagę na konkretne tematy, a ignoruje wszystkie inne. W tym sensie moda z natury jest krótkowzroczna. Moda żyje chwilą, maksymalizuje widoczność w krótkim okresie, ale pomija długoterminowe znaczenie badań. Warto więc się tym zjawiskiem zająć, tym bardziej że w świecie mody pojawiły się nowe zjawiska i możliwości, które bardzo zmieniły sposób komunikacji preferencji, skalę wpływu mody oraz tempo jej zmiany. Platformy społecznościowe, influencerzy, wydarzenia online przenikają do nauki. Jeśli dotychczas możliwe było ignorowanie mody czy konstruowanie własnej tożsamości badawczej niezależnie od niej, to obecnie pojawiło się więcej bodźców, o większej sile, które nakłaniają do poważnej refleksji o tym zjawisku.

Aktorzy mody w naukach o zarządzaniu

Budowanie tożsamości skierowane jest do innych. To do konkretnych osób, instytucji czy środowisk wysyłamy sygnały świadczące o tym, kim jesteśmy i jaką rolę pełnimy. W kolejnym kręgu pojawia się odbiorca nieoznaczony, publika, której akceptacja ma istotne znaczenie dla badaczy. Kim są odbiorcy, użytkownicy, twórcy i naśladowcy mody w naukach o zarządzaniu?

Myliłby się ten, kto pomyślałby, że moda w naukach o zarządzaniu dotyczy tylko badaczy. Rywalizacja o bycie modnym rozgrywa się nie tylko pomiędzy nimi, choć rozmaite rankingi, w tym kategoryzacje jako „highly cited researcher”, sprzyjają presji na zdobywanie i utrzymywanie popularności. Nauki o zarządzaniu mają o wiele większy zasięg społeczny, z racji swojej natury, użyteczności oraz fundamentalnego mandatu, którym jest przyczynianie się do sprawności osiągania celów organizacji. Pośród zainteresowanych modą wymienić trzeba: praktyków zarządzania (menedżerów), studentów, wydawców czasopism akademickich i profesjonalnych, dziennikarzy, analityków rynku kapitałowego, właścicieli akcji czy firm, regulatorów różnych rynków, uniwersytety publiczne, prywatne szkoły biznesu, ciała akredytujące, a także interesariuszy społecznych. Okazuje się, że mody w zarządzaniu angażować mogą licznych i różnorodnych aktorów. Moda w praktyce zarządzania to co innego niż moda w badaniach zarządzania, a jeszcze co innego w nauczaniu zarządzania.

Wokół interesariuszy nauk o zarządzaniu powstał cały ekosystem tworzenia, upowszechniania oraz stosowania wiedzy. Obejmuje nie tylko badaczy, ale też konsultantów czy samozwańczych „guru zarządzania”. Te trzy grupy nie są stabilne w czasie, zdarzają się swoiste „transfery” ze środowiska akademickiego do konsultingu, który stanowi jedną z najważniejszych dziś branż gospodarki. Profesjonalizacja usług doradczych pozwala organizacjom kupić niezbędne kompetencje, zdolności osiągania ważnych dla nich celów wówczas, gdy same tego nie potrafią albo wykształcenie własnej umiejętności jest zbyt kosztowne. Nie wchodząc w szczegóły tej bardzo szerokiej oferty, trzeba zauważyć, że napędza ją gigantyczny wręcz popyt. Szacuje się wartość globalną tego rynku na 300 miliardów USD rocznie, a jego wzrost jest szybszy niż wzrost gospodarki globalnej. W konkurencji o tak wielkie środki dobrze jest dysponować atrakcyjną usługą, modnym produktem, marką czy nazwiskiem.

Praktycy zarządzania znajdują się pod presją podnoszenia wyników, właściwie nieustannego podnoszenia wyników. Oznacza to potrzebę zapewnienia takiego sposobu funkcjonowania organizacji, który jest nie gorszy od standardów w danej branży. Aby wyprzedzić innych, potrzebne są nowinki, które choć na chwilę zapewnią przewagę. A jeśli jej nie zapewnią, to przynajmniej pozwolą udokumentować rzetelne staranie wówczas, gdy właściciele będą domagać się sprawozdania z wyników. To właśnie taka presja doprowadziła jedną z największych firm świata, General Electric pod wodzą słynnego menedżera Jacka Welcha, na skraj upadku. Zachwycony modą na metodę zarządzania lean management Jack Welch tak konsekwentnie i długo ją wdrażał, że nie poświęcił uwagi innym ważnym wyzwaniom, a szczególnie innowacyjności technologicznej. Dostosowanie się do mody odbywa się kosztem uwagi, która powinna być poświęcona wielu wyzwaniom. Zatem modne upodabnianie się do innych wymaga także porzucania przebrzmiałej mody.

Studenci zarządzania często kierują się modą, wybierając kierunek, wydział, uczelnię. Na tę modę mają wpływ sytuacja gospodarcza i faktyczne potrzeby przedsiębiorców, ale w nie mniejszym stopniu chwilowe zainteresowanie określonym zagadnieniem. Obserwowałem wzlot zainteresowania samym zarządzaniem, które następnie skierowało się ku zarządzaniu zasobami ludzkimi, psychologii w biznesie, logistyce, a obecnie transformacji cyfrowej. Modne wykształcenie to większe szanse na atrakcyjne zatrudnienie, dynamiczną karierę czy pozycję na rynku pracy. Uczestnictwo w modzie dydaktycznej jest ważne dla studentów, ale także dla kierowników programów studiów i dziekanów, albowiem od tego zależy dobrostan społeczności akademickiej, a czasem i jej przetrwanie.

Wydawcy zarówno czasopism, jak i książek z zakresu nauk o zarządzaniu konkurują o uwagę menedżerów, konsultantów oraz studentów. Uzyskanie tej uwagi wymaga albo solidnej, podstawowej wiedzy, albo podążania za modą. Przestrzeń pomiędzy tymi podstawowymi oczekiwaniami jest bardzo gęsto wypełniona ofertą wydawniczą, niezwykle konkurencyjna, ale też rozdrobniona. Podążanie za modą pozwala uniknąć mało wyrazistego ogromnego pola konkurencji, by trafić w żywiołowy i atrakcyjny obszar modnych tematów. Widocznym tego przejawem jest ogromna liczba publikacji dotyczących COVID-19, a obecnie sztucznej inteligencji, widoczna w czasopismach naukowych. Równie widocznym przejawem jest przenikanie do debaty publicznej modnych pojęć, takich jak np. czarne łabędzie. Wprawdzie mało wykonalne jest posiadanie w swojej ofercie samych modnych tekstów, ale już umiejętność wyboru tych, które mają największy potencjał wywołania kolejnej mody, decyduje o przetrwaniu. Co ciekawe, tę zdolność w większym stopniu mają czasopisma aspirujące niż prestiżowe. Oznacza to, że tzw. najlepsze czasopisma z wyższym prawdopodobieństwem odrzucą tekst, który później stanie się popularny.

Interesariusze społeczni to organizacje, stowarzyszenia albo mniej formalne grupy, które czynią z ważnej dla nich sprawy przyczynek do wywierania silnej presji na praktyki firm. Do takich ważnych spraw zaliczyć można równość traktowania kobiet i mężczyzn na rynku pracy, wpływ na klimat czy praktyki fair trade. Presja wywierana przez takie modne tematy powoduje zwykle zmiany polityki, a później zachowania firm. Zwykle poprzedzona jest badaniami wpływu na sprawność organizacji. I tak okazuje się, że dla strategicznych decyzji pożyteczne jest zróżnicowanie zarządów pod względem płci. Podobnie pożyteczne jest dążenie do uczciwych praktyk handlowych, nawet jeśli nie wszystkie segmenty klientów godzą się na wyższe ceny. Zatem modny temat może zostać wywołany przez silną medialną presję płynącą spoza środowiska badaczy, a wywieraną na menedżerów.

Pośród tych aktorów, wywieranych przez nich presji, zgłaszanych oczekiwań i efektywnego popytu znajduje się badacz. Łatwo zauważyć, że moda staje się w mniejszym stopniu swobodnym wyborem, a w większym stopniu obiektywną koniecznością dla każdego, komu bliskie jest uczestnictwo w bieżących sprawach zarządzania.

Skąd biorą się mody w naukach o zarządzaniu

Dość powszechnie występuje przekonanie, że mody w zarządzaniu pojawiają się najpierw w praktyce, następnie rozpowszechniają się kolejno w prasie profesjonalnej, konsultingu, a na samym końcu przenikają do świata akademickiego. Takie spojrzenie wynika z pesymizmu wyrażanego przez niektórych, jakoby nauki o zarządzaniu były zawsze o krok za praktyką, badały tylko istniejące zjawiska, odnosiły się tylko do tego, co najpierw zrobią menedżerowie. Ten pesymizm pogłębia jeszcze przekonanie, że badacze z dużym opóźnieniem dostrzegają skuteczne praktyki, a to dlatego że potrzeba czasu, by dowiodły one swojej efektywności. Badaczom natomiast potrzeba czasu, by tę efektywność dostrzec. Trudno zgodzić się z tak ogólnikowym pesymistycznym stwierdzeniem, głównie dlatego że abstrahuje ono zarówno od czasu, przestrzeni, jak i konkretnych aktorów mody.

Zacznijmy od czasu. Zjawisko mody dostrzec można wyłącznie osadzając je w czasie, ponieważ charakteryzuje je przejściowość, relatywnie krótki okres popularności oraz specyficzna trajektoria dyfuzji. Przejściowość oznacza tymczasowe, przemijające przekonanie o tym, że dana moda ucieleśnia postęp w zarządzaniu. To kryterium nie pozwala jej odróżnić od innych przejawów postępu, bowiem rozwój wiedzy narasta, a czasami przyspiesza i dokonuje przełomów. Tymczasowość jest więc wpisana w aktywność badacza. Wyróżnikiem mody jest relatywnie krótki czas, w którym moda przyciąga zainteresowanie. Na przykład odnośnie do pewnej techniki zarządzania jakością, tj. kół jakości, stwierdzono, że przeminęła ona w ciągu 6 lat. To dość krótki okres, zważywszy na czas niezbędny do podjęcia badań, uzyskania finansowania, przeprowadzenia ich, a nade wszystko skutecznego doprowadzenia do publikacji. Drugim wyróżnikiem mody jest gwałtowny przyrost zainteresowania, a następnie nieco mniej szybki spadek. Modę dostrzegamy dlatego, że szybko ogarnia wielu, a nie tylko dlatego, że przyjęto dane rozwiązanie. Niektórzy doszukują się w tym krótkim okresie istotnych faz, zaliczając do nich kolejno: odkrycie akademickie, popularyzację przez bestsellerową książkę, upowszechnianie przez konsultantów, pojawienie się wyznawców, krytykę i narastanie sceptycyzmu, porzucenie mody. Trzecim wyróżnikiem mody zdaje się określona sekwencja zdarzeń, zachodzących nie tylko szybko, ale też w kolejności odpowiadającej wzorcowi.

Aktorzy mody wypełniają niezbędne w jej dynamice role. Aby moda mogła się pojawić, potrzebny jest pomysł, nowa idea, ewentualnie adaptacja generalnej idei do wymogów współczesności. Ta idea pojawia się w organizacjach, gdy te skutecznie poszukują rozwiązań swoich problemów. Często poszukiwania prowadzone są wspólnie z badaczami, ewentualnie z konsultantami. Nowa idea równie często pojawia się właśnie u badaczy. Przykłady są liczne, m.in. strategia, otwarte innowacje, oburęczność, czyli zdolność jednoczesnego eksperymentowania i eksploatacji wiedzy, czy serwityzacja, tj. odejście od skupienia na produkcie w kierunku wartości użytkowej i usługi na rzecz klienta. Badacze jednak z trudnością docierają do szerokiego grona odbiorców, bowiem praktyki publikacyjne są raczej skierowane do innych badaczy. Dlatego, aby moda mogła się upowszechnić, potrzebny jest impuls popularyzacyjny: bestseller, który z idei uczyni inspirację i środek do sukcesu. Tę rolę czasem potrafią spełnić badacze, jak Henry Chesbrough, Barry Nalebuff czy Bruce Henderson. Ale częściej podejmują ją skutecznie guru zarządzania, profesjonalni pisarze czy charyzmatyczni mówcy. Nawet popularność nie wystarczy do powstania mody, potrzebne jest jeszcze jej wprowadzenie na rynek przez wielkie firmy konsultingowe. Wypełniają one przestrzeń pomiędzy ideą a praktyką czy transformacją organizacji, jak w przypadku metod zarządzania projektami (agile, waterfall, scrum). Moda ma szansę na zaistnienie wówczas, gdy wielu znajduje w niej swój interes. Przejściowy przebłysk popularności wyraża się szybko rosnącą liczbą wyznawców: menedżerów, studentów, dziennikarzy, analityków. Ironią tej sztafety ról jest to, że za sceptycyzm, krytykę i wygaśnięcie mody ponownie odpowiadają badacze. Stają się grabarzami mody nie tylko dlatego, że inicjują kolejną, ale także dlatego, że obnażają jej słabości. Pogłębione zrozumienie i testy empiryczne zdają się modzie nie służyć.

Przejdźmy do przestrzeni. Organizacje działają w określonych miejscach, nawet te transnarodowe, obejmujące swoją domeną wiele krajów czy nawet cały świat. Mody nie pojawiają się jednocześnie wszędzie. Co więcej, nie pojawiają się zawsze w tym samym miejscu. Wobec tego niewielka jest szansa, że kolejna moda pojawi się tam, gdzie ujawniła się poprzednia. Na przykład dekada kryzysu gospodarczego lat osiemdziesiątych przyniosła wielkie zainteresowanie japońskimi metodami zarządzania. Japońskie organizacje lepiej radziły sobie w trudnych czasach uporczywej inflacji, wysokiego bezrobocia i wysokich kosztów paliw. W tych wymagających czasach japońskie firmy wręcz zawojowały świat. Doprowadziło to do wielkiej fali publikacji w zakresie zarządzania jakością czy optymalizacji procesów. Kolejna dekada minęła pod znakiem globalizacji, a to przyniosło fascynację outsourcingiem, czyli specjalizacją na wybranych procesach gospodarczych, połączoną z powierzeniem wszystkich innych procesów gospodarczych wyspecjalizowanym firmom. Te wyspecjalizowane firmy często musiały sprostać wymaganiom niskich cen, wobec czego outsourcing przekształcił się w offshoring i doprowadził do dzisiejszej potęgi gospodarczej Chin. Następnie przyszła moda na ucyfrowienie niektórych procesów, za sprawą rewolucji internetowej odbywającej się w Kalifornii. Dziś ogromną popularność mają otwarte innowacje, idea, która zrodziła się w Bostonie, ale także idea co-working space, która zrodziła się w Niemczech i Szwecji mniej więcej w tym samym czasie. Dystrybucja mody jest więc nierówna na świecie, moda powstaje w różnych miejscach, w różnym tempie upowszechnia się w skali globalnej.

Pragmatycznie biorąc, być modnym badaczem oznacza więc szybko dostrzegać potencjalną nową modę, obserwując jej powstawanie, amplifikację i komercjalizację, albo też włączać się w dogłębne analizy krytyczne modnych pomysłów. Trzeba jednak się spieszyć, ponieważ fala zainteresowania szybko przenosi się na nową, kolejną modę.

Czego dotyczą mody w naukach o zarządzaniu

Moda może dotyczyć treści, metody, formy komunikacji. Moda nie jest więc jednolitym konstruktem, który sprowadza się wyłącznie do podchwycenia jakiejś idei, upowszechniania pomysłu, narzędzia czy metody zarządzania. Łatwo zauważyć, że rola badaczy w tym zjawisku jest właściwa ich kompetencjom. Wypełnienie roli popularyzatora wymaga napisania bestsellera, a wypełnienie roli amplifikacji mody wymaga posiadania sprawnej organizacji globalnej, która wdraża modne praktyki do codzienności organizacji. Rzadko się zdarza, aby badacz cieszył się bestsellerem, a jeszcze mniej badaczy posiada realny wpływ na ofertę produktów firm konsultingowych. Wobec tego w rękach badaczy pozostają te role, które są najbliższe ich kompetencjom, tj. odkrywania, konceptualizacji, testowania. Każda z nich jest jednak uwikłana w mody publikacyjne, tj. akceptowane przez recenzentów i redaktorów czasopism praktyki odnośnie do podejmowanych treści, stosowanych w tym celu metod oraz form komunikacji. Treści modne odnoszą się do tematów, problemów, ram teoretycznych. Te modne tematy (ang. hot topics) są wręcz identyfikowane przez redaktorów naczelnych, ogłaszane w postaci deklaracji redakcyjnych. Rzadziej tę rolę spełniają wydania specjalne, bowiem czas przygotowania takiego wydania jest dosyć długi w prestiżowych czasopismach, bo liczony w latach.

Metody modne to takie, które gwałtownie zyskują na popularności, która z kolei po fazie krytyki uzyskuje legitymizację w środowisku. Proste techniki analizy danych ilościowych zostały zastąpione przez modelowanie równań strukturalnych, którego udział w metodyce opublikowanych artykułów gwałtownie wzrósł w ostatnich latach. Łatwo się domyślić, że żadna technika analizy danych nie jest uniwersalna, jej adekwatność zależy przecież od istoty problemu, celu badań czy stopnia rozwoju nurtu badawczego. Rośnie obecnie moda na zastosowanie jakościowej analizy porównawczej, a szczególnie jej wariantu fsQCA (ang. Fuzzy set Qualitative Comparative Analysis). Podobnie szybko zyskuje na popularności analiza warunku koniecznego (ang. Necessary Condition Analysis) oraz analiza konfiguracyjna. Jakkolwiek wpisują się te metody w ogólną tendencję rozwojową metodologii badań w naukach o zarządzaniu, to charakterystyka ich dyfuzji bardzo przypomina modę. Pośród technik analizy danych jakościowych moda na kodowanie, tj. poprzestanie analizy na prostej i wstępnej technice wyłaniania kategorii z tekstu lub ich identyfikacji w tekście, zostaje zastąpiona przez bardziej zaawansowane poszukiwanie struktur znaczeń. Podobnie jak w przypadku technik analizy danych ilościowych, ogólnemu trendowi rozwojowemu metodologii towarzyszy moda na konkretne techniki, które relatywnie szybko zajmują poczesne miejsce w literaturze i nie mniej szybko są zastępowane przez kolejne techniki. Beneficjum mody na metody jest relatywnie szybszy czas publikacji, a być może nawet relatywnie niższa selektywność w stosunku do mniej modnych pod względem metodologicznym opracowań.

Forma komunikacji modnej to taka, która daje szansę widoczności w środowisku nauk o zarządzaniu. Od samych początków zarządzania jako dyscypliny nauki forma komunikacji nakierowana była na praktyków. Z początkiem XX wieku na salach wykładowych królowały studia przypadków, wiarygodność zapewniało doświadczenie praktyczne, a forma przekazu ilustrowana była konkretnym przedsiębiorstwem. Pół wieku później przyszła refleksja krytyczna, bowiem dążenie do atrakcyjności dla odbiorcy-menedżera czyniło modnym przypadki, a pozbawiało dyscyplinę metod ilościowych, eksperymentalnych, symulacji itd. Połowa XX wieku to czas powstawania najbardziej dziś prestiżowych czasopism światowych, choć już wcześniej istniały zarówno towarzystwa naukowe, jak i ich wydawnictwa (pośród nich „Przegląd Organizacji”, czasopismo założone w 1926 r. przez Karola Adamieckiego i wydawane do dziś). Potrzebne było kolejne 30 lat, aby w latach osiemdziesiątych XX wieku nastąpił gwałtowny rozwój czasopism nauk o zarządzaniu oraz ustabilizował się format komunikacji, wyrażony m.in. standardową strukturą tekstu, jego typową objętością (6-10 tysięcy słów), typowym formatem cytowania i listami referencyjnymi. Długoterminowej tendencji formalizacji komunikacji naukowej towarzyszą mody. Dziś obserwuje się modę na podnoszenie atrakcyjności tekstu poprzez coraz bardziej liryczne tytuły artykułów, umieszczanie oprócz klasycznych abstraktów również streszczeń dla menedżerów, a także abstraktów graficznych adresowanych do szerszej publiki. Modne stały się też podcasty, tj. nagrania głosowe dostępne na platformach społecznościowych i adresowane do szerszego grona interesariuszy. Blogi czy regularne wpisy na platformach społecznościowych również pojawiły się w ostatnich kilku latach, zyskując coraz liczniejsze grono obserwatorów. Także wśród nieakademików. Treści wideo, czy to nagrywane samodzielnie przez badaczy, czy przez ich wydawców albo pracodawców, przebijają się wśród form komunikacji. Wiodące wydawnictwa wręcz oferują pomoc w przygotowaniu i dystrybucji takich krótkich filmów czy informacji syntetycznych przeznaczonych wprost do upublicznienia na platformach społecznościowych. O tym, że to moda, świadczy szybki przyrost popularności, próba dotarcia do liczniejszych oraz bardziej różnorodnych interesariuszy, a także relatywna nietrwałość w ogólnym trendzie formalizacji komunikacji naukowej.

Być modnym badaczem oznacza więc podejmowanie modnych tematów, za pomocą modnych metod oraz stosowanie modnych form komunikacji naukowej. Modny badacz unika wszystkiego co niemodne, ponieważ ryzykuje typowym dla tego zjawiska „wypadnięciem z obiegu”. Modny badacz korzysta z fali krótkotrwałego zainteresowania, kosztem długoterminowych programów badawczych, żmudnego pogłębiania wiedzy i przesuwania granic ludzkiego poznania.

Czy są inne drogi?

Bycie modnym w naukach o zarządzaniu wymaga całej palety umiejętności, swoistej talii kart, która wcale nie gwarantuje zwycięstwa w konkurowaniu o uwagę, prestiż i powiązane z tym korzyści. Pośród umiejętności koniecznych potrzebna jest wrażliwość na słabe sygnały o pojawieniu się nowej idei lub zdolność jej generowania. Dalej konieczna jest zdolność oceny nowej idei ze względu na istniejący stan wiedzy, potencjał rozwojowy oraz zainteresowanie istotnych aktorów. Potrzeba także zdolności mobilizacji zasobów, by nadążać za dynamiką kolejnej mody, szybkość przekierowania zainteresowania własnego, zespołu oraz pozyskania środków odgrywa kluczowe znaczenie. Umiejętność sprawnego publikowania we właściwych wydawnictwach, które zapewnią rzetelność, wiarygodność i widoczność to kolejna umiejętność konieczna do bycia modnym w naukach o zarządzaniu. Być może ta umiejętność jest nie tylko konieczna, ale też wystarczająca. Daje wielką sprawczość tym, którzy są medialnie obecni. Szczęśliwie medialność oznaczać może także tradycyjne wydawnictwa książkowe, media online czy konferencje.

W polskim środowisku obserwuje się popularność publikowania w czasopismach jednego wydawnictwa, wysokopunktowanych na polskiej liście MEiN, ale zupełnie nieobecnych w bieżącej debacie naukowej. Nawet jeśli ta popularność jest przejściowa, to nie sposób nazwać jej modą, ponieważ poza liczebnością tekstów i gwałtownym jej wzrostem w ostatnich czterech latach brakuje bestsellerów, amplifikacji przez konsultantów, wyznawców, a nawet homogeniczności idei. To jedna z pułapek mody, bowiem sama popularność w jednej grupie interesariuszy nie czyni praktyki badaczy modną, a jedynie powszechną. Moda, choć stawia wyższe wymagania, oferuje też celebrycką nagrodę.

Moda to niejedyna droga dla badacza w naukach o zarządzaniu. Inne stają się jednak coraz trudniejsze, ze względu na uwagę otoczenia, dostęp do niezbędnych badaczowi zasobów czy związaną z tym potrzebę determinacji. Postęp wiedzy nie polega wszelako na gwałtownych sprintach, które się przeplatają z kolejnymi modami. Przeciwnie, jest wiele trajektorii rozwojowych. Jedne wymagają dekad nakładów przy niskim zainteresowaniu otoczenia, inne tylko kilkunastu lat, a jeszcze inne nigdy nie stają się modne. Uprawiane są bowiem przez stabilne środowiska i grupy badawcze, a wzrost popularności przeczy bardzo wysokiemu poziomowi specjalizacji i kompetencji w wąskich obszarach. W gruncie rzeczy, choć mody są widowiskowe i spełniają próżną potrzebę sławy, to raczej są widowiskową anomalią. Badacze w naukach o zarządzaniu realizują latami całe programy badawcze, pozyskując na nie w sekwencji kolejne granty. Programy badawcze z kolei prowadzą do ważnych osiągnięć, które napotkają właściwy czas. Wówczas badacz, który nie dążył do bycia modnym, uzyskuje popularność rangą odkrycia i siłą wpływu na rozwój dyscypliny.

prof. dr hab. Wojciech Czakon, Katedra Zarządzania Strategicznego

Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie

Dyskusja (0 komentarzy)