Prowadzenie badań naukowych powinno być zgodne z rygorami metodologicznymi i kodeksem etycznym naukowca. W przedpokoju laboratorium należy zostawić sweter aktywisty i transparenty wykorzystywane w działalności społecznej czy politycznej. Podobnie do działalności społecznej czy politycznej nie należy przystępować w fartuchu laboratoryjnym.
Artykuł ten napisany został z uprzejmej inspiracji redakcji „Forum Akademickiego”. Składa się on z trzech części: (1) pytania i odpowiedzi, (2) o projektowaniu, przeświadczeniach i phishingu, (3) konkluzja. Pytania zostały zasugerowane przez redakcję FA, zaś odpowiedzi czerpane są z praktyki oraz z literatury m.in. prac Tadeusza Kotarbińskiego, Kazimierza Ajdukiewicza, Earla Babbiego, a także ze znakomitej książki włoskiego filozofa Evandro Agazziego Dobro, zło i nauka: Etyczny wymiar działalności naukowo-technicznej (tłum. z ang. Elżbieta Kałuszyńska, z przedmową Wojciecha Gasparskiego, OAK Oficyna AKademicka, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 1997; wydanie po angielsku: Right, Wrong and Science: The Ethical Dimensions of the Techno-Scientific Enterprise, pod red. Dilwortha Craiga, Rodopi, Amsterdam – New York, 2004; seria: Poznań Studies in the Philosophy of the Sciences and the Humanities, Vol. 81 Monographs in Debate) i innych autorów.
Pytania i odpowiedzi
Czy celem/zadaniem nauki jest poznawać świat czy go zmieniać? Pojęcie „nauka” jest dwoiste: (a) pragmatyczne, (b) apragmatyczne; rozróżnienie to zawdzięczamy Kazimierzowi Ajdukiewiczowi (Logika pragmatyczna, Warszawa 1974). Nauka w znaczeniu pragmatycznym to ogół działań badawczych i pomocniczych; nauka w znaczeniu apragmatycznym to ogół wyników tych działań, czyli wiedza. Cel jest pojęciem prakseologicznym odnoszącym się do czynności/działań, dlatego odnosi się do nauki rozumianej pragmatycznie, a więc do działalności ludzi ukierunkowanej na zdobywanie wiedzy. Działalność ta „nie może wyłamać się z ogólnych warunków każdej ludzkiej działalności: musi przebiegać zgodnie z decyzjami uwzględniającymi cały zakres wartości, a nie tylko wartości poznawcze” (Agazzi, s. 5).
Cecha naukowości odnosi się nie do treści zawartych w wynikach badań, lecz do sposobu pozyskiwania tych treści, ich systematyzowania i analizowania, tj. do metody, zgodnie z którą prowadzone są badania, zapewniającej ścisłość i obiektywność pozyskiwanej wiedzy.
Przypomnijmy typy nauk i charakterystyczne dla nich sposoby postępowania, czyli metodologie. Tadeusz Kotarbiński wskazuje dwa rodzaje nauk: „nauki teoretyczne i nauki praktyczne. Nauki teoretyczne stanowią przygotowanie dla nauk praktycznych, które są w znacznej mierze ich zastosowaniami. Ba, są to przygotowania niezbędne, bez których nauki praktyczne nie podołałyby swoim trudniejszym zadaniom. Coraz więcej trzeba wiedzieć z rubryki wiedzy o tym jak jest, aby obmyślić jak ma być, by było lepiej niż jest” (T. Kotarbiński, Myśli o działaniu, Warszawa 1957, s. 693).
Tak więc celem/zadaniem nauki jest zarówno poznawanie, jak i zmienianie świata. Zmienianiem zajmują się nauki praktyczne.
Czy będąc naukowcem, mam szukać prawdy, czy wpływać na zmianę postaw? Zagadnienie to wiąże się z kwestią neutralności nauki. Ta zaś kwestia mieni się wieloma znaczeniami, a mianowicie: bezinteresownością, wolnością od uprzedzeń, niesłużeniem interesom, wolnością od uwarunkowań, obojętnością ze względu na cele (Agazzi, s. 34-42). Bezinteresowność nie występuje w pragmatycznie rozumianej nauce, bowiem zaangażowanie w aktywność badawczą zawsze jest powiązane z motywacją skłaniającą do ponoszenia trudów i kosztów, a więc swego rodzaju interesami. Bezinteresowność natomiast jest zawsze obecna w nauce rozumianej apragmatycznie. Wszelka wiedza prawdziwa pomnaża korzyść z jej posiadania. Podobnie rzecz się ma z wolnością od uprzedzeń, ponieważ wybór problematyki badawczej zależy od wartości i sensowności działania charakterystycznych dla danej społeczności, wskazujących co zasługuje na to, aby być przedmiotem badania, a co na to nie zasługuje. Nie jest bowiem możliwe badanie wszystkiego, konieczny jest wybór problematyki ze względu na zainteresowanie badaczy, potrzeby społeczeństwa, posiadane środki itd.
Neutralność w sensie niesłużenia interesom jest trudna do spełnienia, bowiem głos decydujący rezerwują sobie „ci co płacą”, a więc czyjś interes zawsze występuje. Interesy mogą mieć postać władzy, charakter ekonomiczny, polityczny, ideologiczny itp. Jednakże nauka rozumiana apragmatycznie, tj. wiedza, nie może być podporządkowana interesom – poszukiwanie prawdziwej wiedzy wymaga zmiany postaw. Tym, co przysparza chwały nauce, jest uczciwość intelektualna. Konfliktowi interesów mówimy apage satanas!
Od uwarunkowań natomiast trudno się uwolnić nauce rozumianej pragmatycznie, co gorsza warunki, w jakich nauka jest uprawiana, wpływają pośrednio na wyniki, a więc na naukę rozumianą apragmatycznie, czyli wiedzę. Wymaga to dbałości o większą autonomię nauki. Zmiana postaw nie jest w tym przypadku alternatywą dla poszukiwania prawdy, lecz wsparciem wymagającym niekiedy wręcz walk na argumenty i chwyty erystyczne. Prakseologia nazywa to kooperacją negatywną. Wreszcie ostatni aspekt – obojętność na cele. „Nauka jako działalność musi realizować pewne cele, tj. musi operować w ramach świadomości i znaczenia; musi się lokalizować jako element całości; nie może sobie pozwolić na traktowanie siebie jako mniej lub bardziej nobilitującej ucieczki od rzeczywistości” (Agazzi, s. 41-42).
Tak więc szukanie prawdy i wpływanie na zmianę postaw nie jest alternatywą. Należy poszukiwać rozwiązań prawdziwych oraz wskazywać, jak powinny się zmienić postawy. Toż przecież każdy naukowiec jest jednocześnie nauczycielem. Na to zwracał uwagę Tadeusz Kotarbiński wskazując wykształconego w Wiedniu Kazimierza Twardowskiego, założyciela szkoły lwowsko-warszawskiej, który zaangażował się we wprowadzanie ładu w myślenie i działanie Polaków, rezygnując z tworzenia własnej ścieżki filozoficznej. Uważał bowiem, że ład i porządek w myśleniu przyczyni się do ładu i porządku w działaniu tak bardzo brakującego rodakom.
Gdzie powinna przebiegać granica między uprawianiem nauki i aktywnością społeczną/polityczną? Naukowiec zaangażowany w dwa rodzaje działań – badania i ‘aktywistowość’ (sit venia verbo) społeczną/polityczną – powinien unikać mylenia „komu świeczkę, a komu ogarek”. Prowadzenie badań naukowych powinno być zgodne z rygorami metodologicznymi i kodeksem etycznym naukowca. W przedpokoju laboratorium należy zostawić sweter aktywisty i transparenty wykorzystywane w działalności społecznej czy politycznej. Podobnie do działalności społecznej czy politycznej nie należy przystępować w fartuchu laboratoryjnym.
Dwoistość zaangażowania występuje częściej w dyscyplinach takich jak socjologia, politologia i inne nauki uprawiające badania nad działalnością społeczną. Przypomnieć należy współczynnik humanistyczny, pojęcie wprowadzone przez Floriana Znanieckiego. Jest to postulat metodologiczny, według którego badacz powinien analizować i interpretować zjawiska społeczne nie tylko ze swojego punktu widzenia bezstronnego obserwatora, ale próbować zrozumieć znaczenie, jakie te zjawiska mogą mieć dla ludzi poddawanych badaniu. Zauważmy, iż „Fakt, że dzisiejsza technika czerpie tak wiele z wyników naukowych, nie nakłada na naukę odpowiedzialności za technikę. Nauka musi pozostać wolna, by dostarczać nam wiedzy i odkryć, kontrolować natomiast należy technikę, tak by nie wykorzystywała wiedzy w niewłaściwy sposób. Ograniczanie rozwoju nauki pozbawiłoby nas bowiem możliwości właściwego użycia dostarczanej przez nią wiedzy” (Agazzi, s. 51).
Czy można być badaczem i działaczem zarazem i jakie to rodzi niebezpieczeństwa? Z podręcznika badań z zakresu nauk społecznych dowiadujemy się, że „osobiste poglądy polityczne badacza nie powinny mieć wpływu na prowadzone przez niego badania naukowe. Niedopuszczalne jest także, by nieściśle lub fałszywie przedstawiać badania, bądź przeprowadzać je w sposób niezgodny z regułami sztuki, w celu forsowania własnych poglądów politycznych” (E. Babbie, Badania społeczne w praktyce, Warszawa 2007, s. 527-528). Zarzuty takie są formułowane dość często, dodaje cytowany autor.
Czy przyjęcie postawy naukowca-aktywisty nie grozi ideologizacją nauki lub jej podporządkowaniem interesom społecznym, politycznym, gospodarczym? Przyjęcie postawy badacza-aktywisty grozić może swego rodzaju schizofrenią. Podporządkowanie się interesom, którym służy aktywista, wyprowadza naukę na manowce. Jest to chodzenie na skróty wbrew ostrzeżeniu przewodników górskich „Chcesz iść dłużej, chodź na skróty”. Aby dostać się do krainy położonej na Wschodzie można wyruszyć na Zachód, chyba że jest się członkiem stowarzyszenia płaskoziemców.
Jak przyjęcie postawy naukowca-aktywisty odbija się na podejmowanej problematyce? Cytowany wcześniej Babbie uważa, że „badania społeczne nigdy nie są w pełni obiektywne, bowiem badacze są tylko ludźmi i jako tacy są subiektywni. Z tego względu nie obiektywność, lecz intersubiektywność cechuje naukę. Oznacza to, że różni uczeni, mający różne subiektywne poglądy, jeśli stosują uznane techniki badawcze, mogą i powinni dochodzić do takich samych wyników. W istocie rzeczy jest to możliwe, jeśli poszczególni naukowcy w toku badań potrafią abstrahować od swoich osobistych wartości i poglądów” (Babbbie, s. 528).
O projektowaniu
Tadeusz Kotarbiński stwierdza, że „im bardziej doskonali się dana dyscyplina praktyczna, tym więcej stosunkowo pracy zajmuje dociekanie prawd z innych dziedzin, które to prawdy są potrzebne do zużytkowania ich dla głównych celów tej dyscypliny praktycznej. Tak oto medycyna współczesna w drobnej już tylko części pracuje nad obmyślaniem środków i sposobów leczenia, sili się zaś na rozwiązywanie zagadnień fizjologicznych, patologicznych, chemicznych etc. Potrzebnych jako podstawa m.in. odpowiednich norm i projektów” (T. Kotarbiński, Elementy teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk, Dzieła wszystkie, s. 413).
Istotną kwestią jest owo „sporządzanie projektów”. Metodolog praktyki, prakseolog, powie: rozwiązania praktyczne powinny być trafne. Po to zaś, by takimi były, prowadzić powinny do zmian relewantnych (tj. właściwych). Jest to wymóg stawiany rozwiązaniom projektowym, analogiczny jak wymóg prawdziwości stawiany rozwiązaniom naukowym. Projektowanie, będące koncepcyjnym przygotowaniem działań prowadzących do takich zmian, jest wyróżnikiem metodologicznym nauk praktycznych vel stosowanych, nazywanych też naukami o wytworach człowieka – artefaktach (Herbert A. Simon, The Sciences of the Artificial, The MIT Press, Cambridge, Mass. 1981). Którąkolwiek dyscyplinę praktyczną naukowiec uprawia, powinien być biegły nie tylko w badaniu specyficznym dla danej dyscypliny, ale także w projektowaniu systemów oferowanych przez tę dyscyplinę praktyce danego rodzaju działań. W medycynie są to działania mające na celu leczenie pacjentów (terapia) oraz zapobieganie zachorowaniu (profilaktyka). Podobnie rzecz się ma w innych naukach praktycznych. Terapia i profilaktyka wymagają kontaktu naukowców-specjalistów danej dyscypliny praktycznej z pacjentami, przy szerokim rozumieniu słowa „pacjent” jako odbiorcy usług świadczonych przez naukowców z danej dyscypliny praktycznej. Konieczna jest zatem umiejętność komunikowanie się specjalistów-usługodawców z laikami-usługobiorcami. Umiejętność komunikowania się powinna wchodzić do repertuaru kompetencji specjalistów z nauk praktycznych.
O przeświadczeniach
Nietrudno zauważyć, że aktualny stan rzeczy pozostawia wiele do życzenia. Na przeszkodzie poprawnego komunikowania się stają po stronie pacjentów przeświadczenia, a po stronie specjalistów braki w umiejętności projektowania oraz złe praktyki i niedostatki w umiejętności komunikowania się występujące na rynku świadczonych usług z zakresu nauk praktycznych.
Przeświadczenia, niczym chwasty, zakłócają postrzeganie problemów i proces ich rozwiązywania. Nestor filozofów polskich Władysław Stróżewski wskazuje na to, że „przeświadczenia modyfikują, a niekiedy nawet niejako zatruwają obraz rzeczywistości, uniemożliwiając bezpośredni do niej dostęp. Ich uprzedzająca rola widoczna jest szczególnie w rzeczywistości społecznej” (W. Stróżewski, O przeświadczeniach, „Przegląd Filozoficzny” 2012, nr 2, s. 11).
Oto czym grozi uleganie takim przeświadczeniom. Filozof przestrzega: „Bodaj najważniejszą cechą przeświadczeń jest ich bezrefleksyjność. Przeświadczenia są przeżywane tak, jak na początku zostały przyjęte, bez zastanawiania się nad ich źródłem czy ich poznawczą wartością. […] Bezrefleksyjność sprzyja irracjonalizmowi. Wiele naszych przeświadczeń nie da się w żaden sposób racjonalnie wytłumaczyć. A mimo to upieramy się przy nich, nie dopuszczając nie tylko ich krytyki, ale nawet zwykłego namysłu czy zastanowienia. W takich sytuacjach ujawnia się autonomia woli. Ta zaś nie zawsze jest – jak pragnął Kant – wolą dobrą, motywowaną jedynie światłem czystego rozumu. Istnieje także zła wola, o trudnych do zrozumienia korzeniach. Charakterystycznym sposobem jej zachowania jest upór. Ten zaś stanowi ważny współczynnik niektórych przynajmniej przeświadczeń” (s. 11-12). Czy można się uwolnić od przeświadczeń? Stróżewski udziela takiej odpowiedzi: „Żyjemy w świecie przeświadczeń. Chodzi o to, by te przeświadczenia były uzasadnione, oparte na prawdzie. A to oznacza de facto postulat ich przekroczenia: przejście od przeświadczeń do rzetelnie uzasadnionych przekonań” (s.18).
O phishingu
Fałszywe przeświadczenia to niejedyny kłopot. Coraz częściej mówi się o celowym wprowadzaniu innych w błąd przez głoszenie tzw. faktów alternatywnych lub inaczej „postprawd”, czyli oszustw. Noblista Herbert A. Simon sformułował aksjomat: „ludzie są zdolni do jedynie bardzo ograniczonej racjonalności (bounded rationality) (H.A. Simon, Altruism and Economics, „American Economics Revue” 1993, nr 2, s. 156). Taka jest nasza natura. Wykorzystują to ci, którym zależy na oddziaływaniu na zachowania innych po to, aby na tym skorzystać – w handlu, szczególnie w reklamie, a także w wyborach i wielu innych licznych okolicznościach decyzyjnych. Inni amerykańscy nobliści, George A. Akerlof i Robert J. Shiller, zauważyli (G.A. Akerlof, R.J. Shiller, Złowić frajera: Ekonomia manipulacji i oszustwa, Warszawa 2017), że w gospodarce rynkowej, tj. wolnej konkurencji, występuje równowaga rynkowa „optymalna w sensie Pareto”. Jest to stan, w którym nie jest możliwe poprawienie sytuacji materialnej wszystkich ludzi, bowiem każda zmiana polegająca na polepszeniu sytuacji jednych skutkuje pogorszeniem sytuacji innych. Nobliści ci wskazują, że „W gospodarce prawdziwie wolnorynkowej ludzie mają nie tylko pełną swobodę wyboru, lecz także niczym nieskrępowaną swobodę naciągania innych” (s. 7). Autorzy ci wskazują, że owo naciąganie ma postać phishingu, tj. łowienia frajera, a na rynku panuje gospodarka manipulacji i oszustwa. „Kształtująca się w tych warunkach równowaga będzie nadal równowagą w rozumieniu Adama Smitha, ale będzie ona nie w kategoriach zaspokajania naszych rzeczywistych potrzeb, lecz w kategoriach naszych gustów manipulowanych przez rynek”.
Sytuacja ta, piszą Akerlof i Shiller, stwarza liczne problemy dla tych, którzy są poddawani manipulacji oraz dla manipulatorów. „[…] zawsze znajdą się ludzie, którzy kierując się własnym interesem, będą gotowi zaspokoić wszystkie nasze życzenia, podpowiadane przez ‘złe duszki’ siedzące nam na karku” (s. 8). Wystarczy przywołać znachorów czy Kaszpirowskiego. Tak więc na pytanie, czy zadaniem nauki jest poznawanie świata, czy jego zmienianie, odpowiedzieć należy, że jest to pytanie źle postawione, bowiem do zadań nauki należy zarówno poznawanie świata, jak i dostarczanie podstaw poznawczo ugruntowanych do jego zmieniania. Także wykrywanie mechanizmów powodujących manipulacje i oszustwa dokonywane z powołaniem się na naukę lub co gorsza występujące w samej nauce.
Konkluzja
Bezpośrednim celem uprawiania/tworzenia nauk jest zdobywanie wiedzy (Agazzi, s. 34–44). Równoczesne uprawianie badań naukowych i aktywizm społeczny/polityczny jest możliwe pod warunkiem rzetelnego prowadzenia badań wedle reguł sztuki określonej metodologią i przestrzegania norm spisanych w kodeksach ogólnym badacza i partykularnym danej dyscypliny oraz placówki naukowej. Gdy Jan Kowalski jest i badaczem, i aktywistą, to kiedy występuje jako badacz, powinien zawiesić swoje zaangażowanie aktywistyczne, podobnie jak gospodyni domowa nie piecze ciasta w godzinach pracy biurowej w firmie, w której jest zatrudniona.
Badania w naukach społecznych poddawane są ocenom etycznym i politycznym. Oceny etyczne dotyczą metody zastosowanej w badaniach, zaś oceny polityczne odnoszą się do przedmiotu badań. Przykładowo posłuszeństwo nie powinno być przedmiotem badania „[…] gdyż nie należy podważać gotowości ludzi do okazywania posłuszeństwa władzy [oraz] wyniki takich badań mogłyby zostać wykorzystane do nakłaniania ludzi do większego posłuszeństwa” (Babbie, s. 527).
Ważną rolą badacza jest rola eksperta, np. biegłego sądowego, ale jest się biegłym jednej ze stron procesu. Rodzi się w związku z tym pytanie, czy złożenie przysięgi mówienia „prawdy, całej prawdy i tylko prawdy” gwarantuje bezstronność, gdy strona oczekuje złożenia odpowiedzi przechylającej szansę wygrania przez nią procesu. Adwokat strony przeciwnej będzie dążyć do podważenia odpowiedzi biegłego strony przeciwnej. Jak wypadniesz badaczu w takiej roli?
Oto trzy kwestie wskazywane przez autora podręcznika badań społecznych podsumowujące zagadnienie niełatwej sytuacji badaczy z tych nauk: (1) badania nie są uprawiane w politycznej próżni; (2) prowadzenie badań może doprowadzić do politycznego sporu, nierzadko gwałtownego; (3) występowanie aspektów ideologicznych wymusza poszukiwanie technik badawczych neutralizujących wpływ ideologii i polityki na badania (s. 531-532).
Dawniejsze powiedzenie postulowało: „I niechaj każdy wie, kiedy można, kiedy trzeba, kiedy nie”. Dobrze będzie zapamiętać tę radę w związku z dylematem, czy być zimnym badaczem, czy zaangażowanym aktywistą lub może łączyć jedno z drugim? Autonomia badacza pozostawia jemu/jej decyzję w tej sprawie.
prof. dr hab. inż. Wojciech W. Gasparski
prof. em. Akademii Leona Koźmińskiego, gdzie kierował Centrum Etyki Biznesu;
przedtem pracował w PAN jako kierownik Zakładu Prakseologii i Pracownią Metodologii Projektowania