Wokół nauki
02 Lutego
Rys. Sławomir Makal
Opublikowano: 2021-02-02

Nieintencjonalna nieścisłość. Umysłowa sieć subiektywizmu

Psychologowie ewolucyjni twierdzą, że myślenie wykształciło się dla działania, a nie dla samego myślenia, dlatego dopasowanie operacji umysłowych do charakteru codziennych zadań podnosi efektywność operacji intelektualnych.

Uważne spojrzenie na rzeczywistość, w której przychodzi nam żyć, wyostrza jej nieco paradoksalny charakter. Z jednej strony w świadomości społecznej wyraźnie funkcjonuje Snowdenowskie przeciwstawienie nauk ścisłych naukom humanistycznym i wyższe wartościowanie tych pierwszych. Na szkolnych zebraniach rodziców częściej usłyszeć można naleganie na dodatkowe godziny matematyki niż zajęć artystycznych. Nie tak dawno powstał projekt zmniejszenia subwencji dla nauk humanistycznych na polskich uczelniach. Z wielu kierunków studiów wycofano filozofię jako przedmiot obowiązujący, a zarobki informatyków są znacznie wyższe niż średnia krajowa. Z drugiej strony to właśnie dzięki naukom ścisłym dysponujemy narzędziami zachęcającymi do rezygnowania z „potęgi umysłu”, czyli – w dłuższej perspektywie – unicestwiamy dotychczasowe źródło postępu naukowego, ów najtańszy instrument badawczy, jak nazywał umysł ludzki Władimir Arnold. Kibicując łazikowi Perseverance, biologom pracującym nad szczepionką na COVID-19, pobieramy kolejną aplikację (za)uważającą, oceniającą, decydującą za nas. Tymczasem zasada „organ nieużywany zanika” stosuje się także do obszarów kory mózgowej (Spitzer) zawiadujących naszymi działaniami. Grasz na skrzypcach czy gitarze? Zatem obszar kory odpowiedzialny za ruchy palców lewej dłoni jest u ciebie większy niż u tych, którzy tak intensywnie ich nie trenują. Używasz GPS? Zatem mapowanie przestrzeni w twoim umyśle jest mniej dokładne niż u tych, którzy mają „mapę w głowie”. Wszystko dzięki neuroplastyczności, czyli nieustannemu tworzeniu i likwidowaniu połączeń międzykomórkowych w naszych mózgach.

Nie przesądzając wyniku „rozgrywki” pomiędzy narzędziem węglowym a krzemowym, pozwalającymi, używając metafory Poppera, umierać naszym teoriom za nas, przyjrzyjmy się wspomnianej paradoksalności w pryzmacie nie tyle psychologizmu, ile psychologii funkcjonowania umysłu. Także umysłu człowieka dążącego do ścisłości, kojarzonej potocznie i naukowo ze zdolnością koncentracji (długotrwałej), kontrolą własnej aktywności myślowej, trafnością sądów, adekwatnością ocen, zasobnością systemu wiedzy, głębią analizy, logiką wywodu. Tytułowa nieintencjonalna nieścisłość zaczyna się już na etapie korzystania z zasad niezbędnych do dedukcji. Jak wiadomo, formalna poprawność logicznych schematów wnioskowania nie musi iść w parze z prawdziwością treści wniosku. Więcej nawet: wynik takich operacji może przeczyć codziennym doświadczeniom i zmysłowemu oglądowi (np. logicznie poprawne: „jeśli wszyscy czytelnicy są ludźmi i wszyscy ludzie noszą pióropusz, to wszyscy czytelnicy noszą pióropusz”). Takie operacje wyższego rzędu, jak nazywa się w psychologii myślenie, rozumowanie, decydowanie, okazują się stosunkowo późne ewolucyjnie i jako takie ustępują pod względem szybkości aktywizowania, realizacji, dostępności wcześniejszym – takim, które służą do sprawnego działania w czasie rzeczywistym, jak czasem definiuje się zawodne z punktu widzenia nauk ścisłych heurystyki. Myślenie oparte na zasadach logiki, będąc wtórnym wobec tzw. zdrowego rozsądku, czyli wnioskowania opartego na dotychczasowych doświadczeniach, wymaga, by logiki wnioskowania się uczyć; jeśli nie znajdujemy zastosowania dla niej w codziennej aktywności, staje się niefunkcjonalna. Psychologowie ewolucyjni twierdzą, że myślenie wykształciło się dla działania, a nie dla samego myślenia, dlatego dopasowanie operacji umysłowych do charakteru codziennych zadań podnosi efektywność operacji intelektualnych. Popularnym, spektakularnym niemal przykładem jest tutaj znane zadanie Wasona, w którym zmiana semantyczna przy formalnej niezmienności przekłada się na wzrost poprawności wykonania.

Żyjemy w świecie „teraz”

Owa konieczność oderwania się od zmysłowości, umiejętność operowania pojęciami abstrakcyjnymi, oswobadzająca, odciążająca i dynamizująca umysł, owo „uwolnienie umysłu od ciała” ma swoją cenę: jest nią wysiłek poznawczy, niemożność poprzestania na pierwotnych szkicach, pierwszych schematach, wymóg „dyskursywnego charakteru abstrakcyjnej i gruntownej koherencji, która nie może osiągnąć celu za jednym zamachem” (Bachelard). Czyli wymaga formy aktywności przeciwnej do tej, którą Nosal identyfikuje jako charakteryzującą współczesnych ludzi asocjacyjność, przygodność trenowaną w odpowiedzi na środowiskowe afordancje (sposobności) – szybkie łącza, łatwy dostęp, intuicyjną obsługę. Warunki sprzyjające przerzutności uwagi, podzielności, krótkiemu czasowi koncentracji, sprawności pamięci roboczej niezauważenie dla nas samych formują umysłową aktywność z filtrem przepuszczającym to, co szybkie, łatwe, jednoznaczne, umysłowość o „mentalności prawego kciuka” (Górnik-Durose, Jach, Sikora). Żyjemy wszak w świecie „teraz”: w świecie kompresji, nadmiaru, płynności, „tyranii chwili” (Eriksen), w którym Fear of Missing Out nadaje priorytet ciekawości, a nie nadziei tworzenia. Tworzenia, dla powodzenia którego Einstein (raczej bezdyskusyjnie kwalifikowany po stronie nauk ścisłych) ukuł zasadę przewagi wyobraźni nad wiedzą. Ta pierwsza stwarza przestrzeń dla dokonywania przekształceń, korzystania z formuł informacyjnych i kodów konkurencyjnych względem dominujących, pozwala „podróżować na promieniu światła”, daje miejsce pozawolicjonalnym operacjom mentalnym, w wyniku których jawi się helisa. Żeby tak się stało, trzeba pozwolić sobie na błądzenie. W języku neuropsychologii oznacza to ograniczenie zewnętrznej stymulacji, które aktywując sieć DMN (default mode network), mediuje proces skierowanego błądzenia, w efekcie czego wzmocnieniu ulegają połączenia dalekiego zasięgu – tworząc próbne modele mentalne, integrujące pozornie przygodne asocjacje w nowe jakości (Goldberg). Te ostatnie poddawane są następnie weryfikującej analizie. Tymczasem wyobraźnia, ów fundament badawczych eksploracji, w zetknięciu ze współczesnymi realizacjami technologicznymi, na przykład Virtual Reality, ustępuje pola percepcji: w miejsce generowania przekształceń rzeczywistości wchodzi recepcja gotowego przekazu. Co więcej, dostępność i różnorodność rzeczywistości wirtualnej obniżają motywację do podejmowania działań twórczych, wychodzenia „poza dostarczone informacje”; wolimy skorzystać z gotowych pomysłów, niż tworzyć własne. Czyli, paradoksalnie właśnie, to, co w założeniu ma pełnić funkcję wspierającego rozszerzenia, staje się anihilatorem umiejętności niezbędnych w procesie postępowania badawczego.

Równie niezbędna dla obiektywnie uznanej ścisłości, wspomniana wyżej dyskursywność jawi się jako dyskusyjna (nomen omen) i jest niezamierzenie wypaczana. Status konferencji interdyscyplinarnych, międzynarodowych staży zagranicznych dowodzi wiary w efektywność pracy zespołowej. Tym, co stanowi psychologiczną barierę uznania zespołowości za najwyższą formę naukowej „infrastruktury”, jest opisany przed półwieczem przez Janisa syndrom myślenia grupowego. Powszechnie znany, akcentujący przewagę motywacji do utrzymywania spójności grupy nad gotowością do podejmowania krytycznej analizy, zarysowuje istotną barierę na drodze operacji uściślania. Przywoływany jako źródło niepowodzenia tak doniosłych przedsięwzięć jak misja Challengera w 1986, podważany jako niewystarczająco zweryfikowany, pozostaje istotnym psychologicznie problemem w pryzmacie dążenia do ścisłości naukowej.

W obrębie tej samej – społecznej – kategorii formatowania umysłowości mieści się także specyfika poznawania współwarunkowana obecnością innych. Z jednej strony wzrost czujności facylitujący szybkość reakcji (zapewne podstawa powiedzenia „pańskie oko konia tuczy”) z racji samej obecności innych ludzi, z drugiej poznawcza oszczędność nazywana nawet lenistwem poznawczym – nieuświadamiana, rejestrowana jako niższa efektywność jednostki, kiedy praca jest współdzielona w porównaniu z warunkiem samodzielnej pracy. Zatem kolejny paradoks i problem: jak pracować? Zwłaszcza że możliwość kontrolowania wykształconych ewolucyjnie, automatycznie działających mechanizmów – wspomnianego wzrostu pobudzenia oraz traktowania innych jako źródła zasobów – skazana jest raczej na niepowodzenie. Pomimo to współczesne analizy kognitywne prowadzą do wniosku, że myślenie jest pochodną aktywności społecznej; współbycie jest źródłem najbardziej zaawansowanych procedur umysłowych (Dunbar). Potoczne „co dwie głowy, to nie jedna”, metoda „burzy mózgów” jako narzędzie wynajdywania rozwiązań sugerują efektywność wielości i różnorodności podejść, poglądów, przekonań w procesie podejmowania decyzji odnośnie do formułowania sądu, znajdowania właściwego rozwiązania. Tymczasem okazuje się, że owa „multifrenia” (Gergen) paradoksalnie skłania do zamykania się w tzw. bańkach nie tylko środowiskowych, (świato)poglądowych (echo chambers), ale nawet osobistych (filter bubble) – w otoczeniu informacji pasujących do przekonań i profili (Eli Pariser). Sprzyjają takiemu zamykaniu technologie algorytmicznie personalizujące charakter dostarczanych odbiorcy informacji. Nie tylko reklamy, lecz także podpowiedzi przeczytania określonych artykułów naukowych wzmacniają ściany prywatnych poznawczych „baniek” informacyjnych. I znowu: zaletą jest, w ujęciu współczesnych kategorii wartościowania, szybkość i łatwość dotarcia do informacji użytecznych dla zadania, wadą – odcinanie obszarów do błądzenia, które – także w odniesieniu do pracy umysłowej – może być odkrywaniem nowych dróg. Więcej nawet: sama świadomość różnorodności stoi na straży obiektywności i efektywności, pozwalając w porę zidentyfikować istniejące błędy, przełamać błędne nastawienie poznawcze, sztywność czy fiksację na sposobie myślenia o problemie.

Na przekór własnym „ustawieniom domyślnym”

Ale dzisiaj oczywistość i codzienność praktyk pozwalających nie wykraczać poza własny obszar przekonań przekłada się na pojmowanie wiedzy jako iloczynu własnej wrażliwości i doświadczeń (Harari) bardziej niż jako społecznie ustalanej jakości. Dowartościowanie i przyznanie prymatu wrażliwości, emocjonalności (nie dyskutuje się ze stwierdzeniem „tak czuję”) w miejsce analizy i obiektywności prowadzi nie tylko do niechęci, ale i aktywnego zabezpieczania się przed ewentualną konfrontacją z mentalną odmiennością; wyznaczanie w ośrodkach edukacyjnych (sic!) stref bezpieczeństwa (Twenge) wolnych od odmiennych opinii, przekonań, oskarżanie wykładowców o narażanie słuchaczy na dyskomfort emocjonalny powstający w reakcji na dysonans poznawczy to ilustracje paradoksu zjadania własnego ogona w obszarze postulowanej dyskursywności. Oczywiście, że tendencja ta nabudowuje się na automatyzmie dążenia do konfirmacji. Zaprzeczenia są pierwotnie kodowane w postaci zdań twierdzących; potrzebny jest dalszy wysiłek umysłowy i dodatkowa operacja przekształcenia, by „nie myśleć o białym niedźwiedziu”. Poszukiwanie wzorców jako podstawowa strategia inteligencji ludzkiej i sztucznej czyni konfirmację operacją domyślną. Tyle że ścisłości wiedzy nie daje się uzyskać bez odrzucania, zmieniania, przepracowania, czyli – działania na przekór własnym „ustawieniom domyślnym”.

Właśnie owa domyślność, zwana w psychologii poznawczej Systemem I (Kahneman), bazująca na powtarzalności, wyrazistości, rytmiczności, uśrednianiu, będąc użyteczną ewolucyjnie (lepiej wystraszyć się na widok węża ogrodowego niż nie zauważyć tajpana) jest jednocześnie przeszkodą do aktywowania wnioskowania, rozumowania. Te ostatnie domagają się zasobów poznawczych i energetycznych, systemu pojęć, uświadomienia, sekwencyjności, wolicjonalnego pokierowania. Znowu – przywołując odnośnik neuropoznawczy – wymagają one sprawności kontroli poznawczej, za którą odpowiada kora przedczołowa. Jej sprawność gwarantuje możliwość hamowania dystraktorów, utrzymywania w świadomości celu zadania, dobierania odpowiednich narzędzi jego realizacji. Jak zauważono, uszkodzenia w tym obszarze zaburzają m.in. umiejętność przeprowadzania działań matematycznych (Hohol). Wystarczy zestawić wymogi Systemu I z wymogami pracy współczesnego badacza, dla którego multitasking i bliski horyzont czasowy różnorakich rozliczeń wyników myślenia (rozliczenie grantu, oczekiwania partnerów biznesowych czy sponsorów) stanowią, być może nieuświadomiony, przyczynek do szybszego zamrażania sądów. A myślenie w obliczu presji czasu ulega instrumentalizacji (Taylor), staje się podporządkowane doraźnym potrzebom, pozbawione wizji. Nauki (do)stosowane wypierają stosowanie nauki (do tego stopnia, że PAN opracowała i przyjęła w 2019 roku dokument Etyczne aspekty upowszechniania poglądów nienaukowych). Potoczne przekonania kojarzą wprawdzie wizjonerstwo z przeciwstawioną ścisłości humanistyką, ale zasadności takiego przyporządkowania przeczą np. wyniki badania typów umysłów pracowników NASA. To nie percepcja i myślenie stanowią fundament umysłowości wielu z nich; efektywność myślenia wykracza poza operowanie liczbami i faktami, wykorzystując intuicję i uczucia tworzące profil wizjonera wg koncepcji Junga.

Subiektywizm oglądu wykazywany jest empirycznie jako niezbywalny element umysłowości rozumianej jako zespolona ze swoim środowiskiem: zakorzeniona, usytuowana i ucieleśniona (Barsalou), niesprowadzalna do abstrakcyjnych, pozamaterialnych symboli. Chociaż jesteśmy świadomi części zasad określających wspomniany związek (że do pracy umysłowej najlepsza jest temperatura otoczenia w okolicy 19˚C, a odległość oczu od czytanego tekstu powinna wynosić 30-40 cm), to niemożliwe jest monitorowanie wszystkich relacji (istotnych, jak może się okazać). Który, najściślej nawet weryfikujący kolejne efekty własnej pracy umysł kontroluje wpływ poziomu glukozy we własnym organizmie na wynik spostrzegania czy oceniania, temperaturę trzymanego w dłoniach napoju, brzmienie słów, wpływ czynności obocznych? A takie incydentalne czynniki są – jak pokazują badania – mierzalnymi regulatorami wyniku pracy umysłowej (stok oceniany jest jako bardziej nachylony przy niższym poziomie glukozy, ciepły napój w dłoniach to ciepła atmosfera spotkania, czekolada „Bouba” jest słodsza niż „Kiki”, mycie rąk zwiększa prawdopodobieństwo zastosowania kryterium moralnego do osądu). Podobnie ruch. Perypatetycy intuicyjnie pobudzali swoje umysły spacerując; nawet przy założeniu, że motoryka jest wstępnym etapem późniejszych, niezwiązanych już z aktywnością kory psychoruchowej operacji myślowych, wielość perspektyw doświadczanych zmysłowo w dzieciństwie i tak przekłada się na wyższy poziom inteligencji w późniejszym wieku (Bornstein i in.). Nauka ścisła wymagałaby, zgodnie z powyższym, raczej treningu zdartych kolan niż czystych rąk, tyle że sugestia taka w czasie pandemii może unicestwić jakąkolwiek naukę. I byłby to, po prostu, kolejny paradoks: dbałość o czystość nauki unicestwia potencjalnych naukowców.

Bez sprzeciwu opuścisz mój pokój

Nieintencjonalną nieścisłość można rozpatrywać także jako pochodną kompetencji społecznych. Często utożsamia się naukowców z samotnikami, nerdami czy geekami; intuicja zależności wyraża się w przeciwstawieniu: albo kariera naukowa, albo rodzina. I, jak pokazują badania (Li, Kazanawa), są to obserwacje znajdujące potwierdzenie w danych. Zgodnie z nimi ponadprzeciętnie inteligentni preferują samotność i są mniej sprawni w poruszaniu się na gruncie relacji interpersonalnych. Nie został jednoznacznie ustalony powód tej korelacji. Hawking twierdził, że to właśnie dzięki swej niepełnosprawności może należycie skupić się na istotnych wyzwaniach intelektualnych, bo nie rozpraszają go towarzyskie zobowiązania. Newton uchodził za mizantropa, nie cierpiał, kiedy ludzie zawracali mu głowę. Einstein wystosował do żony warunki kontynuowania małżeństwa („przestaniesz do mnie mówić, kiedy tego zażądam i bez sprzeciwu opuścisz mój pokój natychmiast, kiedy o to poproszę”). Uprawdopodobnia to tezę o ograniczoności puli dostępnych zasobów i nawiązuje do wagi trenowania umiejętności, ale nie wyklucza poszukiwania innych źródeł (nie)ścisłości.

Warto więc wspomnieć o nieintencjonalności wynikającej ze zmagania się z zaburzeniem. Tyle że skutkiem ubocznym radzenia sobie z zaburzeniem może być w tym przypadku nieprawdopodobna ścisłość. Mowa o spektrum autyzmu, którego jednym z przejawów jest nadwrażliwość na nieuporządkowany napływ bodźców (hyperreactivity) i – w związku z tym – obrona przed bodźcami oraz tendencja do poszukiwania wzorów, prawidłowości. Zachowanie takie ma na celu redukcję doświadczanego nadmiaru i aktywowane jest, jak należy się spodziewać, nieświadomie. Jednym ze sposobów ograniczania stymulacji jest unikanie koncentracji wzroku w okolicy twarzy (głównie oczu) innych ludzi (Hickok), czyli na tych bodźcach, które niosą istotne sygnały emocjonalne i stanowią bazę komunikacji społecznej. Konsekwencją połączenia umiejętności rozpoznawania wzorców i stawiania barier danym o charakterze społecznym jest często „wysokoracjonalne” funkcjonowanie pozwalające ignorować przygodne, nieistotne dla zadania sygnały. Ponadto ten autystyczny syndrom intensywnego świata sprzyja kierowaniu się ku wyobraźni, gdzie strumień bodźców jest regulowany zgodnie z możliwością recepcji. Wyobraźnia zaś „nieskrępowana przyzwyczajeniami świata Materii” (Dukaj), pozwala generować oryginalne rozwiązania. Spektakularnym przykładem nadania zaburzeniu rangi pożądanej jakości jest system angaży oferowany osobom autystycznym przez firmy informatyczne – duńską Specialisterne i niemiecką SAP AG.

Jeśli dodamy do tego fakt charakteryzowania współczesnej kultury jako kultury narcyzmu, prognozy dla ścisłości naukowej jawią się nie najgorzej. Niemniej – jak przystało na paradoks – stronienie od różnorodności i ciążenie ku wygodzie zmieniają wektor prognozowania. Dopóki jednak silna sztuczna inteligencja nie uczyni bezprzedmiotowymi powyższych rozważań, obowiązująca pozostaje wskazówka: „Miejcie oczy szeroko otwarte, bądźcie krytycznie nastawieni do wszystkiego, nie przyjmujcie żadnej prawdy bez głębokiego zastanowienia, obnażajcie i tępcie półprawdy i demagogię, nauczcie się podziwiać piękno otaczającego nas świata i nade wszystko – i o wszystkim – myślcie!” (Feynman).

dr Teresa Sikora, psycholog

Wydział Nauk Społecznych

Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

Dyskusja (0 komentarzy)