Zawieszenie MINIATURY i SONATINY, a także ograniczenie konkursu OPUS do jednego rocznie, zaś MAESTRO – do jednego na dwa lata – takie mogą być konsekwencje braku zwiększenia budżetu Narodowego Centrum Nauki. Środowisko żywo zareagowało na zapowiedzi Rady NCN.
W przyjętym pod koniec sierpnia przez Radę Ministrów projekcie budżetu państwa na 2025 rok na Narodowe Centrum Nauki zapisano 1,64 mld zł. To środki w podobnej wysokości co obecnie. W przyjętej w ostatni czwartek uchwale Rada NCN wyraziła zaniepokojenie z powodu utrzymania niezmienionych nakładów na finansowanie agencji. Środki te, jak napisano, w żadnym stopniu nie odpowiadają zapotrzebowaniu i aspiracjom środowiska naukowego w Polsce. Po wprowadzeniu w ub.r. limitu grantów przypadających na jedną osobę, teraz członkowie Rady zapowiedzieli rozważenie kolejnych kroków, jeśli budżet agencji nie zostanie zwiększony. Mowa jest m.in. o zawieszeniu konkursów MINIATURA i SONATINA, a także ograniczeniu konkursów OPUS do jednego rocznie, a MAESTRO raz na dwa lata. Zapowiedzi te spotkały się z żywym odzewem ze strony środowiska.
„Budżet NCN-u powinien być zwiększony tak, by finansować nie 5–10%, ale ok. 20% projektów. To jedna z najbardziej wartościowych instytucji wspierających naukę w Polsce. Obecne finansowanie i budżet państwa na naukę to dryfowanie, a nawet dobijanie nauki” – napisała na swoim profilu na Facebooku prof. Magdalena Musiał-Karg z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, prezes Polskiego Towarzystwa Nauk Politycznych.
Część osób w mediach społecznościowych odwołała się do swoich doświadczeń w konkursach wspomnianych w uchwale Rady NCN. „Aplikacja o grant #SONATINA była dla mnie jedną z nielicznych możliwości pozostania w nauce w Polsce. Czy naprawdę chcecie zniszczyć polską naukę i kazać młodym ludziom wyjeżdżać? Quo vadis?” – pyta w serwisie X dr Elżbieta Wątor z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ.
Dr Anna Wójcik z Instytutu Nauk Prawnych PAN, obecnie na stypendium Humboldta w Max Planck Institute for Comparative Public Law and International Law w Heidelbergu, nie ma wątpliwości, że zawieszenie konkursu SONATINA byłoby strategicznym błędem. „Na rozmowie kwalifikacyjnej w tym konkursie spotkałam osoby z różnych dziedzin nauki, ze świetnym zagranicznym doświadczeniem, chcących po postdocach robić coś sensownego w Polsce”.
Z kolei dr Michał Patryk Sadłowski z Uniwersytetu Warszawskiego, dyrektor Centrum Badań nad Państwowością Rosyjską w Instytucie Prawa Wschodniego im. G. Szerszeniewicza, napisał, że to właśnie dzięki MINIATURZE mógł pojechać do USA i przejrzeć część archiwum Milukowa oraz innych białych emigrantów. „Powoli wprowadzam do obiegu nowe ustalenia” – dodał.
Niektórzy, choć to wydaje się oczywiste, przypominają w swoich wpisach, że NCN, i szerzej – cała nauka, to tylko część większej całości. „Nauka to nie jest jakiś abstrakcyjny byt. To przyszłość wszystkich innych dziedzin, zdrowia, bezpieczeństwa, obywatelskości. Chroniczny brak finansowania NCN to brak myślenia o tym co będzie i zupełne pozbycie się ambicji” – zwraca uwagę dr Maciej Cieśla z Międzynarodowego Instytutu Mechanizmów i Maszyn Molekularnych Polskiej Akademii Nauk IMol, tegoroczny laureat EMBO Installation Grant.
Jego instytutowa koleżanka, dr Karolina Szczepanowska, także laureatka EMBO Installation Grant, przekonuje, że Polska jest krajem, który potrzebuje odkryć i innowacji, by móc stanąć w jednym szeregu z innymi. „W czasach wielkich zmian podcinanie skrzydeł naszej nauce jest fatalnym nieporozumieniem. Jesteśmy krajem, który potrzebuje odkryć i innowacji, by móc iść ramię w ramię z resztą świata. A #NCNtotlen dla polskiej nauki” – podsumowała.
W podobnym tonie wypowiedział się prof. Gracjan Michlewski z Międzynarodowego Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej. „Nauka napędza gospodarkę, innowacje i rozwój społeczeństwa. Bez wsparcia dla badań narażamy się na stagnację i zależność od innych państw. NCN jest kluczem do rozwoju” – napisał w serwisie X.
Co bardziej przewidujący pokusili się o nakreślenie dalszego możliwego scenariusza rozwoju sytuacji. „O ile jestem przeciwnikiem dosypywania środków jako absolutnego remedium dla niskiej efektywności polskiej nauki i naukowców, to jeśli obierzemy ten kierunek, najlepszym funduszy wystarczy na bilet w jedną stronę – za granicę” – wieszczy prof. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, okraszając swój komentarz znamiennym hasztagiem.
Zagraniczny wyjazd to niejedyna opcja. Części naukowców towarzyszą myśli o jeszcze bardziej radykalnych krokach. „Takie wiadomości napawają mnie myślą czy nie rzucić akademii i nie zająć się czymś innym. Brak zwiększenia nakładów na naukę to wielki krok wstecz dla rozwoju naszego kraju” – pisze na X prof. Maciej Grzybek z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Również prof. Marta Gmurek z Politechniki Łódzkiej nie ma wątpliwości, że niski success rate oraz ograniczenie konkursów zablokuje rozwój nauki na lata. „Badania podstawowe wymagają wysokich nakładów finansowych, których nie może zapewnić nikt inny niż NCN. Brak finansowania to katastrofa dla nauki” – napisała była wiceprzewodnicząca Akademii Młodych Uczonych PAN.
W internetowych dyskusjach nie brakuje również apeli do premiera Donalda Tuska i ministra nauki Dariusza Wieczorka. „Czy chcecie, żeby wasze rządy przyczyniły się do tego, aby Polska była zaściankiem – czy nowoczesnym europejskim państwem? Te drugie dbają o gospodarkę opartą na wiedzy” – podkreśla dr hab. Kinga Kamieniarz-Gdula z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, laureatka ERC Starting Grant.
Rada NCN wskazała w uchwale, że stabilizację finansową NCN zapewniłby wzrost dotacji celowej o kolejne 300 mln zł i podmiotowej o 2 mln zł w roku przyszłym i w latach następnych.
Mariusz Karwowski
Pani dr hab. Kinga Kamieniarz-Gdula z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu pisze do premiera i ministra nauki, czy chcą, żeby ich rządy przyczyniły się do tego, aby PL była zaściankiem. Mam do Pani pytanie, czy te rządy drastycznie pogorszyły stan nauki w ciągu ostatnich 9 miesięcy w porównaniu z jej świetnym rozwojem w latach poprzednich rządów, na przykład, Gowina oraz Czarnka? Czy Pani dr hab za ich rządów odczuwała wzmocnione wsparcie ze strony rządzących? Czy według Pani dr hab. dopiero teraz dochodzimy do zaściąnkowości? Czy Pani dr hab. zdaje sobie sprawę, że wszyscy dookoła potrzebują wzrostu nakładów - nauczyciele, pielęgniarki, i inne zawody, bardziej liczne niż nauczyciele akademickie. Granty są świetną rzeczą do zaklejania dziur. Tylko należy pamiętać, że obowiązkiem nauczyciela akademickiego zaliczanego do liczby N są również badania naukowe. Dlatego ustawa obniża im pensum w porównaniu z analogicznymi stanowiskami dydaktycznymi. A taki "badacz" z obniżonym pensum w czasie, który mu przeznaczono ustawą na badania, idzie do uczelni prywatnej lub dorabia gdzie indziej. I nie ma czasu na badania. Są przecież przykłady dorobku zerowego lun zbliżonego do zera wśród pracowników z liczby N. Gdyby pielęgniarka nie zrobiła czegoś, co należy do jej obowiązków, pacjent zrobił by awanturę. A co na to uczelni?
NCN potrzebuje 3,87 mld zł , tj. 1 mld dolarów , ale na badania podstawowe, a nie na szkołę podstawową. Powinny być finansowane tylko wielkie projekty coś na podobieństwo DARPA, projekty o budżecie minimum 50 mln zł . Nauki społeczne i humanistyczne z innych funduszy Ministerstwa. Zatem NCN trzeba najpierw zresetować i zrestrukturyzować.
@Irenenusz
A z czego finansowac mniejsze projekty w badaniach podstawowych, takie warte 2-3 miliony zlotych?
Takie, ktore w Stanach lub Wielkiej Brytanii finansowane sa wlasnie z instytucji podobnych w swoim dzialaniu do NCN?
A ja myślę, że podobnie jak stary KBN, NCN za długo już istnieje. Stworzyła się sieć korupcyjno-kolesiowska, widać to trochę po przyznawaniu grantów. To co wyprawiają eksperci - o tym krążą już legendy. W systemie korupcyjnym zwiększanie finansowania nie rozwiąże problemu. Potrzebujemy rozwiązać NCN i powołać nową agencję finansowania badań.
Ale co konkretnie widać po przyznawaniu grantów? Prosiłbym o konkretne sytuacje/dane/wyliczenia.
@x
To moze najpierw sprobowac pozbyc sie tej "sieci korupcyjno-kolesiowskiej" (jesli takowa istnieje), a dopiero jak to sie nie uda, to likwidowac cala instytucje?
Przyznawanie to trochę taki "Piłkarski poker".
Pracowałem w instytucie naukowym i po tym co zobaczyłem uważam, że całkowicie powinno się zlikwidować finansowanie nauki ze środków publicznych, tak samo jak habilitacje i tytuły profesorskie przyznawane przez państwo. Nasza nauka to czysta fikcja. Projekty badawcze nie są realizowane tylko zmyślane. Do tego stopnia, że z zespołu, w którym pracowałem pozbywano się każdego kto, prowadził doświadczenia na prawdę. Skoro takie coś jest możliwe i nic się z tym nie robi, to jakim prawem ci ludzie domagają się więcej kasy? Za PiSu była próba reformy systemu w taki sposób, żeby nauka wreszcie zaczęła wspierać gospodarkę współpracując z przemysłem to tzw. naukowcy uznali to za zamach na niezależność nauki. Chcecie nauki niezależnej od gospodarki to się nie dziwcie, że nie ma pieniędzy, bo pieniądze są z przemysłu. Jak to możliwe, że tytuły naukowe przyznaje się ludziom, którzy nie rozumieją najbardziej podstawowych zasad ekonomi i domagają się manny z nieba?
Naukowcy otwarcie starali się obalić PiS, a teraz płacz, że pieniędzy nie bedzie. Sami taką władze wybrali. Jak można podawać się za naukowca nie rozumiejąc prostego ciągu przyczynowo skutkowego? Przecież to jest minimalny wymóg, żeby przeprowadzić proste doświadczenie, nie mówiąc już o projekcie badawczy.
Raczej nie wierzę.
W Polsce niemal nie ma przemysłu, a są głównie montownie i wytwórnie.
Przykład 10-letniej "tułaczki" Dr Malinkiewicz dobrze obrazuje jakie mamy w Polsce otoczenie jeśli chodzi o przemysł, start-upy i innowacje.
Za podobny tekst, że w Polsce nie ma przemysłu zostałem ostatnio w odsądzony od czci i wiary i niepotrzebnie narobiłem sobie wrogów w instytucie PAN i jestem na cenzurowanym.
Jak widzę nowy artykuł w zakładce sprawy nauki FA to odkładam Lema na bok i czytam aktualności tutaj.
Dzisiaj rozczarowanie ;)
Należy też się zastanowić jak lepiej wydawać pieniądze z NCN.
Powinno się ograniczyć możliwość wydawania dużej ilości środków na konferencje do np. 10000 zł na rok realizacji grantu. Bez wyjazdów naukowcy dadzą sobie radę.
Warto ograniczyć środki na badania humanistyczne. Nic one nie wnoszą do gospodarki a wydawane są na nie bardzo duże środki. Pytanie też jak tam są oceniane kosztorysy ponieważ badania często przekraczają 1 milion złotych a przecież nie wymagają zaawansowanej aparatury i odczynników. Dodatkowo po co polski podatnik ma płacić za badania nad kulturą innych krajów. Jeżeli naukowca to tak interesuje to niech zdobywa środki np. na badania o literaturze angielskiej w Anglii... Naszego kraju nie stać na finansowanie badań o innych krajach...
Należy graniczyć największym jednostkom zakup aparatury. Przy największych jednostkach powstają centra aparaturowe a potem naukowcy dublują tą aparaturę z NCN. Nie raz przedstawiciele z różnych firm opowiadali jak to uczelnie kupują sprzęt i on stoi bo nie ma kto na nim pracowac.
Należy się zastanowić nad stanowiskami postdoc w grantach typu OPUS, ponieważ one bardzo dużo kosztują a bardzo rzadko są na nich zatrudniane dobre osoby. Każdy pewnie słyszał o tym, że często na to stanowisko bierze się byle kogo oby tylko papiery się w NCN zgadzały...
Z sonatiny można zrezygnować ale dać możliwość napisania sonaty już po obronie doktoratu. Bez wyjazdów ale z możliwością pełnego zatrudnienia na okres realizacji projektu.
Nie wydaje mi się. Osoba, którą zatrudniłem na stanowisku postdoka, uzyskała wcześniej doktorat na jednym z najlepszych brytyjskich uniwersytetów i obecnie staramy się o zatrudnienie jej na stałe po zakończeniu stażu. Może kolega WS miał złe doświadczenia?
Aaaaa....
A ŚWISTAK SIEDZI I ZAWIJA W PAPIERKI!!
Spróbujmy potraktować głos WS poważnie i jednak odpowiedzieć na niego. O konferencjach już było, to teraz słowo o badaniach humanistycznych i pożytkach z nich. Otóż, przepraszam za banał i uproszczenia, na naszą rzeczywistość składają się byty naturalne i twory człowieka. Do tych ostatnich należą: państwa i ustroje polityczne, systemy prawne i obyczaje, społeczeństwa i sposoby ich organizacji, miasta i wsie, przekonania i wierzenia, dzieła sztuki i literatury, narzędzia komunikacji, jak media czy reklama etc., etc. Badaniem tych zajmują się właśnie nauki humanistyczne. Zaniechanie czy choćby ograniczenie tych badań oznaczałoby radykalny regres rozumienia otaczającego nas świata – i nas samych. Przecież w takim stopniu jak podlegamy uwarunkowaniom biologicznym, podlegamy i uwarunkowaniom kulturowym. Podlega im także, wygląda na to, że bez mocnej świadomości tego faktu, także WS.
A odnośnie do gospodarczego wymiaru humanistyki – zagadka. Dlaczego ludzie chętnie i masowo jeżdżą do Wenecji i Florencji, Paryża i Kordoby, a w Polsce, dajmy na to, do Krakowa i Gdańska? Otóż między innymi dlatego, a pewnie i przede wszystkim dlatego, że miasta te są wielkimi ośrodkami kulturowymi; że mają odległą, bogatą i uchwytną poprzez materialne i niematerialne ślady historię; że znajdują się w nich szczególne budynki, którym nadaliśmy (opierając się na jak najbardziej humanistycznych przesłankach) status zabytków; że ich muzea (czyli twory powołane do życia w oparciu o jak najbardziej humanistyczne przesłanki) gromadzą świadectwa ludzkiej kreatywności, z których pewne nazwaliśmy (opierając się na jak najbardziej humanistycznych przesłankach) dziełami sztuki. A że oparta na kulturowych, czyli humanistycznych, przesłankach turystyka generuje przychody, a więc ma i jak najbardziej wymierny wkład w gospodarkę, to chyba nie ulega wątpliwości?
Czy ten wpis to prowokacja, czy tak na poważnie?
Habahahhahahahahahhaha
Czy to jest napisane w języku polskim? :>
Takich bzdur już dawno nikt nie pisał? Ograniczyć konferencje i badania w humanistyce 😂 Z nada!!!
Jakim trzeba być ograniczonym intelektualnie osobnikiem, żeby przedstawić takie propozycje. Jeszcze proponowałbym rozszerzenie pierwszego zapisu o konferencje polskie i zaproponować maksymalnie do wydania 500 PLN.
W odpowiedzi do innych, czy wy nie widzicie, że nie ma czegoś takiego jak nauka w Polsce. Światowej klasy naukowców z Polski jest maksymalnie 20. Pozostałe 100-200 osób to średnia światowa, a cała reszta to balast który ciągnie pieniądze publiczne i nic za to nie daje. Nawet dydaktycznie są mierni.
Kto ambitny publikuje w MDPI ? Wciskają tam swoje gnioty, których nikt nie czyta, dając zarabiać prywatnemu przedsiębiorstwu, a to większość polskich "naukowców".
Nie ma to jak merotoryczna kulturalna odpowiedź na bardzo wysokim poziomie.
A co konferencje aż takiego wnoszą, że jest takie oburzenie ? Światowej klasy naukowiec pieniędzy na nie nie potrzebuje bo zostanie zaproszony. Pozostali z tego co XXX pisze nic nie robią więc te pieniądze im potrzebne nie będą.
Bardzo smutne jest to, że dyskutuje się tylko o tym, że pieniędzy jest za mało. To jest akurat oczywiste. Ale może warto też pomyśleć jak te pieniądze lepiej wydawać...
Owszem, nawet tak się składa, że zostałem właśnie zaproszony na taką konferencję. Ale stało się to na konferencji, na którą nie byłem zaproszony, tylko (zdaniem kolegi/żanki) sam się wepchnąłem za publiczne pieniądze z grantu. Inwestujesz - dostajesz coś w zamian. Kolega/żanka chciałby wyjmować królika, nie wkładając go do kapelusza uprzednio. To tylko w Hogwarcie. W realnym świecie na zaproszenie do wygłoszenia wykładu zamawianego pracuje się lata.
Światowej klasy naukowiec jest zapraszany. Tak., każdy rodzi się światowej klasy i tylko niektórym potem opada. Wie Pan, jest mnóstwo badań w naukach ścisłych , które albo mają żadne, ale niewielkie bezpośredniej przełożenie na gospodarkę. A żeby daleko nie szukać - zrozumienie, np. historycznych fiksacji Putina,, wcale nie jest takie bez sensu. A Pana post dedykuję takim uczonym, jak Kazimierz Michałowski czy Bronisław Malinowski.
Dokładnie. Pieniądze na konferencję powinny być dla doktorantów i postdoc. Dla samodzielnych powinna być możliwość częściowego finansowania np. na pokrycie części kosztów konferencji - w przypadku kiedy organizator nie pokrywa transportu/hotelu. Natomiast 1000$ wpisowego dla prof. ??? Powinien być zaproszony, a w takich przypadkach wpisowe pokrywa organizator.
Konferencje służą jednemu - networkingowi. Sam poznałem na paru konferencjach osoby, z którymi kontynuowałem wspólnie badania. I szczerze - bez siatki znajomości w nauce nie istniejesz, po prostu. Nie da się przeprowadzić skomplikowanych pomiarów samemu i trzeba kontraktować się z innymi ośrodkami.
I dla twojej wiadomości - konferencje poza światem nauki również istnieją i również chodzi tam o promocję swoje firmy oraz nawiązanie znajomości. I ceny wcale nie są niższe! Branżowe konferencje IT potrafią kosztować 4-5 tys zł.
Mam nadzieję, że nikt z takimi poglądami o konferencjach nie podejmuje decyzji nawet na poziomie wydziału.
Konferencję wspierają współpracę w kraju i zagranicą. Kto tego nie rozumie, to chyba musi być nielubianym w środowisku i siedzieć na konferencjach sam, albo na każdej sesji :p
A ja od siebie dodam, że w czasie zagranicznych konferencji nawiązuję najistotniejsze współprace w zakresie nowych technologii z ośrodkami posiadającymi zaplecze sprzętowe (na miarę XXI wieku) i osobami o wysokim indeksie H
Ha Ha indeks, niektórzy w Polsce mają wyższy niż Sir Penrose.