Nadmierna ekspresja, złośliwość, ironia nie powinny być elementami wypowiedzi w ramach oceny dorobku naukowego innej osoby. Spełniają podobną funkcję, jak clickbait, a mogą stać się narzędziem do łatwego negatywnego stygmatyzowania recenzowanej osoby i budowania krzywdzących uproszczeń. Tymczasem recenzja powinna budować odpowiednie wzorce do naśladowania – pisze prof. Rafał Adamus z Instytutu Nauk Prawnych Uniwersytetu Opolskiego.
Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku o sygn. akt VI ACa 1433/22 orzekł w sprawie roszczeń o ochronę dóbr osobistych osoby ubiegającej się o awans naukowy przeciwko recenzentowi rozprawy habilitacyjnej. Wyrok przesądził o braku odpowiedzialności prawnej z tytułu naruszenia dóbr osobistych przez recenzenta. To bardzo interesujący precedens, niezwykle ważny dla ludzi nauki w Polsce.
W recenzji umieszczono następujące sformułowania będące przedmiotem późniejszego wyrokowania sądów: „mamy do czynienia z tekstami (…) miałkimi”, „służy promowaniu osoby o wątpliwych kompetencjach naukowych” , „mamy do czynienia z próbą oszustwa i de facto wyłudzenia stopnia naukowego”. W opinii Sądu Apelacyjnego z jednej strony „bez wątpienia recenzja pozwanej sporządzona została językiem żywym i potoczystym, zawierającym ekspresyjne zwroty i twierdzenia, niepozbawionym pewnych elementów złośliwości, czy ironii”. Z drugiej strony Sąd zastrzegł, że „zawarte w tych sformułowaniach negatywne oceny działalności naukowej powódki miały swoje oparcie i uzasadnienie w treści sporządzonej przez pozwaną krytycznej analizy, która zawarta została w sporządzonej recenzji. Każdy zarzut postawiony przez pozwaną znalazł swoje uzasadnienie w treści zawartych w recenzji rozważań. Nie można więc uznać, że zarzuty pozwanej były pozbawione uzasadnionych podstaw czy – jak twierdzi strona powodowa – nieprawdziwe”. Jaki – wobec treści tego wyroku – ma być wzorzec dla pisania recenzji w Polsce?
Swoboda naukowej wypowiedzi recenzenta
Od recenzenta dorobku naukowego w postępowaniu awansowym wymaga się lojalności wobec nauki: w zależności od treści analizowanego materiału ma on obowiązek przedstawić recenzję pozytywną albo negatywną. Recenzent – jeżeli są obiektywne przesłanki do wydania negatywnej recenzji – ma prawny i moralny obowiązek to uczynić. W przypadku rozpoznania praktyk niedopuszczalnych w sferze nauki, takich jak plagiat, nieuczciwość przy oznaczaniu autorstwa publikacji itp., jego obowiązkiem jest zwrócenie na nie uwagi w treści recenzji. Oczywiste jest, że w przypadku np. oceny dorobku habilitacyjnego musi to być dorobek uzyskany po osiągnięciu stopnia doktora. Recenzent, po pierwsze, działa w oparciu o przepisy ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce, a po drugie korzysta z konstytucyjnego prawa wolności wypowiedzi naukowej, które podlega szczególnej ochronie prawnej.
Recenzent dokonuje oceny dorobku naukowego konkretnej osoby wcześniej umieszczonego w publicznym obiegu naukowym. Każdy, kto jest autorem publikacji naukowej, musi liczyć się z surową krytyką merytoryczną jego poglądów, w tym również wyrażoną publicznie. Krytyka doktoranta, habilitanta, osoby aspirującej do tytułu profesora z istoty rzeczy powinna być bardziej surowa niż krytyka osiągnięć naukowych studenta. Sformułowania typu „nietrafnie uważa”, „błędny jest pogląd”, „wnioski są wadliwe/nieuprawnione/wewnętrznie sprzeczne” są powszechnie używane. Recenzent ma prawo do oceny pracy naukowej jako słabej, „nic niewnoszącej do rozwoju nauki”, itp.
Dobro osobiste jest immanentnym atrybutem każdego człowieka. Przykładem dobra osobistego jest godność (tzw. cześć wewnętrzna) i dobre imię (tzw. cześć zewnętrzna). Okoliczność, w której recenzent dokonał surowej, bardzo krytycznej analizy dorobku naukowego i wypowiedział się przeciwko przyznaniu stopnia naukowego osobie recenzowanej, nie jest naruszeniem dobra osobistego (także w sytuacji gdyby tylko jedna recenzja była negatywna, a wszystkie pozostałe były pozytywne). Człowiek nie ma bowiem przyrodzonego prawa do stopnia czy tytułu naukowego. Dla jego uzyskania musi spełnić wskazane w ustawie warunki.
O tym, czy w konkretnym przypadku doszło do naruszenia dobra osobistego nie decyduje subiektywne przeświadczenie czy indywidualna wrażliwość danej osoby, lecz okoliczności obiektywne. W orzecznictwie przyjmuje się, że nie jest naruszeniem dobra osobistego mało elegancka czy wręcz niekulturalna wypowiedź. Nie jest naruszeniem dobra osobistego wypowiedź bagatelna (niewiele znacząca).
Z istoty roszczenia o ochronę dóbr osobistych wynika, że przedmiotem procesu nie może być ani kwestionowanie autorytetu naukowego recenzenta ani dokonywanie merytorycznej oceny przez sąd treści przedłożonej recenzji w ramach jakiejś quasi-procedury kontrolnej czy odwoławczej. Nieco trywializując: jeżeli nauczyciel wystawi ocenę negatywną i złośliwie skomentuje kompetencje ucznia, to „problemem” jest dopuszczalność owego złośliwego komentarza. Abstrahuje to od kwestii wiedzy nauczyciela i braku wiedzy ucznia.
Czy ta konkretna, wskazana sprawa może być źródłem „efektu mrożącego” dla recenzentów w Polsce? Otóż stawką sporu cywilnego w owej sprawie – jak wynika z lektury uzasadnienia wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie – było przeproszenie bądź brak przeprosin ze strony recenzenta za użycie zbyt ekspresyjnych zwrotów (naturalną konsekwencją przegrania sprawy cywilnej jest pokrycie jej kosztów). Istotą sprawy nie były przeprosiny za sam fakt negatywnej czy krytycznej recenzji. Strona powodowa nie dochodziła zadośćuczynienia pieniężnego, Nie było zatem dla recenzenta jakiejś silnej presji ekonomicznej.
Sformułowania traktowane jako źródło naruszenia dobra osobistego
Sądy obu instancji zgodnie przyjęły, że niektóre wyraźnie sprecyzowane sformułowania użyte w recenzji mogą być traktowane jako „źródło naruszenia dobra osobistego powódki w postaci dobrego imienia”. Niemniej Sąd Apelacyjny w Warszawie, inaczej niż Sąd Okręgowy, uznał, że naruszenie dóbr osobistych w recenzji nie było bezprawne. W konsekwencji Sąd Apelacyjny nie przesądził o odpowiedzialności prawnej recenzenta za naruszenie dobra osobistego.
Należy jednak pamiętać, że obok norm prawnych są także normy moralne (normy etyczne). Zatem można sformułować zasadę ogólną, wedle której recenzent nie powinien używać w treści recenzji sformułowań mogących być źródłem naruszenia dobra osobistego. Można postawić tezę, że jeżeli jakiś zwrot może być traktowany jako źródło naruszenia dobra osobistego, to posługiwanie się takim zwrotem jest przynajmniej nieetyczne.
Dalej należy zastrzec, że sformułowania o silnym ekspresyjnym, negatywnym, emocjonalnym zabarwieniu są całkowicie zbędne z punktu widzenia merytorycznej krytyki naukowej. Nie wnoszą one nic do merytorycznej argumentacji. Są to zwroty merytorycznie puste, a zatem zbędne, niepotrzebne. Nadmierna ekspresja, złośliwość, ironia nie powinny być elementami wypowiedzi w ramach oceny dorobku naukowego innej osoby.
Należy także zauważyć, że od recenzji naukowej nie ma odwołania, a zatem jest ona ostateczna. Opinia taka nie ulega „zatarciu”, tzn. przez całe życie towarzyszy osobie recenzowanej. Recenzja przedstawiana jest do publicznej wiadomości. Jest dostępna w środowisku naukowym recenzowanej osoby: pracowników jednostki naukowej (naukowych i administracyjnych), studentów, doktorantów, itp. Zdolność czytelników recenzji lub jej fragmentów do jej krytycznego odbioru może być bardzo różna. Zbyt ekspresyjnie ujęte fragmenty recenzji mogą stać się narzędziem do łatwego negatywnego stygmatyzowania recenzowanej osoby, budowania krzywdzących uproszczeń. Stanowią one bowiem element pewnej sensacji. Mogą pełnić podobną funkcję, jaką spełnia clickbait. Osoba recenzowana nie ma możliwości ustosunkowania się wobec zarzutów recenzji. Recenzent powinien zachować odpowiednią dla tych okoliczności powściągliwość. Recenzja powinna budować odpowiednie wzorce do naśladowania. Recenzja zawierająca ekspresyjne, emocjonalne wypowiedzi nie jest wzorcowa.
Osoba oczekująca w XXI wieku weryfikacji jej pracy naukowej ze strony autorytetów środowiska naukowego nie powinna być obiektem złośliwości czy ironizowania. Emocje recenzowanej osoby są także pewną wartością, która podlega ochronie prawnej. Sam fakt negatywnej recenzji z istoty rzeczy bywa traumatycznym przeżyciem. Osoba ubiegająca się o awans naukowy, nawet jeżeli dopuszcza się praktyki uznawanej przez recenzenta za nieetyczną (autoplagiat), nie jest przestępcą. Nie ma potrzeby, aby dla celów oceny dorobku takiej osoby posługiwać się aparaturą językową właściwą dla spraw karnych.
Wątpliwości co do braku bezprawności
Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał ostatecznie, że zachowanie recenzenta nie było bezprawne. Po pierwsze, Sąd wskazał, że recenzja była wykonana w oparciu o właściwe przepisy o szkolnictwie wyższym. Niemniej Sąd dalej przyznał, że „działanie takie może natomiast być uznane za bezprawne, jeżeli stanowi swoisty eksces, a więc wykracza poza granice tego, co niezbędne i konieczne do realizacji obowiązków i uprawnień mieszczących się w przyznanej kompetencji”. Żaden z przepisów ustawowych nie upoważnia jednak recenzenta do formułowania ekspresyjnych negatywnych ocen dotyczących samej osoby recenzowanej.
Warto zauważyć że ochrona dóbr osobistych opiera się o Konstytucję i przepisy kluczowej dla prawa cywilnego ustawy (art. 23 i 24 kodeksu cywilnego). „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych” (art. 30 Konstytucji).
Po drugie, Sąd Apelacyjny uznał, że „sam styl i język formułowanych przez pozwaną zarzutów, aczkolwiek nie pozbawiony cech ekspresji, ironii, a nawet pewnych złośliwości, nie może być uznany za przekraczający ramy wypowiedzi polemicznej, jaką z natury rzeczy jest każda recenzja. Pozwana w swoich wypowiedziach nie zawarła określeń obraźliwych względem osoby powódki, jej argumentacja nie miała charakteru krytyki ad personam i koncentrowała się na dokonaniach naukowych powódki, oceniają je bardzo krytycznie”. W tym fragmencie wywód Sądu może wydawać się wewnętrznie sprzeczny. Z jednej strony Sąd przyjął, że wypowiedź mogła mieć charakter naruszenia dobra osobistego, z drugiej – przyjął, że ironia, pewne złośliwości nie przekraczają dopuszczalnych ram prawnych.
Nie można wykluczyć, że inny skład sędziowski orzekający w innej podobnej sprawie zajmie przeciwne stanowisko. Podsumowując, stanowisko Sądu Apelacyjnego nie legitymizuje na przyszłość praktyki stosowania negatywnej ekspresji, ironii, złośliwości, w treści recenzji dorobku naukowego.
Rafał Adamus
Oświadczenie w sprawie publikacji „Jaki wzorzec dla recenzji w postępowaniach awansowych?”
Niestety, recenzje naukowe ostatnio są poniżej pewnego poziomu. Złośliwe uszczypliwe, sarkastyczne, subiektywne wyrażają często frustracje i kompleksy recenzentów, narcystyczną chęć zaistnienia i pokazania się "ale jestem mądry/a",, "ale dowcipny/a". Wstyd to czytać. W przypadku recenzji anonimowych (np. artykułów) to już w ogóle szambo. A jaki poziom reprezentują recenzenci, profesorowie belwederscy? Cf. ortografia słowa " z żetelnością" str. 1 https://www.bip.us.edu.pl/sites/default/files/2024-02/Recenzja_3_Bronowski_Cezary.pdf
Zachęcam do przeczytania oświadczenia Pozwanej. Dopiero po zestawieniu obu tekstów można się przyjrzeć sprawie bardziej obiektywnie. Ja mam nieodparte wrażenie, że prof. Rafał Adamus dosyć swobodnie opisał sytuację, pomjając niektóre istotne fakty przytoczone później przez dr hab. Natalię Letki. Zatem lektura wyłącznie Jego tekstu może wypaczyć osobisty pogląd czytelnika. Na koniec wszystkich przyszłych recenzetów dorobku naukowego zachęcam, aby nie pisali grzecznościowych recenzji "laurek", bo strach przed pozwem sądowym za negatywną, ale uczciwą recenzją nie jest dobrym doradcą.
> Oczywiste jest, że w przypadku np. oceny dorobku habilitacyjnego musi to być dorobek uzyskany po osiągnięciu stopnia doktora.
Ograniczenie czasowe do dorobku uzyskanego po osiągnięciu stopnia doktora zostało usunięte z ustawy ponad 5 lat temu! W tej chwili w przewodzie habilitacyjnym oceniany jest całokształt dorobku. Polecam autorowi uaktualnienie swojej wiedzy.
Dokładnie, chciałem napisać to samo. Polecam poradnik RDN, w którym jasno jesto powiedziane. Oczywiście, można się spierać, czy to ma sens czy nie, ale stan prawny jest jasny.
Latami akceptowalismy prawie wszystko, habilitacje i profesury.
Dzisiaj zbieramy plony. Masa niekomoetentnych lydzi, a dodatkowo pseudo-profesorów tzw. uniwersyteckich.
Konsekwencje, to oni dzisiaj decyduja o reformach w nauce itd.
Dlatego polski cyrk naukowy to kompletne g... Recenzent ma prawo zgnoić habilitanta, wyzwać, poniżyć i osmieszyć. Habilitant ma to przyjąć "z godnością" i jeszcze podzękować za "wnikliwe uwagi i konstruktywną krytykę". Z dala od tego g....