Wielu wybitnych artystów wcale nie chciało uzyskiwać stopni kwalifikacji. Mając świadomość swojej klasy, nie potrzebowali jej formalnego potwierdzenia. Doktorat w zakresie sztuki ma zupełnie inne, nobilitujące znaczenie. Funkcjonowaliśmy w jednym środowisku z innymi uczelniami, jednak profesor uczelni artystycznej „szczycił się” kwalifikacjami, a nie normalnym doktoratem. Czuliśmy się trochę jak pariasi. To należało zmienić. W Polsce przed drugą wojną światową istniał zapis o tożsamości nauki i sztuki. Wprowadzenie stopni artystycznych w zakresie sztuki było przywróceniem należnego nam miejsca w akademickim świecie.
Rozmowa z prof. Ryszardem Zimakiem, rektorem Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie, przewodniczącym Konferencji Rektorów Uczelni Artystycznych
W czasach współczesnych samo kształcenie jednostek wybitnych nie wystarcza. Szkoła musi uruchomić mechanizmy, które spowodują osiągnięcie wysokiej jakości wykształcenia przeciętnego studenta i odpowiednie jego przygotowanie do życia w świecie. Takie postawienie problemu jakości jest dużo trudniejsze, gdyż wymaga znacznie aktywniejszej pracy osób zaangażowanych w realizację procesu kształcenia. O skuteczności całego państwowego czy europejskiego systemu edukacji decydować będzie to, czy ten system będzie właściwie przygotowywał do życia i pracy w społeczeństwie wiedzy wszystkich swoich absolwentów, a nie tylko wybitne jednostki.
Dr Krzysztof Pawłowski pisze o uczelniach pozytywnie „nachylonych” w stronę studenta
Jakimi pobudkami kierują się studenci, wracający w każdy weekend do swoich domów gdzieś na prowincji. Prowincji, której wachlarz propozycji nierzadko pozbawiony jest nawet oferty kinowej. Do niedawna ci młodzi ludzie, jeszcze wówczas licealiści, zarzekali się, że do tej „zapyziałej dziury” będą wracać tylko na święta (...). Studencka rzeczywistość skorygowała pierwotny zamiar. Po co więc ciągła ucieczka do tych wszystkich małych miast i miasteczek, dużych wsi i jakichś zapomnianych wioseczek? Tego typu pytania zadają zarówno nieco zdziwieni wykładowcy, którzy nauczeni doświadczeniem nawet nie planują popołudniowych zajęć w piątki, jak i postępowi, zatroskani rodzice (bo przecież jedyną nadzieją na rozwój jest duże miasto wielkich możliwości).
O pustoszejących w weekendy kampusach akademickich pisze Małgorzata Pawełczyk
Geomateriały, przez swoją naturalność, coraz częściej i w coraz większym stopniu będą użytkowane przez człowieka. Nawet przetworzone, pozostaną naturalne. Wynika to w dużej mierze z tendencji proekologicznych, wyznaczanych choćby przez geosyntetyki. Taka moda staje się powoli obowiązująca. To nic złego. Jak przewidują moi rozmówcy, dzięki geomateriałom życie będzie tańsze, a już na pewno łatwiejsze. Każdy przecież chce żyć w zgodzie z naturą.
Mariusz Karwowski pisze o konsorcjum polskich jednostek naukowych, prowadzących badania nad geomateriałami